4 miesiące cz.2
Całe szczęście Rafał zawsze był spoko i mogłam pod tym względem na niego liczyć.
Po kilkunastu minutach przyszedł Piotrek.
-Cześć Pati- powiedział dosyć wesołym głosem. Wszedł dość rzwawo i zamknął drzwi. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że mogę być wściekła.- Co się stało? Mam się bać?
-Nieeee. Wcale- powiedziałam lekcewarzącym oraz zawiedzionym głosem.-Wcale nie jestem wściekła z powodu, że na ogonie będzie mi siedziało dwóch typków. Nie, na serio nie jestem wściekła, że nikt mi o tym powiedział. Jest ok super i wogóle.
-Przepraszam-jego głos miał zupełnie inny ton. Ewidentnie się tym przejął-Wczoraj po południu dostali twoje kartoteki i mnie wezwali. Uznali, że lepiej będzie jak cię ktoś przypilnuje.
-No okej- Chyba mi już przeszło- Chester będzie za tydzień w sobotę w Niemczech i do niego jadę.
-Chester Bennington?
-Tak. Przeciesz nie ten z ,,Toy Story"-stwierdziłam ironicznie. Często mówiłam ironicznie.-Nie zamierzam ciągnąć tych idiotów ze sobą. Nie możesz ty ze mną jeździć albo Krzysiek?
-Niestety. Widzimy się na kolacji.
Złapał za klamkę, otworzył drzwi i wyszedł. Drzwi zamkły się z hukiem.
Sobota godzina 14:53 i w końcu można pomyśleć o czymś innym. Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę na i słuchałam Linkin Park. Jak ja uwielbiam ich piosenki. Głos Chestera jest bardzo uspokajający. Po jakimś czasie wzięłam książki i zaczęłam robić lekcje . Nie ma to jak być w pierwszej technikum. Po dwóch godzinach zadzwonił telefon. Czemu zawsze jest tak, że gdy robię coś co mi odpowiada z lekcji itp. to ktoś musi mi przeszkodzić? Spojrzałam na ekran. Chester dzwonił. Wzięłam telefon i włączyłam wideo rozmowę.
-Cześć Pati-Zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz co bardzo poprawiło mi humor-To jak z naszym spotkaniem?
-Cześć Chester-Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech- No wiesz puszczą mnie czy nie to tak czy siak przyjadę. Wiesz co... ta apka jest super.
-No i to jeszcze jak- uśmiechną się-przynajmniej wiem jaki masz humor. Ejjj, którą masz godzinę?
-Daj chwilkę- zrzuciłam aplikację do dolnego prawego rogu, żeby zobaczyć godzinę.- U mnie jest 17:13. A kolacje mam o.....-Wzięłam kartkę z rospiską- Mam o 17:45. Ja mam już tego dosyć.
-W sumie ci się nie dziwię. Nadal ćwiczysz z ciężarkami?
-Nie, nie ćwiczę. Efekt sam się robi-przy nim zawsze mogłam mówić moim dziwnym językiem.
-No wiesz u mnie też tak jest-zaczeliśmy się śmiać.-A tak na serio to z chłopakami mamy coś dla ciebie
-Serio!!-z mojej twarzy nie znikał uśmiech.- Już nie mogę się doczekać. Dobra. Piotr już idzie. Cześć.
-Czeeeeść.
Rozłączyłam się i chwilę potem wparował Piotr. W sumie to mnie nie zdziwiło. Piotrek ostatnio ciągle był zalatany. Całe szczęście potrafił oddzielić pracę od rodziny. W sumie, właśnie tego mu zazdroszczę. Ja bym tak nie potrafiła przy takiej papierkowej robocie.
-To co?- mimo tej roboty miał dużo poczucia humoru- jesteś gotowa-Spojrzałam na niego moją normalną miną.
-No dobra- powiedziałam. Przełożyłam książki z moich ud na łóżko i włożyłam telefon do kieszeni. Potem powoli wstałam-Możemy iść.
Wyszliśmy i zamknęłam drzwi na klucz. Szliśmy normalnym tempem. Co mnie bardzo zdziwiło, szliśmy krótko. Dawno nie widziałam tej stołówki. Duża stołówka w, której w dzieciństwie z Piotrem dosłownie rzucaliśmy się jedzeniem. Stałam na środku korytarza, które wprowadzało na stołówkę. Z zafascynowania obudziła mnie kucharka.
-Nie no to znowu ona!-powiedziała bardzo zdenerwowana kucharka-Ja po niej nie będę sprzatała!!
Podeszłam po tacke na, której było jedzenie.
-Spokojnie proszę pani-powiedziałam spokojnie. Podniosłam tackę-Tym razem nie nabałaganie.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do losowej ławiki,żeby usiąść. Usiadłam i chwilę po tem naprzeciw mnie usiadł Piotrek.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania