4 miesiące cz.5
-To jedziemy do Krasów tak?-Rafał był podekscytowany tym wszystkim.
-No ba!!-zaczęłam się śmiać- Muszę załatwić samochód, nie...
-No fakt.....
Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Całe szczęście samochód Andrzeja stał na podwórku co oznaczało, że jest w domu. Zaparkowalismy na krawężniku i wysiedliśmy z samochodów. Brakowało mi tych okolic. Dawno tutaj nie byłam. Aż dwa tygodnie temu.... Tak to już bywa, gdy u kogoś jest się kilka razy w tygodniu a potem ma się dwu tygodniową przerwę. Staneliśmy pod drzwiamy i zadzwoniliśmy do drzwi.
-Myślisz, że Błażej wygra i będzie twoim prawnym opiekunem?- zapytał nie stąd nie stamtąd Rafał
-Jeśli nie wygra to nie wiem jak sobie poradzę- odpowiedziałam dość senstownie- Nie chciałabym mieszkać u kogoś innego. Właśniwie... Jak nie u niego to chciałabym mieszkać jeszcze u paru innych osób ale nie chce się im narzucać.-Byłam zakłopotana o to co zapytał. Zwykle nie mieszkał się w tego typu sprawy.
Zapadła głucha cisza. Ta cisza trwała do czasu aż Andrzej otworzył nam drzwi.
-Cześć- przywitał nas pozytywnie Andrzej.
-No siema Endriu- Lubiałam tak do niego mówić. Dosłownie wepchałam się w drzwi i weszłam do kuchni. Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść ciastka, które były na stoliku. Za mną weszli chłopacy.
-To co się stało?-Andrzej oczywiście musiał coś przewidzieć.... Jak to on.
-Potrzebuję samochód- zaczęłam od tego.-Wiesz znowu się wkopałam w kolejną rzecz w szkole. Wkopałam się w zrobienie samochodu na rajd i wogóle.
-Nie ma sprawy.-Od razu się zgodził- Może śnieżynka?
-Serio?-zaskoczył mnie i to bardzo- Na serio się tak szybko zgodziłeś?
-No tak...- Był zdziwiony, że się zaskoczyłam- Nie widziałaś jak ona wygląda...
-No to sprawa załatwiona- uśmiechnęłam się.
-Idę do ubikacji i możemy jechać.- powiedział Rafał. Chyba od dawna mu się zbierało do toalety. Andrzej odczekał, aż Rafał będzie w "bezpiecznej odległości".
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania