Dziewczyna z pasją - 2 - Wątpliwości, trudna rozmowa i jazda z Leonem.

Obudziłam się równo z Leonem o czwartej nad ranem. Stwierdziłam, że dzisiaj nie dam rady iść do szkoły. Miałam w nocy koszmary o przeszłości. Chyba jednak muszę wygadać wszystko Leonowi.

W kuchni jak zawsze, czekało śniadanie. Widok Leona jednak bardziej mnie rozwesela. Czterdziestolatek o brązowych włosach, zawsze w eleganckiej koszuli. No i element standardowy, czyli okulary. Dziwnie razem wyglądamy. Ja, nastolatka po buncie, ubierająca się prawie zawsze na czarno i elegancki Leon.... Dziwne połączenie.

 

- To jak ? Idziesz dzisiaj do szkoły ? Czy jeździsz ze mną ? - zapytał Leon.

Uprzedził mnie. Chyba wyczuł, że mam wątpliwości.

- Nie idę. Jeżdżę z Tobą, potem sobie trochę zdjęć porobię. - odpowiedziałam.

- Dobrze, Twoja decyzja :) Na dworzec po te zdjęcia pójdziesz ? To od razu dam znać Piotrkowi, żeby w razie czego Cię obronił - zapytał zatroskany Leoś.

- Tak, na dworzec. O, do Piotrka właśnie też wpadnę :) - odpowiedziałam, w sumie plany na cały dzień miałam gotowe.

Pojechaliśmy na bazę, żeby przygotować autobus do jazdy. Ogrzewanie włączone, szyba powoli rozmarza. Po dziesięciu minutach, czekaliśmy już na pierwszym przystanku. Pasażerowie wsiedli, jedziemy dalej. Ja jak zawsze siedziałam na fotelu pilota. Uwielbiam to miejsce, bo widzę co się dzieje przed nami. Na czwartym przystanku, pewna kobieta miała jednak problem.

- Przesiadaj się ! To nie miejsce dla takich ! - wykrzyczała.

Jedyny powód był taki, że na wsi powstało wiele plotek odnośnie mojej przeprowadzki.

- Czy Pani decyduje o tym, kto i gdzie ma siedzieć ? Nie. Od tego jestem ja. Proszę więc, aby Pani się uspokoiła i siadła na czterech literach na wolnym fotelu. - wkroczył do dialogu Leon.

- Phi. Nikt mi nie będzie mówił, co mi wolno. - kobieta dalej brnęła.

- W takim razie, proszę wysiadać. Mam prawo nie wpuścić pasażera, jeśli się nie zgadza z regulaminem.-zakończył mój nowy opiekun.

Kilku innych pasażerów wyprowadziło oburzoną panią z autobusu, a potem w spokoju pojechaliśmy dalej.

O godzinie 14, wysiadłam.

- Baw się dobrze, uważaj na siebie :) - rzucił na koniec Leoś.

- Dzięki :) Nie martw się, będę uważać. - odpowiedziałam.

Dwadzieścia minut później, siedziałam już w ogrzanym autokarze Piotrka. Był to kierowca, którego znałam już od kilku miesięcy. Dobrze się dogadywaliśmy.

- I jak się czujesz w nowym domu ? - zapytał zaciekawiony.

Nie odebrałam źle tego pytania. Piotrek się często o mnie martwił. Raz, pożyczył mi czapkę mimo mojej odmowy, że sobie bez niej poradzę.

- Dużo lepiej. Nawet się nie domyślasz jaka jest różnica. - odpowiedziałam.

Porozmawialiśmy potem jeszcze pół godziny. Wróciłam na swój przystanek. Zmianę na linii miał teraz Zbyszek. To on podjechał 5 minut później na przystanek. Porozmawialiśmy, zawiózł mnie pod dom, bo o tej porze nikt nie jechał. Zdecydowałam, że muszę teraz porozmawiać z Leonem. Te koszmary nie dają mi spokoju.

Tak jakby na mnie czekał, siedział w kuchni.

- Muszę Ci to powiedzieć. Męczy mnie ukrywanie tej przeszłości.- zaczęłam.

- Dasz radę ? Nie musimy dzisiaj wszystkiego omówić. - odpowiedział.

- Dam radę. Myślę, że wszystko. - kontynuowałam. - Wszystko zaczęło się od skargi mojego brata. Wojtek zauważył, że z Tobą rozmawiam przy kabinie i nie mógł tego znieść. Zaczęły się awantury, wyzwiska. Gdy nic się nie działo, po prostu mnie olewali. Myśleli, że jak mnie będą ograniczać i olewać, to mi to przejdzie. Ja jednak, robiłam wszystko, żeby się rozwijać. Sam wiesz, rozmawiałam wtedy z Tobą. Wojtek podkablował mnie po raz drugi. Szlaban na rozmowy z kierowcami wtedy dostałam. Co z tego, jeśli miałam go gdzieś. W ciągu miesiąca, poznałam w tamtym czasie 10 nowych kierowców. Jednak, za trzecim razem, mój brat zobaczył mnie właśnie z jednym z nich, gdy myliśmy autobus. Wtedy był taki zadowolony... Trzecia afera, podczas której mnie uderzyli. Wzięłam to, co było niezbędne i wyszłam z domu. Potem historię już znasz. Zadzwoniłam do Ciebie, przyjechałeś i dalej historia trwa już tutaj. - opowiedziałam całą swoją przeszłość.

- Cholera..... Gdybym się wcześniej domyślił, już dawno bym Cię stamtąd zabrał. - ubolewał Leon.

- Ale nie mogłeś. Miałeś jeszcze żonę. - powiedziałam smutna.

- Nie wspominaj mi o niej.... Było minęło, ważne, że teraz jest w porządku. - zakończył.

Popłakałam się. Te wspomnienia były straszne.

- Spokojnie, będzie dobrze, uwierz mi. - powiedział Leon, przytulając mnie do swojego ciała.

 

Było już późno. Jutro pójdę do tej szkoły.... Ciekawe co mnie zastanie. Na fejsie dużo osób z mojej klasy pisało o różnych akcjach, jakie beze mnie zrobili :D Oj, jak tylko wrócę, powróci dawna zabawa na technice :P I tak, marząc o jutrzejszym dniu, usnęłam :)

 

C.D.N.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania