Poprzednie częściKraina #1

Kraina #9

6 miesięcy później...

Trenowałam jak zwykle na dworze. Odkąd skończyła się zima, trening jest o wiele łatwiejszy. Skupiłam się na celach, było ich sześć, nie zajęło mi trudności dostrzeżenie ich. Kukły były wykonane z liści, gałęzi i wełnianych materiałów. Zamknęłam oczy, o wiele łatwiej można je wtedy wyczuć. Wyciągnęłam 6 sztyletów i rzuciłam je w stronę "przeciwników". Ostatnim nożem trafiłam inny, by ten zmienił kierunek i wbił się pod kontem. Jak zawsze wszystkie wylądowały w sam środek "napastników". W swoim harmonogramie nie było za dużo przerw, Olar mówił, że przez ćwiczenia możemy dojść do perfekcji. Chociaż mówił też, że z czasem pozbędę się tego ironicznego humorku, nie wiedział wtedy, jak bardzo może się pomylić. Żeby mieć pieniądze na jedzenie, wykonywałam misje od różnych osób z wsi i małych miast. Niekiedy było to zabicie potworów, innym razem wyplenienie chwastów z pola, a czasem nawet zabójstwo czy pobicie. Imałam się wszystkiego, by tylko mieć jakąś możliwość na przeżycie. Okazało się, że starzec nawet zupy nie potrafi ugotować. Nie wiem, jak sobie radził wcześniej. Na szczęście pieluch jeszcze mu nie muszę zmieniać. Właśnie kończyłam swój poranny trening i miałam iść do niego po nową misję. Po drodze zastanawiałam się, co będę miała do zrobienia tym razem:

- Oby tylko niewynoszenie gnoju - pomyślałam.

Nagle wyczułam czyjąś obecność. Czy ktoś mnie śledził? Rzuciłam nożem w zarośla, nie usłyszałam żadnego krzyku, wołania o pomoc.

- Przecież ja nigdy nie pudłuję...

Zaczęłam uciekać, prześladowało mnie jedno pytanie: Czy ktoś mógłby być silniejszy ode mnie ?

...

Następne częściKraina #10 Kraina #11

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania