Poprzednie częściLudzka Inteligencja cz.1

Ludzka Inteligencja cz.14

‘’Zabrali mnie i zanieśli do niezbyt dużej sali, w której, najprawdopodobniej, mieszkało ich dziesięciu. Zaszyłam się w kącie, tylko tam mogłam czuć się bezpiecznie. O ucieczce nawet nie było mowy, wyjścia pilnowało dwóch goryli. Dosłownie, wyglądali jak wielkie bestie. Na samą myśl o tym, że mogłabym chcieć im się przeciwstawić, przechodził mnie dreszcz. Starałam się uspokoić i nie wmawiać sobie, że mogą zrobić ze mną, czego tylko zechcą. Nie myślałam o tym, pocieszałam się myślą, że kiedyś to się skończy. Jeśli mi się uda – przetrwam, jeśli nie – moja strata. Każdy z nas i tak kiedyś musi umrzeć. Niestety’’.

Wytrzeszczyła oczy. Szybko dopisała do kartki:

‘’Może kiedyś będziemy mądrzy’’:

- pisze KOBIETA, brak daty, jest więziona, żałuje decyzji z bliższej przeszłości(nie pamięta dalszej, ma wrażenie, jakby była w aktualnym miejscu od zawsze), PESYMISTKA, mądra(nie jest jedną z uczonych)

‘’Codziennie czułam na sobie ich obrzydliwe i pożądające spojrzenia, nie patrzyłam w ich stronę. Nie odwróciłam się ani razu. Gdy podawali mi jedzenie to stukali mnie w ramię, zabierałam je i jadłam, nadal odwrócona przodem do kąta. Nie miałam ochoty oglądać żadnego z nich.

Któregoś dnia wpadli na pomysł. Najgłupszy z możliwych. Jeden z nich podszedł do mnie i spytał, czy chciałabym się zabawić. Nie odpowiedziałam, nie miałam zamiaru zniżać się do ich poziomu i rozmawiać z tymi potworami. Wtedy poczułam, jak jego ciało przyciska się do mojego i pcha mnie do przodu. Z całej siły odbiłam się od ściany i przewróciłam go na plecy, kładąc się na nim tyłem. Z impetem wbiłam mu łokieć w żebra i szybko się podniosłam, podczas, gdy on jęczał z bólu. Pozostali to zauważyli i szybko do nas doskoczyli. Obezwładnili mnie i przycisnęli do ściany. Jeden z nich miał nóż. Przyłożył mi go do gardła, a ja, przez ułamek sekundy widziałam w ostrzu odbicie swoich przerażonych oczu. Wtedy już było mi wszystko jedno. Mogłam zginąć. Teraz sądzę, że jednak nie miałam na to najmniejszej ochoty. To, co nastąpiło potem, było prawdziwym cudem’’.

‘’Zazdroszczę sobie, że teraz nie ma w pobliżu żadnych mężczyzn. Przynajmniej nie powinno’’ myślała i kręciła smutno głową. Ile ta kobieta musiała przecierpieć…

Spojrzała na miskę obok i dotknęła jej – była zimna. Wzięła się szybko do jedzenia, a gdy skończyła – wyniosła do kuchni. Włożyła do zlewu i zalała wodą. Potem się tym zajmie.

‘’Nagle z nieba zleciał jakiś dziwny pojazd. Okropnie hałasował, więc odwrócił ode mnie ich uwagę, chociaż na chwilę. Wykorzystałam ten moment i zamachnęłam się nogą. Udało mi się przewrócić trzech. Wtem, do sali wpadło kilku umundurowanych żołnierzy. Chciałam podbiec i podziękować, lecz oni zabrali mężczyzn z prędkością światła i wyszli. Przez małe okno widziałam, jak pakowali ich do pojazdu i odlecieli. Jak w jakimś wymyślonym filmie. Kto normalny lata?’’.

No tak, mogła się tego domyślić.

Dobrze, czyli każda książka miała wspólną część – kosmiczni i ich pojazdy oraz to, że zabierali ludzi. Nikt jednak nie wiedział gdzie, po co i na jak długo. Kiwnęła głową ze zrozumieniem i czytała dalej.

‘’Uciekłam jak najszybciej do biblioteki, gdy tylko zniknęli mi z oczu. Pamiętałam, że na parterze znajduje się mały kącik czytelniczy – usiadłam w nim, zrobiłam sobie herbatę i wzięłam jakąś dobrą powieść, by zapomnieć o tym, czego cudem uniknęłam. Mimo wielkich chęci – latanie łatwo nie potrafiło wylecieć mi z głowy’’.

Dopisała do notatek:

‘’Może kiedyś będziemy mądrzy’’:

- pisze KOBIETA, brak daty, jest więziona, żałuje decyzji z bliższej przeszłości(nie pamięta dalszej, ma wrażenie, jakby była w aktualnym miejscu od zawsze), PESYMISTKA, mądra(nie jest jedną z uczonych), uratowana z rąk gangu przez ‘’kosmicznych’’

‘’Postarałam się jednak i skupiłam na czytaniu. Wzięłam z regału pierwszą lepszą powieść i otworzyłam na początkowej stronie. Po tytule uświadomiłam sobie, że jest to książka fantastyczno-naukowa i odłożyłam z powrotem na półkę. Mimo wszystko postanowiłam, że wolę czuwać – tak na wszelki wypadek.

Dobrze przeczuwałam.

Gdy tylko wychyliłam się przez okno, usłyszałam krzyk. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie widziałam tu żadnego dziecka. Samych mężczyzn. Jak to możliwe? Gdzie właściwie jestem i po co?

Te pytania nurtowały mnie od bardzo długiego czasu, starałam się dowiedzieć czegoś więcej od ludzi, którzy, tak jak ja, chcieli się kształcić. Jak jeszcze trzymaliśmy się razem, w jednej grupie, zbyt często urządzaliśmy sobie dłuższe konwersacje na temat tego miejsca.

Szczerze mówiąc, teraz mi ich brakowało. Chciałabym móc uśmiechnąć się do jakiegoś przestraszonego mężczyzny, który uważał mnie za sojusznika.

Ja czułam to samo i podobnie jak on, bałam się. Tego, co nadejdzie, co się dzieje, co nas otacza. Każdy kolejny dzień mógł być ostatnim.

Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos wystrzału. Skuliłam się i uciekłam pod stół. Musiałam jednak zobaczyć, jak blisko mnie znajduje się niebezpieczeństwo, więc wróciłam pod okno. Zauważyłam idących w moją stronę strażników i serce omal mi nie stanęło.

Pobiegłam na najwyższe piętro i ukryłam się za jednym z regałów.

Znów liczę na cud. Siedzę w kącie, zakrywa mnie kilka, dość wysokich, półek. Słyszę ich kroki dwa piętra niżej. Serce za chwilę wyskoczy mi z piersi. Ich ciężkie buty dudnią na podłodze, czekam na śmierć. Już widzę ich karabiny celujące we mnie. Spust zostaje naciśnięty i koniec.

Są coraz bliżej, zapewne dzieli nas już tylko pół piętra.

Nie mam zbyt wiele czasu, więc chcę tylko powiedzieć, że

SĄ TU! Boże, ratuj. Zabierz mnie stąd’’.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania