Poprzednie częściNieznajomy głos. Część I

Nieznajomy głos. Część VI

- Michał! On jest bliski, nie, tylko nie on. Muszę z nim zerwać, znienawidzić go... Ale jak? -

Szybko wyjęłaś telefon i wybrałaś jego numer...Odezwał się jego cudowny głos.

- Hej, co tam? - Spytał.

Nie wiedziałaś co powiedzieć. Zaniepokoił się.

- Hej?.. -

Po krótkiej chwili, wróciłaś do rzeczywistości i odpowiedziałaś.

- Cześć, musimy się bardzo szybko spotkać, u mnie. Pa. -

- Ale.. - zaczął mówić, lecz ty się rozłączyłaś.

Ubrałaś się i myślałaś jak mu powiedzieć.

- Może... Hej, wiesz, że mi się podobasz. Ale my nie możemy być razem i lepiej by było gdybym cię znienawidziła . - mówiłaś po czym szybko dodałaś.

- Pojebane, jak to brzmi. -

To rozmyślanie przerwało ci, pukanie do drzwi.

- Dasz radę.. - mówisz do siebie.

- Nie dasz. - odpowiada ci głos.

- Spadaj. - odpowiadasz.

I otwierasz drzwi, z lekką nie pewnością.

- No hej skarbie. - wita się i podchodzi dać ci buziaka, lecz ty się odsuwasz.

- Coś się stało? - dodał

- Em.. siadaj. - powiedziałaś

- Kotku? -

- Wiesz, stałeś mi się bardzo bliski. Ale... my razem... nie możemy być. - wybełkotałaś

Michała mina wskazywała na to, że bardzo go to zabolało.

- Znowu się zabawiłaś moimi uczuciami? - pytał

- Nie, Michał nie... - Zaczęłaś płakać.

On nie lubił jak płakałaś, podszedł do ciebie.

- Ej.. Nie płacz. - próbował cię uspokoić

-Jak mam nie płakać? Michał, ja nie mogę. - odpowiedziałaś i płacząc, przytuliłaś się do niego.

- O jak słodko... Pożegnaj się z nim. - usłyszałaś ten... ohydny, koszmarny głos.

- Zostaw mnie!!!! - krzyczysz.

Michał jest lekko zdezorientowany, wybiegasz z domu. Biegniesz na cmentarz, podbiegasz do grobu mamy i taty. Upadasz na kolana, nie możesz powstrzymać łez.

- Mamo... Tato... zabierzcie ją z mojego życia!! - krzyczysz.

Nie panujesz już nad niczym. Ktoś dotyka cię, obracasz się i widzisz swoją mamę.

- Mamo... - mówisz

Chcesz się przytulić, ale nie możesz.

- Skarbie to nie twoja wina. Myszko ty moja, Kochamy cię. Przejdziesz to wszystko z Michałem, nie odchodź od niego. - Odpowiedziała ci mama i od razu znikła.

Myślisz " Czy ja śnie? To wszystko jest takie dziwne, może jestem wyjątkowa? Dlatego Bóg mnie stworzył. Mam jakąś misję? ", z tego myślenia wytrąca cię głos Michała.

- Kochanie, co się dzieje? - Spytał

" Tak, kocham go. Powiem mu wszystko, nie mam nic do stracenia! "

- Michał, eh...bo... - próbujesz coś powiedzieć.

- Tak? -

- Bo... od paru tygodni, nęka mnie głos mojej zmarłej siostry. To on zabił moją babcie, chce mi też odebrać ciebie. To prze zemnie ona zmarła. Wiem to nie normalne, ale nie żartuje. Przed chwilą widziałam się z mamą, powiedziała, że przejdę to tylko z tobą. - wytłumaczyłaś, lekko przestraszonym głosem.

- Gdybym cię nie znał, powiedziałbym, że jesteś wariatką. Ale jesteś taka przestraszona, damy radę. Kocham Cię. - powiedział.

A tobie spadł kamień z serca, myślałaś, że cię zostawi.

- Ja ciebie też kocham. - mówisz, przytulając się do niego.

Tak siedzieliście jeszcze długo, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Patrzyłaś w jego cudne i czarujące oczy. Do ciebie wprowadziła się tym czasowo ciocia, potem ma być rozprawa o przyznanie jej opieki nad tobą. Z Michałem spędzałaś wszystkie wolne chwile. Pisałaś list do niego, opisujące wszystkie chwile spędzone z nim i bez niego. Na wypadek gdyby ci się coś stało. Kawałek listu brzmiał tak :

" Drogi Michałku piszę to na wypadek gdyby mnie szybko zabrakło. Choć wiesz, że z tobą chcę być całą wieczność i jeszcze dłużej. Tak kocham cię jak wariatka, to dobrze prawda? Bez ciebie moje życie było by jak, cyrk bez klaunów, czyli bez sensu. Wiem, że mnie kochasz, czuję to. Najbardziej lubię jak, mogę ci popsuć fryzurę. Taki mały diabełek ze mnie. Kocham gdy szeptasz mi do ucha " Kocham Cię", to takie cudowne uczucie... Kończę pisać na dziś, bo właśnie zapukałeś do mych drzwi. 21.03.2015 rok...".

Po paru dniach gdy nieznośny głos nie dawał się we znaki, byłaś taka szczęśliwa. Byłaś też przestraszona, myślałaś, że chce coś zrobić tobie lub Michałowi. Minęło parę lat, myślałaś, że głos dał ci spokój na zawsze, myliłaś się. W dniu twoich urodzin, miał być to cudowny dzień, a zmienił się w koszmar.

- To nie możliwe. - Mówisz, po odebraniu szokującej wiadomości.

- Co jest? - Spytał Michał.

- Zwłoki mojej babci... Znaleziono je koło grobu a na jej ramieniu był napis... " Nie odeszłam". - Tłumaczysz.

- O boże. - powiedział.

- Nie da mi spokoju! -

Całą imprezę, byłaś nie obecna, myślałaś o tych zwłokach i o całej tej sprawie. Gdy podszedł do ciebie Michał i uklęknął przed tobą, byłaś zaskoczona. Mieliście po 20 lat.

- Kochanie, kocham cię i chcę, żebyś była ze mną na wieki. Kocham cię gdy się złościsz, gdy budzisz się rano, gdy kładziesz się spać. Zawsze jesteś taka sama..Cudowna. Zostaniesz moją żoną? - Spytał, wyjmując pierścionek.

- Jasne, że tak. - odpowiedziałaś bez wahania.

W sali rozległy się brawa, ty wtedy przytulałaś swego jedynego.

- Gratuluje. - usłyszałaś znów ten głos.

Myślisz " O nie"...Potem głos już się nie udzielał, wieczorem po kryjomu wyjęłaś zeszyt w którym pisałaś list do Michała. Pisałaś tak...:

" Moje urodziny, i najlepszy dzień w moim życiu, oprócz tego w którym poznałam ciebie. Nie spodziewałam się, że mi się oświadczysz, tak długo na to czekałam. Już wiem, że mnie kochasz i nie patrzysz na moje wady tylko zalety. Dla ciebie mogłabym chodzić w starych ubraniach, i tak by nic się nie zmieniło. Nie zmieniasz szybko uczuć, to jest piękne. Wiem, że kiedyś odejdę ale w niebie będziemy już na zawsze razem. Nikt nam nie przeszkodzi w tym. Gdy tańczyłam z tobą, czułam się w twoich ramionach tak bezpiecznie, po prostu odpłynęłam. Kocham. 22.09.2020 rok. "

Po czym, położyłaś się na łózko i zasnęłaś w jego ramionach. Tak było przez parę dni, któregoś dnia, poczułaś się bardzo źle, pojechałaś z Michałem do lekarza. Pobrano ci krew ale wyniki miały być za kilka dni. Chodziłaś cały czas zdenerwowana i na dodatek, głos jej siostry ją dobijał, cały czas powtarzał.

- Będzie źle. -

Dałaś radę z niecierpliwością, parę dni później przyjechałaś odebrać wyniki. Weszłaś do gabinetu doktora z narzeczonym.

- Dzień Dobry - przywitaliście się

- Dzień Dobry. - odpowiedział Dr. Nathan

- Ma pan moje wyniki? - Spytałaś

- Tak, proszę siadać. - Odpowiedział Dr.

" Jest źle, jego mina nie jest zadowolona" Myślisz.

- Więc jest tak.. - przerwał na chwile Dr.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 23.04.2015
    Ten rozdział był dobry, ale jakoś ta rozmowa z ukochanym była sztuczna. Za mało rozmawiali, gdzieś brakowało mi jakiś spokojnych wyjaśnień a nie takie wydarte słowa. Ciekawe co będzie dalej, jak pozbyć się głosu. Może jest potrzebna pomoc, a może trzeba pozbyć się wyrzutów sumienia. Zobaczymy co wymyślisz. Rozdział był ok 4:)
  • Neli 26.03.2016
    Znalazłam sporo błędów, wypisze tylko dwa zdania.
    ,,Bez ciebie moje życie byłoby jak cyrk bez klaunów" -bardzo podoba mi się to porównanie!
    ,,Chodziłaś cały czas zdenerwowana i na dodatek głos jej siostry ją dobijał" - nie rozumiem. Przez całe opowiadanie piszesz, że to mi - czytelnikowi - się to przytrafia, a tu nagle takie zdanie.
    Ten tajemniczy głos grozi, że bohaterce się coś przytrafi, a tu po pięciu latach żyje sobie spokojnie, nic jej się nie stało. Gdzie wtedy była ta siostra? Tak po prostu odpuściła? Nie pasuje mi to. 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania