Perełko część V
Kobieta wślizgnęła się przez otwarte drzwi, które chwilę później zamknęła. Zapaliła światło. W lewej ręce dostrzegłam szklany talerzyk, uważnie pilnowała, by jego zawartość nie spadła, podczas gdy ona podchodziła do mnie. Szybko usiadłam na kanapie, pokazując, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Miałam nadzieję, iż nie zauważyła, jak chowałam zdjęcie pod łóżko. Siedziałam dosyć nienaturalnie, jedna noga spoczywała zwinięta na materacu, zaś druga bezwładnie opadała w dół. Czarnowłosa najzwyczajniej w świecie zajęła miejsce na kanapie obok i pogłaskała mnie po ramieniu. Dreszcz, paskudny dreszcz przeszył moje ciało. Damulka bez większych wyjaśnień wręczyła mi do ręki naczynie. Były na nim dwie tabletki, pokaźnych rozmiarów.
- Połkniesz bez wody? – zapytała czule. Słodycz jej głosu działała jak trucizna wżynająca się powoli w organy.
- Mam uczulenie na wszelkie proszki – wypaliłam, próbując wywalczyć to, bym nie musiała łykać jakiś nieznanych tabletek. Kto wie co ona chce mi podać?
- Połknij i nie gadaj bzdur – wymamrotała podniośle. Już nie była tak miła. Oczy kobiety wbijały się w moją twarz łapczywie.
- Nie jem leków. Żadnych… - powiedziałam mocno akcentując ostatnie słowo. Powietrze w pokoju stało się mętne. Skuliłam się, próbując uniknąć krytycznego spojrzenia pani domu. Ciężko oddychałam.
- Łykaj to, w tej chwili, Marlena. Odeszłaś ode mnie przez to, że nie chciałaś się leczyć i postępowałaś wbrew woli lekarzy, teraz ja wszystkiego dopilnuję osobiście. Nie zostawisz mnie już nigdy. Nawet nie wiesz, jak bardzo cierpiałam.
Długo zajęło mi ogarnięcie wypowiedzianych słów i zrozumienie ich. Jaka znowu Marlena? Jacy lekarze? Patrzyłam się na nią, a z jej oczu pociekła pojedyncza łza, którą błyskawicznie wytarła czarnym rękawem. W głębi serca zrobiło mi się przykro, jednak nie na tyle, by łykać jakieś dziadostwa. Ukrywałam skruchę, chyba dosyć nieudolnie.
- Nie chcesz po dobroci? Wiesz, że potrafię być nieprzyjemna! – rzekła zdenerwowana, zaciskając dłonie w pięści. Automatycznie wyprostowała się i nerwowo poruszyła nogą.
Przerażona włożyłam do ust dwie tabletki, po czym je połknęłam. Czułam ich gorzki smak, nic przyjemnego. Równie gorzkie były oczy czarnowłosej. Wciągnęłam nosem głośno powietrze i przełknęłam ślinę.
- Dobra dziewczynka. Zaraz musisz się położyć spać, gdyż dzisiaj zmienię Twoją twarzyczkę. Będziesz bardziej przypominać moją Marlenkę, perełko. – Na jej twarzy znowu można było dostrzec radość, paraliżującą radość.
Nie spotkałam nigdy osoby tak zmiennej emocjonalnie. Dosłownie po kilku sekundach z trudnością mogłam złapać oddech. Słowa, które wypowiedziała niespodziewanie szybko zaczęły działać na wyobraźnię. Milion obrazków czmychało w mojej głowie. Na większości z nich miałam wydłubane oczy i bladą jak śnieg twarz. Próbując uspokoić się, zaprzestałam myślenia o tych dramatycznych sytuacjach. Mimo to, spięte mięśnie nie chciały rozluźnić się. Chwilę później poczułam „dodającą otuchy” dłoń kobiety na moim ramieniu. Mocno wciągnęłam powietrze do płuc. Aż mnie zabolało w środku. Naprawdę ciężko oddychałam. Każdy wdech był męczarnią. Piszczało mi w uszach, a gorzka ślina zakłócała pracę mózgu. Czarna dama patrzyła się na mnie, jak na najlepszy kąsek. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
Chyba wyraźnie czekała na ten moment. Gdy już nie byłam w stanie zapanować nad ciałem, szarpnęła mnie za ramię, kładąc na łóżku. Z moich ust wydobył się jedynie cichy jęk. Czas uciekał razem z opuszczającą mnie świadomością. Jedyną rzeczą uświadamiającą, w jak wielkim niebezpieczeństwie się znalazłam, było ostrze jakiegoś narzędzia, które odbijało blask żarówek. Trzymała je w ręku.
----Od autora---- Zacznę od tego, że serdecznie przepraszam wszystkich czytających to opowiadanie, za braki nowych rozdziałów przez bardzo, bardzo długi czas! Jest mi trochę wstyd, ale naprawdę nie wyrabiam się czasowo. Każdemu z moich hobby staram się poświęcać jakiś czas, lecz to nie jest łatwe. Nakład nauki w gimnazjum dwujęzycznym jest ogromny i trudny do zniesienia, do tego doliczam przygotowania urodzinowe i treningi konne. Momentami nie potrafię pogodzić tych wszystkich czynności. Teraz powinnam uczyć się do sprawdzianu z fizyki, a piszę na Opowi. No cóż, mam nadzieję, że uda mi się to zmienić i odpowiednio rozplanować swój dzień, by zdecydowanie więcej czasu poświęcać pisaniu.
Swoją drogą, dosyć żalenia się. Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się na kontynuowanie czytania. W następnym rozdziale postaram się dodać zalążki horroru, by akcja trzymała w napięciu. Jeżeli ktoś pokusi się o wypisanie błędów i zostawienie komentarza będę bardzo, bardzo wdzięczna! Miłego wieczoru.
Komentarze (15)
Zostawiam 5 Czepialski jest rozczarowany - nie znalazł niczego do czepiania się. Pozdrawiam i nie poddawaj się.
"Kto wie (przecinek, bo masz dwa orzeczenia - "wie" oraz "chce")co ona chce mi podać?"
Podsumowując, doczekałem się ;) Wróciłaś i nie zawiodłaś, z resztą jak zwykle. Akcja się rozkręca, choć nieustannie trzyma w napięciu. Gratuluję udanego opowiadania i pozdrawiam :) 5
Czekam na kolejne i 5 oczywiście.
5
Psychopatyczna kobieta straciła dziecko przez chorobę (moje domysły, że przez raka - przez te krótkie włosy) bardzo lubię takie klimaty i na pewno będę czytać dalej.
Zostawiam 5 i dużo weny życzę!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania