Poprzednie częściPrzyjaciele

Przyjaciele 11

Następnego dnia po śniadaniu Hilary odciągnął Alfonsa na bok.

- Słuchaj, musimy porozmawiać - powiedział.

- O czym? Stało się coś?

- Chciałem pogadać o tym, co robiliśmy w nocy.

Alfons spojrzał na niego ze zdumieniem.

- A co takiego robiliśmy? - spytał.

- Jak to? Nie pamiętasz?

- Czego?

Hilary westchnął. Pokrótce opisał koledze nocne wydarzenia. Alfons patrzył na niego z niedowierzaniem.

- Co ty mówisz? Naprawdę coś takiego między nami zaszło? Nie przypominam sobie... I serio mówiłem takie rzeczy o panu Serafinie?

- Tak!

- O...

Alfons głęboko się zamyślił, ale w żaden sposób nie potrafił przypomnieć sobie czegoś podobnego.

- A może to ci się po prostu śniło? - spytał przyjaciela.

- Nie, na pewno mi się nie śniło.

- To pewnie ja nic nie pamiętam… Chyba lunatykowałem, albo coś. A może to pan Serafin do ciebie przyszedł? - zaśmiał się Alfons.

Hilary znieruchomiał, intensywnie myśląc. Po chwili klepnął kolegę w ramię.

- Dzięki. Muszę coś załatwić!

Wbiegł do pokoju pielęgniarek i powiedział, że musi koniecznie zobaczyć się z panem Serafinem. Zaznaczył przy tym, że chce, aby spotkanie odbyło się w gabinecie lekarza.

Gdy się tam znalazł, Serafin serdecznie go powitał.

- Jak się masz, mój drogi? - spytał. - Chcesz herbaty?

- Tak, poproszę. Wszystko u mnie w porządku. Chcę z tobą o czymś pomówić.

Opowiedział mu o wszystkim, co się stało w nocy. Serafin słuchał go bardzo uważnie, jednocześnie wyglądał na rozbawionego. Gdy Hilary skończył swoją opowieść, lekarz zagadnął:

- Czy jesteś pewien, że to nie sen?

- Jestem całkowicie pewny. To się stało naprawdę.

- No cóż... Przyznam, że to bardzo dziwne. Wiesz co? Mam pomysł. Na oddziale są kamery. Może sprawdzimy nagrania i zobaczymy, czy działo się coś podejrzanego?

- To świetny pomysł! Możemy?

- Pewnie! Chodź za mną.

Lekarz poprowadził go do specjalnego pokoju, w którym znajdowały się komputery. Siedział przy nich dobrze zbudowany mężczyzna w czarnym ubraniu ochroniarza.

Serafin wszystko mu opowiedział.

- Może pan zobaczyć, co się działo w nocy?

- Oczywiście. Proszę poczekać sekundę.

Po chwili ochroniarz pokazał Serafinowi i jego pacjentowi nagranie z kamery przy sali, w której stały instrumenty muzyczne.

Faktycznie, około drugiej w nocy dwóch mężczyzn weszło do sali. Wyszli jakieś czterdzieści minut później. Na nagraniu nie było dokładnie widać twarzy panów, ochroniarz jednak zapewnił, że jeśli dadzą mu kilka minut, ustali, kto jest na nagraniu.

Serafin i Hilary usiedli sobie na sofie w pokoju. Ochroniarz przejrzał kilka innych nagrań z różnych kamer i zapisał coś na kartce. Potem zniknął w drugim pomieszczeniu i wyszedł z plikiem jakichś zdjęć. Po jakimś czasie poprosił do siebie gości.

- Mam tu zdjęcia z kamer. Wybrałem te, na których najlepiej widać twarze tych dwóch mężczyzn. Zobaczcie. Rozpoznajecie ich?

Serafin i Hilary przyjrzeli się fotografiom. Istotnie, na zdjęciu widać było pacjenta. Tożsamości drugiego pana nie byli pewni. Przypominał trochę Alfonsa, ale nim nie był. Nie wyglądał też jak Apolinary, Paskal czy Serafin.

- Dziwne... - lekarz podrapał się po brodzie. - Kto to jest? Nie przypominam sobie, żebym miał takiego pacjenta… Możliwe, że uciekł z innego oddziału. Właściwie to nie mam innego wyjaśnienia. Nie znam tego pana. A ty, Hilary?

Pacjent stał skamieniały. Na początku nie poznawał tego faceta, ale teraz był w szoku.

- To niemożliwe... - szepnął. - Niemożliwe...

- Co mówisz? - spytał Serafin. - Dobrze się czujesz? Strasznie zbladłeś.

- To niemożliwe! Dziękuję panu, muszę coś załatwić.

Hilary wycałował zaskoczonego ochroniarza, z rozpędu to samo zrobił z lekarzem. Następnie szybko wybiegł.

Serafin w końcu do dogonił.

- Dokąd idziesz? - pytał.

- Musisz mi pomóc! - powiedział w biegu Hilary. - To bardzo ważne!

- Dobrze. A co mam zrobić?

- Musisz się dowiedzieć, czy w tym szpitalu jest jedna osoba.

Doszli do gabinetu psychiatry. Serafin wziął kartkę i długopis.

- W porządku. Jak nazywa się ten człowiek?

- Donald Silfur.

Lekarz zapisał to i zamyślił się.

- Nie kojarzę. Ale dowiem się, czy tu jest.

- Bardzo dziękuję!

Serafin odprowadził pacjenta do sali i gdzieś poszedł.

Hilary opowiedział kolegom tą historię.

- Ale fajnie! - cieszył się Apolinary.

- Kim jest ten cały Donald? - spytał Paskal.

Hilary westchnął.

- Cóż, to… Długa opowieść. Ciężko to tak pokrótce wyjaśnić.

- Drugie śniadanie!

Apolinary jak strzała wypadł z sali. Zaraz za nim potruchtał Paskal. Alfons siedział nieruchomo na łóżku i wpatrywał się w Hilarego.

- Co? - zdziwił się pacjent.

- Nic.

Mężczyzna nawet się nie ruszył. Hilary usiadł obok niego.

- Co się stało?

- Nic. Chcesz porozmawiać?

Kunststaff rozejrzał się po sali, jakby chcąc się upewnić, czy są sami.

- Tak. Chciałbym porozmawiać. Tylko, że... Bardzo lubię Apolinarego i Paskala, ale im nie zaufałbym tak, jak tobie.

- Rozumiem.

- Jeśli chodzi o Donalda...

- To prawdziwa osoba?

Pytanie Alfonsa zaskoczyło Hilarego. To brzmiało tak, jakby kolega chciał się upewnić, że ten facet z nagrania nie jest tylko wymysłem Kunststaffa.

- Tak, chyba. Dlaczego mnie o to pytasz?

- Bo mogłeś to wymyślić. Musisz nauczyć się odróżniać rzeczywistość od snów.

- Słucham? Nie rozumiem cię. Co ty mówisz? Twierdzisz, że to wymyśliłem?

- Nie, choć to możliwe.

Do sali weszli Apolinary i Paskal. W rękach trzymali talerze z kanapkami.

- Proszę, podano do stołu - uśmiechnął się Paskal.

Koledzy zjedli kanapki i zabrali się za karty. Alfons przeprosił przyjaciół.

- Pójdę do łazienki. Z Hilarym.

Pacjenci spojrzeli na niego ze zdumieniem, zwłaszcza Hilary.

- A dlaczego musicie iść tam razem? - spytał Apolinary.

- Bo chcę mu coś oddać. Ale to… nie powinienem mu tego dawać w miejscu publicznym, poniekąd takim jest ta sala.

Alfons uśmiechnął się porozumiewawczo. Apolinary i Paskal się zaśmiali.

- Oczywiście! - cieszyli się.

- Chodź, Hilary - Alfons mrugnął do niego.

Gdy wreszcie znaleźli się w łazience, Alfons zamknął drzwi i przyjrzał się koledze.

- No więc? Jesteś całkowicie pewien, że nie wymyśliłeś Donalda?

- Nie. Nadal cię nie rozumiem. O co ci chodzi? Znam tego człowieka na 200 procent!

- Ja też.

Hilary aż pisnął.

- Słucham?! Znasz Donalda?!

- Tak. Jeśli on rzeczywiście tu jest, będziemy mieć kłopoty. I jeszcze większe kłopoty, jeśli to, co ci mówił o Serafinie, jest prawdą.

- Więc pan Serafin ma z tym coś wspólnego?

- Ma. Bardzo dużo. Musimy porozmawiać. Ale nie teraz - wieczorem, po kolacji, spotkamy się w sali z instrumentami, dobra?

- W porządku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Bajkopisarz 24.04.2020
    „jest jedna osoba.”
    Lepiej pewna zamiast jedna
    „- Drugie śniadanie!”
    Dopisz kto to krzyczy
    „na 200 procent!”
    Liczba słownie

    No ładnie zamieszałaś w garnku. Można już zacząć się gubić, kto jest kto, z kim trzyma i kogo udaje. Zaczyna się robić bardzo interesująco i każda droga jest możliwa.
  • Beatka 24.04.2020
    O, bardzo dziękuję :)
    Miło mi
  • Dekaos Dondi 25.04.2020
    Betako→Znowu późno, ale jestem.
    Coraz bardziej zakręcone i coraz bardziej ciekawie.
    I oczywiście zakończenie... wzmaga ''apetyt'
    Poza tym dialogi, takie... niewymuszone. Jak trzeba.
    Czekam na 12:)↔Pozdrawiam:)
  • Beatka 25.04.2020
    Dziękuję i mam nadzieję, że nie zawiodę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania