słodka idiotka - rozdział 11
11.
Magda przydzieliła mi bardzo fajny pokoik. Nie spełniał standardów apartamentu, ale na tym mi akurat nie zależało. Był większy od mojej poprzedniej klitki, a ja potrzebowałam więcej przestrzeni, by móc głęboko odetchnąć.
- Będziesz musiała sama sobie ścielić łóżko przez kilka dni. Taka jedna szalona dziewczyna przyprawiła dzisiaj władzę o mocny ból głowy. - powiedziała wchodząc ze mną do środka.
- Nie chciałam, żeby tak wyszło. Nie planowałam tego. - próbowałam się bronić.
- Spokojnie. Mało kto chce pracować na warunkach, jakie tutaj proponują. Zanim zapytasz, jestem tutaj ponieważ mieszkam niedaleko. I kocham tą okolicę. Muszę wracać do pracy. Wpadnij później na kawkę.
- Okey. Dzięki za wszystko.
Gołym okiem było widać, że Magda cieszyła się z zaistniałej sytuacji. Sama chyba nigdy nie sprzeciwiłaby się pani Barbarze. Widząc jej rozradowanie, przez chwilę byłam z siebie dumna. Jednak gdy zostałam sama w pokoju, rzeczywistość spadła na mnie z sufitu. Dosłownie! W jednej sekundzie poczułam, jak wszystkie problemy spadają na mnie w postaci gęstej, ciężkiej mgły. Nogi ugięły się pode mną. Usiadłam na podłodze. Próbowałam głęboko odetchnąć. Nie mogłam. Nie byłam w stanie swobodnie oddychać. Oto do czego doprowadził mnie stres. Oto do czego sama się doprowadziłam. Przeszło mi nawet przez myśl, że jestem chora psychicznie. Kiedy ma się chaos w głowie, niemożliwe jest życie w harmonii. Postanowiłam na pierwszym miejscu zadbać o własne, w pewnym sensie chore psychicznie Ja. Musiałam zrobić plan powrotu do normalności. Ale od czego zacząć? Co powinnam zmienić? Miałam mętlik w głowie z powodu braku pomysłu nad zapanowaniem nad tym wszystkim. Było zbyt wcześnie bym mogła zasnąć, chociaż nie ukrywam, że przeszła mi przez głowę myśl, by po prostu się z tym wszystkim przespać. I nie chodziło mi wtedy przede wszystkim o sen. Naiwna część mnie miała nadzieję, że gdy się obudzę, problemy same się rozwiążą. Na szczęście tym razem nie uległam Słodkiej Idiotce drzemiącej we mnie. Czułam jak zmienia się moja dusza. Przeraziło mnie to dziwne i dotąd nieznane uczucie. Gdybym musiała to zobrazować, posłużyłabym się nagraniem wzrostu rośliny, pokazanym w bardzo dużym przyspieszeniu. Rosłam w siłę. Wiedziałam, że nic i nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać. Wstałam nie czując już ciężaru, który chwilę temu zwalił mnie z nóg. Wyjęłam z torby notes i długopis. Zapisałam punkt po punkcie plan powrotu do mojego starego – nowego życia.
1-Telefon do Janka. Nie! W pierwszej kolejności zadzwonię do Marka. Był pierwszą ofiarą. Przeproszę go pierwszego.
2-Telefon do Anki. Podziękować za ratunek.
Gdyby mi wtedy nie pomogła, nie doszło by do mojego odrodzenia.
3-Telefon do Janka. Nie mam pojęcia co mu powiem.
4-Wypocząć.
5-Wrócić.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania