Poprzednie częściSłodka Idiotka - rozdział 1 i 2

Słodka Idiotka - rozdział 14 - ostatni

Czas jest zbyt często niedoceniany. W tamtej chwili miałam go zbyt wiele. Powinnam była wypoczywać, cieszyć się z jego nadmiaru. Nie potrafiłam. Poczucie winy ustąpiło po rozmowie z przyjaciółmi. Nie czułam się dobrze, lekko, szczęśliwie. Nie pozwalało mi na to poczucie pustki, które dojrzałam dopiero po wszystkim. Dopóki miałam plan, miałam i cel. Gdy cel został zrealizowany, pojawił się kolejny problem. Co dalej? Musiałam zorganizować sobie powrót do rzeczywistości. Potrzebowałam pracy i mieszkania. Nie chciałam wracać do rodzinnego domu. Postanowiłam, że zadzwonię do kobiety, u której pracowałam i mieszkałam do czasu wyjazdu. "Gorzej już nie będzie" - pomyślałam. I rzeczywiście nie było. Okazało się, że nie mogę wrócić do sklepu. Ktoś został przyjęty na moje miejsce. Ale co do mieszkania była nadzieja. Kiedy wyjechałam, zamieszkał tam Janek. Odbierając klucze powiedział, że zostanie w nim do mojego powrotu. Przez głowę przeszła mi myśl, że fajnie byłoby razem zamieszkać. Nie mogę naciskać. Nie będę niczego oczekiwać. Pozwolę, by wszystko następowało w swoim czasie. Czułam, że rodzę się na nowo. Wiedziałam, czego nie powinnam robić. Nie mogłam pozwolić sobie na popełnianie tych samych błędów. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo dokonać takiej przemiany, jaką zaplanowałam.

Pozostały czas "urlopu" wykorzystałam na analizę samej siebie. Zrobiłam dogłębny rachunek sumienia, dzięki czemu zauważyłam, co wpłynęło na moje złe postępowanie. Rutyna w pierwszym związku i brak zaangażowaniu w drugim to coś, czego nie mogłam powtórzyć w nowym życiu.

Przeglądając ogłoszenia w internecie znalazłam kilka ofert pracy niedaleko miejsca, w którym miałam znowu zamieszkać. Zadzwoniłam pod podane numery i umówiłam się na spotkania. Miałam szansę na pracę w kwiaciarni, pizzerii oraz biurze nieruchomości. Nadzieja dodawała mi skrzydeł. Sprawiała, że wierzyłam w sukces mojej przemiany. Prawdopodobnie jej brak w moim poprzednim życiu sprawiał, że nie wierzyłam ani w przemianę siebie, ani osób mnie otaczających.

Nadszedł w końcu ostatni dzień moich wakacji. Z samego rana wzięłam prysznic. Wyobrażałam sobie, że woda zmywa ze mnie wszelkie pozostałości brudnej przeszłości. Założyłam luźną, czarną bluzkę i spodnie dresowe. Chciałam, żeby podróż minęła jak najwygodniej. Z tą wygodą było na tyle idealnie, na ile pozwoliły mi warunki PKP. Większość trasy pokonałam w wagonie Intercity. Było całkiem znośnie. Jedynie godzinę spędziłam na PKP-owskim plastikowym krześle.

Podczas podróży zadzwoniłam do Janka. Opowiedziałam o planach i zapytałam, czy przygarnie mnie na jakiś czas. Nie mogłam zgodzić się na to, by on wyprowadził się z powodu mojej osoby.

- To ja zrezygnowałam z mieszkania i będę szukać nowego.- oznajmiłam

Długo i z entuzjazmem małego dziecka opowiadałam o mojej przemianie, a on się tylko śmiał. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie drwi sobie ze mnie. Nie odważyłam się jednak, by zapytać. Jeśli powiedziałby mi, że śmieszą go moje decyzje, że nie wierzy w moje słowa i ja straciłabym wiarę. Z drugiej strony może wcale mnie nie wyśmiewał. Mógł przecież cieszyć się, że wracam.

W sobotni wieczór o 19:45 stałam pod drzwiami mieszkania. Nie musiałam pukać. Janek przywitał mnie serdecznym uśmiechem i mocnym przyjacielskim uściskiem. Weszłam do środka całą uwagę skupiając na zapachu, który dobiegał z kuchni. Ryż z kurczakiem i warzywami czyli coś, co uwielbiało moje podniebienie. Janek zabrał bagaż a ja usiadłam do stołu. Kolację zjedliśmy w świetnej, przyjacielskiej atmosferze. Ani razu nie zapytał, dlaczego odeszłam. Rozmawialiśmy o mojej nieobecności tak, jakby to były wcześniej zaplanowane wakacje. Po posiłku zaproponował, żebym zrelaksowała się w wannie. Odkręcił kurek z gorącą wodą, zapalił trzy świece i wyszedł. Odświeżona i wypoczęta weszłam do salonu. Na kanapie zauważyłam małą poduszkę i śpiwór. Domyśliłam się, że oddał mi sypialnię. Zaproponowałam, by spał ze mną w łóżku. Przecież i tak do niczego by nie doszło. Zaśmiał się tylko pozostając przy opcji kanapy.

Rano gdy się obudziłam Janka już nie było. Na stole w kuchni znalazłam liścik "Wrócę po szesnastej. Miłego dnia. Janek". Zaparzyłam kawę, usiadłam w salonie i zaczęłam rozmawiać z Bogiem. Pytałam, co będzie ze mną i moim życiem. Odpowiedzi same pojawiały się w mojej głowie. Nie wiem skąd. Nie mam pojęcia jak. Jednak byłam pewna, że to nie moja wyobraźnia. Postanowiłam iść za tym głosem. Może był to głos serca, a może rozsądku. Równie prawdopodobne jest, że był to głos Boga.

Wyszłam do pobliskiej piekarni po kilka bułek. Potem odwiedziłam sklep spożywczy, by kupić coś na obiad. Przygotowałam sałatkę z pory i dorsza w sosie śmietanowym. Obiad nie był może tak świetny jak te, które kiedyś przygotowywał dla mnie Janek, ale nie martwiło mnie to. Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Musiało być. Po wspólnym skonsumowaniu obiado - kolacji, wybraliśmy się na spacer. Opowiedziałam o moich przemyśleniach i o wnioskach do jakich doszłam tego przedpołudnia. Janek ucieszył się gdy usłyszał, że chcę pokochać go na nowo. Będę się uczyć miłości od niego. Nadal słucham tego Głosu i wiem, że teraz będzie tak, jak powinno być.

 

To już ostatni rozdział tej historii. W planach jest kolejna.... dotycząca wspólnego życia i przeciwności losu na jakie natrafią Janek i Słodka Idiotka :) Nie wiem jak szybko coś się pojawi. Mam nadzieję, że poczekacie i przeczytacie o dalszych losach bohaterki. :)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 15.06.2015
    Chętnie przeczytam dalsze losy bohaterki. Cieszę się, że Janek był tak wyrozumiały dla zagubionej Natalii choć twierdzę, że to całe zagubienie to po trochę jej próżność 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania