Poprzednie częściŚwiat jest mały, część 1

Świat jest mały, część 2

Część druga : Poszukiwacz

 

Jest ich dwóch: Łukasz i Wiktor. Przyjaźnią się z sobą od podstawówki i do tej pory, tyle razem przeszli, że wydawało się, że nic co zrobi jeden – drugiego nie zaskoczy.

Łukasz - ustatkowany księgowy. Żonaty, trzyletni syn.

Wiktor - bez stałej partnerki, wieczny poszukiwacz seksualnych wrażeń. Prowadzi odziedziczony po zmarłym ojcu zakład zegarmistrzowski.

Jako że w obecnych czasach fach zegarmistrza, całymi miesiącami, kończy się na wymianie szkiełka, baterii czy teleskopu – cały swój czas spędzany w zakładzie poświęca iście precyzyjnemu zajęciu. Robi sztuczne muchy. To przynęta do połowu ryb. Wiktor szczególnie lubi te najbardziej skomplikowane muchy łososiowe: Silver Doctor, Durham Ranger, Black Argns, The Baron. Później sprzedaje je internetowo.

Pomimo iż czasy liceum dawno się skończyły i drogi chłopaków się rozeszły, robili wszystko, by każdą wolną chwilę wykorzystać na rozmowę telefoniczną lub spotkanie. Kiedyś w takich chwilach przegadywali się, bo każdy jak najwięcej chciał powiedzieć o sobie. Teraz sytuacja była inna, Łukasz raczej słuchał, co mówił Wiktor. A było czego słuchać. Niezależny finansowo i mieszkaniowo Wiktor był częstym gościem klubów nocnych, gdzie poznawał dziewczyny, które chętnie zabierał do siebie na wspólną noc.

- Piękna blondynka, długie nogi, duży biust – opowiadał Wiktor przyjacielowi – super mi się z nią gadało. Była zabawna, dopóki nie ściągnęła stanika, bo wtedy stała się śmieszna.

- Dlaczego ? - spytał Łukasz.

- Bo to już nie był biust, tylko dwa woreczki wypełnione czymś do połowy wiszące bezwładnie.

- A co ty myślałeś, że duży biust to stoi jak tobie faja?

- To taki biust nigdy nie stoi? – dopytywał zawiedziony Wiktor.

- Stoi, jak myje podłogę – roześmiał się Łukasz – na kolanach oczywiście.

Nie rozśmieszyło to jednak Wiktora.

- Wtedy też wisi – skomentował jednoznacznie.

- Ciągle ci coś nie pasuje – wyliczał – to biust wisi, to za mały, to miała za szerokie plecy albo za dużą dupę, krótkie nogi, któraś była nie ogolona, a jeszcze inna pachniała nie tak. A jak ci wszystko pasuje to głupia albo poszła z tobą na skok w bok.

- Ty masz żonę, co ma wszystko na miejscu – żalił się Wiktor.

- Ja w swojej żonie to przede wszystkim się najpierw zakochałem. Mówiłem ci to nie raz, a ty wszystko chcesz zacząć od innej strony.

- Mam się najpierw zakochać, pochodzić, a dopiero później iść do łóżka?

- Właśnie tak.

- Może kiedyś tak zrobię, ale do tej pory nie zamierzam żyć w celibacie – zaśmiał się Wiktor.

- I wszystko – skwitował Łukasz – miłość przychodzi niespodziewanie. Znasz powiedzenie – roześmiał się.

Tak właśnie wyglądały ich rozmowy.

Kiedy mieli się spotkać, to wybierali miejsce, gdzie mogli prócz tego, że pofantazjować o seksie to jeszcze popatrzeć na piękne dziewczyny. Tym razem Łukasz zadzwonił z propozycją spotkania się w małej knajpce gdzie oprócz piwa i drinków podają fast foodowe, tanie jedzenie. Nie ma jednak tańców ani dobrej muzyki.

- Cześć stary. Co za nora – przywitał Wiktor przyjaciela z niesmakiem w głosie.

- Nie wiedziałem co to za miejsce – tłumaczył Łukasz – mam się tu spotkać za godzinę z klientem. Podejrzewam, że i on nie wie co to za miejsce. Mija je na trasie praca-dom, a nam przecież wszystko jedno gdzie się spotkamy – spojrzał wymownie na Wiktora.

- Może tobie. Sobota dzisiaj, koniec czerwca, wakacje zaraz. Piękna pogoda, dziewczyny zakładają seksowne ciuchy, mógłbym coś wyrwać, a ty mnie do fast foodu przyprowadziłeś – marudził Wiktor.

- Nie ma sprawy, dam tylko kolesiowi papiery do podpisania i możemy się gdzieś przenieść.

- A ten klient, co to za gość? – dopytywał – starszy jakiś?

- Fajny facet, konkretny, w naszym wieku. Otworzył jednoosobową firmę i ja mam prowadzić papierkową robotę.

- Co za firmę? – spytał Wiktor.

Jednak nie słyszał już odpowiedzi. Jego uwagę przykuła długowłosa postać w mocno rozpiętej płóciennej koszuli i opiętych jasnych dżinsach. Do tego parciana tkana torba z kolorowymi naszywkami przewieszona przez ramię. Na nogach klapki, a na nadgarstku mnóstwo sznurków, rzemyków i łańcuszków. Osoba usiadła przy barze na wysokim stołku i coś zamówiła.

- Ale fajna babka – podekscytował się Wiktor – taka wyzwolona.

- Gdzie ? – spytał przyciszonym głosem Łukasz.

- Usiadła przy barze na wysokim stołku.

Łukasz zerknął ukradkiem.

- Gdzie ? – spytał raz jeszcze.

- Przy barze – rozzłościł się Wiktor – tylko ona tam siedzi.

Łukasz jeszcze raz odwrócił się i wyszeptał zdziwiony.

- To facet.

- Kobieta. Długie włosy, ozdoby na ręce, damska torba – nie zgodził się Wiktor.

- Mnie się wydaje, że to mężczyzna. Te łańcuszki cię zmyliły i długie włosy.

- Lubię łańcuszki i długie włosy, ale nie mów, że dałem się nabrać. Idę coś zamówić.

Wiktor wstał od stolika i podszedł do baru. W tym momencie Łukasz ujrzał przez okno, że jego klient podjechał. Wyciągnął z torby przygotowane papiery i zajął się swoją pracą. Niestety jednego z najważniejszych papierów do podpisu brakowało.

- Muszę wrócić do firmy – tłumaczył Łukasz, podchodząc do baru – ten gość potrzebuje wszystko na poniedziałek. Jedziesz, czy zdzwonimy się później?

- Teraz nie jadę, tylko jem – roześmiał się Wiktor – dwie porcje. Ty jedź, jak musisz, zdzwonimy się.

***

- No w końcu – skomentował z przekąsem Łukasz, odbierając telefon – nie odbierasz, nie oddzwaniasz. Mów co się dzieje.

- Sorry za wczoraj. Coś wyrwałem, a do południa odsypiałem - tłumaczył się Wiktor.

- Opowiadaj. Co wyrwałeś ?

- Piękne długie włosy jak lubię, gładkie ciało, wąskie biodra, ale jędrne pośladki i było o czym pogadać.

- To może w końcu trafiłeś. A jak z biustem? – dopytywał Łukasz – Mały ? Duży?

- Biustu nie miał wcale – odparł krótko bez skrępowania Wiktor.

Łukasz nie skomentował. Był totalnie zaskoczony.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Hi Hidalf 18.01.2015
    O Boże! Koniec mnie totalnie zaskoczył. Momentami mnie nawet bawiło. Świetnie napisane, czytało się bardzo dobrze. Jedne do czego mogę się przyczepić to proszę, abyś nie dawała spacji przed pytajnikiem :)
  • Sileth 18.01.2015
    Mnie wciągnęło. Fajnie napisane. A koniec jest genialny :) Czekam na kolejne.
  • KarolaKorman 18.01.2015
    Ok, HI Hidalf zapamiętam. Cieszę się, że czytacie i komentujecie, dziękuję :)
  • Nastuch_Pastuch 18.01.2015
    Koniec był świetny :D
    5!
  • KarolaKorman 18.01.2015
    Dziękuję wszystkim za komentarze :D
  • Akwus 26.01.2015
    Po pierwszej części liczyłem na wyjaśnienie w finale, więc troszeczkę się spodziewałem, ale nadal doskonała lektura :)
  • KarolaKorman 26.01.2015
    Dotrwaj do końca :)
  • patyy 13.01.2016
    Ej no, jestem zła, za krótkie to było, dopiero co się wczułam, a tutaj koniec i łooo.. Nie lubię cię :D lecę dalej i zostawiam po sobie znaczek w postaci komentarza.
    Ps. Wiktor to gej? xd
  • KarolaKorman 13.01.2016
    Zobaczysz sama :)
  • Robert. M 02.05.2017
    Przez moment sądziłem, że pomyliłem opowiadania, bo oczekiwałem rozwinięcia sytuacji u Natalii, gdzie po wakacyjnych słoneczno-rozrywkowych chwilach, nastąpi dorosłe przygotowanie do bycia razem, do przyjęcia ich potomka. Nastawiłem się na ukazanie twardej rzeczywistości, którą ci młodzi ludzie postarają się ujarzmić, że my czytelnicy dostaniemy tekst do przemyśleń, czy warto stawiać na spontaniczność, podejmować w takim tempie decyzję. A Ty nakreślisz nam albo wariant optymistyczny z dorosłym podejściem, mocnymi postaciami, które umieją wejść w życie i brać odpowiedzialność za siebie, partnera, gdzie miłość wygra. Albo pozostawisz nas z uczuciem brutalności życia, gdzie słoneczko, wodzia i dotyk nie będą na tyle mocnym ogniwem, by uczucie przetrwało do zimy.
    W każdym razie zasugerowałem się tym słomkowym kapeluszem, zalewem, który nie był w moim przekonaniu afirmacją ich decyzji, a miał tylko wprowadzić do dalszych dni.
    Ale najwidoczniej, adekwatnie do tytułu muszę poczekać na finałową część, gdzie poszczególne epizody złączy jakiś klucz, schemat, bądź same osoby ujednolicą kulminację. A może się przejadę jak w poprzednim opowiadaniu i wszystko będzie jak zwykle proste, bo świat jest mały, jak i u Ciebie, tak i u mnie takie same są ludziska i nie ma, co deliberować, tylko czytać, a na końcu i tak zrobię….face-palm na własną indolencjię, co do prawidłowego odczytywania treści.
    Czas zacząć tą część…..Hm, hm, zgłupiałem, bo chłopaki mają takie cechy, które skłaniają by się nimi zainteresować i gdybym był kobietą, to obojętnie, którego bym nie wybrał, musiałbym trochę nad nim popracować. Nad Łukaszem mimo wszystko nieco dłużej, bo choć szanuję ludzi prawych i cenię, to wyczułem pomiędzy wersami jego apatyczność. Tak jak nas uprzedziłaś, wręcz nastawiłaś, że Łukasz to już teraz tylko ogranicza się do posłuchu, jemu już przeszło, osiągnął…co chciał? Nie wiem, czy to był Twój zabieg, ale on naprawdę zachowuje się jakby odcinał kupony, a na dodatek przyjął rolę mentora Wiktora. Robi to jednak jak tatuś, przedstawiając suche fakty o zakochaniu, kolejnych krokach, jakby mówił o sklejaniu samolotu. No mnie osobiście nie przekonał, że jest szczęśliwy, nie ma w tym zachłanności na jutro, entuzjazmu na myśl o powrocie do rodziny. Mieszkająca z nim kobieta musi być pewna jego, cieszyć się jego podejściem do życia, odpowiedzialnością, ale czy nie brakuje jej czasem takiej spontaniczności, elementu zaskoczenia i nie mówię tu o bukieciku goździków. Ale kij z nim, nie ja z nim mieszkam, może ma taką dziewuchę, co wyszalała się po obozach, skautkę, autostopowiczkę, co wiele widziała, przeżyła i na dziś to jej ład, skład, ciumaczek, jakiś sylwestrowy bal wystarcza, jest happy.
    Wiktor, gość dla mnie jak z innej epoki, facet jak z powieści Lorda Byrona, konserwatywne podejście do tradycji, rodziny, do przyjaźni. Nie doczytałem się o jego relacjach z ojcem ,ale podejrzewam, że musiały być pozytywne i to w głównej mierze zadecydowało, że bardziej z sentymentu niż profitów utrzymywał zakład zegarmistrzowski. Bo jak zaznaczyłaś, lwia część czasu była poświęcona co prawda na manualne zdolności, ale jednak własnego pomysłu, z dołożeniem kreatywności i jak to zwykle bywa elastycznością na potrzeby klienta.
    Być może Cię to dziwi, co w powyższym akapicie przeczytałaś, ale nie mogę nie docenić tego, co nie podlega dyskusji, jest rozsądny w pracy, zaradny, ustawiony, nie żeruje na matce.
    Oczywiście, że jestem przeciwnikiem rozwiązłości, instrumentalnego traktowania kobiet, przez pryzmat zawartości stanika, z przeproszeniem rozłożystego podwozia, bo nie wierzę, by największy erotoman nawet z nimfomanką stworzyli cudowny związek, oparty li tylko na sferach erogennych. Ale wierzę, że prędzej z Wiktorem kobieta stworzy ciekawszy, pobudzający, ekstatyczny, związek( oczywiście, po wieeeeelu burzliwych rozmowach, rozstaniach i powrotach) niż z jego poukładanym kolegą. Bo na przekór może regule, ja zawsze bardziej wierzę tym, co są nieidealni, muszą się sparzyć, wyhasać, poprowadzić złu, poczuć ten zew natury.
    Pozostało zakończenie i mam obiekcje Karola, bo jest kwestia, która jest niekompatybilna z resztą przynajmniej dla mnie. Zaznaczyłaś na wstępie przy opisie Wiktora, jego zapędy seksualne, które potwierdzał z rozrzewnieniem poprzez rozmowę telefoniczną, wygłaszając bez ogródek, jak wielkie ma to dla niego znaczenie. Zachwycał się żoną Łukasza, która to ma ponoć wszystko na miejscu i nagle to „ coś”? Przez chwilę obsadziłem w tej roli kobietę po mastektomii( wiem, wiem, moja fantazja powala) ale nie pozostawiasz złudzeń pisząc, cytuję: - nie miał. Dlaczego mam wątpliwości, a bo mam w pamięci program o tej ….chorobie i wypowiedź chłopaka z Zabrza, który próbował na siłę być hetero i opowiadał, że nie umiał czerpać radości z dotyku. Chyba Ritha, pisała też o najlepszym przyjacielu kobiety, przy którym nie musi się obawiać o seksualny aspekt, więc….A może wyjaśni się w następnej części, że jak to się mówi, lubi…hm, hm, na dwoje babka wróżyła…Fuj!
    Przepraszam, że tyle wywlokłem słów, można było krócej, ale trochę twoja też wina, za bardzo intrygujące postacie wymyśliłaś, zbyt plastycznie i wizualnie to widziałem, a resztę między słowami zobaczylem. Postaram się następnym razem streszczać….Pozdrawiam.
  • KarolaKorman 02.05.2017
    Zostawiam zasłużoną piąteczkę :) Wspaniałe opowiadanie napisałeś :) Ha, ha :) Ne musi być kolejnym razem krótsze :)
    Spostrzeżenia bardzo trafne. Nie chcę się rozwodzić nad nimi, bo zasugeruję, a nie chciałabym.
    Muszę się jednak ustosunkować do końcówki. Dobrze odczytałeś ,,miał'' i nie było w tym żadnego błędu. Może nie zdarza się to często, a może bardzo często (tego nie wiem), że tacy właśnie ,,poszukiwacze'' próbują wszystkiego, by być pewnym własnej seksualności, odnalezienia siebie. To trochę był akt desperacji, chwilowego zauroczenia, nie ważne, stało się. Częściej się słyszy o takich próbach podejmowanych przez kobiety, ale one nie są tu wyjątkiem.
    Przeczytałam z wielką przyjemnością, co napisałeś. Bardzo ciekawa jestem komentarza po ostatniej części, ale wiem, muszę się uzbroić w cierpliwość. Nie poganiam, ale byłabym wdzięczna, gdybyś dotrwał do końca. Przepraszam, że nie odwdzięczam się i nie będę obiecywać rekompensaty, bo mój czas jest naprawdę bardzo ograniczony, a nie chciałbym być gołosłowna. Serdecznie pozdrawiam.
  • Robert. M 03.05.2017
    Tą piąteczkę proszę mi wpisać pod jednym z moich tekścików, a na poważnie, to nie sztuka powielić dobry tekst, o czym świadczą powyższe komentarze. Dopowiadałem tylko to co Ty zasygnalizowałaś, do zarysowanych postaci dopisałem ich powszednie dni...Co do tych " poszukiwaczy" ich potrzeb, pragnień, poznawania siebie w chwilach ekstremalnego zaangażowania doznań wizualno-dotykowych, to jestem jak i Ty zdany na domysły( i całe szczęście)nie znam tych problemów. Dlatego mimo szczerych chęci nie mogę Ci przyznać racji, ale i nie mam żadnych dowodów by je obalić. Pozwolisz tylko, że nie zgodzę się z Twoją interpretacją, że to akt desperacji i nie jest niczym ważnym. Dla mnie to ważne by walczyć z pokusami, tym się różnimy od zwierząt, że posługujemy się sztućcami i panujemy nad popędem seksualnym, zwłaszcza takim. A akt desperacji, to dla mnie przyciśnięcie do muru, zmuszenie do podjęcia decyzji, brak możliwości wycofania się, a to była zwykła zachcianka,- ot spróbuję.
    Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się bym mógł rozwodzić się w tak dziwny sposób nad Twoimi tekstami, robię to z wielką przyjemnością i zapewniam Cię, że nawet nie myślę kończyć. Liczę, że nie zanudzę Cię, a Ty będziesz konsekwentnie dopisywać, tak bym miał na parę lat zajęcie. Mam tylko prośbę, jeśli kiedykolwiek zacznie Cię to nużyć, proszę o szczerość, wystarczy jedno słowo, a odpuszczę, uprzednio dziękując za dotychczasową cierpliwość, bo wiem, że potrafię być upierdliwy w szczegółach.
    Wiem, że nie zawsze będziemy się zgadzać, tak jak dziś, moja analiza charakteru Wiktora, a zwłaszcza Łukasza była dla Ciebie zaskakująca, ale cechy wolicjonalne są dla mnie ważniejsze i stąd ta interpretacja. Liczę jednak na polemikę i zrozumienie a, że przeważnie 98 procent osób jest zupełnie odmiennego zdania niż ja to już insza inszość.
    Karola, nie oczekuję na wdzięczność w postaci wpisu pod swoimi tekścikami, mnie wystarcza, ze czytasz to i odpowiadasz jak do tej pory, jest baaaardzo dobrze, phu, phu, żeby nie zapeszyć.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania