ucieczka- Rafał 10
W korytarzu jest mrocznie, prawie ciemno bo nie ma tu żadnego okna, a ten dupek celowo nie zaświecił
lampy. Na pewno nie będzie mi niczego ułatwiał, chce żebym się bała, no i boję się. Jak cholera.
- Nie masz mi nic do powiedzenia?- bardziej czuję niż widzę, że wlepia we mnie te zielone ślepia.
Stara się nad sobą panować, chyba nie bardzo podobała mu się noc na dołku. Wciąż stoi mi na drodze,
na pierwszym stopniu schodów wiodących do naszej wspólnej sypialni. Zbieram się na odwagę, i próbując
go wyminąć rzucam.
- Chcę rozwodu.- Boże, zabrzmiało jak tekst z lichej telenoweli, ale to prawda.
W oczekiwaniu ciosu kulę ramiona, i zamykam oczy. Cios jednak nie pada, a Piotr schodzi mi z drogi. On coś
knuje, dochodże do wniosku. Ten jego nagle objawiony spokój przeraża mnie bardziej niż cios w szczękę.
Czuję się zdezorientowana. Idzie za mną do pokoju. Tutaj się zacznie, myślę, ale znowu nic się nie dzieje.
Mój mąż siada w fotelu, i przygląda się jak wyciągam z szafy walizkę, i starą torbę sportową. Pakuję się
szybko, chcę mieć to już za sobą. Przez moment mój wzrok zatrzymuje się na stojącym na komodzie
albumie z naszymi ślubnymi zdjęciami. Obok w pozłacanej ramce stoi nasze wspólne zdjęcie. Uśmiechamy
się na nim promiennie, właśnie powiedziałam mu że jestem w ciąży. Tych ludzi ze zdjęcia już niema,
dociera do mnie. Album i zdjęcie zostają na półce.
- I co teraz zrobisz?- przerywa milczenie.
Nie mam zamiaru mu odpowiadać, jeszcze tylko łóżeczko kempingowe, podgrzewacz do butelek i gotowe.
- Zabiorę Ci dziecko- wytacza ciężką artylerię- Nie masz gdzie mieszkać, nie masz pracy. Jak myślisz, po
czyjej stronie stanie sąd? Ten Twój nowy kochać was utrzyma?
Milczę. To że mam gdzie mieszkać, i że we wcześniejszej pracy na pewno mnie przyjmą, to mój AS w rękawie.
Zagram nim dopiero w razie konieczności, ale jeszcze nie teraz. Piotr bierze moje milczenie za dobrą monetę.
- Jeśli przyrzekniesz że z nim nie spałaś pozwolę Ci wrócić, i będziemy żyć jak wcześniej.
" Jak wcześniej" dobre sobie, ten to ma tupet. Łapię torby, i choć są ciężkie zbiegam na dół, ale wciąż goni
mnie jego głos.
- Jeśli przekroczysz ten próg nie przyjmę Cię z powrotem!
No i super, wychodzę.
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania