Poprzednie częściW pogoni za cieniem — Prolog

W pogoni za cieniem — Rozdział V

Avery i Ervin patrzyli groźnie po sobie. Oboje wyglądali na równie wściekłych i rozdrażnionych, nie sposób było więc porównać, kto w tamtej chwili pałał do świata większą nienawiścią - on, czy ona.

Kiedy już wszyscy, wliczając ciotkę Quinne (Avery postanowiła ją tak nazywać), zamknęli się w swoich pokojach, rudowłosa miała zamiar iść do hali ćwiczebnej, ale szybko dotarło do niej, kogo ostatnim razem tam spotkała i tak zaniechała tego pomysłu.

Zakluczyła drzwi własnej kwatery i usiadła na łóżku, próbując uspokoić emocje.

Było jej strasznie wstyd za to, jak się zachowała, ale na szczęście przeminęła już chęć przeproszenia Quinne, bo właściwie nie miała ZA CO błagać dziewczyny o wybaczenie.

Avery zupełnie nie przypominała opanowanej, spokojnej i obojętnej suki, jaką była za czasów swojej prestiżowej służby wojskowej. Generale - tak się do niej zwracano, przy akompaniamencie respektu i pełnego szacunku skinienia głową. Nikt nie śmiał użyć jej imienia. Osobiście nienawidziła go z całego serca.

Jako ktoś wysoki rangą, będący najważniejszą osobą w królestwie zaraz po władcy i namiestniku, czuła się praktycznie jak monarcha. Z tą różnicą, że krainą jej podlegającą było czterdzieści tysięcy żółtodziobów, których miała za zadanie nauczyć dyscypliny i koordynacji w walce.

Uśmiechnęła się na wspomnienie, gdzie rozkazała kilku młodym kadetom przebiec pół tysiąca razy naokoło zamku. Potem stwierdziła, że żartowała, ale chłopcy nie mieli odwagi, by wydać z siebie chociażby pomruk zdenerwowania, więc odeszli zziajani.

Nie wszyscy o tym wiedzieli, ale Avery pełniła również funkcję kata. Swoją halabardę, którą dokonywała egzekucji, nazwała Losem, z racji tego, że to właśnie los czuwa nad naszym istnieniem.

Wówczas była całkiem zobojętniała na świat zewnętrzny. Kat i generał wojska to zawody, w których wylewne okazywanie uczuć, czy jakiekolwiek wynoszenie ich na piedestały, jest po prostu nie na miejscu.

Avery była więc wręcz wściekła na siebie za swoje emocje. No właśnie - była wściekła. Nie powinna być.

Z drugiej strony - co to szkodziło? Teraz nie istniała już jako najlepszy żołnierz królewskiej gwardii, ani skuteczny egzekutor. Teraz zwyczajnie nie istniała. Miała na imię Avery Garrick - prosta arystokratka, z przeszłością pełną wzlotów, upadła tak nisko, że finalnie jest zmuszona udzielać wsparcia grupce żenujących rebeliantów.

Pomijając to, że niektórych z nich nieco polubiła, przykładowo Caleba i Jeffa. Innych traktowana na razie obojętnie, jak Meriel i Deidre. W Quinne widziała nachalną matkę, która wchodzi do pokoju, gdy stoisz półnaga przed swoim narzeczonym. Ervin po prostu ją denerwował. Swoją twardą, zimną skorupą, brakiem emocji, ale też pychą i sarkazmem, jaki miał na celu jedno - wywołanie u niej szału. Irytował rudowłosą, bo za bardzo przypominał ją. Chyba każdego wprawiałaby w zakłopotanie rozmowa z potencjalnym sobowtórem. Zwłaszcza, jeśli samemu jest się ironicznym skurwysynem.

Rozmyślania Avery zakończyło agresywne pukanie do drzwi.

Domyślała się, kto to mógł być, więc postanowiła nie otwierać.

W końcu jednak łaskawie wstała i uchyliła wejście do pokoju.

- Czego chcesz? - warknęła, spoglądając pytająco na twarz Ervina.

- Porozmawiać o strategii.

- Po pierwsze, moim zdaniem takie sprawy trzeba załatwiać całą grupą. Po drugie, kłamiesz. Mów, o co chodzi i znikaj.

Ervin nie odpowiedział. Spojrzał na jej usta w nadziei, że ona zrobi to samo. Nie mylił się.

Przegryzła dolną wargę i zerknęła na niego zalotnie spod długich, czarnych rzęs.

Gdy był już wystarczająco blisko, by musnąć wargami jej usta, nagle zatrzasnęła drzwi.

Kolejny raz przez rudowłosą ucierpiał jego nos.

Może woli kobiety, pomyślał, siadając przy biurku, już w swojej własnej kwaterze. To by wszystko tłumaczyło. Przecież żadna dziewczyna nie może być aż tak cholernie niedostępna. Albo te, które dotychczas spotkałem, to puszczalskie dziwki. Też dobra teza. Bądź co bądź, odpuszczę sobie ją. Nie mam zamiaru kolejny raz mieć złamanego nosa.

Avery zaś była totalnie z siebie zadowolona. Od początku jej pobytu tutaj zauważyła, że ten idiota spogląda na nią jak na obiekt pożądania, ale nie myślała, że jest aż tak niewyżyty. Związek tego charakteru nie pasował do niej. Nie pasował do niej żaden rodzaj związku.

Postanowiła w każdy możliwy sposób ignorować tego kompletnego czubka, a w ostateczności stąd uciec.

 

*

 

Nazajutrz poczęli szykować się na następną wędrówkę. Jej celem miała być legendarna, starożytna kuźnia. Broń, którą tam wykuto, rzekomo hartowano w smoczym ogniu, a robił to cyklop imieniem Wizyf.

Nikt nie wierzył w te bajki, ale Quinne się uparła, a do jej próśb dołączyły się wkrótce Meriel i Deidre.

Chcąc nie chcąc, musieli wreszcie się zgodzić.

Wyruszyli ze świetnymi humorami. Wszyscy, oprócz Avery. Nawet Ervin zdawał się być zadowolony z wyprawy.

- Słowiki śpiewają, że mojego najdroższego brata odrzuciła dziewczyna.

Skąd ona to..., zaczął niedowierzać w myślach Ervin, ale szybko pojął, w czym rzecz.

- Quinne, nie czytaj mi w myślach.

- Wkopałeś się. Nie zrobiłam tego. Zwyczajnie umiem poznać, kiedy ktoś dostał lepa na ryj.

- Teraz żałuję, że żyjesz...

- Wiem, że w głębi duszy mnie uwielbiasz, Ervin.

- Nigdy.

Avery obserwowała ich zabawną sprzeczkę razem z Calebem i Meriel.

- Biedak. Najgorszym uczuciem w życiu jest odrzucenie - powiedziała ze szczerym współczuciem płowowłosa.

- A ja myślałam, że to rozerwanie końmi albo łamanie kołem - mruknęła panna Garrick, na co chłopak obok niej i Meriel zaśmiali się cicho.

- Oj, Avery, jak ty mogłaś mu to zrobić - rudowłosa usłyszała sarkastyczny ton Quinne.

- Chciałam powiedzieć, że mam nadzieję, że z tego powodu nie skoczy w przepaść, ale jednak mam to gdzieś - rzekła półgłosem. Przez krótką, nieistotną chwilę, władało nią wrażenie, że na twarzy Ervina ujrzała cień smutku i zawodu, ale uznała, że to fatamorgana.

Po dwóch godzinach drogi dojechali do zbocza góry Ethar, na szczycie której podobno wybudowano prastarą kuźnię, gdzie znajdowały się prawdopodobnie najlepsze bronie w całym Delathen.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tina12 12.04.2016
    Z chęcią czekam na dalsze części.
  • nagisa-chan 13.04.2016
    *chichot* super historia zwłaszcza przytrzasnięcie nosa Ervinowi a Quinne jest świetna *chichot*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania