Poprzednie częściW pogoni za cieniem — Prolog

W pogoni za cieniem — Rozdział VII

- Meriel, Avery! - krzyknęła uradowana Deidre i uwiesiła im się na szyjach, mocno przytulając.

Rudowłosa lekko ją odepchnęła.

- Nie uwierzycie, kogo spotkałyśmy - powiedziała Meriel, a Avery tylko znużona przytakiwała, gdy jasnowłosa z ekscytacją opowiadała innym, co takiego im się przydarzyło.

- Zdobyłyście broń, która ma prawo istnieć jedynie w legendach - szepnęła Quinne, jednocześnie jakby dogłębnie poruszona i zdziwiona - To naprawdę niebywałe. W dodatku pomógł wam Wizyf.

- Co ty na to, by porozmawiać o tym na miejscu? Tutaj w każdej chwili mogą zlecieć się kolejne harpie - zaproponowała obojętnie Avery, wskakując na grzbiet konia.

Reszta pokiwała głowami na znak, że uważają to za dobry pomysł.

 

*

 

Omówili wszystko przy obiedzie, potem zaś postanowili wypróbować rynsztunek z gryfich łez.

Miecze, mizerykordie, łuki, sztylety i topory sprawiały się doskonale. Ciosy z nich wymierzone zaskakiwały lekkością i niebywałą precyzją, ale również siłą.

Po treningu towarzysze zamierzali udać się do swych kwater na spoczynek, ale coś ich zatrzymało. Była to cisza. Martwa, niepokojąca cisza. Cisza przed burzą.

Potem gwałtownie zburzyły ją bojowe wrzaski i okrzyki, szczęk broni i dudnienie w drzwi wejściowe.

- Wyważyć! - usłyszeli.

Trzask i huk. Do środka naraz wbiegło kilkudziesięciu zbrojnych. Barwy ich rycerskich płaszczy i herby na hełmach z baranimi rogami świadczyły o tym, że wojownicy ci należą do króla Edrala.

Avery dobyła broni, tak jak uczyniła to reszta i ostrożnym, pewnym krokiem ruszyli w stronę źródła hałasu. Trzymali się w zwartej grupie, a rudowłosa wraz z Deidre szły na początku szyku.

Gdy zza rogu wybiegło nieco ponad tuzin żołnierzy w zbrojach oprymowanych żołto-czerwonymi płaszczami, rebelianci bez wahania rzucili się w wir walki.

Avery cięła jednego z wrogów w przyłbicę, a potem przebiła szyję ostrzem na wskroś. Rycerz upadł, plując krwią.

Liczba uzbrojonych ciągle się zwiększała, ale oni nie zamierzali dać za wygraną. Walczyli z takim samem zapałem i agresją, jak na początku, chociaż zewsząd otaczały ich tabuny nieprzyjaciela. Adrenalina dodawała im sił.

Rudowłosa zamłynkowała mieczem, atakując za jednym razem wszystkich naokoło niej.

Skoczyła, z klingą ku górze i kopnęła wroga w twarz, miażdżąc mu ją. Podniosła ostrze i natychmiast je opuściła, powoli zanurzając w oczodole przytomnego. Wibrujący wrzask był muzyką dla jej uszu.

Rycerz patrzył na nią jednym okiem. Widział makabryczną postać. Stopiona skóra pokrywała jedną część jej twarzy, ale mimo to, dziewczyna okazała się na swój odmienny sposób piękna.

Uśmiechała się do niego. Przepełniony nienawiścią, szaleństwem i rozbawieniem uśmiech był ostatnią rzeczą, która utkwiła mu w pamięci, nim skonał.

Nagle Avery poczuła bolesne uderzenie w tył głowy. Zdążyła jeszcze obrócić się i zobaczyć wór, który wędrował ku niej, z zamiarem zakrycia dziewczynie pola widzenia. Rudowłosa cięła na oślep, czując, że traci wszystkie siły, że odpływa w bezkres.

 

*

 

Ktoś walnął ją pięścią w policzek, a potem złapał za włosy, by skierować zamglony wzrok Avery na siebie.

Gdy sprzed oczu całkowicie zniknęła jej mgła, przyjrzała się swojemu oprawcy.

Rycerz w żółto-czerwonym płaszczu.

Muszę być na terenie zamku. A przynajmniej bardzo blisko, w lochach, przemknęło jej przez myśl.

- Dzień dobry, pani Generał, wygodnie się spało? - warknął żołnierz, z nieskrywaną niechęcią i ironią, gdy wymawiał ostatnie dwa słowa.

- Niezły luksus. Pewnie sypialnia króla, pasuje do jego parszywego charakteru - wysyczała, a mężczyzna ją uderzył.

- Uważaj na słowa, mała dziwko. Wkrótce nie będziesz taka wygadana, jak dostanę pozwolenie na wyrwanie ci języka.

- Och, musisz dostać przyzwolenie od mamusi?

Wściekły żołnierz kopnął ją butem w podbrzusze, aż się zwinęła.

- Szkoda, że musimy trzymać cię przy życiu. Z chęcią popatrzyłbym, jak umierasz we własnym gównie i wymiocinach.

- Vice versa - rzuciła z uśmiechem - Nie możecie mnie zabić? Edral jest chyba o wiele troskliwszy, niż kiedy widzieliśmy się ostatnim razem. Czyżby wdał się w swoją matkę? Ach, przepraszam, przecież ona była tanią kurwą.

- Przymknij mordę. Teraz stąd wychodzę, a ty przygotuj się na ból i płacz, suko. Przyjemnością będzie cię złamać.

- Złamać możesz sobie nogę, sukinsynie. Osobiście się o to postaram.

 

*

 

Kwadrans później do celi przyszedł ten sam mężczyzna. Narzucił Avery na szyję łańcuch, obwiązał go sobie wokół ręki i ruszył w kierunku innego pomieszczenia.

Lochy śmierdziały wszystkim. Chorobą, trupem, odchodami, szczynami, potem, zatęchłą krwią, stęchlizną, zbutwiałym drewnem. Okropny fetor, ciężkie powietrze, wszędzie straż i kraty. Za prętami ludzie. Półżywi, żywi albo martwi, leżący na lichych siennikach, wśród szczurów i łajna.

Oprawca wepchnął rudowłosą do sali tortur.

Na licznych meblach, w tym na komodach i półkach, spoczywały różnorakie sprzęty. Avery wolała nie zastanawiać się, co można robić wielkimi obcęgami, nożami o wielu ostrzach, czy dziwnie powykręcanymi śrubami.

Mężczyzna w żołto-czerwonym płaszczu na rycerską modłę popchnął ją na pustą, ceglaną ścianę. Ręce dziewczyny rozstawił wysoko i szeroko nad głową, przymocował grubymi, żelaznymi okowami. Podobnie nogi.

Sztyletem rozerwał cały jej mundur, aż finalnie wisiała

jedynie w skąpym stroju, jakim była prosta i szara, bawełniana bielizna.

- Dobrze się czujesz? - spytał ze sztuczną troską, kładąc łapska na jej biodrach.

- Spierdalaj.

Mężczyzna zaśmiał się i wziął do ręki obcęgi.

Przejechał metalem po jej ciele, po czym chwycił zakutą dłoń.

- Tu, tu sroczka kaszkę warzyła, ogoneczek sparzyła - szepnął.

- Temu dała na paluszku - mówił spokojnie, wyrywając jej paznokieć u kciuka. Po ręce pociekła ciepła ciecz, ale dziewczyna nawet nie pisnęła. Musiała wytrzymać.

- Temu dała w garnuszku - oderwał pazur palca wskazującego.

- Temu dała w miseczce - środkowy.

- Temu dała na łyżeczce - serdeczny.

- A temu... nic nie dała - podważył paznokieć, ale nie oderwał go natychmiast. Avery z bólu przegryzła język, jej usta wypełniła krew. Splunęła, ale nie zamierzała krzyczeć. Nie mogła dać się złamać.

- I frr... odleciała - odrzucił kolejny pazur.

Następnie przyszła kolej na sztylet o kilkunastu ostrzach, nad którego sposobem użytkowania niedawno się zastanawiała. Za chwilę miała przekonać się o tym, w najgorszy możliwy sposób.

- Mamy tu piętnaście szpikulców, każdy jest do czegoś innego. Hmm, mam dylemat, od czego zacząć. Bardziej lubisz swoje prawe oko, czy lewe? A co z uszami i palcami u rąk?

Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą, milczała.

Oprawca zbliżył sztylet do jej twarzy, konkretnie oka, od strony, gdzie miała blizny. Wbił ostrze w gałkę oczną, odciął nerwy. Avery krzyknęła, nie umiejąc dalej tłumić emocji w sobie. Wrzask przyniósł jej niewielką ulgę w cierpieniu.

Oko wypłynęło, poczuła spływającą ciecz. Ciecz była najpewniej czerwona.

Mężczyzna miał już przejść do odcinania uszu, kiedy do środka pomieszczenia wszedł ktoś jeszcze. Avery poznała, że był to król Edral.

- Witaj, dziewczyno. Mam nadzieję, że ten oto nie poharatał cię zbytnio.

- Módl się, by zbytnio ciebie nie poharatano, skurwysynie.

- Ach... Avery, Avery. Tak samo uparta, jak kilka lat temu. Tobie potrzeba tylko odrobiny dyscypliny, a będziesz chodzić niczym w zegarku, na każde me zawołanie - powiedział Edral, a rudowłosa skrzywiła się momentalnie, słysząc jego podły, szorstki jak papier w wychodku, głos.

- Vectry, daj mi to. Pokażę pani Generał namiastkę tego, czym jest prawdziwa dyscyplina - dodał władca Delathen.

Król włożył końcówkę ostrza w ramię dziewczyny i powoli jechał w dół, coraz bardziej zagłębiając się w jej ręce. Gdy prawie dojechał do początku przegubów, wyjął nóż i otarł o udo Avery.

- Jeśli zemdleje, wezwij medyka i niech ją stąd zabierze - warknął Edral do Vectrego i opuścił salę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • nagisa-chan 14.04.2016
    Świetnie opisane tortury wyrywanie paznokci jest w tym dla mnie najlepsze albo wbijnie gwoździ w rękę wycinanie oczu powolne wbijanie miecza w ciało zmuszanie do samobójstwa wbijanie noża w łeb roztrzaskiwanie czaszki łamanie kości chem... To chyba wszystkie moje ulubione części tortur *chichot*
  • 60secondsToDie 14.04.2016
    Nie chce mi sie przelogowywac, wiec dzieki XD
    Przecinanie czlowieka na pol az do splotu slonecznego jest ciekawsze. Jeszcze rozrywanie konmi :)
  • nagisa-chan 14.04.2016
    60secondsToDie mrr jeszcze rozciąganie ciała aż wszystkie ścięgna i mięśnie sprawią okropny ból a potem tylko zostawić przy życiu by człowiek pocierpiał aż do śmierci ^^ *chichot*
  • 60secondsToDie 14.04.2016
    nagisa-chan, http://joemonster.org/art/9005
    poczytaj tutaj sobie, ja przerobilam to kilka miesiecy temu
    ostrzege posiadaczy slabych nerwow, ale pewnie i tak zrobia co chca :/
  • Tina12 14.04.2016
    No coż wciągnęło mnie to opowiadanie.
  • nagisa-chan 28.04.2016
    Snobek nie żyje ??? :'O *toniejestmyszaste* =-(
  • nie żyję ;-;
  • JEDNAK ŻYJĘ.
  • Grubas 02.08.2016
    Snobistyczna Terrorystka Nareszcie!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania