W sieci (9)

TEN SAM DZIEŃ

Ludzie byli podnieceni. Coś wisiało w powietrzu.

 

STENGRAF

Opuścił gabinet Dyrektora Bezpieczeństwa z niejasnymi przeczuciami. Czuł się nieswój. Czuł się żle. Czuł, że nie jest dobrze. Czuł, że coś schrzanił. Dyrektora pozostawił za sobą, ale ciągle odczuwał jego namacalną obecność. I to wrażenie nie malało, ale wręcz przeciwnie wzmagało się im bardziej był dalej od jego fizycznej obecności, miejsca, w którym ostatni raz go widział. Dobrze mu już znane wąskie i ponure korytarze jakby istniejące poza czasem, które przegradzane były wielokrotnie przez wrota identyfikacyjne, poprzez chodniki taśmowe zaprowadziły go na tyły mniejszego hallu Urzędu Bezpieczeństwa – dwa kilometry od wyjścia, z którego zwykł korzystać. Tak naprawdę nie wiedział, dlaczego wybrał wyjście „Północne Mniejsze”. Długim pasażem o niskim sklepieniu – nad głową pozostawała stopa wolnej przestrzeni – pnącym się dwa pokłady w górę, wydostał się na kaskadę zejść, które rozmieszczono po obu stronach, prowadziły do handlowo – komunikacyjnego centrum Śródmieścia. Przestrzeń wypełniana muzyka relaksacyjna. Mijał ludzi, którzy nie zwracali na niego uwagi. All nie zwracał uwagi na nich. Był w tym miejscu przedtem kilkukrotnie i zawsze miał wytężone zmysły. Posuwał się prosto w stronę najbliższego stanowiska łącznikowego. Włączył implant cellu zamontowany w uchu. Nie zastanawiał się już dłużej. Połączył się z mieszkaniem Greenów.

- Steven nie czuje się zbyt dobrze – usłyszał od Elizy – został zwolniony z pracy. Mamy tydzień na znalezienie miejsca poza stolicą. Nie spłaciliśmy rat za dziecko, za Iwo. Jego kariera skończyła się...przez ciebie…czuję, że przez ciebie. Daj nam w końcu spokój! On nie chce z tobą mówić. Nie łącz się z nami więcej.

Green przekazał mu informacje zastrzeżone. Nie musiał, przecież nie musiał. Nie żałował go. O nie. Już od dawna nosił w sobie dobrze skrywaną niechęć do jego sukcesów i rodzinnej atmosfery, jaką stworzył z Elizą. Los wyrównał rachunki – stwierdzi w myślach. Trochę żałował Elizy. Przy połączeniu wyglądała tak pięknie. W najgłębszych myślach, a nawet wtedy, gdy kochał się z innymi kobietami. Eliza powracała. Marzył na jawie o jej powrocie do niego. Ciągle, nawet teraz, zazdrościł Stevenowi, że ma ją przy sobie, że martwi się o niego i nawet w tych okolicznościach wiąże z nim swój los.

Stengraf otrzeźwiał, otrząsł się z chwilowych bzdur i odrętwienia. Przyczyny zwolnienia Greena stały się wymierne. Może nie mówił tego tylko do mnie? …może Keykejowi wystarczyło tych kilka zdań o sieci, które wypowiedział? O skojarzenie Greena ze Stengrafem nie było trudno. Wszystko co dotyczyło życia, upodobań, cech charakteru każdego agenda było zapisywana dokładnie i uaktualniane na bieżąco. Jak nie raz żartowali agenci „szef za naciśnięciem guzika wie lepiej od nas, na co będziemy mieć ochotę na obiad”. Jak natrętna mucha powracała jednak myśl, że cała rozmowa była podsłuchiwana. W jego mieszkaniu…Nie miał co do jednego najmniejszej wątpliwości, to że Koroner i Pankot współpracują ze sobą, nawet ściślej niż dotychczas. Nigdy nie traktował poważnie pogłosek, że działają przeciwko sobie, ale potrzebował pewności i wydawało się, że ją uzyskał. W logiczną całość składała się całe wydarzenie – wspomnienie o sieci – sprawdzenie, czy rozmawiał z Rustelem - wyszukanie wśród jego znajomych specjalisty w tej dziedzinie – sprawdzenie czy się z nim spotkał – przesłuchanie Greena. Tak to mogło wyglądać, jeśli wykluczyć podsłuch – pomyślał trzeźwo. Tylko po co to wszystko? Totalny brak zaufania? Może żle zacząłem? Może to zadanie nie ma jednego rozwiązania?

Zdał sobie sprawę, że ciągle stoi w tym samym miejscu, od skończenia rozmowy z Elizą. Niski i przysadzisty mężczyzna przyglądał mu się dziwnie, od pewnego czasu. Natrętnie. Stengraf wpatrzył się w jego żle dopasowany kombinezon, napinający fałdy tłuszczu na korpusie. To nie mógł być agent. Grubas coraz mniej uwagi poświęcał swojej rozmowie, a coraz więcej Stengrafowi. Odruchowo sprawdził czy zamek przy kombinezonie jest zamknięty czy nie. Stengraf zauważył to. Puścił w jego stronę oczko i zanotował wyraz zaskoczenia i zadowolenia na twarzy grubasa. All rozluźnił się, lecz odszedł szybciej niż zamierzał. Postanowił raz jeszcze wszystko przeanalizować, na zimno, bez uczuć. Często w takich chwilach wybierał się za miasto na długi i wyczerpujący bieg. Teraz postąpił tak samo. Grawilotem doleciał do Bukowego Parku. Lubił w nim biegać. To miejsce było dziwnie dzikie na tle pozbawionych naturalnych kolorów 8 Dzielnicy.

Biegł, biegł i myślał. Po kilkunastu minutach umiarkowanego biegu przyspieszy niezależnie od siebie, niezależnie od woli. Stwierdził to, gdy rytm kroków zaczął przecinać podwójny takt oddechu. Ocenił przebiegnięty dystans i przyspieszył bardziej. Tę fazę wysiłku lubił najbardziej. Przybliżał się do końca dystansu i sił. Na końcu biegu, wraz z utratą sił pojawią się konstrukcja myślowa, którą nazwał „wyborami”. Zwolnił. Przystanął. Na chwilę. Odpoczywał. Wolnym krokiem ruszył w kierunku grawilotu. Chciał mieć jeszcze chwilę, żeby uszeregować wnioski. Antyspray musiał ktoś programować i podmieniać nośniki. Kilka pytań wymagało odpowiedzi. Dlaczego nie pozbywali się nośników po emisji? Dlaczego pomyślałem „oni”? Może to tylko jedna osoba? Człowiek, którego szukał, musiał pracować w centrali folii i mieć bezpośredni dostęp do nośników. Dlaczego pozostawia na nich widoczny dowód przestępstwa? Czy sądzi, że jest bezkarny? Postanowił, że po powrocie do domu, przejrzy wszystkie procedury emisji programów i przechowywania nagrań zarówno w centrum folii, jak i w urzędzie ministrów. Tego chciał Key Koroner? Pamiętał tż o przglądnięciuwszystkich dostępnych danych o ministrach. Według tego co dotychczas ustalił tylko centrum telefolii mogło być ośrodkiem sabotażu antyrządowego programu. Konferencji nie wyklucza, jednak to było mało prawdopodobne.

Grawilot przeleciał cienką, zieloną, świetlną płaszczyznę wyznaczającą powietrzna granicę dzielnicy na wysokości 115 m. Prze obłe szyby pojazdu widział już kanciastą bryłę kompleksu, do którego nastawił autopilota. Za chwilę miał być u siebie. W segmencie wschodnim kompleksu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania