Poprzednie częściWybraniec - prolog cz 1

Wybraniec - rozdział 1: Prawdziwe oblicze

Daniel szedł wolnym krokiem w stronę domu. Przez cały czas pogrążony w swoich myślach, nawet nie zwracał uwagi na to co działo się w około niego. Po siedmiu latach w Zakładzie Psychiatrycznym i posiłkach zakrapianych pastylkami dającymi szczęście miał dość. Odechciało mu się wszystkiego. Tyle razy powtarzał swoim rodzicom i lekarzom, że nie kłamie. Że wszystko co opowiedział im na temat rzeczywistości, w której się znalazł było prawdą. Nikt jednak nie chciał mu uwierzyć. Wyjątkiem była babcia Akume. Ona jednak nic nie mogła zrobić. Od kiedy zaś zmarła, Daniel nie miał nawet komu się zwierzyć. Samotność stała się jego bratem.

Od wyjścia z ,,Czubolandu'' praktycznie z nikim nie rozmawiał. Zamknął się w sobie na dobre. Zresztą niktby nawet mu w to nie uwierzył. Traktowano go w końcu jak kompletnego idiotę. Nie był nim i dobrze o tym wiedział. Od spotakania z NIM nauczył się kontrolować swoją chakrę do tego stopnia, iż potrafił otworzyć przejście na drugą stronę. Czasmi uciekał w ten sposób z szpitala. Kiedy jednak oznajmił lekarzom, że zrobił to za pomocą portalu prowadzącego do ,,tam tego świata'', podali mu taką dawkę haloperidolu, że skutki plegizacji odczówał przez następne pół roku. Z czasem dopiero nauczył się mówić to co luche chcieli słyszeć. W końcu całkowicie się w sobie zamknął. Bo po co mówić, jak wszyscy słyszą, ale słuchać nie potrafi nikt?

Kiedy był tuż przed domem, ujrzał otwarte drzwi wejściowe. Dziwne. Rodzice zawsze je zamykali. Nawet wtedy gdy byli w domu. Zrzucił z siebie plecak i pocichu podszedł do drzwi. Musiał się skradać po cichu. Wiedział, że coś nie gra. Zapach śmierci unosił się w powietrzu. Kiedy w końcu znalazł się w drzwiach do sypialni rodziców, ujrzał mężczyznę stojącego na przeciw nich z wyciągnniętą bronią. Nie było wyjścia, musiał zareagować.

 

Bogumiła utkwiła wzrok w mężczyźnie stojącym na przeciw jej i męża. Nie wiedziała w ogóle co zrobić. Nie co dzień do domu, wpada uzbrojony mężczyzna grożąc, że wszystkich po zabija. Stojąc za mężem nawet nie wiedziała jak zareagować. Byli całkowicie bezbronni.

- Gdzie macie sejf! - krzyknął napastnik. - Gdzie do holery go trzymacie!

- Nie mamy żadnego sejfu - dpowiedział spokojnie Sylwester. Nie chciał w żaden sposób prowokować napastnika. Prawda była taka, że rzeczywiście nie mieli rzadnego sejfu. Sytuacja wydawała się patowa.

- Hahahahaha - zaczął się śmiać mężczyzna z bronią. - Mam wam uwierzyć, że stać was na taką chałupę, dwa samochody i nie macie żadnej biżuterii, ani kasy w domu?

- Chcesz pieniędzy? To bierz - ozajmił Sylwester, rzucając napastnikowi portfel. Gdy ten się schylił i przez chwile przestał mierzyć w kierunku małażeństwa stało się... No właśnie... Za plecami napastnika pojawiła się nagle czarna dziura. Z niej zaś zaczeło wychodzić ogromna ilość bladych i przezroczystych rąk. Chwyciły one napastnika i zaczeły powoli go wciągać. Było ich tak wiele, że całkowicie go unieruchomiły. Obejmowały każdy centymetr jego ciała. Po chwili z ogromnym wżaskiem napastnik znikł ,,po drugiej stronie''.

Zdezoriętowane małżeństwo zupełnie nie rozumiało co się dzieje. Wiedzieli, że nie śnią. A może? Może po prostu był to sen na jawie. To co się wydażyło na ich oczach było jednak niczym w stosunku do tego co mieli za chwilę ujrzeć. Z czarnej dziury stojącej przed nimi wyszedł ich syn. Matka zbladła, ojciec zaczął się trząść. Zupełnie nie wiedzieli jak mają zaragować.

- Nic wam nie jest? - spytał Daniel współczującym głosem. Dobrze wiedział jak rodzice zareagują. Nie miał jednak żadnego wyboru. Nie usłyszał ani jednego słowa z ich ust. Stali przed nim przestraszeni, oniemiali i zdumieni.

 

********************

 

Henta siedział właśnie na samym dnie czeluści i medytował. No cóż. Nawet nieśmiertelni muszą kiedyś odpoczywać. W końcu każdemu znudziłoby się w końcu wciąganie dusz do Świata Zmarłych, gdyby robił to przez 50 lat. Wciąż te błagalne proźby o litość. Wciąż bicie w ten sam ton. Dziwne. Ludzie nie boją się mordować, gwałcić, niszczyć innym życie. Gdy przyjdzie im jednak stanąć oko w oko z śmiercią, nawet najtwardsi pękają prosząc go o miłosierdzie. Miłosierna śmierć, to dopiero absurd. Czy ludzie nie są takimi głupcami, że nie potrafią zrozumieć, iż naturą śmierci jest pozbawianie ich życia? Nie da się zmienić natury rzeczy. Tak jak żaba będzie żabą, tak śmierć śmiercią i nawtet ich błagalny lamęt nie jest w stanie tego zmienić.

Kiedy siedział tak i rozmyślał w pewnym momęcie usłyszał wielki huk. Otrząsnoł się i spojrzał przed siebie. Ujrzał jakiegoś osiłka wstającego na nogi. Był całkowicie zdezoriętowany. Kiedy zauważył Henate wyciągnął broń i nacisął spust. Hanate uśmiechnął się. W Krainie Cienia nie było żadnego ruchu. W dodatku...

Osiłek zaczął płonąć. Ogień oczyszczenia zmarłe dusze oczyszczał. Karzda dusza, która przeszła jego próbę trafiała do Edenu. Żywych zaś spalał nie pozostawiając żadnego śladu. To było dla Henty oczywiste. Nie raz kożystał z jego mocy. Nie to go intrygowało. Pytanie nie brzmiało co z nim począć. Pytanie brzmiało: jakim cudem trafił żywy do Krainy Śmierci?

Czy to sprawka tego chłopaka? - pomyślał. - Jeżeli tak, to robi się naprawdę ciekawie.

Henta uśmiechnął się pod nosem. Rzeczywiście robiło się ciekawie.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 15.03.2015
    przeczytałam całość, od prologu i powiem Ci, że ciekawe, lekkie i przyjemne opowiadanie. Masz naturalne dialogi, 4:)
  • wolfie 15.03.2015
    Do tego rozdziału wkradło Ci się sporo błędów ;) Sprawdzaj tekst przed wstawieniem na stron. Myślę też, że przydałoby się nieco więcej opisów. Więcej uwag nie mam :) Będę śledzić dalszy ciąg Twojego opowiadania.
  • Honey 15.03.2015
    .Zaczynam lubić bohaterów twojego opowiadania i jestem ciekawa,co będzie dalej. :)
  • KarolaKorman 15.03.2015
    Prosiłeś, by nie zwracać uwagi na błędy, więc pomijam. Pomysł na opowiadanie ciekawy i ładnie opowiadasz, zostawiam 4 :)
  • Dobre i ciekawie napisane - 4!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania