Poprzednie częściżycie z żelaza 1 list

życie z żelaza 2 list

Drogi Ojcze!

To już mój drugi list, więc ty będziesz, mógł już je, numerować. Chodzę do szóstej klasy, nasza klasa jest bardzo ze sobą zżyta, już został nam tylko rok, a potem się pożegnamy ze sobą. Na razie nikt o tym nie myśli. Ciekawe, jak jest we Francji, u nas niby ciągle, to samo. Wyobraź sobie, że niedługo pójdę do gimnazjum, tego, gdzie nie będzie już nas wszystkich, razem. Nawet nie wiesz, jak kocham moją klasę. Wiesz, co oznacza słowo, miłość? To takie silne uczucie, które do kogoś przywiązujemy, czasami, przez nią, nawet błądzimy. Nie widzimy, w tym siebie. Okropne, prawda?, a dla mnie piękne Ojcze. Ja wiem, co było twoją miłością, ale do butelki, przytulić się nie da, nawet z nią porozmawiać.

Dzisiaj w szkole, byłam wcześniej, niż zazwyczaj. Powtórzyłam sobie cały materiał, ale zanim, ktokolwiek przyszedł, to schowałam się, za ścianą, która była zasłonięta, nim ktoś wszedł, a kiedy usłyszałam głosy dzieci, wiedziałam, że zaraz będzie moja klasa. Oni zawsze, najpóźniej przyjeżdżają autobusem. Co dziwne nie zauważyli mnie, a ściągając kurtkę na ławkę, szybko wybiegłam i wzięłam ją ze sobą, a nagle trzy osoby zaczęły mnie ganiać. Nawet, nie masz pojęcia, jak adrenalina, jest wspaniała. Wiatr porywał mi włosy, do tyłu, aż czułam go na mojej twarzy. I tak biegłam przez całe okrążenie budynku szkoły, dopóki nie przewróciłam się. A spadłam prosto plecami na trawę, zaczęłam się zupełnie śmiać. Wyobraź sobie, że oni też, ale, to nie było koniec. Szybko się podniosłam, a wtedy dopiero, dogonili mnie, na końcu szkolnego boiska. Byli, tak samo zmęczeni, jak ja. Zanim, więc się zawróciliśmy, to położyliśmy się, w wykoszonej trawie.

- Zabiję cię kiedyś Emilie. - powiedział do mnie Oliver.

- Już czekam. - dokończyłam i zawróciłam się, do klasy.

Wszyscy trafiliśmy, akurat, gdy pani, rozmawiając, otwierała klasę. Nic dziwnego, że przekręcała w złą stronę. Na lekcjach, zazwyczaj siedzę sama. Jest, to zazwyczaj spowodowane Ojcze, tym, że nie mam przyjaciół, a i w klasie jest nieparzysta liczba osób. Jednak mi to nie przeszkadza, chyba że siedzę na matematyce i muszę podchodzić do tablicy, wtedy przydałby się ktoś, kto mi poda wynik, ale wystarczy, że pani idzie na chwilę z sali i już zadanie jest wiadome. Czynimy Ojcze magię.

Później mieliśmy wychowanie fizyczne, czyli lekcję, gdzie gramy w piłkę nożną, zazwyczaj chłopcy grają sami ze sobą, ale za to uwielbiam biegać. Kiedy ścigam się z chłopcami, to zazwyczaj wygrywam, chyba że najem się, za dużo czekolady, ale to wyjątek. Wtedy chudnę. Jeszcze lubię gimnastykę, ale nie ma jej zbyt często na lekcjach. A kiedy już marudzą na mnie, że nie umiem w nic grać, to uśmiecham się i siadam. Nie, to, że na ławce, a wykoszonej trawie, tyle że pani każe mi grać, więc udaję moją mistrzowską grę.

Chłopcy mają naprawdę dziwne pomysły, wyobraź sobie Ojcze, że zjeżdżali sobie po schodach, na brzuchu, kiedy ja tego spróbowałam, to nie wyszło, to zbyt dobrze, nie polecam wam, dlatego, że brzuch mnie bardzo bolał, aczkolwiek dobra zabawa.

Każdy dzień w szkole mija dość szybko, może teraz Ojcze, wiesz coś o mnie. Ty jesteś dorosły i pewnie, dlatego nie chcesz tego słuchać. Wy ludzie starsi uwielbiacie, na siebie mówić dorośli, ale jesteście dziećmi, jak każdy. Ale jeżeli już tak mówicie, to nazwę was dorosłymi dziećmi, chociaż jest bardziej prawdziwe. Więc ty Ojcze, dorosłe dziecko, stałeś się tak dorosły, by codziennie stać w kolejce, po paczkę papierosów lub tytoń, wiedząc, że grozi ci tym samym szybsza śmierć. Wiedziałeś, że to jest szkodliwe, a jednak to robiłeś, na własną winę. Codziennie po pracy w sklepie kupiłeś sobie puszkę tego piwa, aby się napić. Ja nigdy nie wypiłam, tyle Kubusia, bo zaraz mi jest niedobrze. Psujesz się, bez powodu, krzywdzisz siebie i innych. Dorosłość to tak naprawdę odpowiedzialność. A kiedy zostawałam sama z Tobą w domu, to nie opiekowałeś się mną, wolałeś oglądać samochodowe programy w telewizji. Wy macie żal, o wszystko. Macie pracę, a jednak nie chcecie do niej wstawać, może my tak mamy ze szkołą, ale do szkoły każdy musi chodzić, a to od was zależy, jaką pracę sobie wybierzecie, więc na nią narzekacie. Mówicie, że macie za dużo obowiązków, a my jesteśmy dziećmi, czy wy naprawdę nie pamiętacie, że wy też byliście? Dla was ważne są rzeczy nijak ważne, no, chyba że puszka jakiegoś napoju lub papieru połączonego z rośliną, może wam zabrać tyle szczęścia. Pomyśl Ojcze, czy to miało sens? Pewnie za tym tęsknisz...

Dzisiaj po szkole uczyłam się, tak właśnie. Mamy czasem, bardzo dużo materiału. Ale zanim skończyłam, została mi godzina wolnego, więc wyjęłam z pudełka stare kredki oraz kartkę. Namalowałam dla ciebie, coś, co przypomina misia. Uśmiecha się, widzisz, bo to się w życiu liczy, nic innego. Dobranoc Ojcze, dziś byłam nieco zmęczona. Niebo w mieście jest ciągle zachmurzone, nakichał je ktoś chmurami. A na wsi, było widać gwiazdy, powoli zapominam, jak one wyglądały.

Twa córka Emilie

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania