Poprzednie częściŻywi albo martwi cz. 1

Żywi albo martwi cz. 11

Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiętnastą dziewiętnaście.

- Ktoś o mnie myśli? – spytała samą siebie, a na jej twarz wpełzł mały uśmiech. Spojrzała w górę i ujrzała ciemny sufit pomieszczenia. Wpatrywała się w niego jeszcze przez dłuższą chwilę, nie myślała o niczym konkretnym. Trwała w ciszy i starała się uspokoić.

Wtem usłyszała brzęczenie telefonu i szybko spojrzała w jego kierunku. Lekko wytrzeszczyła oczy, gdy komórka ucichła. Czyżby znów ta sama pomyłka?

Poszła w jego stronę i podniosła przedmiot, by spojrzeć na ekran. Telefon nie zarejestrował żadnego nieodebranego połączenia, tak jak ostatnim razem.

- Powinnam o tym wspomnieć w aktualizacji, to nie jest normalne – powiedziała i westchnęła. Oparła się plecami o chłodną ścianę i zauważyła, że do pomieszczenia wpada coraz mniej światła z zewnątrz. Poszła w stronę sypialni. Zapaliła lampkę i podeszła do laptopa. Włączyła swój program.

- Aktualizacja – oznajmiła. Zrobiła głęboki wdech, a po chwili wydech. – Przed chwilą miało miejsce dziwne, ale jak najbardziej pozytywne i miłe zdarzenie. – Nie wiedziała, jak ubrać w słowa to, co zaszło. Odchrząknęła i starała się powstrzymać uśmiech cisnący się na jej twarz. – Mogę powiedzieć, że bliżej się wszyscy poznaliśmy, no i z każdym z osobna nawiązałam jakiś kontakt. To były jedne z tych momentów w życiu, w których czułam, że jest ono naprawdę wartościowe i dobrze ułożone. – Znów zrobiła głęboki wdech. – Wyglądało to mniej więcej tak…

Opisała uczucia, które towarzyszyły jej podczas tego bliższego spotkania. Starała się mówić spokojnym, opanowanym głosem, ale targały nią emocje i momentami ledwo trzymała je na wodzy. Nie potrafiła uwierzyć w to, co się stało. Czuła, że wszystko coraz bardziej zmierza ku końcowi i była tym zbyt podekscytowana, by móc zachować pokój ducha. Również okropnie się denerwowała, ale starała się spychać negatywne myśli na bok, by w umyśle mieć głównie te pozytywne, które były jej siłą napędową.

- Miejsce miał po raz kolejny dziwny incydent z dzwoniącym telefonem – dodała na końcu i jej głos lekko przycichł. – Jakby ktoś znów próbował się dodzwonić, ale jednak zrezygnował. No i komórka niczego nie zarejestrowała, tak jakbym znów się przesłyszała. – Skupiła się na tym, co powiedziała i uświadomiła sobie, że brzmi absurdalnie. Spojrzała zmęczona na monitor laptopa i cicho westchnęła. – Mogę przysiąc, że to nie wytwór mojej wyobraźni ani słaba psychika. – Zastanowiła się nad tym, czy wydarzyło się coś jeszcze. Gdy stwierdziła, że to wszystko, co miała do zapisania, oznajmiła: - Koniec aktualizacji.

Zapisała plik i wyłączyła laptopa. Wyszła z sypialni i poszła do kuchni. Zrobiła sobie dwie kromki z masłem i wzięła kilka łyżek sałatki, którą miała w lodówce. Po posiłku przygotowała sobie ciepłą herbatę, która przyjemnie rozgrzała ją od wewnątrz. Usiadła z nią w pokoju obserwacyjnym i zaczęła patrzeć na niemalże energicznie poruszające się postacie. Wysokie lampy dawały dobre światło i kobieta wszystko dokładnie widziała.

Miała wrażenie, że zombie są do siebie przyjaźnie nastawione. Niektóre obiekty chodziły parami lub nawet grupkami, a jeszcze inne zdawały się ze sobą porozumiewać. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, który cisnął jej się na twarz. Pokręciła z niedowierzaniem głową i chwyciła mocniej ciepły kubek dwoma dłońmi. Po kilku chwilach wypiła łyk, i kolejny.

Nie zorientowała się, że od paru minut przechylała do ust pusty kubek. Pochłonęło ją całkowicie patrzenie na postacie, które zdawały się zachowywać jak istoty myślące i czujące. Jak ludzie.

- To dzieje się naprawdę – przerwała ciszę. Przeszyła dźwiękiem gęste powietrze unoszące się wokół. – Spełnia się twoje marzenie.

Dopiero gdy powiedziała to na głos, uświadomiła sobie, że za niedługo wszystko się skończy. Że porzuci zombie, właściwie ludzi, których uleczyła. Jej marzenie się spełni, ale czy będzie całkowicie szczęśliwa? O tym dopiero miała się przekonać.

 

Wokół panowała ciemność. Światło dawały jedynie latarnie z zewnątrz. Zerknęła na godzinę i zdała sobie sprawę z tego, że jest już dawno po dwudziestej. Poszła się oporządzić do łazienki i położyła do łóżka. Dziś znów miała problem z zaśnięciem.

Wpatrywała się pusto w sufit na wprost przez dobre pół godziny. Po głowie latało jej mnóstwo pytań, na niektóre z nich potrafiła sobie odpowiedzieć, ale wiele z nich pozostawało bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Miała nadzieję, że zdobędzie je w bliskiej przyszłości.

 

Kobietę obudziły promienie słoneczne, które oślepiły ją, gdy tylko lekko otworzyła oczy. Zasłoniła twarz dłonią i ziewnęła. Wstała z łóżka i skierowała się do łazienki. Spojrzała na swoje ledwo widocznie podkrążone oczy i rozczochrane włosy. Prychnęła cicho i zaczęła poranną toaletę.

Po kilkunastu minutach wyszła z łazienki i skierowała się do pokoju obserwacyjnego. W brzuchu lekko jej zaburczało, ale zignorowała to. Najpierw musiała zająć się swoimi obiektami badawczymi. Zdała sobie sprawę z tego, że za niedługo nie będzie ich tak nazywać i poczuła jakieś przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Uśmiechnęła się szeroko. Spojrzała na teren strzeżony i nie zauważyła koszyka. Lekko wytrzeszczyła oczy i zaczęła nerwowo rozglądać się po obiekcie. Podeszła bliżej do szyby, ale nadal nie widziała tego, czego szukała.

Zjechała windą do zombie i zaczęła chodzić po terenie strzeżonym. Rozglądała się wokół, ale nikt oprócz niej nie postanowił wyjść ze swojego schronienia. Zdziwiła się, ponieważ o tej porze każdy już powinien znajdować się na zewnątrz. Wzruszyła ramionami i nadal szła przed siebie. Nigdzie nie widziała koszyka i zaczęła się coraz poważniej martwić.

Wtem usłyszała jakiś głośny jęk i odwróciła się w stronę dźwięku. W jej stronę szła zombie-kobieta. Właściwie, bardziej pasowało to drugie określenie, ale jeszcze nie całkowicie.

Postać wyciągała w stronę Dominique swoje ramiona i patrzyła łagodnie, czekała na jakiś ruch. Kobieta poszła w jej stronę, a zombie ruszył przed siebie. Doszły do małego domku.

Znajdowało się w nim kilka obiektów, które robiły coś przy stole. Kobieta podeszła bliżej i zobaczyła, że na drewnianej powierzchni stał jej koszyk, a obok niego jakieś patyki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Rasia 16.04.2016
    Jedyne, co mi trochę nie grało, to że w nagraniu badawczym, jakie robi kobieta, zaczęła nagle mówić, że to był jeden z bardziej wartościowych momentów w jej życiu itd. Tak się nie robi, w końcu to jej sprawozdanie z pracy, a nie pamiętnik ;)
    Poza tym w porządku. Czyżby zombie zrobiły sobie ucztę? Zostawiam 4,5 czyli 5 za tę część i idę sprawdzić, co tam wymyśliłaś ;)
  • comboometga 17.04.2016
    Rasia No właśnie ona sama do końca nie jest pewna tego, czym jest ta cała aktualizacja .-. W sensie, prowadzi jakby pamiętnik, ale mówi ogólnikowo ;-; Bez sensu, ja wiem xD
    Dziękuję za ocenę i mam nadzieję, że nie zawiedziesz się przez kolejne części ._.
  • Rasia 17.04.2016
    Hm... No tak,ale logicznie rzecz biorąc - skoro prowadzi badania, to używa fachowego języka i robi zapiski czy tam głosowe, czy na papierze. W końcu na tym polega to jej całe przedsięwzięcie, ona musi ogarniać, po co i co w ogóle robi ;p Nie zawiodę się :)
  • comboometga 17.04.2016
    Rasia No tak, masz rację ._.
    :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania