Poprzednie częściŻywi albo martwi cz. 1

Żywi albo martwi cz. 6

Zombie powoli zaczął się uspokajać. Rozluźnił dłonie i otworzył oczy, a następnie rozejrzał się wokół. Kobieta spostrzegła, że jego skóra powoli się zrastała, a mięśnie pod spodem odbudowywały bez najmniejszych problemów. Uśmiechnęła się lekko i popatrzyła w oczy obiektowi, który udało jej się uratować. Odwzajemnił spojrzenie - zombie zdawał się jej dziękować. Ujrzała tam ulgę kryjącą się pod lekką błoną bólu, którą ciężko było dostrzec. Ona jednak umiała zauważyć takie rzeczy i była z tego ogromnie dumna.

Wstała z krzesła i podeszła do niego. Odpięła krępujące go pasy i pogłaskała po dłoni. Jęknął cicho i popatrzył na nią.

- Już wszystko w porządku – powiedziała i niewyraźnie się uśmiechnęła.

,,Znów okazujesz uczucia, przestań’’ zganiła się i szybko pokręciła głową. Zobaczyła zdziwienie malujące się na twarzy zombie, a po chwili usłyszała cichy jęk. Pokiwała głową.

- Jest dobrze, zobacz sam – dodała i pomogła mu wstać. Podeszła z nim do lustra, a zombie zaczął wpatrywać się w swoje odbicie jak urzeczony. Dotknął swoich kończyn, każdej po kolei, uciskał je lekko i masował. Kobieta widziała coraz szerszy uśmiech na jego twarzy.

W jednym momencie stały się dwie rzeczy.

Zombie niespodziewane się do niej odwrócił i gwałtownie objął. Ścisnął odrobinę za mocno, ale trwało to krótką chwilę, więc nie zdążyła zbytnio poczuć bólu.

Drugim, co poczuła, był wielki smutek, który nagle zaczął wypełniać jej wnętrze. Uświadomiła sobie, że tęskni za ludźmi i bliskim kontaktem z inną osobą, rozmową, ciepłymi, odwzajemnionymi gestami. Nie chciała porzucać zombie, w żadnym wypadku. Ciągle miała nadzieję na to, że kiedyś będą zwykłymi ludźmi, z którymi te kontakty będzie mogła nawiązać.

W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy, które wypłynęły od razu, gdy tylko odwróciła się od zombie. Wytarła je jednym zwinnym ruchem dłoni i zamrugała kilka razy. Pociągnęła nosem i z powrotem spojrzała na swojego towarzysza, uśmiechnęła się ciepło dla niepoznaki.

On jęknął, lekko zmrużył oczy i przekrzywił głowę, jak gdyby wyczuł, że nie wszystko jest całkiem w porządku. Spojrzał na jej dłonie i wystawił jedną swoją w ich stronę.

Kobieta rozszerzyła usta i zesztywniała, gdy ją chwycił. Po chwili ścisnął mocniej i jęknął ponownie, tym razem zdawało się to jednak być pokrzepiającym odgłosem. Pocieszał ją.

- Ty… - zaczęła, ale nie wiedziała, jak powinna dokończyć, więc nie zrobiła tego.

Spojrzał jej głęboko w oczy i mrugnął kilka razy. Zauważyła, że mają brudno zielony odcień, a rzęsy są dziwnie długie. Brwi również zdawały się być normalnej długości. Na głowie miał trochę włosów, ale nie tyle, ile powinien zdrowy mężczyzna. Pełne usta wyglądały całkiem zwyczajnie na jego lekko różowej twarzy, w niektórych miejscach dało się zauważyć drapnięcia lub małe dziury, ale wierzyła, że i one z czasem znikną.

Ogólnie stwierdziła, że ten zombie za niedługo może stać się całkiem atrakcyjny. Z nim również miała najlepsze relacje - mogła powiedzieć, że najbardziej zżyła się akurat z tym obiektem i nie skłamałaby. Naprawdę czuła z nim jakąś dziwną więź, ale cieszyła się z tego.

Uścisnęła mocniej jego dłoń i odwzajemniła odważne spojrzenie. Wydało jej się, że ujrzała w oczach zombie jakieś ciepło, mocniejsze uczucie, troskę. Serce jednak podpowiadało jej, że to wszystko jest mylne i nie powinna w to wierzyć. Chciała po prostu widzieć i czuć coś takiego, bo brakowało jej zwykłych, naturalnych ludzkich kontaktów.

Musiała przyznać rację w tej kwestii - to było od niej silniejsze.

Puściła jego dłoń i przeniosła wzrok na podłogę. Westchnęła ciężko i odwróciła się do szafki z serum, by szczelnie ją zamknąć. Gdy już wszystko zrobiła, z powrotem spojrzała na zombie, który stał i czekał na nią przez cały czas. Patrzył na kobietę wyczekująco.

- Wróć do innych obiektów – poprosiła i ujrzał w jej oczach jakieś przygnębienie. Nie wiedział, co powinien myśleć o znakach, które wysyłała mu kobieta. Chciał odbierać je jako pozytywne, ale nie umiał się w tym połapać. Jego również męczyło to, że nie potrafiła się zdecydować. Nie miał jednak zamiaru się poddawać, zależało mu na niej jak na nikim innym.

Jęknął cicho i pokiwał zrezygnowany głową. Nie chciał się jej sprzeciwiać ani denerwować bez potrzeby. Wystarczyło, że sprawiał wiele problemów i musiała go ratować jak jakąś ofiarę losu.

- Dziękuję – powiedziała i westchnęła ciężko. Chwycił ją lekko za rękę i poszli w stronę windy. Zjechali nią z powrotem na teren strzeżony i poszedł do swojego domku. Kobieta jeszcze chwilę patrzyła za nim tęskno, ale przyłapała się na tym, że wspomina męża. Przestała więc, pokręciła głową zdenerwowana i wróciła windą do góry.

Zrobiła sobie coś ciepłego do picia i usiadła na powrót do laptopa. Włączyła program.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Rasia 10.02.2016
    "zdawało się to jednak być pokrzepiającym odgłosem" - bez "być"
    "brudno zielony" - brudnozielony*
    "Brwi również zdawały się być normalnej długości" - bez "być"
    W sumie skoro tak dobrze działało serum, to czemu wykorzystała je tylko na tym jednym obiekcie? No i jak dla mnie zbyt szybko postępuje ta przemiana wciąż. Pomimo to, to chyba jedna z lepszych części, jakie napisałaś. Za niedługo może zombie przemieni się w superseksownego faceta i nagle BAM sceny łóżkowe xD Żarcik.
    Zostawiam 4,5 czyli 5 :)
  • comboometga 10.02.2016
    Rasia Ciągle gdzieś wpada to ''być'', którego nie powinno być ;_; Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że zaczyna wyglądać to lepiej :) Hahahah, no ja tam nie wiem, co będzie dalej ;] Zobaczy się ^_^
    Dziękuję bardzo za ocenę i komentarz :3
    Pozdrawiam ;>

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania