Poprzednie częściŻywi albo martwi cz. 1

Żywi albo martwi cz. 12

- Próbujecie go odtworzyć? – spytała z uśmiechem zombie, który stał najbliżej niej. Kiwnął głową i na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.

- Dobrze wam idzie, naprawdę – powiedziała, ciągle szeroko się uśmiechając. Wyraz twarzy zombie również stał się jakiś bardziej przyjazny.

- Potrzebuję go jednak, by przynieść wam jedzenie – oznajmiła i złapała za uchwyt. Jeden z zombie doskoczył do niej z cichym jękiem, ale jego kolega powstrzymał go ruchem dłoni. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i obydwoje kiwnęli głowami.

- Zaraz wam oddam, tylko go napełnię – wyjaśniła i posłała im ciepły uśmiech. – Okej?

Spojrzała po pięciu postaciach stojących w półkolu. Wszystkie po kolei kiwnęły głowami.

Wyszła z domku, trzymając koszyk mocno przy sobie. Dotarła do windy i wjechała nią na górę. Znów zaburczało jej w brzuchu, więc spojrzała na niego karcąco i cicho warknęła.

Napełniła wiklinowy przedmiot tym, co poprzedniego dnia i wzięła kilka butelek wody oraz małych, plastikowych kubków.

Na powrót udała się do ich domków i zostawiła koszyk w tym, z którego go zabrała. Wodę porozlewała do plastikowych kubków i postawiła na małych półkach znajdujących się przy każdym domku, by mogli się napić. Spojrzała na swoje dzieło i uśmiechnęła się.

Miała nadzieję, że zombie nie zmarnowały jedzenia, które im wczoraj przyniosła, a zjadły je. Nie mogła być pewna niczego, ale wolała wierzyć w te wersje, które najbardziej jej pasowały. Poza tym, nigdzie nie znalazła resztek jedzenia ani tym bardziej całych owoców lub pieczywa, więc nie mogły go zmarnować. Nie było tu nawet miejsca, gdzie mogłyby je wyrzucić.

Wróciła do pokoju obserwacyjnego, a następnie poszła umyć ręce do łazienki. Spojrzała w lustro i odrzuciła włosy w tył, za bardzo leciały jej na twarz. Dmuchnęła w kosmyk, który już spływał po jej twarzy i lekko ochlapała się wodą, by się orzeźwić.

Poszła zrobić sobie śniadanie, które tym razem składało się z kanapek ze świeżymi warzywami z ogródka i, jak zwykle, herbaty. Włączyła laptopa, by zrobić aktualizację i spojrzała na godzinę – było przed dwunastą.

Jej myśli na chwilę wróciły do serum. Nie potrafiła określić, skąd ta nagła zmiana, ale zaczęła głębiej zastanawiać się nad tym, czy powinna podać kolejne dawki jednemu obiektowi, wyłącznie dla próby.

Gdyby codziennie była aplikowana taka sama ilość serum, organizm uodporniłby się czy wręcz przeciwnie? Działałoby jeszcze lepiej i zombie stałby się człowiekiem w krótszym czasie czy zaczął z powrotem zmieniać w chodzącą, obojętną istotę?

Chciała się przekonać. Musiała wybrać jednego, na którym zrobi eksperyment. Stwierdziła, że na pewno nie poświęci swojego ulubionego, nie miała do tego serca. Po prostu wybierze jednego z grupy i codziennie będzie podawać mu taką samą dawkę.

Po tygodniu sprawdzi wyniki, chyba że będą widoczne szybciej. Będzie jednak obserwować go codziennie i wszystkie uwagi lub zmiany zapisywać na bieżąco.

Zamrugała kilka razy i spojrzała na monitor laptopa, który wciąż czekał, by wybrała program.

- Aktualizacja – oznajmiła, gdy go włączyła i rozpoczęło się nagrywanie. – Dzisiaj byłam na terenie strzeżonym, by uzupełnić zapas jedzenia dla zombie i nigdzie nie potrafiłam znaleźć wiklinowego koszyka, w którym codziennie dostają pożywienie. Zaczepiła mnie jedna z kobiet-zombie i zaprowadziła do małej chatki, w której kilka obiektów starało się zbudować z drewna coś podobnego do poszukiwanego przeze mnie przedmiotu. Wyjaśniłam im, że go potrzebuję i gdy chciałam zabrać, jeden z zombie niemalże się na mnie rzucił. Miałam szczęście, że powstrzymał go kolega i mogłam spokojnie wrócić do obserwatorium, by dać im nową porcję jedzenia. Widać, że każdy z nich już myśli konkretniej i ma własne zdanie na różne tematy, to bardzo dobrze. – Zrobiła pauzę, a potem głęboki oddech. – Dzisiaj w południe wezmę jednego zombie i podam mu identyczną dawkę, którą dawałam wczoraj wszystkim. Ten będzie moim ‘’królikiem doświadczalnym’’, dzięki któremu przekonam się, czy serum podawane codziennie popchnie ich zmianę do przodu czy wręcz przeciwnie – cofnie widoczne gołym okiem zmiany. Mam zamiar robić tak przez tydzień, chyba że wyniki szybciej zaczną mnie niepokoić. – Spojrzała nerwowo w bok. Miała wrażenie, że coś usłyszała. Jej serce zabiło szybciej. – Będę o wszystkim informować na bieżąco. – Zapisała plik i zamknęła laptopa. Odłożyła go na szafkę koło łóżka i poszła do pokoju obserwacyjnego. Spojrzała na teren strzeżony i spostrzegła, że zombie stoją w małym kółku. Z początku nie rozumiała, o co im chodziło, ale po chwili jeden z nich podszedł do środka okręgu i położył w nim wiklinowy koszyk – opróżniony z jedzenia. Potem drugi umieścił obok kilka drewnianych desek.

Kobieta przyjrzała im się dokładniej i zauważyła, że jeden z zombie stara się gestykulować – robił niekontrolowane ruchy rękami i niemalże uderzał postacie stojące obok, które niewzruszone stały i słuchały tego, o czym mówił. Mówił albo jęczał, kobieta ich nie słyszała.

Zjechała windą na dół i podeszła do ich okręgu.

- O czym debatujecie? – spytała z ciepłym uśmiechem i lekko zesztywniała, gdy trzydzieści postaci zatrzymało swój wzrok na jej twarzy. Lekko ją zmroziło, ale szybko odgoniła od siebie niemiłe uczucie.

Kobieta-zombie o długich prostych blond włosach podeszła do niej i jęknęła cicho, po czym położyła jej dłoń na ramieniu, a drugą wskazała na przedmioty leżące w centrum koła.

- Planujecie stworzyć drugi koszyk? – spytała Dominique, starając się zrozumieć.

Kobieta jęknęła głośniej i powoli pokiwała głową, pozostałe zombie zrobiły to samo.

Jeden z obiektów podszedł do stojących w środku przedmiotów i podał koszyk Dominique.

- Dziękuję – powiedziała zdziwiona i uśmiechnęła się. Rozejrzała się uważniej po wszystkich wokół. – Mam przynieść kolejny?

Z powrotem powoli pokiwali głowami. Kobieta skierowała się więc do pokoju obserwacyjnego, a następnie do laboratorium. Z głębokiej szafki wyjęła jeden koszyk, obok niego leżało jeszcze kilka, i zaniosła go do zombie. Podała swojemu ulubionemu, a on ledwo wyraźnie się uśmiechnął. Cicho jęknął, a Dominique kiwnęła głową.

- Nie ma za co. Zróbcie z nim to, co tylko chcecie. – Rozłożyła ręce szeroko i rozejrzała się z powrotem po ich twarzach. Ujrzała tam ciekawość i wyraźne zainteresowanie, żaden zombie nie był obojętny na jej słowa i to, co się działo. Wszyscy o czymś lub nad czymś myśleli.

Dominique ogromnie cieszyła się z tego powodu i coraz bardziej czuła, że wszystko, co zrobiła i robi ma sens. Nie zamierzała przestać, dopóki nie skończy tego tak jak zaplanowała.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Rasia 16.04.2016
    "Na powrót udała się do ich domków i zostawiła koszyk w tym, z którego go zabrała." - tutaj chyba miało być "w tym miejscu*"
    "ale wolała wierzyć w te wersje, które najbardziej jej pasowały." - tam mówisz w sumie o jednej wersji, więc zamieniłabym to jednak na liczbę pojedynczą, bo nie ma więcej przykładów
    "czy powinna podać kolejne dawki jednemu obiektowi, wyłącznie dla próby." - zbędny przecinek
    No i czy tak powinno być, że badaczka faworyzuje? Troszkę to tak jakby wymknęło jej się spod kontroli ;) Samowolka zombie trochę zapanowała, a tak raczej być nie powinno. W każdym razie fajnie, że miałam rację z tym piknikowaniem ;p Zostawiam za tę część 4 i na razie przerwa ;)
  • comboometga 17.04.2016
    Rasia Zostawiła koszyk w tym domku(nie chciałam zbędnego słowa powtarzać) ;)
    Masz rację, zbyt to uogólniłam :/
    Nie powinno, ale nic nie jest takim jakim się wydaje :v No wiem, ale tutaj wszystko się rządzi własnymi zasadami ;-; Zombiaki-rozrabiaki :v
    Ano miałaś rację, heh :D
    Dziękuję Ci bardzo za te kilka sprawdzonych dzisiaj(wczoraj, już) części ;) Cieszę się, że się podoba (przynajmniej w miarę xD).
  • Rasia 17.04.2016
    Aaa, ok, nie byłam właśnie pewna z tymi koszykami. Ok, może rządzić się swoimi prawami, ale to też trzeba logicznie uzasadnić, żeby było spójne. Świat fantastyczny to nie tylko wykreowanie postaci i pisanie o nich, ale rozbudowanie ich świata tak, żeby wydawał się wiarygodny. Nie no podoba, poza jakimiś takimi właśnie drobnostkami, nie ma za co dziękować :) Dobranoc!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania