3Nstyl - Stemple (kto się wspina do nieba?)
w temacie: Którędy do Siódmego Nieba.
Umarłem bez fanfar.
Po śmierci trafiłem do kolejki. Przede mną stała kobieta w koku, a za mną niski mężczyzna w kapeluszu. Po długim oczekiwaniu ujrzałem napis — Pierwsze Niebo. Recepcja. Dostałem numer i formularz do wypełnienia. W miejscu „cel wizyty” wpisałem — Siódme Niebo.
— Co pan robił za życia? — zapytała recepcjonistka, nie patrząc na mnie.
Powiedziałem, że pracowałem. Przybiła pieczątkę i wskazała drogę do Drugiego Nieba.
Drugie Niebo wyglądało znajomo. Ludzie tacy jak ja — skupieni, trochę zmęczeni. Wykonywałem swoją pracę sumiennie, myśląc, że to przejściowe. Przecież nie umarłem po to, żeby tak żyć już zawsze.
Wróciłem do recepcji.
— Byłem też dobrym człowiekiem — dodałem. — Pomagałem ludziom.
Recepcjonistka, wahając się przez chwilę, przybiła mi kolejną pieczątkę. Trzecie Niebo.
Tam było lżej. Rozmowy były ciekawsze, a ludzie bardziej uśmiechnięci. Wspominaliśmy życie na Ziemi. Opowiadałem im, jak kiedyś malowałem. Dla siebie, ale byłem w tym całkiem dobry. Wtedy pierwszy raz pomyślałem, że być może zasługuję na coś więcej.
— Malowałem — powiedziałem w recepcji. Pieczątka. Czwarte Niebo.
Czwarte Niebo było piękne. Estetyczne. Nastrojowe. Czułem się tam dobrze, niemal właściwie. Jednak po pewnym czasie poczułem, że coś mnie uwiera. Przypomniałem sobie, że byłem dla kogoś ważny. Dla syna. Że byłem dla niego punktem odniesienia.
— Byłem autorytetem — powiedziałem.
Recepcjonistka spojrzała na mnie, tym razem uważniej. Piąte Niebo.
W Piątym Niebie oddychałem pełną piersią. Było mi komfortowo. Rozmowy toczyły się wokół idei, kultury, sensu. Przez jakiś czas byłem tam szczęśliwy. Potem zacząłem się nudzić. Coraz częściej łapałem się na tym, że patrzę na innych z góry, myśląc, że to jednak nie jest moje towarzystwo.
— Nastąpiło nieporozumienie — stanowczo oznajmiłem recepcjonistce. — Jestem kimś więcej.
Pieczątka. Szóste Niebo.
Szóste Niebo było wykwintne. Anielskie przyjęcia, kryształowe kieliszki wypełnione cudownie kwaśnym białym winem. Czułem się tam jak u siebie. Do czasu, gdy znów przyszło to uczucie, że jednak nie jestem tam, gdzie powinienem być.
— Chcę do Siódmego — oświadczyłem. — Mam większe potrzeby.
Recepcjonistka po raz pierwszy popatrzyła na mnie z chłodnym uśmiechem.
— Nie ma pan kwalifikacji.
Zacząłem mówić szybciej. Ubarwiać. Przypisywać sobie rzeczy, które według mnie brzmiały
wystarczająco dobrze. Wtedy zauważyłem kogoś znajomego w rogu poczekalni. Odwróciłem wzrok, udając, że go nie znam.
Recepcjonistka sprawdziła dokumenty. Tym razem długo i dokładnie.
— Zaszła pomyłka — powiedziała w końcu. — Nie powinien pan dojść tak daleko.
Zabrano mi wszystkie pieczątki, oprócz jednej.
Drugie Niebo przyjęło mnie bez pytań. Znów pracuję. Od świtu do nocy. Na swoje miejsce.
Bo jak w niebie, tak i na ziemi.
Komentarze (25)
251 Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. 2 Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. 3 Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. 4 Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. 5 Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. 6 Lecz o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" 7 Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. 8 A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". 9 Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!" 10 Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. 11 W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" 12 Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was". 13 Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.
....ze szczególnym zwróceniem uwagi na zdanie ,,nie znam was"
Szpilka
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania