Bogini księżyca i śmierci cz. 1

Serce waliło mi jak oszalałe. Mięśnie ud piekły niemiłosiernie, ale nie odważyłam się zatrzymać. Kiedy kolejna gałąź smagnęła mnie po twarzy, syknęłam jednocześnie z bólu i bezsilności. Sukienkę miałam podartą już tak bardzo, że długie poły materiału ciągnęły się za mną niczym skrzydła, szeleszcząc i hacząc o krzewy. Długie włosy przy każdym kroku obijały mi się o plecy niczym grzywa zwierzęcia ściganego podczas łowów. Właśnie tak się czułam. Jak bezbronny jeleń ścigany przez watahę wygłodniałych wilków. Gdyby jednak podążały za mną dzikie zwierzęta, nie musiałabym się bać. To ja byłam ich postrachem.

Nadciągający oprawcy potrafili jednak dużo więcej niż kłapanie zębiskami czy rozszarpywanie szponami. A ja po raz kolejny nie zabrałam łuku i strzał. Wiedziałam, że jeśli przeżyję, brat znowu zrobi mi niezłą awanturę.

Dawno już minęły czasy, gdy byłam niezwyciężona. Upływały kolejne lata, dekady i wieki, a nasi wrogowie rośli w siłę, łamiąc pradawne prawa i moce. Nazywaliśmy ich thanásima - śmiercionośni. Nie wiedzieliśmy, w jaki sposób powstali i dlaczego postanowili nas zgładzić, ale jedno było pewne: doskonale wiedzieli, jak wypełniać swoje zadanie. Posiadali nieznane nikomu moce, które sprawiały, że nasze własne czary słabły, a w końcu - całkiem znikały. Właśnie dlatego zamknęliśmy się w posiadłości na szczycie góry niemożliwej do zdobycia i zbieraliśmy informacje. Jak z nimi walczyć. Kim byli. Skąd czerpali swoje moce. Chociaż powinnam raczej powiedzieć "zbierali". My, młodsze rodzeństwo, nie mieliśmy do tego prawa. Według mojego ojca we czwórkę powinniśmy tkwić w koszmarnym pałacu, czekając, aż ktoś inny wybawi nas z kłopotów. Tyle, że nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką. Wiązało się z tym zresztą wiele ciekawych historii. Miałam szczerą nadzieję, że ta nie była moją ostatnią.

Przeskoczyłam nad wystającym konarem, rozdzierając skórę na dłoni. Natychmiast przeklęłam pod nosem i zacisnęłam ją w pięść. Krew przyciągała łowców. Kto, jak nie ja, miałby to wiedzieć.

Pozwoliłam sobie na rzut oka przez ramię i natychmiast pożałowałam. Czarne macki dymu, który zwiastował zbliżających się śmiercionośnych, były dużo bliżej niż się spodziewałam. Byłam w znakomitej formie - jak zawsze. Być może jednak nie doceniałam wroga.

Kiedy przebiegłam pod rozłożystym świerkiem, z jego gałęzi zerwało się stado kruków. Symbol śmierci. Mało optymistyczny omen. W szarym świetle poranka ptaki wyglądały wyjątkowo upiornie i choć zazwyczaj nie byłam szczególnie przesądna, musiałam przyznać, że ich wyczucie czasu robiło na mnie wrażenie.

Przez własne dyszenie i myśli nie usłyszałam nawet świstu, gdy coś nagle przemknęło tuż przy moim policzku. Poczułam tylko znajomy podmuch powietrza i zupełnie odruchowo odwróciłam głowę, podążając wzrokiem za strzałą. Sekundę później zniknęła w odmętach dymu i wydawać by się mogło, że w nim przepadła, ale wtedy rozległo się potworne wycie. Strzała dosięgła celu. Oczywiście, że tak. Nie mogłabym wątpić.

Nie zdążyłam odwrócić głowy z powrotem, kiedy niespodziewanie zderzyłam się z ciepłą klatką piersiową kogoś fantastycznie zbudowanego. Mężczyzna jedną ręką objął moją głowę, nie fatygując się nawet po wyjęcie kolejnej strzały. Wiedziałam znakomicie, co to oznaczało: towarzystwo. Jęknęłam cicho w jego pierś. Dlaczego mnie wydał?

Jak na zawołanie poczułam obecność kolejnych osób. Mężczyzny i kobiety. Potrafiłam wyobrazić sobie, jak dumnie stoją z kadyceuszem i włócznią, nic sobie nie robiąc z nadciągającego wroga. Mieliśmy przewagę liczebną. Śmiercionośnych było ledwie dwóch. Nie mieli z nami najmniejszych szans. Właśnie dlatego czarny dym okrążył nas i szybko się rozproszył, jakby był tylko złudzeniem. Całą scenę oglądałam kątem oka przez kotarę włosów, bo niespodziewany wybawiciel nadal przyciskał mnie mocno do siebie.

- Puść ją, Apollo. - Lodowaty ton zwiastował kłopoty, ale reprymenda kobiety nie przerażała mnie tak bardzo jak możliwość, że powie o wszystkim ojcu. Jego gniew byłoby słychać aż w zaświatach.

Mężczyzna spełnił rozkaz. Odsunął się ode mnie powoli, najpierw sprawdzając uważnym wzrokiem, czy nie zraniłam się zbyt mocno. Najwyraźniej siniaki i rozcięcia wyglądały jednak niegroźnie, bo wreszcie ustąpił miejsca kobiecie, marszcząc z niezadowoleniem czoło. Nawet taki grymas nie potrafił go oszpecić.

Stanęła przede mną wysoka, szczupła kobieta z twarzą nieruchomą, jakby była wykuta z kamienia. Jej kocie oczy niebezpiecznie pociemniały, ale poza tym nie okazała żadnych uczuć. W złotej włóczni, którą trzymała w dłoni, widziałam swoje odbicie. Małej, brudnej dziewczynki. Najmłodszej z sióstr.

- Coś ty sobie wyobrażała? - zapytała spokojnie. Nienawidziłam tego jej tonu. Sprawiał, że czułam się jeszcze mniejsza. - Ojciec wyraźnie nakazał nam pozostać w domu. Nieustannie łamiesz wszystkie zasady, uważając, że jesteś mądrzejsza od innych. Wymykasz się i narażasz, sprawiając, że nie możemy skupić się na ważnych sprawach. Mogłaś przed chwilą zginąć. Naprawdę tego chcesz? Czy nie istnieją już bardziej wyszukane sposoby zwracania na siebie uwagi, Artemido?

Zacisnęłam szczęki i zabroniłam sobie odpowiadać. Nie było sensu kłócić się z boginią mądrości. Na każdy mój argument miała pięć innych i nijak nie dało się wyprowadzić jej z równowagi. Najskuteczniejszym rozwiązaniem było rozsądne milczenie. Nawet pełne złości i upokorzenia.

- Wróćmy do domu, zanim zjawi się ich więcej. I przemyśl sobie moje słowa. - Atena odwróciła się z gracją. - Inaczej będę zmuszona powiedzieć ojcu. A wiesz, że wolałabym go nie martwić.

Nie czekając dłużej, ruszyła przed siebie w kierunku wejścia do pałacu. Dziękowałam w duchu, że obyło się bez wyczerpującej przemowy, jaką uraczyła mnie ostatnim razem. Tylko ona potrafiła mówić tak długo, nie tracąc głosu.

Przeniosłam wzrok na młodszego brata. Wesoły zazwyczaj Hermes wzruszył tylko ramionami i z pełną współczucia miną podążył od razu za siostrą. Tymczasem Apollo położył dłoń na moim ramieniu, czekając, aż pozostali oddalą się na bezpieczną odległość. Jego błękitne oczy wyrażały najszczerszą skruchę.

- Wiesz, jak ciężko coś przed nią ukryć - mruknął w ramach przeprosin.

- Pewnie nawet nie próbowałeś - burknęłam.

- No wiesz, za każdym razem cię bronię - obruszył się. - Staję po twojej stronie nawet, jeśli i mi się za to obrywa.

Nie mogłam temu zaprzeczyć. Łączyła nas wyjątkowa więź i to nie tylko dlatego, że potrafiliśmy porozumiewać się bez słów oraz doskonale wyczuwać nastroje tego drugiego. Przez to, że byliśmy bliźniakami, od pierwszych chwil wszystko robiliśmy razem. A kiedy jedno wpadało w kłopoty, drugie robiło, co tylko w jego mocy, żeby je wyciągnąć. Cóż mogłam poradzić, że częściej to mnie trzeba było ratować.

- Wiem. I tak nie umiem się na ciebie gniewać.

Twarz Apollina rozjaśnił jeden z jego najpiękniejszych uśmiechów przeznaczonych tylko dla mnie - jego siostry bliźniaczki. Nawet z zachmurzoną miną był już nieziemsko przystojny, ale teraz wręcz oszałamiał pięknem. Tragiczne rzeźby i obrazy, na których śmiertelnicy śmiali się go utrwalać nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Kobiety mdlały na widok Apolla. Na całym Olimpie nie istniał przystojniejszy bóg. Nie czułam się w żadnym calu brzydka, ale przy nim byłam ledwie ziarnkiem piasku ustawionym obok najczystszego diamentu.

- Chodźmy, zanim Atena zdenerwuje się jeszcze bardziej.

- Chciałabym widzieć, jak wygląda jej gniew.

Odpowiedział mi cichy śmiech.

- To dlatego, że lubisz pakować się w szczególnie niebezpieczne sytuacje.

Przechodząc pod łukiem prowadzącym do naszego pałacu pomyślałam, że Apollo pewnie miał rację.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (23)

  • Baba Szora 16.12.2020
    Ciekawy początek ?
    Mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy ?
  • Ocmel 16.12.2020
    Dziękuję i tak, planuję pociągnąć ten wątek ☺
  • wolfie 16.12.2020
    Ja również życzyłabym sobie kontynuację... :) chciałabym poczytać co nieco więcej na temat śmiercionośnych i greckich bogów :)
  • Ocmel 16.12.2020
    Już wkrótce ?
  • Bajkopisarz 16.12.2020
    „mnie po twarzy, syknęłam jednocześnie z bólu i bezsilności. Sukienka podarła mi się już tak bardzo, że jej długie poły ciągnęły się za mną”
    Mnie-mi-jej-mną – zaimkoza
    „mną dzikie zwierzęta, nie musiałabym się bać. To ja byłam ich postrachem.
    Ten, kto mnie”
    Mną-to-ja-ich-ten-mnie – zaimkoza
    „tym koszmarnym pałacu, czekając, aż ktoś inny wybawi nas z kłopotów. Rzecz w tym, że nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką. Wiązało się z tym”
    3 x tym
    „to oglądałam kątem oka przez kotarę włosów, bo mój wybawiciel nadal przyciskał mnie mocno do siebie.
    - Puść ją, Apollo. - Lodowaty ton kobiety zwiastował kłopoty, ale jej reprymenda nie przerażała mnie „
    To – mój – mnie – siebie – ją – jej – mnie = zaimkoza
    „jednak powoli, najpierw sprawdzając uważnym wzrokiem, czy nie zraniłam się zbyt mocno. Najwyraźniej siniaki i rozcięcia wyglądały jednak”
    2 x jednak
    „innych. Wymykasz się i narażasz, sprawiając, że inni nie mogą skupić się na ważnych sprawach. Mogłaś przed chwilą zginąć. Naprawdę tego chcesz? Czy nie istnieją już inne”
    Innych – inni – inne
    „jego najpiękniejszych uśmiechów przeznaczonych tylko dla mnie - jego siostry bliźniaczki. I bez tego”
    Jego-mnie-jego-tego
    „Te tragiczne rzeźby i obrazy, na których śmiertelnicy śmiali się go utrwalać nie miały nic wspólnego z tym, jak mój brat wyglądał naprawdę. Kobiety mdlały na jego”
    Te-go-tym-mój-jego

    Zaimkoza zaawansowana, choć stadium jeszcze nie jest śmiertelne. Do ogarnięcia i ubicia zbędnych zaimków.
    W treści nieźle, chociaż jest taka mała niezgodność. Najpierw piszesz, że nie wiedziano kim byli i skąd się wzięli śmiercionośni, a potem, że zbierano informacje na ich temat. Z tego wynika, że albo właśnie zaczęto zbierać, może dziś rano, albo że to całe zbieranie jest doskonale nieskuteczne.
    Zobaczę jak się rozwinie, potencjał jest
  • Ocmel 16.12.2020
    Dzięki za tak szczegółową analizę, w miarę możliwości poprawiłam tekst, żeby zaimkoza nie raziła już zbyt mocno :)
  • Akwadar 16.12.2020
    Tak mnie zastanowiło...
    "Nie zdążyłam odwrócić głowy z powrotem, kiedy niespodziewanie zderzyłam się z ciepłą klatką piersiową kogoś fantastycznie zbudowanego." - skąd wiedziała , że zderzyła się z kimś fantastycznie zbudowanym, skoro nawet nie zdążyła się odwrócić. A jak miał krzywe nogi i tylko rozbudowaną klatę? Albo przedniego garba...
    No tak mi przyszło do głowy...
  • Ocmel 16.12.2020
    Nie jesteś pierwszą osobą, która zwróciła mi dziś na to uwagę, więc myślę, iż mogłam faktycznie zaznaczyć, że bohaterka rozpoznała osobę, z którą się zderzyła. W dalszej części wspomniałam o specjalnej więzi łączącej bliźniaków i nie przyszło mi do głowy, żeby wyjaśnić, skąd to wiedziała. :)
  • Akwadar 16.12.2020
    Ocmel jeśli nie jestem pierwszą to sorry, ale nie przejrzałem komentów. :)
    Tak na przyszłość - warto rzucić jakieś wzmianki wcześniej na temat szczegółów, jeśli chcesz zaskoczyć czytelnika, takie zabiegi dodają smaczków.
  • Ocmel 16.12.2020
    Akwadar nie chodziło mi o komentarze tylko prywatnie, znajomy :) I dzięki za radę, postaram się o niej pamiętać.
  • Akwadar 16.12.2020
    Ocmel aha...
  • Zaciekawiony 17.12.2020
    Od biedy da się to wybronić - łatwo poczuć, czy się głową uderzyło w potężnie umięśnioną klatę, czy w kościstą, czy może w głowę kogoś niskiego. Ciężej by było to wytłumaczyć gdyby pojawił się opis typu "poczułam, że stanął za mną ktoś potężnej postury" - ciężko coś takiego zgadnąć.
  • Akwadar 17.12.2020
    Zaciekawiony od bardzo skrajnej biedy, bo "fantastyczny" to dość precyzyjne określenie, gdyż zderzyła się z ciepłą klatką piersiową i tyle z odczucia, a na podstawie czego określiła, że jest fantastycznie zbudowany? Ciepłoty ciała? Słabo...
    Autor pragnący być wiarygodnym opowiadaczem powinien mocno unikać "wybraniania się od biedy".
  • Zaciekawiony 17.12.2020
    No, literówek trochę jest. Jak dla mnie odczekaj z tydzień i jeszcze raz przejrzyj tekst, bo na świeżo może być trudno wyłapać czy jest tak, jak masz w głowie.

    "Sukienk[ę] miałam podartą"

    "Nadciągający oprawcy, potrafili" - bez tego przecinka
  • Ocmel 17.12.2020
    Dziękuję za radę. :)
  • Clariosis 17.12.2020
    Bardzo dobre wprowadzenie. Ciekawe wykorzystanie bogów olimpijskich, niby powtarzanie tego co powtarzane zostaje ciągle, ale wprowadza jakiś powiew świeżości. Z chęcią zajrzę do następnych części. ;)
    Pozdrawiam.
  • Ocmel 17.12.2020
    Dziękuję bardzo. Pozdrawiam i zapraszam ponownie ;)
  • MKP 8 miesięcy temu
    Bardzo ładne.
    Cudowny przykład na to, jak można dobrze przekuć stare mity w nową historię👍
    P.S
    Jestem fanem mitów wszelakich więc me serce się raduje😘
  • Ocmel 8 miesięcy temu
    Cieszę się bardzo :D I ja też mam do nich słabość - co zresztą widać ;)
  • droga_we_mgle 7 miesięcy temu
    Dobry początek. No i mam sentyment do mitologii greckiej, więc prawdopodobnie będę czytać dalej :)

    "Nie zdążyłam odwrócić głowy z powrotem, kiedy niespodziewanie zderzyłam się z ciepłą klatką piersiową kogoś fantastycznie zbudowanego". - ta linijka zaleciała mi kiczowatymi romansami dla nastolatek... na szczęście wszystko się szybko wyjaśniło😅

    Pozdrawiam.
  • Ocmel 7 miesięcy temu
    Mamy pierwsze pozytywne zaskoczenie, jest sukces 😅
    Pozdrawiam 🥰
  • LaurazjanWolf 7 miesięcy temu
    Całkiem interesujące opowiadanie. Poczytam dalej 😉
  • Ocmel 7 miesięcy temu
    Dzięki wielkie, oby dalej było tylko lepiej 😉

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania