Poprzednie częściBohater drugoplanowy (1)

Bohater drugoplanowy (6)

Przeczytałem kolejny artykuł, ale dalej nic. Nie zamierzałem się jednak łatwo poddawać. Mam tylko jeden oręż i nie wypuszczę go z ręki. Nie mogę – bez niego będę bezbronny. Napisałem przypadkowe zdanie na kartce. A potem znowu nic. Wróciłem do przeglądania artykułów.

– Co czytasz? – zapytała Łucja, siadając obok. Nudziła się i szukała rozrywki.

– Poradniki, jak należy pisać powieści.

– Przecież to już chyba wiesz... czy nie? – Zmieszała się trochę.

– Tak tylko czytam, żeby zobaczyć, co radzą.

I miałem nieodparte wrażenie, że łamałem wszystkie dobre rady, jakich udzielają. Przykład? Napisali, żeby po skończeniu przeczytać swój twór i wykreślić wszystkie zbędne słowa. Ja po skończonym pisaniu zazwyczaj dodawałem jeszcze parę przymiotników i porównań, tak dla kolorystyki. Zalecają wąską galerię bohaterów, jeden główny i dwóch lub trzech drugoplanowych. U mnie zazwyczaj pojawiało się wiele postaci, z których dwie rywalizowały ze sobą o miano głównego charakteru. Dla mnie oczywistym było, że moja wersja jest lepsza. Bardziej oryginalna, pozostawiała większe pole do interpretacji sytuacji przez czytelnika, dawała wybór strony... Zastanawiałem się, czy ktoś napisał już jakąś powieść według podanych w tych poradnikach zasad i jaki był efekt.

– Emm – chrząknęła Łucja – masz chwilę?

– Dla ciebie zawsze. – Wyłączyłem przeglądarkę i odwróciłem się w jej stronę. Podała mi swój zeszyt z angielskiego.

– Przepytaj mnie. Mam jutro kartkówkę.

Zazwyczaj robiła to mama, ale skoro Łucja przyszła do mnie, to znaczy, że mama była bardzo zajęta. Moja siostra jest ode mnie o trzy lata młodsza, ale ciągle zachowuje się jak mała dziewczynka. Jest bardzo żywiołowa, nie usiedzi spokojnie w jednym miejscu. Ma całą masę koleżanek. Gdyby to jej przypadła rola centralnej postaci w mojej powieści, byłbym tylko troskliwym starszym bratem, który czasem jej pomaga. Nie miałem nic przeciwko takiej funkcji, podoba mi się bycie starszym bratem. W końcu od czegoś ma się tę młodszą siostrę.

 

Martyna z przejęciem opowiadała swój ostatni sen, a Adrian okazjonalnie wtrącał humorystyczne komentarze. Słuchałem, uśmiechając się szeroko i automatycznie przytakując. Między nami leżała pizza i wielki dzban soku pomarańczowego.

– ...A potem się obudziłam i wszystko zniknęło zanim zdążyłam stamtąd uciec – zakończyła.

– Być może wcale nie uciekłaś i dalej tam tkwisz? – zaśmiał się Adrian. – A u ciebie Oti co nowego?

– Kompletnie nic. El clasico się zbliża, mam nadzieję, że Barcelona wygra – odparłem.

– Skoro już przy piłce jesteśmy... Odszedłem z drużyny – wyznał z ulgą. Skinął głową na potwierdzenie, że to nie jest żart. – Już nie trenuję. Wolę skupić się teraz na ważniejszych rzeczach. Eony minęły, odkąd ostatnim razem mogliśmy w trójkę razem gdzieś wyskoczyć. Teraz możemy to robić częściej.

– Super! – Martyna się ucieszyła.

– Gratuluję odważnej decyzji. Co powiedział twój tata?

– Trochę się zdziwił, a potem zapytał, czy dobrze to przemyślałem. A kiedy mu wszystko wyjaśniłem, przybiliśmy piątkę. „Twoje życie, twój wybór”, powiedział.

– Właśnie, twoje życie, twój wybór – pochwyciła. – Parę dni temu odebrałam z biblioteki nagrodę za ten konkurs literacki. Ale poprosiłam panią z biblioteki, żeby nikomu nie mówiła, że to ja. Oczywiście musiałam udowodnić swoją autentyczność podpisem. Próbowała mnie nakłonić, żebym się ujawniła publicznie, albo chociaż napisała jakąś wiadomość. Ale ja mam dość pisania – przyznała się. – Ostatnio myślałam, że geografia byłaby fajnym kierunkiem na studia. Co o tym sądzicie?

– Brzmi nieźle – wtrąciłem.

– W porządku, ale jakie ty masz oceny z geografii?

Byłem trochę markotny tego wieczoru, ale nie dałem im tego po sobie poznać. Wyglądali, jakby świetnie się bawili i nie chciałem tego zepsuć. Zresztą, to był jeden z tych dziwnych stanów, kiedy sam nie wiedziałem, dlaczego tak się czuję. Dało mi to do myślenia i wtedy podjąłem pierwszą decyzję.

 

W to niedzielne popołudnie pożegnałem się z częścią własnej duszy. Każda kartka, jaką podarłem i wrzuciłem do ognia zawierała element mojej duszy, ale element wadliwy, który był mi balastem. Nie chciałem być dłużej do nich przywiązany. Historia o meksykańskiej sekcie, składającej ofiary z ludzi – do pieca. Totalny gniot. Opowieść o rodzinie, która postanawia zaopiekować się zbłąkanym kotkiem – do pieca. Nudne i naiwne. Wstęp do kroniki przygód łowcy snów – do pieca. Kompletnie nieprzydatne. I cała masa innych próbek mojego pisma. Czasem uważałem jakiś fragment za wartościowy, wtedy wycinałem go i odkładałem. Tak jak ten malowniczy opis jesiennego lasu. Pamiętam, wróciłem wtedy z tatą z grzybobrania. Aleksander, postać z moich opowiadań szukał więc skarbu w jesiennym lesie. To było słabe opowiadanie, ale ten opis akurat mi wyszedł. Mogłem go jeszcze kiedyś użyć.

Nie miałem litości. Paliłem wszystko, co uważałem za nieprzydatne i niewystarczająco dobre. Poziom literacki tych stron był kiepski, ale z każdą wiązała się jakaś sceneria. Losy zakonnika nawiedzanego przez duchy szukające pomocy spisałem na wakacjach u babci. Nastoletni złodziej i oszust pragnący zemsty na ojczymie powstał w autobusie na szkolnej wycieczce. To były ślady miło spędzonych chwil, ale chwil minionych. Przejrzałem wszystkie opowiadania, nawet te ukończone. Chłodnym okiem oceniłem, że tylko z kilku jestem zadowolony. Resztę przeznaczyłem na zniszczenie, ale parę też odłożyłem na bok. Dało się je uratować. Dziś mam bogatszy język, lepszy ogląd niż kiedyś. Jeśli je przepiszę, urozmaicę i może nieco poprzekładam, to będą znośne. Z całą resztą musiałem się pożegnać na zawsze.

– Nie będzie ci szkoda? Napracowałeś się nad nimi. – Łucja usiadła obok mnie i zaczęła czytać moje stare twory.

– Nie wiem. – Wzruszyłem ramionami. – Mimo wszystko nie są cenne.

– Masz cudny charakter pisma, musisz mnie nauczyć pisać takie „s”.

– Jak pójdziesz do liceum – zażartowałem.

– A co zrobisz z tymi, które ci się podobają?

– Poprawię – odpowiedziałem drąc, kolejne kartki.

Moje życie, mój wybór. Moje życie, mój popiół.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Sandra 7 miesięcy temu
    Naprawdę kocham tą serię, ale TO SPALANIE BOLAŁO! Ciekawy wątek, nie mogę doczekać się kontynuacji

    "Nastoletni złodziej i oszust pragnący zemsty na ojczymie" – inspiracja do napisania czegoś. Właśnie tego szukałam. Dzięki :)

    "Moje życie, mój wybór. Moje życie, mój popiół." – kolejne zdanie do kochania. I inspiracja.

    Jejku, czekam na kolejną część. PISZ! To tak pięknie odzwierciedla życie nastolatka. I w dodatku ta sama pasja.

    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg... :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania