Poprzednie częściBursztynowa stodoła część 1

Bursztynowa stodoła część 13

Dzień dobieg końca oboje ciężko pracowali i przemęczeni powinni wcześniej pójść spać, albo usnąć ze zmęczenia na stojąco. Tymczasem minęła północ, a w sypialni na pięterku dalej paliło się światło. Antek był tak podekscytowany dostawą nowego ciągnika, że najchętniej wybiegłby firmie przewozowej na spotkanie. Haneczka próbowała go uspokoić, lecz jej wysiłki były bezowocne. Wszelkie zapewnienia o stuprocentowej dostawie, również nie przyniosły skutku. Zmuszona została do znalezienia chłopu zajęcia na noc, ponieważ chciała się wyspać, inaczej rano będzie wyglądać tragicznie.

- Prowadziłeś kiedyś traktor z tak rozbudowaną elektroniką?

Antek unikał nowoczesnych technologii i z tego powodu miał trudności z obsługą czegokolwiek, co było technicznie zaawansowane. Hanuś chciała nauczyć go obsługi komputera zaczynając od jej laptopa, lecz niekoniecznie późną nocą. Tylko w tym momencie nie miała wyboru i pół godziny poświęciła na zapoznanie swojego wybranka z zasadami. Idealnym miejscem do przesiadywania późną porą wydała się kuchnia sporo oddalona od sypialni. Zaledwie po krótkim instruktarzu ściągnęła na pulpit instrukcje obsługi zamówionego traktora i po upewnieniu się, że facet potrafi zmieniać strony, nie tracąc niepotrzebnie nawet chwili poszła spać.

Początki obsługi komputera, jak wszystko inne okazały się dla Antosia trudne, lecz po pewnym czasie poczuł się na tyle pewny, że powiększał bez obaw fragmenty zdjęć chcąc poznać opisywane detale, albo panel sterujący. Czym głębiej zagłębiał się w opisie tym bardziej był wdzięczny Hanusi za jej wysiłek żeby poznał konstrukcję i zasady sterowania nowoczesnym ciągnikiem. Nawet nie wiedząc kiedy czas błyskawicznie mu minął i zaskoczył go wschód słońca. Zaledwie zarejestrował ten fakt i powrócił do kontynuowania lektury. Ocuciło go muczenie niewydojonej krowy i chcąc ją uciszyć żeby nie obudziła Hanusi pognał do obory. Kiedy już tam wszedł przypomniał sobie o obowiązkach i w wielkim pośpiechu nakarmił i wydoił uwięzione łańcuchem zwierzę. Gdy wychodził ze stajni pod wpływem impulsu odszukał dawno nieużywany długi łańcuch umożliwiający przypalikowanej krowie dość swobodny wypas. Kiedyś gdy miał stado po ojcu wypasał je na pastwisku, a do pilnowania służył elektryczny pastuch. Nawet gdzieś go upchał po zwinięciu, żeby przechować, lecz zapomniał po tylu latach gdzie. Krasula chociaż na uwięzi zadowoliła się świeżą trawą i pochłonięta jedzeniem nie zauważyła jak gospodarz odchodzi do swoich obowiązków. Kolejna chwila przerwy od laptopa uzmysłowiła mu potrzebę jedzenia i picia. Wpatrzony przez kilka godzin w ekran zapomniał o świecie bożym, aż odejście od niego na powrót wyzwoliło organizm do działania, a nie do podporządkowania.

Nagle z oddali podmuch wiatru przyniósł odgłos pracującego wysokoprężnego silnika, kiedy indziej Antek nie zwróciłby na niego uwagi, lecz spodziewając się dostawy stracił czujność przy krojeniu chleba. Nóż zeskoczył z twardej skórki i czubkiem wbił się na całe szczęście niegroźnie w jego lewą dłoń. Nagły i niespodziewany ból przywrócił go do rzeczywistości i jak zwykle w takich przypadkach bywa, bezwiednie podniósł zraniony palec do góry, pooglądał z każdej z możliwych stron. Widząc wypływającą krew wsadził palec do ust i jak małe dziecko zaczął ssać.

Hanuś w tym czasie obserwowała go bacznie i nie przerywała jego sposobu na zatamowanie krwi. Doskonale wiedziała też z własnego doświadczenia, że ludzie w takich przypadkach zapominają jaką grają rolę dla zrobienia wrażenia dla innych i stają się sobą. Niewiele później odzyskują kontrole i są tymi, których mamy w nich widzieć.

Kierowca samochodu ciężarowego przewożącego traktor z przyczepą, nie chcąc ryzykować wjazdu na polną drogę, zatrzymał się w bezpiecznym miejscu i rozładował ładunek. Oprzyrządowanie, łyżkę do materiałów sypkich i widły płaskie do podnoszenia palet oraz ostre do unoszenia bel słomy umieścił na przyczepie, którą dopiął do ciągnika i pojechał do odbiorcy. Zanim ruszył, życzliwi z wioski zasypali go pytaniami w rodzaju, skąd, dokąd, dlaczego, po co, ko mu, za ile. Takim zachowaniem był zaskoczony, ponieważ osobiście dostarczył odbiorcom dziesiątki traktorów i ani raz nie spotkał się z takimi emocjami, gdy wymienił nazwisko nabywcy.

Wydawałoby się postronnemu obserwatorowi, że w ostatnich latach na polskiej wsi nowoczesnego i specjalistycznego, a przy tym drogiego sprzętu rolniczego przybywa. Rolnicy wykorzystując dopłaty unijne, nadganiają wieloletnie zalęgłości w inwestowaniu we własne gospodarstwa rolne. Dlatego nikogo nie powinno już dziwić widok pojazdu transportującego nowe wyposażenie.

Ciągnik ciągnący przyczepę jechał powoli, ponieważ prowadzący ten pojazd starał się nie zachlapać błotem wyczyszczonego przed wysyłką na błysk sprzętu. Widok traktora miał oszałamiać i wzbudzać zachwyt, a nie zawód, czy niechęć. Sprzedawcy doskonale wiedzieli, że w pierwszej kolejności kupują oczy, a dopiero w drugiej rozsądek.

Antek przez okno dostrzegł zbliżający się traktor, już z daleka wiedział, że jest taki jaki sobie wybrał z pośród wielu podobnych. Ten był jego i nie mógł doczekać się kiedy usiądzie za kierownicą. Zniecierpliwiony wybiegł przed obejście i obserwował jazdę.

Hanuś dokończyła dopieszczanie swojego wyglądu i w zwalającej z nóg kreacji czekała kiedy nowy ciągnik zatrzyma się i zamilknie silnik. Minęła może minuta oczekiwania, gdy odgłos pracującego silnika zamarł. Kobieta w tym momencie nacisnęła klamkę drzwi, wyszła na zewnątrz i powiedziała do traktorzysty.

- Dzień dobry panu.

Kierowca firmy ekspedycyjnej, gdy usłyszał przywitanie, stał na jednej nodze na schodkach do schodzenia, a drugą celował w ten poniżej. Zaledwie jeszcze chwile wcześniej myślał o mężczyźnie cieszącym się z jego przyjazdu, małorolny głupek, lecz odstawiona babka przerwała jego tok rozumowania. Zaskoczenie było tak wielkie, że mało nie spadł z ciągnika, gdy nie trafił na schodek niżej.

- Dzień dobry – odpowiedział i wzrokiem objął ją całą.

Kogoś tak pięknego na tej zapyziałej wsi nie spodziewał się ujrzeć. Nagle w podziwianiu figury kobiety przeszkodził mu facet stojący przed nim i paplający niezrozumiale. Zaszufladkowanie negatywne miał pewne dla niego, a w innych okolicznościach sporą wiązankę kwiecistych słów, lecz pojawienie się ślicznej kobiety spowodowało wyparowanie z głowy tych słów.

- Widzę, że poznał pan mojego szefa. Proszę uzbroić się w cierpliwość, on nie mówi po polsku, chociaż ma polsko brzmiące nazwisko. Pozwolę sobie na pełnienie funkcji tłumaczki. Proszę, tu są moje pełnomocnictwa – powiedziała i podała kilka kartek.

Antek gdyby choć przez chwilę zastanowił się, zamiast biegania dookoła ciągnika z przyczepą, z pewnością pomyślałby się kiedy i w jakich okolicznościach ich udzielił. Tylko w tym czasie on nie miał do tego głowy. Tak bardzo pochłonął go nowy nabytek, że nic poza nim nie dostrzegał. Natomiast Hanuś po okazaniu pełnomocnictwa, podpisywała protokół odbioru i kilkakrotnie w tym czasie odmawiała zaproszenia na kawę, albo kolację. Kierowca, a zarazem przedstawiciel firmy przewozowej świadczącej usługi dla nadawcy, czuł się zawiedziony odmową i ponawiał propozycję. Chcąc się pozbyć natręta w jednej chwili pojawiła się wzmianka o jej partnerce i facet wściekły, że takie fajne laski są lesbijkami, zgarnął dokumenty jednym zamaszystym ruchem niczym śmieci i poszedł do samochodu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 07.12.2019
    Świetnie sportretowałeś Antosia, który przypomina chłopca zachwyconego nową zabawką. Hanuś nie przypomina typowej wiejskiej dziewczyny. Kierowca nie może zrozumieć, dlaczego odrzuca jego propozycje. Może trzeba odrzucić stereotyp wsi polskiej? Pozdrowienia!
  • Pasja 13.12.2019
    No proszę jak Antoś zaczyna zdobywać wiedzę w zakresie informatycznym. Przy Hani staje się całkiem innym mężczyzną. Świetnie przedstawiłeś wieś z perspektywy zachodzących zmian. Jednak wścibstwo sąsiadów nie przemija.

    Miłego wieczoru

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania