Poprzednie częściBursztynowa stodoła część 1

Bursztynowa stodoła część 15

Antek zaparkował swój nowy traktor z przyczepą na kawałku terenu najmniej obleganym przez turystów, albo zaciekawionych wczasowiczów z pobliskich ośrodków wypoczynkowych. Wysiadł z kabiny i założył odblaskową kamizelkę, jak na ruchliwym odcinku drogi. Następnie ściągnął z przyczepy sporych rozmiarów brezentowy worek, w którym schowane były przedmioty, konieczne do wyznaczenia miejsca po jakim będzie poruszał się sprzęt. Miał to zrobić bez pospiechu i dokładnie. Pierwszym etapem robót było powbijanie w piasek metalowych prętów jaskrawego koloru, na jakich została zaczepiona taśma biało czerwona i powieszone ostrzegające o niebezpieczeństwie tabliczki. Zanim dokończył wydzielanie terenu, obok niego zmaterializował się jakiś cieć pilnujący tej kupy piachu. Gość niczym pchła baraszkująca na psa grzbiecie, rzucał się nieprofesjonalnie. Ryja darł chcąc pokazać jaki on tu jest ważny. Antoś przemilczał jego występ i dokładnie odczekał moment o jakim wspominała Haneczka. Dopiero wtedy z kabiny wyjął teczkę z dokumentami numer dwa. Skupiając się na wyraźnym i poprawnym wymawianiu słów powiedział.

- Zanim narobi pan rabanu na cała Polskę i zaalarmuje różne służby proszę zapoznać się z tymi dokumentami.

Ochroniarz z pewnością dorabiający rencista, nie grzeszył dobrymi manierami, dlatego wyszarpnął skoroszyt zawierający dokumentację i zaczął kartkować zawartość. Nawet pobieżne czytanie i oglądanie nagłówków robiło wrażenie, a podpisy pod dokumentami były niczego sobie i pochodziły od osób powszechnie znanych. Chłop zarabiający grosze za pilnowanie kawałka terenu pod przyszły kanał, nie miał ochoty na użeranie się z urzędnikami. W panującym bałaganie nie wiedział kto tego dnia jest jego bezpośrednim przełożonym i kogo powinien obarczyć zaszczytem podejmowania decyzji zamiast jego, czyli podwładnego, więc postanowił nic nie robić i udawać, że nic się nie stało. Nawet pomógł Antkowi oczyszczać teren z wałęsających się po nim ludzi i pilnował, żeby nikt się nie zbliżał podczas ładowania piachu na przyczepę. Kiedy załadunek był zakończony, usłużny ochroniarz pomógł zabezpieczyć ładunek plandeką. Dopiero wtedy zapytał?

- Do czego potrzebny jest ten piach?

- Komisja europejska po konsultacji z ekologami negatywnie wypowiedziała się co do budowy kanału przez mierzeję wiślaną. Przekop, jej zdaniem, narusza siedliska żyjących organizmów w piasku i tych bytujących w morzu a także ich krewnych w zalewie wiślanym. Natomiast rząd polski nie dostrzega żadnego zagrożenia jedynie same plusy.

Antek w połowie zbyt długiej wypowiedzi zaciął się i zaczął mówić niezrozumiale, dlatego na koniec dodał.

- Przepraszam, że tak niewyraźnie mówię, lecz strasznie mnie to wtrącanie Brukseli denerwuje.

- Pana, a co ja mam powiedzieć. Emeryturę miałem dostać według nowych zasad z funduszy emerytalnych. Jak ja się cieszyłem, że będę żył sobie tak jak pokazywali w reklamach telewizyjnych, gdy zachęcali do przystępowania do tych funduszy. Miałem do końca życia opływać w dostatki na rajskich wyspach, a gdybym padł martwy, wtedy żona i dzieciaki dziedziczyliby resztę. Kurna jak mi zabierali te moje zgromadzone pieniądze, to żaden pajac z brukselki nie wstawił się za okradanymi.

Pewnie długo by jeszcze wyliczał swoje krzywdy powstałe na styku państwo i obywatel, lecz takie „urwy” leciały w powietrzu, że Antek i spora część spacerowiczów z małymi dziećmi woleli oddalić się od miejsca, gdzie zaczął toczyć się niekontrolowany dialog zwolenników i przeciwników nowej władzy. Lista za i przeciw z obu stron była długa, a posiłkując się nagraniami wszelkiej maści polityków pochodzącymi z Internetu, wywlekano przykłady wielkiego kalibru.

Antoś po wyplantowaniu wykopu, pozbierał rozstawione wcześniej oznakowania miejsca niebezpiecznego. Kiedy pozostawiał teren, na którym niedługo miały być prowadzone roboty inżynieryjne. Prawie nic nie świadczyło o ubytku jednej przyczepy nadmorskiego piasku. Powrót do własnego gospodarstwa był łatwiejszy niż droga nad morze. Wystarczyło w nawigacji wcisnąć obrazek domu. Potężny silnik ciągnika nawet nie odczuwał ładunku kilku tonowego na przyczepie i żwawo kręcił kołami. Traktorek nie potrzebował przerwy, lecz traktorzysta już tak, szczególnie gdy potrzeba go przynaglała. Najwygodniejszym miejscem do postoju w takim przypadku wydawał się las albo zagajnik szczególnie przy polnych ewentualnie lokalnych drogach. Tam zawsze jakieś dogodne miejsce na poboczu można było znaleźć. Rosnąca w szczerym polu kępka kilku sosen przy bocznej drodze wydawała się idealna do króciutkiej przerwy. Antek zatrzymał swój pojazd na poboczu i po włączeniu świateł awaryjnych, podbiegł do najbliższego drzewa. Zaledwie po kilku krokach zatrzymał się, ponieważ pod jego nogami rosły piękne kozaki. Leśne grzyby dla niego były czymś, co odganiało zmęczenie, znużenie i pobudzało. Nigdy nie potrafił powstrzymać się by jak najwięcej pozbierać, chociaż później czyszczenie, suszenie oraz marnowanie zajmowało mu wiele czasu, którego nigdy nie żałował. Koszula i bluza posłużyły za doraźne torby, by chłopa uszczęśliwić. Przez całą drogę Antoni planował, jak koźlaki przerobi i w myślach rozplanował na poszczególne porcje. Dopiero widok własnej wioski oderwał go od wigilijnej zupy grzybowej zrobionej z suszonych grzybów, niedawno zebranych.

Nagle przed ciągnik wyskoczyła kobieta wymachująca rekami i zmusiła do gwałtownego hamowania. Nowy sprzęt dał jej szansę dalszego życia, ponieważ zatrzymanie kilku tonowego ciężaru odbyło się na metrze. Dopiero gdy był pewny, że zdążył, popatrzył na niedoszłą samobójczynię. Widok zaskoczył go, gdy rozpoznał w niej dawną koleżankę z klasy. Kiedyś był zakochany w Malwinie, podobnie jak połowa chłopaków ze szkoły. Śliczna była z niej dziewczyna, a do tego mądra i zdolna. Istny ideał dziecka i pozostali rodzice dawali ją swoim dzieciom za przykład. Jednak dorastała i zamiast wykształcenia wola Bogusia. Związek ten nie wyszedł jej na zdrowie, a o burzliwych mężowskich uczuciach często świadczyły siniaki na twarzy. Zamiast zabrać dzieciaki i wrócić do rodziców, jak jej wszystkie koleżanki radziły, to wola siedzieć u niego w chałupie i zbierać cięgi. Ponoć znosi to wszystko z miłości.

- Śmierci szukasz? – zawołał Antek po otwarciu drzwi kabiny, zanim wyłączył silnik i zszedł na asfalt.

- Te twoje kurwiszcze mojego Bogusia pobiło – darła się na pół wsi.

Baba zgłupiała do reszty, widocznie przylał o raz za dużo i na mózg jej padło – takie pierwsze myśli przyszły Antosiowi do głowy, lecz widząc ją w takim stanie grzecznie powiedział.

- I ja mam uwierzyć, że szczupła kobieta mająca sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, zbiła twojego odkarmionego dwumetrowego Bogusia?

- Nos mu złamała!

W coś tak absurdalnego Antoś nie był w stanie uwierzyć, ponieważ nic aż tak niemożliwego nie mogło się wydarzyć. Boguś od dziecka siał postrach na wiosce i gdy się skumplował z przyjezdnym Leosiem to nikt im nie podskoczył. Kilka razy go pobili, inni tez dostawali jak nie chcieli postawić gdy tamci byli spragnieni. Kiedy mieli kaca i byli bez grosza to lepiej było nie wychodzić z chałupy, nawet jak się obejście paliło. Policja też ich się bała i woleli trzymać z nimi sztamę niż z wieśniakami, jak o mieszkańcach tej wioski mówili.

- Leosia nie było przy nim? – zapytał siląc się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, a zabrzmieć poważnie.

- Był, lecz wystraszył się jak potłuczoną butelką chciała go wykastrować.

- Coś mi się wydaje, że ten twój chłop i jego kompan wypili za dużo i delirkę dostali. Mogliby czasami spauzować i spojrzeć na świat trzeźwym okiem. Inaczej niedługo białe myszki im baty spuszczą.

- Zobaczysz – powiedziała to z groźbą w głosie i z mściwą satysfakcją – powiem im, że się z nich naśmiewałeś, niech ci wpierdolą.

- Jeżeli tak się stanie, to poskarżę się swojej Hanusi – mówiąc to miał nadzieje, że była koleżanką przemyśli swoje postępowanie i nigdy więcej nie będzie litować się nad domowym oprawcą i zmieni swoje życie dla dobra nie tylko jej, lecz przede wszystkim małych dzieci, które dorastają w chorym domu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 28.12.2019
    No, no Hanuś postrach całej wsi. Poruszyłeś bardzo ważne sprawy przebudowy mierzei i sprawy emerytów.
    Antoś dzięki Hani staje się coraz bardziej obrotnym facetem.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania