Poprzednie częściBursztynowa stodoła część 1

Bursztynowa stodoła część 14

Hanuś obserwując zachowanie Antka nie na żarty zaczęła obawiać się o jego bezpieczeństwo. Nigdy nie przypuszczała, że nowy nabytek tak silnie emocjonalnie może wpłynąć na jej wybranka. Z drugiej strony rozumiała go doskonale, ponieważ w swojej dalekiej, niewinnej przeszłości na seminarium, na który została zaproszona, były omawiane podobne przykłady. Ceniony profesor przytaczał dobrze udokumentowane przypadki mające niezwykły wpływ na bohaterów tych wydarzeń.

Antoś wcześniej nigdy nie miał na własność bardzo drogiej nowej rzeczy. Stale musiał zadawalać się starymi wyeksploatowanymi i często sprzedawanymi po wygórowanych cenach. Większa ich część zamiast w ręce innych właścicieli powinna trafić na wysypisko śmieci, albo do utylizacji. Teraz stał przed piękną, pachnącą nowością maszyną, która pomimo potężnego silnika zużywała mniej oleju napędowego niż jego stary Ursus. Wewnątrz oszklonej kabiny było przytulnie, wygodnie i znacznie bardziej komfortowo niż w niejednym domu. Klimatyzacja mogła automatycznie utrzymywać zaprogramowaną temperaturę, dzięki temu nawet w najgorętsze dni podczas jazdy nie odczuwało się panującej na zewnątrz spiekoty, a w zimie mrozu.

Traktor wewnątrz niczym nie przypominał tych produkowanych przed półwieczem. Postęp technologiczny na przestrzeni lat oszałamiał i Antek siadając w fotelu traktorzysty miał tego świadomość. Lęk przed obsługą elektroniki i popsucia jej po omyłkowym przyciśnięciu, sparaliżował go zbyt mocno. Obawy te dostrzegła stojąca niedaleko i obserwująca go Hanuś. Kobieta nawet jednej chwili nie wahała się z podjęciem decyzji. Zgrabnie wskoczyła do kabiny mówiąc.

- Też chcę popatrzyć.

Zainteresowanie nowym ciągnikiem Antka nie zdziwiło i usłużnie przesunął się w najdalszy kąt kabiny, dając swojej dziewczynie możliwość zajęcia wygodnego fotela. Hanuś zasypała go mnóstwem pytań, na które znał odpowiedź dzięki wcześniejszemu zapoznaniu się z instrukcją obsługi. Nawet nie dała mu sposobności pierwszego uruchomienia silnika w jego gospodarstwie tylko, wcisnęła przycisk i silnik zaskoczył. Motor pięknie mruczał, lecz nie za długo. Wciśniecie sprzęgła i wrzucenie biegu nieznacznie zmieniło jego odgłos, lecz dodanie gazu i powolne ruszenie kołami zmieniło zasadniczo rytm. Kilkukrotne okrążenie gospodarstwa samym ciągnikiem nie zaspokoiło radości z jazdy. Musiało być to powtórzone z przyczepą. Długo nie trwało jak przyszła kolej na pracę z łyżką i widłami. Dopiero kiedy Antoś ścierpł od przebywania zbyt długo w niewygodnej pozycji, zatrzymała się i po ucałowaniu go poszła do domu na kawę.

Antek po jeździe testowej Hanusi i pracy z oprzyrządowaniem przestał się bać, ponieważ wiedział od innych, że facet do kierowania pojazdami i końmi. Jego jazda od samego początku musiała być znacznie lepsza i bardzo się starał, żeby tak wyszło. Zanim wyłączył silnik zrobił kilka manewrów cofania i parkowania z przyczepą.

Haneczka przez okna domu obserwowała poczynania Antka i uspokoiła się dopiero pod koniec jazdy testowej. Uzyskała pewność, że sobie poradzi i była pewna jego pomyślnej wyprawy po piasek z Mierzei Wiślanej. W międzyczasie kończyła kompletowanie potrzebnych dokumentów do jutrzejszego przywiezienia ładunku na przyczepie.

- Jutro, o której mam wyjechać? – zapytał Antek po wejściu do domu.

Nawet specjalnie nie oczekiwał odpowiedzi, ponieważ on już dawno podjął decyzję i dobrze by było, żeby Haneczka mu w tym nie przeszkadzała. Gdyby był to sezon prac polowych, albo atak zimy z pewnością nie cieszyłby się z tej wyprawy tak bardzo jak w tym momencie. Jedynie piwa mu brakowało do uczczenia tej wiekopomnej chwili i tym przemyśleniem podzielił się ze swoją dziewczyną.

- Teraz musisz wypocząć, a obiecuję, że jutro przed twoim powrotem zejdę do sklepu i kupie dwa piwa. Dobrze? – zapytała.

Antek przystał na jej propozycje, lecz nie wierzył, że tego dokona. Nigdy, jak długo żyje, nie widział by jakaś kobieta kupowała piwo albo gorzałkę tylko dla swojego chłopa i to z braku okazji. Głośno swoich obaw nie wyraził, ponieważ miał jedną zasadę i ludziom dał szansę wykazania się bez dodatkowych nacisków.

Haneczka ze zgody swojego chłopaka na zakupy we wiejskim sklepiku była zadowolona, ponieważ każdego chłopa trzeba umiejętnie kontrolować i to w taki sposób, żeby on był przekonany, że jest panem sytuacji. Gdyby sam poszedł do sklepu z pewnością na dwóch piwach by się nie skończyło i koledzy od kieliszka namówiliby go na wódkę.

Zanim Antoś zrobił obrządek nawigacja w jego nowym traktorze była nastawiona i na stole czekała kolacja. Oboje podczas jedzenia doprecyzowali i omówili ostatnie szczegóły wyprawy.

Wczesnym rankiem, po lekkim śniadaniu Antoś z zapasem prowiantu ruszył w trasę, pozostawiając Haneczkę samą na gospodarstwie. Chłop miał trochę obawy czy miastowa sobie poradzi, lecz już kilka dni mieszkali razem i przekonał się, że na tej babie można polegać. Sprytna i zaradna jest ta bestia jak mało która. Uspokojony, że pozostawił swój majątek w dobrych rękach, jechał według wskazań nawigacji nastawionej przez Hanusię. Wszystkie możliwe drogi dla pojazdów rolniczych i skróty polnymi drogami były wykorzystane. W drodze powrotnej miał jedynie wcisnąć znaczek określający dom i bez dodatkowych ustawień wróci.

Nigdy nie przypuszczał, że w Polsce jest tyle kontroli i to na bocznych drogach. Zanim dojechał na Mierzeję zaliczył chyba wszystkie. Policja to się wie, lecz straż graniczna, krokodylki, służba karno skarbowa i cholera wie kto, zatrzymywali go i wertowali papiery dostarczone przez Hanusię. Niczego nie znaleźli na pustej jeszcze przyczepie, lecz stale pytali do czego jest ten piasek?

- Tam wszystko jest napisane – mówił tak jak mu kazała Hanusia i dodawał zgodnie z jej sugestią – piasek zostanie wykorzystany do sztucznej plaży nad naszym zalewem, ponieważ mamy utytułowaną drużynę piłki plażowej, a oni po przeprowadzce do naszej wioski nie mają gdzie ćwiczyć.

- Hanuś, a jak oni sprawdzą w Internecie, że nie ma u nas żadnego zalewu i drużyny siatkowej? – zapytał swoją partnerkę gdy ta mu mówiła jak ma się zachowywać i co mówić podczas jakieś kontroli.

- To są tylko urzędnicy, a dla takich liczy się jedynie to, co jest wpisane w papierach. Gdyby brakowało jakiegoś nic nie wartego załącznika, natychmiast się przyczepią. Poza prawidłowo wypełnionymi papierami nic ich nie obchodzi. Gdy tylko poproszą o jakiś drobiazg, natychmiast wręczaj ten gruby skoroszyt i informuj o spisie treści. Rozwinięta biurokracja i bogactwo korespondencji ich oszołomi. Początkowo będą pokazywali swoją wyższość nad zwykłymi śmiertelnikami, lecz mina im zrzednie, gdy zobaczą przez jaką urzędową dokumentację są zmuszeni przebrnąć. Dlatego jestem pewna, że nie będą chcieli zapoznać się z treścią.

Hanuś zna się na ludziach – powiedział głośno do siebie, gdy dojechał na miejsce i zobaczył szeroki pas ziemi pozbawiony drzew. Stał się on lokalną atrakcją turystyczną i sporo ludzi spacerowało po całym terenie przeznaczonym na budowę kanału. Większość robiła sobie zdjęcie i szukała bursztynów zasypanych piaskiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 14.12.2019
    Hania jednak jest bardzo obrotną kobietą. Wszystko u niej jest poukładane i uporządkowane w papierach. Trafił się Antosiowi skarb. Zobaczymy jak potoczy się bursztynowy biznes?

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania