Poprzednie częściBursztynowa stodoła część 1

Bursztynowa stodoła część 7

Zgoła inne doświadczenia rodzinne od najmłodszych lat towarzyszyły Antkowi. Jego matka od dzieciństwa ciężko pracowała na gospodarstwie. Pochodziła z licznej rodziny, miała pięć sióstr, a jej ojciec za wszelką cenę chciał mieć syna, dziedzica jego kilkuhektarowych włości i budynków gospodarczych nie remontowanych od lat. Z każdym narodzeniem się kolejnej dziewczynki jego charakter robił się bardziej mściwy i wredny. Prawdopodobnie dlatego gonił dziewczyny do roboty od wczesnych godzin rannych do zachodu słońca. Natomiast sam w tym czasie przesiadywał w gospodzie i przepijał wszystkie zarobione pieniądze.

Kiedy była nastolatką jej matka zmarła przy porodzie razem z szóstą córką. Lekarze i wymiar sprawiedliwości nie mieli wątpliwości, co do tego przyczyny zgonu. Zajście w ciążę przy osłabionym organizmie, wyniszczonym ciężką pracą, wiązało się z wielkim ryzykiem, a nie wyleczona grypa spotęgowała poporodowe powikłania i nieszczęście było gotowe. Małżonek nie przejął się specjalnie tragicznym losem małżonki i dla zaspokojenia swoich potrzeb zaczął dobierać się do córek. Jedyną ucieczką od tego koszmaru było znalezienie sobie jakiegoś chłopa i przeprowadzenie się do niego. Ewentualnie podjęcie pracy w fabryce i zamieszkanie w hotelu robotniczym. Starsze siostry nie miały z tym problemu, a zwłaszcza pełnoletnie. Jednak ona nie miała ukończonych osiemnastu lat i pozostawała pod opieką rodzicielską. Szansy na przeprowadzenie się do któreś z sióstr nie miała i nadziei na pozostawienie jej w spokoju. Pozostawiona na pastwę ojca przez najbliższych i sąsiadów, zmuszona była współżyć z nim. Kiedy była w wysokiej ciąży pijany ojciec kopniakami chciał ją pozbawić diabelskiego pomiotu, zaraz po tym zdarzył się maleńki cud. Przygarnął ją do swojego domu i traktował niczym córkę owdowiały gospodarz w podeszłym wieku. Urodziła chłopczyka, który, jak się wkrótce okazało, przyszedł na świat się z poważną wadą wymowy. Niestety przybrany ojciec chociaż miał złote serce, nie posiadał wiedzy o potrzebie i możliwości leczenia takiej przypadłości. Natomiast matka wstydziła się nieślubnego pochodzenia swojego dziecka i jeszcze większych plotek powstających przy każdym opuszczeniu obejścia. Prawie do pierwszej klasy trzymała Antosia w chałupie, z dala od rówieśników. Jej postawa mająca na celu ochronienie syna przyniosła znacznie więcej szkody, niż gdyby poznał rówieśników jeszcze jako małe dziecko. Maluchy nie posiadają w sobie, potrzeby przyrównywania się z innymi i oceniania ludzi po posiadanych dobrach materialnych. Negatywne komentarze o hołocie z przysiółka powtarzane od lat zaowocowały od samego początku edukacji. Gdy poszedł do szkoły spotkał się jedynie z pogardą, szyderstwami i odrzuceniem. Pomimo niewątpliwej inteligencji, w swojej rodzinnej wsi, został umieszczony w pewnych ramach i z biegiem czasu do nich się przystosował. Jednak w Warszawie pod wpływem środków chemicznych i reakcji jakie dokonały w jego organizmie. Nieświadomie zrzucił krępujące go więzy i stał się tą osobą, w którą w samotności uciekał, gdy jego stabilny świat ulegał załamaniu. Tylko tam był z dala od drwin, szturchańców i nikt mu nie mówił stale gdzie jest jego miejsce. Właśnie w takiej chwili poznała go pani do towarzystwa i dostrzegła nieoszlifowany kamień. Mogła wzorem innych jeszcze bardziej wypaczyć jego charakter, lub podjąć nierówna walkę. Jako osoba wykształcona z sporym doświadczeniem miała niezwykłą okazję z nieokiełzanego chłopca zrobić prawdziwego mężczyznę.

Antek na co dzień był zlepkiem wszelkich skrajnych wartości. Gdyby mieszkał w mieście ktoś miałby prawo powiedzieć dziecko ulicy, wychowywane przez towarzystwo w jakim w danym momencie przebywał. Tylko on dorastał na wiosce, gdzie mieszkańcy trzymają z innymi należącymi do ich kasty, a dzieci stale przekonują do postępowania według odwiecznego schematu. Jemu w gromadzie od najmłodszych lat przypisano określoną rolę i gdy był jej w pełni wierny, nie spotykał się z powszechną krytyką. Jeżeli chciałby dokonać w swoim postępowaniu prawdziwego przełomu, spotkałby się z sprzeciwem równym zawracaniu kijem biegu Wisły.

Hanuś przy pierwszym spotkaniu postanowiła zrobić z Antosia idealnego mężczyznę dla siebie i zabrała się do tego z iście makiawelicznym podejściem. Ona, jak mało, która kobieta wiedziała, że sprytem, właściwym podejściem i odpowiednimi ustępstwami można w każdym mężczyźnie dokonać transformacji, a on przypisywał będzie wszystkie odkrywane w sobie dobre cechy za własne osiągnięcie, a za wszelkie potknięcia obarczy innych.

Antek zajął niewygodne siedzisko na błotniku ciągnika, gdzie w razie potrzeby mógł się trzymać niewysokiego metalowego oparcia. Traktorzystka w tym czasie owinęła puste butelki i piwo w znalezioną w krzakach zniszczoną kurtkę. Usiadła za kierownicą i w smartfonie, wyciągniętym z niewielkiej damskiej torebki wiszącej na pasku, nastawiła trasę przejazdu drogami gruntowymi. Niewielka prędkość jazdy nie wymagała patrzenia w ekran, dlatego komórka na powrót wylądowała w miejscu, z którego została wyciągnięta. Dochodzący, co jakiś czas głos z informacją świadczył o tym, że aplikacja prawidłowo funkcjonuje.

Pasażerowi zaledwie przez chwilę w miarę wygodnie się jechało. Sytuacja uległa zmianie, gdy traktorek wjechał na polną drogę pełną dziur i zaczęło mocno trzepać. Najchętniej Antoś przesiadłby się na miejsce za kierownicą, bez przejmowania się, czy takie postępowanie byłoby odpowiednie w stosunku do kobiety. Jednak był wczorajszy i po świeżym piwku.

Haneczka dość mocno wciskała pedał gazu, w ten sposób ścigała się pośród pól z zachodzącym słońcem. Niewielka prędkość ciągnika rolniczego z góry wytypowała zwycięzcę. Antkiem mocno rzucało na wybojach i mocno trzymał się rękami oparcia siedziska żeby nie zostać wykatapultowanym. Pragnął nawet krzyknąć – zwolnij! – tylko obawa, że ugryzie się w język go powstrzymała. Przejechali jakieś dziesięć kilometrów wykrotami i żałował, że odmówił propozycji owinięcia go łańcuchami.

Wykorzystanie nowoczesnej technologii do jazdy ekstremalnymi skrótami pozwoliło im na szybkie zbliżenie się do wioski, gdzie pod lasem mieściło się gospodarstwo Antka. Wieś była rozciągnięta wzdłuż drogi powiatowej, przynajmniej na dwa kilometry i nie należała do najbogatszych w gminie. Jednak w niej w przeciwieństwie do innych, zachowało się sporo niewielkich gospodarstw, a świadczyły o tym niewielkie kawałki pół, poprzecinanych miedzami. Widok różnokolorowych prostokątów powstałych z rosnących roślin był bardzo malowniczy i odmienny od wielohektarowych przy jakich pokonali większość trasy. Przecięcie ruchliwej drogi dało traktorzystce możliwość popatrzenia na najbliższe zabudowania ogrodzone od siebie różnymi płotami. Część ogrodzeń od strony drogi wyraźnie różniła się od pozostałej części i w przeciwieństwie do nich była okazała. Przejeżdżający mogli podziwiać różnorakie betonowe lwy porozmieszczane po obu stronach bram wjazdowych. Innych skamieniałych kopii zwierzęcych strażników nie było widać. Widocznie tylko wizerunki króla zwierząt były w sprzedaży. Dlatego wskazując komuś drogę nie można było powiedzieć – przy bramie są umieszczone koguty, albo dwa barany, ewentualnie foki. Najlepiej było o ozdobach nic nie wspominać i użyć innego wyznacznika niepowtarzalności, o ile taki istniał.

Hanuś, oceniając Antosia, spodziewała się ujrzeć starą, zaniedbaną, wiejską chałupę i takie same budynki gospodarcze stojące przy niej. Jednak gdy system lokalizacyjny wskazał dość nowe budynki oświetlone ostatnimi promieniami słońca, mocno zwolniła.

- To twoje? – zapytała.

- Tak – odpowiedział dumny gospodarz.

Czegoś takiego kobieta się nie spodziewała i widok obejścia mocno nadwyrężył jej plan. Powoli wjechała na zadbane podwórko i gasząc silnik przed okazałym gankiem, zastanawiała się czy przypadkiem nie wpadła w pułapkę zastawioną przez niebezpiecznego zawodnika.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 25.10.2019
    Dawniej i (może dzisiaj) pragnienie syna przez ojców było częstym przypadkiem. W mojej rodzinie tez ten fakt miał miejsce. Po czwartej córce mój dziadek doczekał się syna.
    Antek pomimo odrzucenia miał matkę, która go kochała i ojczyma. Zgoda na takie traktowanie Antosia przez środowisko nie powinna być ich przyzwoleniem.
    Hanuś zaczyna rządzić i potrafi to robić. Zdumienie jakie wystąpiło w jej oczach widząc gospodarstwo Antka "nadwyrężyło jej plan"... ciekawe co to za plan?
    Zaciekawiasz Autorze. Pozdrawiam
  • Bożena Joanna 25.10.2019
    Antoś zaskakuje Hanuś, która traci co nieco ze swej pewności. Obawia się, że będzie trudniej zdominować mężczyznę, jaki nie zaznał od życia wiele słodyczy. Czy tylko taki był plan Hanusi? Mam nadzieję, że nie będziesz nas trzymał długo w zawieszeniu. Załączam serdeczne pozdrowienia!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania