Listy nie do wysłania-list dwudziesty drugi
29.11.2017r.
Dziś będzie o (po)ciągach.
Zaczęliśmy dzisiaj ciągi. Z perspektywy czekających na nie jak na ścięcie, dźwięk samego słowa "ciągi" zdał się zadziałać jak gwóźdź do trumny; na szczęście nie wydają się być trudnym orzechem do zgryzienia. Są chyba na wszystkich maturach z matematyki na podstawie, więc muszą być proste.
Bo wszystko jest proste. Ja i Ty też. Po prostu.
Coraz silniej siedzę w przekonaniu, że jesteś mój, a ja jestem Twoja. Środa jak środa, gorsza od poniedziałku-ale nieważne, że byłeś dalej niż w inne dni tygodnia. Wczoraj byliśmy blisko, ale bez większej euforii, bo wchodzimy w n i e d o k o ń c a rutynę-bo stoimy za każdym razem coraz bliżej siebie.
Nawet nie wiesz, ile było chwil, w których chciałam Cię pocałować; kiedy rozmawiam z Tobą i widzę, jak Twoje oczy patrzą na moje, to chcę oprzeć głowę na Twojej piersi, przymknąć powieki i zamknąć się w nieskończonej wieczności; wiatr mnie pcha ku Tobie. Często myślę o pocałunku, który jeszcze kilka miesięcy byłby dla mnie pogwałceniem wszelkich praw poetyckiego kładzenia myśli w słowa i słowa w kwiaty.
Jutro będziemy jechać pociągiem; będzie padać deszcz i żadne z nas nie znajdzie siedzącego miejsca, bo uroki później jesieni wtrącają ludzi w bezkresową senność. Mimo to w wagonie będziemy tylko my.
I tak właśnie dopełniły się (po)ciągi.
Komentarze (3)
Coraz silniej siedzę w przekonaniu - ja siedzę bezradna czytając... Daj tu trochę ognia, namiętności... niech to porwie czytelnika. On z Twojego opisu nudny jak flaki z olejem, czy taki jest w istocie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania