Poprzednie częściListy nie do wysłania-list pierwszy

Listy nie do wysłania-list dwudziesty trzeci

30.11.2017r.

 

Nie miałam ochoty na ten dzień bo bałam się, że ledwo Cię ujrzę, a Ty pójdziesz bez słowa i się rozpłyniesz; tymczasem tak się nie stało.

Dzisiejsza wizyta na wystawie miała na celu nasze zakochanie się w młodych talentach. Faktycznie-jedno dzieło mnie ruszyło szczególnie, lecz nie wiem, czy to przez talent, czy przez wspomnienie, które zostało mi dziś po Tobie?

Kto wie, może to już zima? Zawsze się spóźniała, lecz było strasznie zimno i śnieg padał gęsto w oczy. Było szaro, słońce się schowało za chmurami, lecz po co miałoby świecić, skoro ogarnął mnie dziś spokój tak dziwny, że ocieplił mi duszę...

Matko, S.! Ty za mną, ja za Tobą-i tak szliśmy, szliśmy spojrzeniami, tak we dwoje, ze sobą, a było z nami około sześćdziesięciu osób. Dzieł było wiele, lecz jak wspomniałam wcześniej to jedno tylko zapadło mi w pamięć szczególnie. Czy wiesz, które?

Na wysokich, ceglanych ścianach leżały rzędy obrazów; wejścia były z dwóch stron, a na czwartej ścianie było okno, które swoją wysokością przeszywało człowieka od środka dowiadującego się o swojej maleńkości. Na środku był ustawiony czarno-biały kokon, co miał ściany jakby z gazet; miał dwie dziury, przez które można było zobaczyć skuloną sylwetkę kobiety-mówiłeś, że "rozumiesz", lecz z całego serca nie życzę Ci, żebyś kiedykolwiek zrozumiał to przytłoczenie; mogłabym Ci uchylić niebo, bylebyś tylko tego nie doznał(może dlatego w środy cierpię za dwoje?). Najpierw zauważyliśmy mniejszą dziurkę, dopiero później tę większą, przy której staliśmy trochę dłużej. Kiedy jesteś blisko, zwłaszcza, jak jesteśmy ze sobą, to mówimy dużo, lecz nadszedł moment nastąpienia ciszy- ciszy tak kojącej, że pozwoliła mi położyć moją głowę na Twoje ramię...

Spytałam półgłosem, czy Ci to nie przeszkadza. A Ty nic, Ty nic, stałeś milczący...

 

Wróciliśmy też razem. Ja z Tobą, Ty ze mną, tylko z Tobą i tylko ze mną mimo ilości ludzi nas otaczających. Myślałam, że w końcu mnie zostawisz, ale Ty byłeś do samego końca, do momentu, w którym musiałam wysiąść z kolejki. Rzadko kiedy spotykamy się poza szkołą, lecz czułam się szczęśliwie spokojna widząc Cię siedzącego naprzeciwko mnie, takiego tylko dla mnie. Mówiąc słowo pożegnania, jakby mnie otuliłeś snem...

 

S., czy to możliwe? Żebyś Ty też myślał, czy ja też?

 

Udało mi się uchwycić moment, kiedy stoisz koło tego kokonu i się śmiejesz. Nie wiedziałam, że posiadanie w telefonie zdjęcia najpiękniejszego uśmiechu sprawi mi tyle radości.

 

Za oknem 'szara Warszawa', a między nami miłość, ale czy do sztuki?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 28.03.2018
    Ładne to było :)
    Nie czytałam wcześniejszych, nie wiem, czy to jest połączone, ale ten list wydaje mi się całością. Do tego bardzo ładnie ubranym w uczucia, emocje :)
    Zostawię 5 :)
    Pozdrawiam :)
  • Shemore 30.03.2018
    Dziękuję, pozdrawiam ;)
  • Skryty 28.03.2018
    Nie miałam ochoty na ten dzień bo bałam się -> Nie miałam ochoty na ten dzień, bo bałam się

    Dzieł było wiele, lecz jak wspomniałam wcześniej to jedno tylko zapadło mi w pamięć szczególnie. -> Dzieł było wiele, lecz, jak wspomniałam wcześniej, to jedno tylko zapadło mi w pamięć szczególnie.

    tylko ze mną mimo ilości ludzi nas otaczających. -> tylko ze mną, mimo ilości ludzi nas otaczających.

    lecz czułam się szczęśliwie spokojna widząc Cię siedzącego naprzeciwko mnie -> lecz czułam się szczęśliwie spokojna, widząc Cię siedzącego naprzeciwko mnie

    Przyjemne, ładne :)
    Pozdrawiam!
  • Shemore 30.03.2018
    Dopiero teraz widzę, że pisanie po północy to nienajlepszy pomysł :'D
    Dziękuję, także pozdrawiam! :>

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania