Lubię 13
w szepcie jak szelest
w szeleście co szepcze
szmerem i pluskiem
jak zepsuty rezerwuar
tej nocy odnalazłem spokój
bo co niesamowite
zdarzają się ludzie
mówiący przez sen
nie mogłem spać
to niecodzienne conocne
a cykliczne jak frazy
księżyca i tych gwiazd
dla których budowano piramidy
zabrałem cię z dworca
gdzie poczekalnia jak mauzoleum
była zimna a ostatni pociąg
odjechał dawno
i nie widać było nawet
wspomnienia świateł
ostatniego wagonu
w moim domu jest tylko moja wanna
twoje młode ciało parowało w niej długo
aż ścierpłem cały w oczekiwaniu
popijając herbatę nad Drugą przestrzenią Miłosza
wyszłaś do mnie naga
kroplami znacząc posadzkę
a mnie nie było stać
na przepraszam czy odwrócenie wzroku
jedynie ręka od pisania wprawna w mechanicznych ruchach
wskazała komodę w kącie i dolną szufladę
tam lniane koszule i lniane ręczniki trzymałem
w łóżku moim i jedynym w tym domu
leżałaś tuż obok
na suficie szukając gwiazd
bezskutecznie
stało się jasne
że bez nich nie zaśniesz
zdjąłem zasłonę
później firanę
obejrzałem cię w świetle
i śpij - powiedziałem
skrobanie wiersza o papier
zdało się robić za kołysankę
bezsenności ty
jak kobieta dręcząca mężczyznę po nocy
się łasisz obiecując rozkosz nad ranem
znikasz
z ostatnią kartką zmiętą
w gruboskórnej dłoni
i nic
z wiersza
i nic
i wtedy zaczęłaś szeptać
szeleścić
na sen
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania