Poprzednie częściMur (TW 02) – Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Mur – Rozdział 13

Ciemność spowijała każdy zakamarek mego ciała. Żaden ze zmysłów nie reagował, nawet nie wiedziałem, czy nadal jestem sobą, czy tylko nikłym promyczkiem energii. Więc tak wygląda śmierć, nie ma niczego, tylko pustka. I tak jest to lepsze od tortur w piekle, na które zasłużyłem całym swym życiem. Mam tylko nadzieję, że Kira przeżyła, polubiłem tę upartą i nieufną kocicę. Niczym nie zawiniła, by kończyć tak, jak ja. Z drugiej strony ile niewinnym istnień zobaczyło kres drogi, tylko dlatego, że znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Naprawdę nigdy nie pojmę myślenia Bogini.

— Skończyłeś użalać się nad sobą? — odezwał się nieprzyjemny głos. — Rzygać mi się chcę, gdy ciebie słucham. Wielki wojownik, a zachowuje się, niczym dziewczynka.

— Niczego ode mnie nie dostaniesz diable, więc zacznij te swoje gierki. Jestem przyszykowane na to. — rzuciłem butnie, choć jeszcze chwile temu zaprzeczałem, jakobym znajdował się w piekle.

— No patrzcie jaki odważny, a jednocześnie głupi. Myślisz, że największy z demonów, weteran wszelkiej czarnej roboty wymyśliłby ci taką nudną karę? To w świetle kryją się najgorsze z najgorszych, ciemność to łaska. Widząc ją, oczekujesz zagrożenia.

Nagle zapalona żarówka rozwiała mrok, a do mych uszu doleciał dźwięk muzyki klasycznej. Znajdowałem się w jakimś pomieszczeniu z obrazami przewijającym się pod moimi nogami.

— W grocie króla gór, cóż za piękna melodia... Pochodzi z zamierzchłych czasów, jeszcze zanim ludzie zaczęli bawić się w bogów i zmieniać plus w minus, a minus w plus. Nadal chcę mi się śmiać, gdy o tym wspomnę. — Na gustownym, drewnianym krześle siedział ktoś idealnie do mnie podobny. Odziany był w biały garnitur i czerwony krawat, na głowie jawił się duży cylinder tej samej barwy. Nie mogłem wykrztusić ani jednego słowa, cała ta sytuacja dezorientowała mnie.

— Zrobiłeś się bardzo cichy, a jeszcze chwile temu próbowałeś zgrywać chojraka. Typowo ludzkie. Ach gdzież moje maniery, dżentelmen nim zacznie rozmowę, powinien się przedstawić. Jestem Ego, twoja „druga” strona, do usług. — Podniósł prawą dłoń do serca i skinął lekko głową. Chyba szaleństwo zaczęło mnie pochłaniać. Siedzę w nieznanym miejscu, rozmawiam sam ze sobą, a w tle odtwarzana jest jakaś muzyka. Nie jest to wytwór zdrowego umysłu.

— Nie oszalałeś Shadow, no przynajmniej nie całkiem. Jeśli spojrzysz pod stopy, zobaczysz urywki ze swojego życia. Zanim zaczniesz głupio składać fakty, uprzedzę cię. Ciebie tu niema, fizycznie rzecz biorąc.

Nic nie rozumiałem, a ostatnio zdarza mi się to dość często.

— Eh te ludzkie mikro umysły. Nie wiem, jaki miała cel pani niebios, by stworzyć takich kretynów. Naprawdę nie wiem. — Podniósł ze stołu złoconą filiżankę i podniósł do ust. — Zacznijmy wersje dla ubogich, co ostatnie pamiętasz? No szybciutko, mam ciekawsze rzeczy do roboty.

— Kule dziurawiące ciało i uczucie spadania. — Nie miałem ochoty na dialog z tym dziwnym obcym, jednak wolałem go nie irytować. Kto wie kim lub czym jest.

— Brawo! Skoro pierwsze kroki mamy ze sobą, to możemy puścić cię w świat. Taki mały żarcik. Aktualnie znajdujemy się w zawieszeniu, mówię „my”, bo niestety, póki nie umrzesz, jestem skazany na twoje towarzystwo. Skoro tyle wiesz, to kombinuj. — rzucił kpiąco, stawiając delikatne naczynie na blat.

— Czyli żyje?

— Geniusz! Szybko dajcie nagrodę Krobla! — Całe pomieszczenie zalały oklaski, a w górę poleciały konfetti. — Tak, żyjesz. Tyle wiem, ale twój stan jest ciężki. Inaczej mógłbym widzieć wszystko, co dzieje się wokół ciebie, a nie, przepraszam, ciała.

— Więc gdzie jesteśmy?

— A cy dziecko potrafi mówic cos opróc pytań? — Jego postać zmieniła się w malucha i zaczął seplenić. — Gdybym ci narysował serce, zrozumiałbyś symbolikę? I nie chodzi mi tu o organ. — Powrócił do normalnej postaci i znów siedział w tym samym miejscu.

— To jest moje serce? — Jakoś nie potrafiłem zdobyć się na dłuższą wypowiedź.

— Serce, dusza, energia, osobiste miejsce, ego, et cetera, et cetera. Nazywaj to sobie, jak chcesz.

— Niemożliwe, przecież czuje swoje ciało. — Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że jestem ubrany tak samo, jak on.

— A co myślałeś, że będziesz duchem? To twoja własna projekcja, tak siebie wyobraziłeś. Co do garnituru... To moja zasługa, ostatnimi czasami zdobyłem dość dużo mocy od ciebie. Dzięki — powiedział, kiwając w moją stronę filiżankom.

— Mocy? Kim ty jesteś?

— Eh. — Dłonią w rękawiczce złapał się za czoło. — Przecież ci powiedziałem, jestem Ego. Choć możesz mnie nazywać demonem duszy. Może tak łatwiej zrozumiesz.

Momentalnie jego głos stał się dla mnie znajomy, pierwszy raz usłyszałem go po zabiciu tych Inkwizytorów, wtedy sądziłem, że to Dante użył jakiegoś zaklęcia.

— Widzę, że coś tam świta... Tak to ja, udawałem twojego kolegę. — Jego twarz zmieniła się w Inferno, a następnie znowu wróciła do poprzedniej formy. — Parę słów wyjaśnienia, my demony duszy nie pojawiamy się w każdym od urodzenia. Fajnie byłoby, ale nie. Przyzywa nas nagromadzona zła energia w duszy. No wiesz, bardzo złe uczynki, wyrzuty sumienia, depresja i tak dalej i tak dalej. Gdy już zadomowimy się w jakieś, zaczynamy obserwowanie. W zależności od ilości zgromadzonego mroku, tyle przyswoimy sobie mocy. Tak, jak widzisz, ja aktualnie mogę tylko bawić się tym miejscem. Jak się domyślasz im większa nasza potęga, tym bardziej oddziałujemy na "nosiciela". Końcowym stadium jest przejęcie całej duszy i pożarcie jej. Ale spokojnie, nie znaczy to, że bach! Nagle znikacie, tylko po prostu stracicie całą energię, którą moglibyście przeznaczyć na próbę oporu przeciwko szatanowi. My małe demonki nie umywamy się do jego potęgi i kunsztu pracy. Najemy się i szukamy kolejnej ofiary, tak właśnie wygląda nasze koło.

Uświadomiłem sobie, że znalazłem się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Przecież moja dusza znajduje się tuż koło niego.

— Możesz rozluźnić pośladki. Nic ci nie zrobię, aha i jeszcze jedno. Słyszę wszelkie twe myśli. — Uśmiechnął się nieprzyjemnie. — Twoja mikro duszyczka jest bezpieczna, aktualnie jesteś tylko wizją astralną. Marną przekąską, niegodną mego apetytu.

Cała ta sytuacja wzmocniła me przekonanie o chorobie umysłu, jak inaczej to wytłumaczyć?

— Tak, tak zaraz go wypuszczę. Niech się pani niebieska tak nie gniewa, złość urodzie szkodzi. Tak, tak, już się przymykam. No przecież przeprosiłem... Oczywiście, zaraz to zrobię. — Spoglądał w górę, ignorując mnie. — Przepraszam za me nietaktowne zachowanie, Shadow, ale wiesz, z górą nigdy nie ma żartów. Niby mamy odpowiednie pakty, ale ci niebiescy są zbyt sztywni, jeśli o to chodzi. No dobra, nie przedłużajmy, jeszcze cenie swoje włochate pośladki, by próbować wojować z Niebem. Pora na ciebie, widocznie znowu obudzisz się w tym brutalnym, pełnym niesprawiedliwości i egoizmu świecie, nic tylko pozazdrościć.

— Nie rozumiem.

— I pewnie nadal nie będziesz.

Poczułem, że znikam.

— Żegnaj mój kochany obiadku — Skłonił się w pas, zdejmując z rozmachem cylinder. — A i jeszcze na koniec. Uważaj na siebie, jeśli przekroczysz granicę, pożrę cię bez wahania. — Jego oczy zalśniły czerwienią, a na ustach pojawił się mroczny uśmiech. Ten obraz towarzyszył mi, póki ciemność nie zalała mojego umysłu...

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Ozar 23.04.2019
    Kurde przeżył a do tego w wiosce bestii. Jak widać nie dane mu było zginąć mimo wszystko. Ta rozmowa z jego ego jakoś do mnie nie trafia tak bezpośrednio. ta moc od niego, także rozmowa... Jakoś nie załapałem w czym jest przesłanie. Raczej spodziewałbym się rozmowy z boginią. A do tego szatan to jakoś nie pasuje do bogini. Mieszanie szatana z boginiami trochę mi nie pasuje, ale da się to przetrawić. A do tego ci niebiescy, sorka nie kumam przesłania. 5 jednak bo dalej jest ciekawie.
  • krajew34 23.04.2019
    Cóż to raczej nie szatan, a pomniejszy demon, który od czasu ów tragedii z przeszłości Shadow, zagościł się w jego duszy, to on sparaliżował go w tamtym lesie po zabiciu Inkwizytorów i wtedy również przemawiał głosem Dantego. Ego to tak naprawdę pomniejszy demon :) A niebiescy to nawiązanie właśnie do bogini. Głównie chodzi o to, że owe ego, jak sam się zwie, jest pomniejszym demonem, którego przyciąga negatywna energia, wykorzystuje on każdą sposobność, by nieszcześnika sprowadzić całkiem na ciemną stronę i pożreć jego duszę, oczywiście bogini się wtrąciła A o to fragment: "Tak, tak zaraz go wypuszczę. Niech się pani niebieska tak nie gniewa, złość urodzie szkodzi. Tak, tak, już się przymykam. No przecież przeprosiłem... Oczywiście, zaraz to zrobię. " Jako, że główny bohater słyszy tylko demona, ukazałem tylko jego wypowiedź.
  • Ozar 26.04.2019
    krajew34 A teraz kumam. Być może przeleciałem zbyt szybko, ale to dlatego że jak mi się coś podoba to czytam szybko.
  • krajew34 26.04.2019
    Ozar nie ma problemu. :)
  • Kapelusznik 03.05.2019
    Demon duszy?
    I ta rozmowa z "górą"
    XD
    5
    Zasłużone 5
    Naprawdę fajny odcinek - widoczna zmiana języka w przypadku demona - same plusy
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • krajew34 03.05.2019
    Miło, że coś ci wreszcie się spodobało. Pomyślałem, że taki dialog, gdy bohater leży nieprzytomny, będzie dobrym pomysłem. Dzięki, że wpadłeś, mam nadzieje, że nie czytałeś i nie zauważyłeś mojej nowej serii fanfic o Star Wars, pewnie jako fan byłbyś nie zbyt zadowolony z pewnych rzeczy. :) Więc jeśli nie, to na całe szczęście nie było tematu.
  • Kapelusznik 03.05.2019
    krajew34
    Przeczytałem 1... i pozostawiłem to swojemu losowi
  • krajew34 04.05.2019
    Kapelusznik aż takie złe?
  • krajew34 04.05.2019
    Kapelusznik aż takie złe?
  • Kapelusznik 04.05.2019
    krajew34
    Przez 7 lat zbierałem komiksy star wars...
    więc niestety - TAK - tak źle
    Jak zobaczyłem "Rex" to nie byłem w stanie dalej czytać - sorry - ale naprawdę nie lubię animowanej serii star wars clone wars - a używanie znanych stamtąd postaci wydaje mi się... słabe?
    Trudno powiedzieć - tak czy inaczej Pontaru napisała fan fika - ale w pełni oryginalnego - rzadko kiedy pojawiają się znane z kanonu postacie. W pierwszej serii dostała ode mnie trochę po głowie za zbytnie zbaczanie z loru - ale w tej nowej to naprawdę idzie jak burza!
    W tym co przeczytałem u ciebie - było tak źle - że nie byłem w stanie zdobyć się na krytykę.
    Wiem - jestem bezlitosny - ale preferuję twoje oryginalne serie.
  • krajew34 04.05.2019
    Po pierwsze Rexa nie dałem z animowanej serii, to po prostu imię dla szeregowego kadeta, po drugie prócz kilku znanych postaci, są same nowe. Wydaje mi się, że jako krytyk stanowczo przesadzasz pod wieloma względami, ale nie zamierzam nikogo obrażać, tylko dlatego, że lekko się wkurzyłem. Co do animowanej serii, uważam, że jest dobra, w porównaniu do innych takowych serii, tylko Clone Wars wydaje się do oglądania, pozostałe to gówna, w tym mogę się zgodzić. Co do serii Pontaru, owszem dziewczyna się stara i to bardzo, ale czy pokazanie akcji od strony Jedi nie jest odgrzewanym kotletem? Lubię jej serię, no ale wiadomo. Co do mojej nie twierdzę, że jest wspaniała, czy bezbłędna, byłbym narcystycznym sukinkotem, gdybym tak powiedział. Wiele jej brakuje, ale nie zaakceptuje faktu, że jest super źle, powiedziałbym, że miedzy 2, a 3 na 10. Przez pięć rozdziałów przewija się tylko jedna, lub dwie znane postacie, a nazwy żołnierzy nie nawiązują do niczego, ale oczywiście, jak to jakoś super razi, ok, pozmieniam. Studząc moje zbyt nabrzmiałe ego, niestety nerwus ze mnie, jakich wielu, seria takowa nie jest nadzwyczajna to fakt, posiada wiele błędów, ale jest oryginalna, wzorowana na uniwersum, z drugiej strony wiem, że nie da się wszystkim dogodzić i bardzo trudno napisać coś dla wszystkich. Tak więc podsumując moją długą wypowiedź, nie moim zamiarem jest cie obrazić Kapeluszniku, cenie twe uwagi, chociaż nie lubię poglądów, dlatego zawsze chętnie cię powitam pod mymi bazgrołami, na końcu mogę cie zapewnić, że zamierzam odpowiednio poprowadzić serię z fanfica, starając się jak najwięcej od siebie dawać i jak najmniej kalki, jednak opisując wydarzenia, z punktu widzenia klona, trudno nie wspomnieć o postaciach, skoro się ich widzi. Tak więc dzięki za opinie, choć według mnie nie trafną, jednak mogę się mylić, jestem tylko człowiekiem, wierze, że gdy czas pozwoli zajrzysz do tej "nieudolnej" pracy i znajdziesz coś dla siebie. Zapraszam cię do wszystkich mych tekstów, nie krępuj się z opinią, postaram się bardziej trzeźwo podchodzić do nich, trudno panować nad własnym tłustym ego, szczególniej jak się w coś wkłada mnóstwo pracy. Pozdrawiam i liczę, że nadal pozostaniesz obiektywnym czytelnikiem, mimo zbytnej emocjonalności czytanego twórcy.
  • Kapelusznik 04.05.2019
    krajew34
    Luzik - moja wina że od razu miałem błędne założenia
    Mój błąd - chylę czoła - jeśli jestem w błędzie nie boję się do niego przyznać
    Nadal - spojrzałem głębiej - obawiam się że twój styl narracji i perspektywa żołnierza - nie pójdą ze sobą w parze - ale to tylko moja opinia.
    Twój styl jest bardzo szybki i trochę... chaotyczny?
    Znaczy - znasz mój punkt widzenia.
    W przypadku wojny, tak masowej jak w przypadku wojen klonów - gdzie dla zwykłego klona chaos to delikatne określenia.
    Chaos+chaos = ...
    Tak czy inaczej, pozwolę sobie - przynajmniej na razie - odpuścić ten fanfik - ale może do niego zajrzę innego dnia.
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • krajew34 04.05.2019
    Zobaczymy co z tego wyniknie, sam nie jestem pewien, jak to wyjdzie, trochę tylko mnie ubodło, że po jednym rozdziale uderzyłeś metalową rękawicą w moje ego, cóż spodziewałem się skórzanej, ale nie od razu aż takiej. :) Tak, jak pisałem zawsze miło oczekuje komentarzy, bardzo dużo one dają, nieważne, czy pozytywne, czy negatywne. Gorzej z ego, czasem zbyt mocno ciśnie, by tylko zacisnąć zęby. Pozdrawiam i mam nadzieje, że pomimo innych spojrzeń, znajdziesz coś dla siebie w moich wypocinach.
  • Nefer 23.11.2019
    Rozdział ciekawie kontrastuje z dotychczasowymi, zwłaszcza jeśli chodzi o styl wypowiedzi demona (?) który przybrał imię Ego (alter ego bohatera). Dowiadujemy się przy okazji coś niecoś o zaświatach tutejszego uniwersum. Przypominam jednak, że celem bohatera pozostaje przekroczenie muru (tymczasowym) i zamsta na Dantem (cel długofalowy). Czyli do dzieła, autorze.
    Pozdrawiam.
  • krajew34 23.11.2019
    Dzięki za wizytę. O zemście nie mogę za dużo powiedzieć, ale tak szybko nie nadejdzie. :) Los tworzy przewrotne drogi.
  • krajew34 23.11.2019
    A co do muru nie jako przekroczył to, spadając na drugą stronę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania