Poprzednie częściMur (TW 02) – Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Mur – Rozdział 14

Rozmazane dźwięki powoli dolatywały do mych uszu, dostrajając się do ciężkiej głowy. Jakie szaleństwo tym razem wytworzył mój chory umysł? Czy ten demon nie był wystarczający? Z ledwością uniosłem ociężałe powieki, nie wiedząc, co mnie czeka.

Jednak prócz mieszaniny barw i różnego hałasu nie doświadczyłem niczego, nawet ciało nie chciało mnie słuchać, uporczywie lekceważąc rozkazy mózgu. Poczułem, jak ktoś podnosi mi głowę i wlewa coś do gardła. W tamtym momencie był to napój bogów, łechcący spragnione gardło, przynosząc ukojenie wyschniętym ustom.

Kolejne sylwetki postaci i nieprzebrany hałas. Ach Bogini, gdzie się znalazłem tym razem? Nie było to ani niebo, ani piekło. Nie przeszło mi przez myśl, że mogłem znajdować się jeszcze na tym świecie. W końcu sen zabrał mnie od tamtej męki, wprowadzając w drugą.

W tym śnie, a raczej w snach uciekam rzeką krwi, skacząc po martwych ciałach, tuż za mną znajdują się dawni towarzysze, pragnący zguby dla mnie. Mijam znajome osoby o wykrzywionych sylwetkach w groteskowych pozach, szepczących nieznane słowa. Wreszcie staję nad szkarłatnym wodospadem, otoczony przez samych wrogów. Ich oczy przepełniała nienawiść i pogarda, chciałem wykrzyczeć cokolwiek na moją obronę, jednak z krtani nie uleciał ani jeden dźwięk. Nagle spomiędzy czerwonych wód wyłania się ogromna postać Dantego, wskazująca na mnie swymi ohydnymi, zgniłymi palcami, śmiejąc się na całą okolicę. Mam dość, skaczę w chłodną dal, ufny, że ona ukoi stargane serce.

Otwieram oczy, na całe szczęście to był tylko sen. Próbuje wstać, lecz zmuszony przez spazm ból, wracam do początkowej pozycji. Rozglądam się w milczeniu, próbując połączyć niewidzialne części zagadki, lecz prócz drewnianego sufitu, skąpanego w półmroku i płonącego ogniska nic nie zauważam. Kiepski byłby ze mnie policjant.

— Więc obudziłeś się bezwłosa małpo. Rychło w czas, dzisiaj mija czwarty księżyc, od kiedy się tu znalazłeś. — Usłyszenie znajomego, choć wrednego głosu sprawiło mi ulgę. Próbowałem coś odpowiedzieć, niestety zabrzmiało to, jak syczenie węża.

— Odpoczywaj, szaman Brązowa Grzywa kazał przekazać, że czuwa nad tobą jakaś nieznana siła. Twoje przeżycie, mimo tak poważnych ran to cud.

Łatwo jej powiedzieć, to nie ona leży w nieznanym miejscu i w zupełnie zagadkowej sytuacji.

— Gdzie... ja... jestem. — wychrypiałem.

— Twój upór jest godny szacunku, choć bliżej temu do głupoty, niż mądrości. Znajdujesz się na ziemi Lwów, mego rodzonego plemienia — powiedziała, podsuwając bukłak z wodą, zaczerpnąłem z niego łapczywie. Ach Bogini, dlaczego wciąż rzucasz takimi złożonymi rzeczami w prostego człowieka, jakim ja jestem. Przez co wciąż wychodzę na durnia przed samym sobą. Z trudnością usiadłem, opierając się o ścianę tego prowizorycznego budynku.

— Dlaczego mnie uratowałaś? Przecież doprowadziłem cię do muru. Reszta nie powinna cię obchodzić.

— Błąd łyso małpo. Gdy zaatakowałeś mnie w jaskini, automatycznie nałożyłeś na siebie zemstę, uczynioną moją ręką. Nawet Manitu, czy inny Bóg nie zabierze mi tej przyjemności.

Los bywa naprawdę przewrotny, zostałem ocalony tylko po to, by czekać na kolejny śmiertelny finisz. Punkt dla sadystycznego fatum.

— Wiesz ta deklaracja, przypomina ofertę małżeństwa, tak jakbym miał być cały twój.

Parsknęła sarkastycznie i położyła się na niedalekim posłaniu.

— Nie bądź taki wesoły, wprawdzie jeszcze nie wymyśliłam, jak się zemszczę, ale na pewno będzie to bolesne i krwawe.

No cóż, Kira nie przypominała mojego „księcia” na białym koniu, jednak dobre i to.

— Czyli uratowałaś mnie bezmyślnie. No proszę, a myślałem, że bestioludzie są bardziej "przyszłościowi".

— Jeśli pragniesz śmierci, nic straconego, zawsze mogę ci w tym pomóc. — Klinga ostrza błysnęła złowrogim odbiciem.

— Dobra, dobra. Niech zostanie tak, jak jest.

Następnie zapadła krępująca cisza, przerywana głośnym biciem serca, słyszane tylko przez swego właściciela. Nie wiedzieliśmy, co mamy dalej mówić. Podróżowaliśmy przez wiele kilometrów, a jednak nie zdążyliśmy się poznać wystarczająco. Jednak nieznana siła ciągnęła nas do ciebie, wprawiając zranione dusze w zakłopotanie.

To irytujące napięcie denerwowało mnie, skupiłem się tylko na tym, co mogłem. Na myśleniu. Znajdowałem się na terenach, na których żadna ludzka noga nie stanęła. Dalekie zalesione obszary za murem, pełne pułapek i bestioludzi nie zachęcały do swobodnej eksploracji. Dla garści niezrozumiałego złomu i kilku informacji niewarte było ryzykowaniem życia. Jestem pierwszym człowiekiem, który tak daleko dotarł... Pytanie, czy powrócę żywy?

— Wierzysz w przeznaczenie bezwłosa małpo? — Jej pytanie wybiło mnie z myśli.

— Może... Dlaczego pytasz?

— Szaman mówił, że naszą dwójkę łączy nić przeznaczenia. Sądzę, że chodzi tu o moją zemstę na tobie, ale duchowy pośrednik wyśmiał mnie, mówiąc: „Droga wojownika to niejedyna ścieżka, musisz poznać drogę serca, by móc w pełni zrozumieć życie”. Przecież znam własne serce... — W jej słowa wyczułem rozczarowanie. Czyżby ten ich starzec od duchów miał na myśli miłość? Tylko ją określa się mianem nici przeznaczenia. Nie, nie to absurd. Dlaczego miałbym zakochać się w śmiertelnym wrogu ludzkości? To bujda, przecież to... Spojrzałem w jej stronę i w świetle księżyca, wpadające przez otwór w dachu, zobaczyłem śpiącą, niewinną twarz, z kruczoczarnymi włosami na policzku. Wyglądała tak wspaniale i... ludzko. Potwory, mutanty cały czas tak samo ludzie określają ród bestii. A więcej nas łączy, niż dzieli. Łatwiej chwycić za miecz i spluwę, niż zasiąść do wspólnej rozmowy. Raczej wątpię, bym inaczej zareagował od pozostałych, bestie od zawsze były tylko celami, które trzeba zlikwidować, by móc żyć dalej. Czy człowiek jest w stanie utworzyć związek z nieprzyjacielem? Czy to w ogóle możliwe?

Nie, nie. O czym ty Shadow myślisz? Nie angażuj się, Dante na pewno to wykorzysta, by zaatakować. Bogini! Jakie są twoje zamysły? Po co skrzyżowałaś drogi tchórzliwego idioty z nieszczerą wobec siebie lwicą? Słodki sen zamknął znużone powieki, ucinając cichą scenę.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Ozar 26.04.2019
    Kurdę wygląda na to, że coś łaczy bohatera z bestią. Przeznaczenie, to coś z czym żartów nie ma. Sam nie wiem, czy mu zazdrościć, czy współczuć hahahaha. Z drugiej strony on jest ścigany przez Dantego i jego wyznawców, a to oznacza że naraża i siebie i cała wioskę, o pani już nie wspominając. Podoba mi się zdanie "Po co skrzyżowałaś drogi tchórzliwego idioty z nieszczerą wobec siebie lwicą?" - to dokładnie odzwierciedla sam sens problemu. No ciekawie to idzie dalej. Shadow w zasadzie nie ma już gdzie uciekać, a sam raczej nie pokona Dantego. 5
  • krajew34 26.04.2019
    Dzięki za wpadniecie. Shadow na razie ma większe problemy, Dante odszedł lekko w zapomnienie,bądź co bądź bohater jest na wrogim terenie.
  • Kapelusznik 04.05.2019
    Tym razem 4
    Bo trochę do przewidzenia... i imiona... XD
    Podoba mi się - ale już większego pesymisty chyba z niego nie zrobisz
    Pozdrawiam
  • krajew34 04.05.2019
    Można by zrobić, jest taka manga, gdzie główny bohater za byle co, chce się zabić, zapaskudził powietrze piecykiem do ryb, klasa narzeka, no to chyc do okna, wszyscy rzucają się, by mu to uniemożliwić. Co do rozdziału, bestioludzi ksztaltuje na plemiona indiańskie,, chyba to będzie najbliższe, by ukazać dzikość, ale i zorganizowanie. Miło, że wpadłeś i kontynuujesz czytanie.
  • Nefer 10.12.2019
    Rozdział poświęcony głównie pogłębianiu relacji pomiędzy bohaterami. Oczywiście, że są na siebnie skazani, oczywiście, że "mają się ku sobie" - to wiadomo już od dłuższego czasu. A obecnie potwierdzają to nawet siły wyższe, ustami szamana. Okażę się jednak w pewnej kwestii malkontentem. Otóż przebycie muru załatwiłeś, Autorze, idąc trochę "na łatwiznę". Celowo sięgnąłem kilka odcinków wstecz, by całą sytuacje dobrze ogarnąć. Bohaterowie, już na szczycie fortyfikacji, wpadają w pułapke zastawioną przez Dantego, który po chwili rozmowy rozkazuje obydwoje zabić grupie dobrze uzbrojonych, elitarnych gwardzistów. Ci zaczynają strzelać, Shadow powala kilku z nich i sam pada, trafiony. Następnie mamy odcinek poświęcony światom nadprzyrodzonym i oto bohaterowie, jak gdyby nigdy nic, znajdują się w głębi ziem bestioludzi, Kira zaniosła (?) tam nieprzytomnego, ciężko rannego towarzysza. Ale w jaki sposób sama wyszła cało z takiej zasadzki, zastawionej jakoby przez profesjonalistów? I w jaki sposób wyniosła jeszcze spod ognia Shadowa? Zrzucili go z muru, nie sprawdziwszy, czy nie żyje? Spadł przypadkiem, trafiony i nieprzytomny? Powinni go wtedy dobić, dla pewności. A Kira cudem uciekła i podkradła się, gdy wrogowie sobie poszli? A może od razu porwała w objęcia i sama skoczyła? Trochę to nieprawdopodobne, niczym dawne filmy "wietnamskie " z Sylvestrem Stallone albo bardziej jeszcze z Johnem Wayne, w których głupkowaci Wietnamczycy sami pchali sie pod lufy amerykańskich marines, z trudem nadążając biegiem za prowadzonymi pewnymi rękoma bohaterów smugami pocisków. Już uprzednio zdziwiła mnie łatwość, z jaką Shadow masakruje wrogów wszelakich, zwykle przeważających liczebnie, wciągających go w zasdzki (na własną zgubę, bo sami zawsze giną) i ogólnie mających przewage zaskoczenia i pozycji. Skoro to aż taki superbohater (może wspomagany magią?) to już dawno powinien wszystkie czarne charaktery wykończyć, a nie ukrywać się i uciekać, od czasu do czasu eksterminując od niechcenia oddziały pościgowe. Przyznam, że spodziewałem się większej finezji i jakiegoś sprytnego planu związanego ze sforsowaniem muru. A tutaj droga na skróty i oto bohaterowie w cudowny sposób nie tylko uchodzą z życiem, ale też bez problemu trafiają do domu (przynajmniej domu Kiry). Apeluję o większą dozę realizmu.
    Czekam teraz na obiecane ukazanie bestioludzi stylizowanych na amerykańskich Indian.
    Pozdrawiam.
  • krajew34 10.12.2019
    Już się zabieram za odpowiedź. Po pierwsze zacznę od podziękowań za wizytę i długi komentarz. Uwielbiam dyskutować o fabule, więc nie uznaję tego za marudzenie. Staram się poprawiać, więc każde narzekanie jest na wagę złota (oczywiście słuszne narzekanie, a twoje jak mniemam takie jest).
    Dobra to jedziemy z tłumaczeniami: Sam główny bohater jest złożoną postacią, niby potężny, ale jednak wewnętrznie kruchy i niepewny. Jak ciało można wyćwiczyć do morderczego tańca, tak umysł pozostanie bez zmian. Co do wcześniejszych zwycięstw i pułapek... Kwestia szczęścia, zlekceważenia przez nieprzyjaciela.Np. Pierwsi kretyni byli słabiakami, lubującymi się w znęcaniu nad słabszymi. Ani gram wyszkolenia itd. Szybciej chwytali za kufel od piwa, niż za miecz. Może i przesadziłem trochę z jego kreacją, ale później w wielu aspektach tak prosto nie ma. :) Używa on również magi wzmocnienia ciała, dzięki czemu jest szybszy i o wiele bardziej śmiertelny dla wrogów.
    Dante stworzyłem w oparciu o Jokera (wiadomo jakiego), pragnie śmierci głównego bohatera, ale jednocześnie czerpie przyjemność z jego upokarzani i górowania nad nim, trudno mu znaleźć lepszego oponenta. Nieprzemyślany w swych działaniach, chłodny, bezwględny, a zarazem pokręcony.
    W rozdziale 12 w ostatnich akapitach jest widać, jak Shadow spada, nie skaczę, ale po prostu spada wyczerpany i wskakuje za nim dziewczyna (co i jak oraz dlaczego? Historia jest pokazana z perspektywy głównego bohatera więc nie wiemy, w jaki sposób przeniosła jego nieprzytomne ciało, dlaczego i w jaki sposób uciekła) , zarzut przyjmuje, postaram się poprawić, dodać parę efektów
    Ucieczka przez mur pokazuje również naiwność głównego bohatera w wielu aspektach. Co pokazuje jasno, że nie jest idealnym wojownikiem. Bardzo jestem ci wdzięczny za opinię, cały czas grzebię przy murzę (konsekwencje komentarzy twoich i innych użytkowników)/
  • krajew34 10.12.2019
    Tu jest dokładny fragment co się stało:
    Powoli ciemniało mi w oczach, aż w końcu poślizgnąwszy się w kałuży krwi, runąłem po drugiej stronie muru. Poczułem, jak spadam, a miecz wysuwa się ze słabnącej ręki.
    Odchodziłem w ciemność, widząc wykrzywioną ze złości twarz Dantego. Przepełniony gniewem zabił trzech swoich ludzi, machnął ręką w moją stronę. Zupełnie nie wiedziałem, o co mu chodzi. W końcu zagłębiłem się w zimną, wodną otchłań, która w zniekształcony sposób odbijała światło księżyca. Pociski przelatywały tuż obok mnie, zwalniając swój pęd w gęstej, przezroczystej ścianie.
    Czyżby to był mój koniec? Wreszcie spełniłaś me prośby o Bogini i dasz odpocząć zmęczonej duszy? Nagle w moją stronę zaczęła zbliżać się postać, najpierw nierozpoznawalna w ogóle, jednak wraz ze zbliżaniem się, mogłem zamglonym wzrokiem dostrzec twarz kobiety. Idzie moja Bogini, niech mnie osądzi sprawiedliwie.. Z tymi myślami pogrążyłem się w nieświadomości.
  • Nefer 10.12.2019
    krajew34 Ok, Shadow spada i traci przytomność. Należało go wtedy dobić, dla pewności. Ale jak ocalała Kira? Logicznie rzecz biorąc, powinna podzielić los towarzysza. Co do dżungli bezpośrednio podchodzącej pod mur, też wydaje się to mało prawdopodobne, bo taka sytuacja zdecydowanie obniżałaby walory obronne fortyfikacji. Załoga powinna regularnie usuwać zarośla, choćby ogniem. Podrzucam te uwagi do rozpatrzenia i pozdrawiam.
  • krajew34 10.12.2019
    Nefer z pewnością przydadzą się. Z ostatnią częścią zgadzam się w stu procentach poprawię. Z tym dobijaniem nie tak łatwo, w nocy żaden nie wybierze się dalej niż kilka metrów za mur. Dodatkowo nie kwapią się nawet z dalszym eskapadami, wolą uznać, że nie żyje. :) Kto wie, jak Kira przeżyła i czy nie była ranna. Bohater był nieprzytomny, a Kira raczej nie opowie mu, że musiała się trochę natrudzić. Wtedy zasugerowała by, że jej zależy na bezwłosej małpie.
  • Nefer 10.12.2019
    krajew34 OK. Rozumiem potrzebę fabularna i nie czepiam sie dłużej, chociaż sytuacja wydaje się mocno naciągana i argumenty mógłbym mnożyć. Obecnie nie ma jednak większego sensu zmienianie czy uzupełnianie istniejącej fabuły. To głównie uwagi na przyszłość, bo przecież piszesz nadal i to sporo. Uważam, że zadbanie o większe prawdopodobieństwo przygód bohaterów posłuży Twojej twórczości na korzyść.
  • krajew34 10.12.2019
    Nefer postaram się. Pisz zawsze szczerze, ja nigdy się nie obrazę, a szczere uwagi zawsze się przydadzą

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania