Myśliciel z dachu – dobro 🖤

Dobro

 

Zbliżając się do antykwariatu Paul zastanawiał się, czy to właściwie antykwariat, czy zegarmistrz. A może to i to? Przecież pan Harris był zegarmistrzem, ale prowadził też antykwariat. Więc czym była jego pracownia? Właściwie to ciekawe słowo ten zegarmistrz.

Mistrz zegarów? Zegar-mistrz. Mało jest teraz zegar-mistrzów na świecie.

A Paul lubił miejsca, których jest mało. Takie na przykład jak pracownia pana Harrisa, albo księgarnia mieszcząca się dwie przecznice dalej, na… Właściwie to jak nazywała się tamta ulica? W ogóle całe sformułowanie, że coś było dwie przecznice dalej stało się przereklamowane. To dziwne, że ludzie tak często używają go w książkach. Byli wtedy tacy sami.

Paul nie lubił być taki sam jak inni, chociaż był na to skazany przez swój wygląd. Nieokiełznana blond czupryna wcale nie była blond, mimo że pan Harris zawsze ją tak nazywał. Oczy Paul miał takie… Sam nie wiedział, jakie. Takie zwyczajne. Ni to zieleń, ni to niebieski. Nie wyróżniał się z tłumu, gdy tak szedł przez zatłoczone chodniki w stronę pracowni pana Harrisa. A dlaczego chodniki były zatłoczone? Bo ludzie się śpieszyli? A dlaczego się śpieszyli? Tego już Paul nie wiedział.

Imię to w sumie też miał takie nijakie. Takie beznamiętne, co druga osoba nazywa się Paul. Paul Brooks. Pff, jakby już nie mogli wymyślić czegoś kreatywniejszego, to nie. Paul, jak święty. A nasz Paul na pewno nie był święty.

I gdy tak Paul zastanawiał się nad Paulem, dotarł do pracowni pana Harrisa.

– Dzień dobry – przywitał się. Ale to tylko z przyzwyczajenia, tak naprawdę nie musiał się witać. Pan Harris nigdy się nie witał, dlatego też teraz nie odpowiedział tym samym.

– Paul, mój chłopcze! Czemuż to zawdzięczam wizytę?

Paul zastanowił się przez chwilkę. Dlaczego właściwie tu był?

– Zawsze powód jest ten sam – odparł chłopiec. I miał rację, codziennie uciekał. Od szkoły, od domu, od ojca. Tak po prostu.

– Ach, no tak, racja. – Mężczyzna poprawił okulary na łańcuszku i powrócił do skręcania zegarka kieszonkowego.

Tak, pan Harris zdecydowanie mógł zostać nazwany mężczyzną. Miał wąsa i zawsze chodził w kamizelce. Taki typowy zegarmistrz około pięćdziesiątki. Więc może nie był mężczyzną, tylko zegarmistrzem? Paul postanowił się nad tym zastanowić w wolnej chwili.

– Co dzisiaj ciekawego było w szkole? – zagadnął zegarmistrz. Albo mężczyzna, jak kto woli.

– W szkole nigdy nie jest ciekawie – odpowiedział z powagą i wszedł za ladę, do pana Harrisa. Bez pytania wziął do ręki jedwabną szmateczkę i zaczął przecierać oszklone tarcze zegarów ściennych. Bardzo lubił, gdy zegary były czyste, światło wtedy ładnie odbijało się od nich. A to znów przynosiło ukojenie i ulgę. To nie były brudne okna w jego pustym mieszkaniu. To znaczy w mieszkaniu jego ojca ma się rozumieć. Paul tylko tam zamieszkiwał. Małe mieszkanie na poddaszu. Właściwie, to poddasze mogło zostać też nazwane dachem. Mieszkanie na dachu brzmiało łatwiej.

Chwila, jak nazywała się tamta ulica z księgarnią?

Paul chciał o to spytać, ale pan Harris go uprzedził:

– Czy już wiesz, kim będziesz w przyszłości?

To pytanie pojawiało się bardzo często, w sumie nie wiadomo dlaczego. Ale pan Harris taki już był. Pytał o różne rzeczy.

Lecz nie, Paul nie wiedział. Ale kiedyś, w jednej z książek przeczytał, że zamiast mówić sobie, że się nie wie, trzeba mówić „szukam”. Podobno działa motywująco, a motywacji Paul potrzebował wtedy jak nic innego. Prócz pieniędzy oczywiście, nie żeby Paul je miał, bo nie miał. Nie wiedział, jak je zdobyć. Albo może szukał sposobu. Tak, stanowczo szukał.

– Jeszcze szukam – powiedział więc zgodnie z tamtą książką. – Ale znajdę.

– Znajdziesz, znajdziesz – zapewnił go zegarmistrz. – Trzeba być dobrej myśli.

– Właśnie – potwierdził.

To przecież jasne, że pan Harris żywił nadzieję, iż Paul postanowi przejąć antykwariat. Albo pracownię. Albo postanowi zostać zegarmistrzem. I naprawdę podobała mu się wizja prowadzenia tego miejsca, polerowania zegarów i układaniu staroci na półkach. Dużo razy wyobrażał sobie, jakby to było ścierać kurz z półek z ciemnego drewna.

I nie miałby nic przeciwko, gdyby najzwyczajniej w świecie się nie bał. O co? Że nie podoła zadaniu, że zaniedba to piękne miejsce i pójdzie w ślady ojca. A bardzo, bardzo tego nie chciał.

Ojciec z resztą też nie chciał pogrążyć się w nałogu. A może chciał? Ale czy ktoś z własnej woli chciałby zniszczyć dzieciństwo jedynemu synowi? Paul już dawno doszedł do wniosku, że trzeba być złym człowiekiem, żeby tak zrobić. A przecież dziecko nie może wiedzieć, czy jego tata jest złym, czy dobrym człowiekiem. To nie takie proste. Więc jak? Co? Gdzie?

Nie wiedział. To znaczy szukał.

– Myśli pan, że będę mógł się zająć tym miejscem w przyszłości, gdy pan już nie będzie chciał? Gdy się panu znudzi?

Pan Harris zaśmiał się krótko, w jego oczach jednak można było dostrzec błysk nadziei.

– Oj, chłopcze, antykwariat nigdy mi się nie znudzi! Ale mam nadzieję, że gdy nie będę mieć siły, zajmiesz się moim życiowym sukcesem.

– Nie, proszę pana. Nie o to chodziło. Czy myśli pan, że ja będę taki sam jak tata? – Paul sprostował swoje pytanie, wpatrując się w krople deszczu uderzające o szybę.

Tuk, tuk. Tuk. Tuk, tuk. Tuk. Tuk. Tuk, tuk, tuk… Co jakiś czas na szkło spadała cięższa kropla i wydawała głośniejszy dźwięk.

TUK.

To ciekawe, że te krople pół swojego życia spadają, a drugie pół ścigają się po szybie, lub pływają na ulicach, w kałużach. Nie nudzi im się takie jednolite istnienie?

Pan Harris zastygł z śrubokrętem w ręku.

– Nie, Paul. Ty nie będziesz taki jak twój ojciec – wytłumaczył cierpliwie, lecz szorstko. W jego głosie wyczuwalna była złość, lub suchość. A może smutek? W każdym razie zniknęło to ciągłe ciepło. – Ty będziesz dobry. Ty już jesteś dobry.

– Czyli tata jest zły? – upewnił się. Zegarmistrz nawet się nie zastanawiał.

– Tak. Bardzo, bardzo zły. A ty jesteś dobry – powtórzył.

Paul zastanowił się chwilkę.

– A po czym to poznać? – spytał. Nie wiedział. Szukał? Nie, on po prostu nie wiedział.

Pan Harris odwrócił go w swoją stronę i z całkowitą powagą rzekł:

– To widać, Paul. To widać w oczach i w czynach.

W oczach? Oczy ojca były zazwyczaj zamglone, jakby ktoś wyłożył je porannym szronem, albo pomalował białą farbą. Ale tylko jedną warstwą, taką delikatną.

A oczy Paula były nijakie.

– Zobacz, chłopcze, pomagasz mi. Ciężko tutaj pracujesz, mimo że nikt cię o to nie prosi. Zawsze się witasz, mimo że nie oczekuję tego od ciebie. A oczy? – ciągnął pan Harris. – Zawsze masz wesołe oczy, Paul. Zawsze. Gdy ktoś jest dobry, emanuje tym od początku do końca. I ty taki właśnie jesteś, jesteś dobry.

To miło tak usłyszeć, że jest się dobrym. Pan Harris zawsze pocieszał, mówił że jest dobrze nawet gdy nie było. Czyli Paul emanował dobrocią? To ciekawe.

– Czyli rodzimy się dobrymi? – upewnił się.

Pan Harris się uśmiechnął.

– Tak, rodzimy się dobrzy. Albo źli.

– Ale tata jest zły, to dlaczego ja jestem dobry?

– Twoja mama była dobra – odparł mężczyzna bez zastanowienia.

– Skąd pan wie? Znał ją pan?

– Bardzo dobrze ją znałem.

To pozostawiało dużo do myślenia, ale z tonu głosu pana Harrisa można było się domyślić, że nie zdradzi więcej. To było bardzo przekonujące, co powiedział. Ale czy Paul mógł mu zaufać? Czy zegarmistrz może wiedzieć, że Paul da radę?

Chwilka. Jak się nazywała ta ulica, na której rogu ktoś założył księgarnię? Nie wiem, szukam, nie pamiętam.

– To co, przejmiesz po mnie interes?

Paul potrzebował chwilkę, na zastanowienie się i obmyślenie wszystkiego jeszcze raz. Czy miał coś innego do zrobienia? Mógł zaryzykować i wziąć na barki ciężar, lub uciec. A nie chciał znów uciekać, tak jak przed ojcem i szkołą. I domem na dachu.

– Oczywiście.

– Obiecujesz? – upewnił się zegarmistrz.

– Przysięgam – zapewnił go z uśmiechem.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • rozwiazanie pół roku temu
    Ciepły tekst, masz dar do krótkich opowiadań.5.🖤 Pozdrawiam.
  • Sandra pół roku temu
    Dziękuję! Bardzo mi miło 🖤
    Również pozdrawiam i mogę powiedzieć, że mam parę innych części :)
  • Rainbow_Human pół roku temu
    Ciekawe opowiadanie, nic dodać nic ująć : )
  • Sandra pół roku temu
    Dziękuję Ci bardzo :) 🖤
  • Charlotte41 pół roku temu
    Ciekawie dobrane wyrazy, lekko się czyta :) Pozdrawiam 🖤
  • Sandra pół roku temu
    Dziękuję, bardzo mi miło :)
  • Sandra pół roku temu
    🖤🖤🖤

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania