Poprzednie częściNie wszystko stracone

Nie wszystko stracone cz.6

Asia była wyjątkowo inteligentną, zabawną dziewczynką, uroczo niesforną, a równocześnie dobrą i miłą.

- Agato, usiądź koło Asi - powiedziała Urszula, obserwująca je z części kuchennej. - Jesteś blada, pewnie za ciężko pracujesz. Ja się tu pokrzątam i coś przyszykuję.

- Pomogę ci - zaproponowała Aleksandra.

- Ooo, siadaj obok mnie, Agato - dodała Asia radośnie. Z Brajanem na kolanach zwinęła się na sofie jak duszek. - Opowiedz mi historię o wróżkach, goblinach, elfach i złej królowej, która zbudowała zamek, zamknęła w nim księżniczkę i... eee, co dalej, mamo? - krzyknęła.

- Może to, że księciu, który miał przyjechać, zepsuł się samochód. Nie potrafił go naprawić, więc księżniczka musiała sama wykombinować, jak się uwolnić - odparła Aleksandra, krojąc warzywa.

Asia zachichotała.

- Uwielbiam twoje feministyczne baśnie, Olu - skomentowała Urszula, która stała przy piecu.

- W opowieściach dla dziewczynek jest za dużo różowej baśniowości - oznajmiła Aleksandra wesoło. - Nie chcę, żeby Asia myślała, że książę zawsze ją uratuje.

- A ja nie chcę, żeby ktokolwiek ją ratował, tylko żeby została z nami na zawsze, prawda, Joasiu? - powiedziała Urszula głośno. - Zostaniesz z nami, mój króliczku.

Joasia się uśmiechnęła.

Agata miała wrażenie, jakby obserwowała tę scenę z pewnej odległości, a równocześnie znajdowała się w jej środku. W tym domu było tyle miłości i szczęścia, bez śladu stresu, niepokoju, co ugotować na kolację. Nagle pojawiły się dwie dodatkowe osoby i Aleksandra nie robiła z tego powodu zamieszania.

- Mogę pooglądać telewizję? - zawołała Asia.

- Dopiero po kolacji, na pół godziny włączymy program o zwierzętach. Wiem, że oglądałaś telewizję u babci, i nie możesz siedzieć przed tym pudłem przez cały dzień.

- Jakbyś mi pozwalała - burknęła Asia. - Twoja mama też taka była? - zwróciła się do Agaty. - Wszyscy w mojej klasie ciągle oglądają telewizję, tylko mnie nie wolno.

- Zrobią ci się kwadratowe oczy - odparła Aleksandra.

- Nie.

- Tak.

Jeśli urodzę to dziecko, będę musiała ustalić reguły dotyczące telewizji, nauczyć się gotowania zdrowych posiłków i tak dalej, pomyślała ze strachem Agata. Jak sobie z tym poradzi? To nie znaczy, że nie była do tego zdolna - była zdolna do wielu rzeczy - ale opiekowanie się dzieckiem, dbanie o jego dobro... Jak się tego nauczy?

Tego rodzaju wiedza nie może być wrodzona, a jeśli ma być czymś, co się wynosi z własnego dzieciństwa - cóż w takim razie nie ma dla niej nadziei.

Nazajutrz rano zapowiadało się na burzę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania