Poprzednie częściNiebezpieczny układ [2]

Niebezpieczny układ [15]

Wchodził do domu z duszą na ramieniu. Po tym, jak powiedział Julii, że niedługo się żeni i to było ich ostatnie spotkanie w takich okolicznościach, wyszedł, nie czekając na jej reakcję. Zastanawiał się, jak ma namówić Anię do rezygnacji z pracy. Miałaby wtedy zdecydowanie więcej czasu, by skupić się na studiach i na nim. Z bezsilności zacisnął dłonie w pięści.

-Jesteś już - do jego uszu, dobiegł wesoły głosik Marceliny - gdzie byłeś?

Jak nigdy wcześniej nie brakowało mu słów, tak teraz nie wiedział, co ma powiedzieć. W głębi siebie cieszył się, że to nie Ania zadała mu to pytanie, tylko niewinna siedmiolatka - oczami wyobraźni widział, jak wyrasta z niej pewna siebie i bezczelna nastolatka, a później kobieta.

-Musiałem wrócić do pracy - wymamrotał - a dlaczego nie śpisz?

Przed wyjściem od Julki, spojrzał w zegarek, dochodziła dwunasta godzina. Teraz pewnie była pierwsza w nocy. Sen w jej wieku był niezwykle ważny i powinna leżeć już w łóżku.

-Przepraszam cię - jak spod ziemi, wyrosła za jej plecami jego narzeczona - ale uparła się, że na ciebie poczeka. Chyba zdążyłeś już zauważyć, że jak się uprze na coś, to nie ma, przeproś.

Z niesmakiem musiał przyznać jej rację. Słyszał całą ich kłótnię, zanim do nich podszedł i wcale mu się to nie podobało. Gdyby to była jego siostra, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej i w pewno nie prosiłby się jej, by z nim poszła.

-Tak - przytaknął głową - za to teraz Marcelinka, pójdzie już grzecznie spać. Prawda?

Patrzył na dziecko w oczekiwaniu, aż dotrze do niej sens jego słów i zrobi to, co jej kazał. Chciał porozmawiać z dziewczyną, ale nie mógł zrobić tego przy jej siostrze. Nie chciał, by była świadkiem ich rozmowy.

-Ale jutro - siedmiolatka nie chciała dać za wygraną - pobawisz się ze mną?

Kiwnął głową na znak zgody i uśmiechnął się do niej. Była uparta i właśnie tej upartości brakowało mu w Annie. Gdyby tylko zechciała się zmienić.

 

Siedział w salonie i czekał, aż Ania wyjdzie w końcu z pokoju swojej siostry i porozmawia z nim, tak jak obiecała mu przed chwilą. Jak długo można było usypiać dziecko? No właśnie, usypiać, a przecież jego zdaniem wcale nie musiała tego robić. Dzieci w wieku Marceliny zasypiały już same, bez niczyjej pomocy.

Gdy był już na skraju cierpliwości, usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi. Jak na komendę wstał z kanapy i czekał, aż przekroczy próg pokoju gościnnego.

-Nareszcie - nie mógł się powstrzymać - już myślałem, że usnęłaś. Mieliśmy porozmawiać.

Spojrzała na niego wystraszonym spojrzeniem i niemal od razu spuściła głowę. Ogarnęła go nieopisana wściekłość i musiał się powstrzymywać przed złapaniem jej za ramiona i potrząśnięciem nią.

-No wiem - szepnęłą - może, usiądziemy?

Bez słowa wszedł do salonu i zajął swoje poprzednie miejsce. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, odpalił jednego i zaciągnął się głęboko. Tylko spokój mógł go uratować, przed powiedzeniem czegoś bardzo przykrego.

-Po pierwsze - zaczął pierwszy mówić - nie podoba mi się zachowanie twojej siostry. Po drugie uważam, że powinnaś zapisać się na jakieś zajęcia, które podniosą twoją samoocenę i po trzecie chciałbym, żebyś zrezygnowała z pracy. Nie będziesz jej teraz potrzebować.

Nie powinien odzywać się do niej w ten sposób. To nie była w końcu jej wina, że życie obchodziło się z nią w ten sposób. Od momentu wyjścia z mieszkania Julki nie mógł sobie poradzić z własnymi wyrzutami sumienia, a teraz wyżywał się na niej.

-Może - odezwała się nieśmiało - masz odrobinę racji, ale nie we wszystkim. Marcelina to prawda czasami bywa naprawdę trudna, ale to dobre dziecko.

Czy ona naprawdę usłyszała tylko sam początek, jego wypowiedzi? Z dzieckiem mógłby sobie poradzić, ale największym problemem była sama Ania. Ta jej cholerna bierność, była przeszkodą nie do pokonania.

-Ania - podniósł delikatnie głos - słyszałaś, co powiedziałem? Chcę, byś zapisała się na kurs z podnoszenia samooceny i odeszła z pracy.

Przecząco pokręciła głową i spojrzała na niego błagalnie. Czy to miało znaczyć nie? W takim razie musiał ją zawieść i tym razem postawi w swoim. Jego żona, musi być pewna swojej wartości.

-Proszę cię - szepnęła - nie każ mi odchodzić z pracy. Lubię ją.

Albo celowo pomijała kwestię lekcji, na jakie miała się zapisać, albo nie do końca rozumiała o, co mu chodzi. Uśmiechnął się do niej i chwycił jej dłoń.

-Uspokój się - rozkazał jej - moja żona, nie będzie pracowała. Rozumiesz?

Wcale nie chodziło mu o to, by całymi dniami siedziała w domu, tylko żeby odeszła z restauracji, w której pracowała również Julka - zwyczajnie bał się, że powie o jedno słowo za dużo.

-Dlaczego? - w jej oczach błyszczały łzy - nie zrozum mnie źle, ale odkąd pojawiłeś się w moim życiu, wszystko stanęło do góry nogami. Burzysz wszystko i stawiasz swoje warunki.

Brawo! Więc jednak potrafiła się stawiać. Częściej w takim razie musiał ją prowokować. Może wtedy zauważy, że to nie jest takie trudne i częściej zacznie pokazywać pazurki?

-Bo tak - odpowiedział - koniec tematu.

Wstała z kanapy i wyrwała mu swoją dłoń. Wcale nie była taka grzeczna i uległa, jak sądził. Dla chcącego nic trudnego.

-Nie uznaję odpowiedzi “bo tak” - podniosła głos - albo mi to uzasadnisz, albo nadal będę pracowała.

Nawet warunek mu postawiła. Był pod ogromnym wrażeniem. Nie chciał cieszyć się w zapas, ale miał nadzieję, że właśnie opuściła swoją skorupę obojętności i wycofania.

-Po prostu - szukał odpowiednich słów- chcę mieć cię w domu. Musimy się lepiej poznać, a gdy nadal będziesz spędzała większość czasu w restauracji, nigdy nam się to nie uda. Czy to jest wystarczające i zadowalające cię uzasadnienie? Mam nadzieję, że tak.

W odpowiedzi kiwnęła głową, wciąż patrząc na niego. Nie spuściła głowy, tak jak przypuszczał tylko stała przed nim dumna i wyprostowana. Takie kobiety lubił najbardziej.

-Zastanowię się - odpowiedziała i przysunęła się do niego - ja też chciałabym ci coś powiedzieć.

Uśmiechnęła się do niego

-Co takiego? - chciał wiedzieć o wszystkim, co było z nią związane - śmiało.

Usiadła przy nim i teraz, to ona chwyciła jego dłoń. Zrobiło mu się ciepło na sercu. Może swoim dzisiejszym zachowaniem, gdy przesuwał dłonią po jej plecach, ośmielił ją? Pragnął tego.

-Muszę ci podziękować - pochyliła się w jego stronę i pocałowała delikatnie w policzek - za to, że pozwoliłeś Marcelinie z nami zamieszkać i za sposób, w jaki sobie z nią dzisiaj poradziłeś. Naprawdę zaimponowałeś mi.

Cała przyjemność po mojej stronie maleńka - pomyślał.

 

Ania

 

Jak tylko wszedł do mieszkania, od razu zobaczyła, że coś jest nie tak i miała ochotę zapytać, o co chodziło. Niestety ubiegła ją Marcelina, która zdecydowanie pozwalała sobie za bardzo, a później już nie chciała wracać do tego tematu, tylko poszła przypilnować swoją nieusłuchaną siostrę, by w końcu położyła się do łóżka i czekała, aż zaśnie.

Wychodząc z pokoju, była pewna, że Przemek znudzony czekaniem również poszedł spać, ale wtedy usłyszała jego głos i nie mogła uciec do swojego pokoju.

Słuchała tego, co miał jej do powiedzenia i nie mogła uwierzyć w to, co słyszała. Żądał od niej rzeczy niemożliwych. Miała zapanować nad Marceliną, tylko nie powiedział jej, jak ma to zrobić, zwolnić się z pracy na rzecz nie wiadomo czego i jeszcze te lekcje. Czy on naprawdę sądził, że to wszystko, było takie proste? Czara goryczy przelała się w momencie, gdy nie potrafił odpowiedzieć w zadane przez nią pytanie, tylko mruknął pod nosem „bo tak” i myślał, że to wszystko wyjaśnia. Postawienie mu się, wiele ją kosztowało, ale nie żałowała tego. Przynajmniej wiedziała, że potrafi i miała zamiar częściej to robić. Bardzo dobrze czuła się z myślą, że jednak ma charakter i własne zdanie. Natomiast w żaden sposób nie potrafiła wytłumaczyć, co nią kierowało w momencie, gdy pocałowała go w policzek. Odczuła wewnętrzną potrzebę zrobienia tego i nie zastanawiając się dłużej nad tym, dotknęła ustami jego idealnie ogolonego policzka. Pachniał perfumami, których nigdy wcześniej nie czuła, ale była pewna, że ich zapach zapamięta na długo.

- Aniu- mężczyzna wyrwał ją z zamyślenia - może nie powinienem pytać cię o to, ale nie sądzisz, że dobrze by było, gdybyś spali w jednej sypialni? Twoja siostra jest bardzo rezolutną i sprytną dziewczynką.

Spojrzała na niego zaskoczona. Nie było wcześniej mowy o spaniu razem, więc dlaczego teraz poruszył ten temat? Chyba nie chciał, żeby ona z nim…? Szybko pokręciła głową, chcąc odgonić od siebie obrazy, jakie podsyłała jej wyobraźnia.

-Możesz jaśniej? - domyślała się, o co mu chodziło, jednak chciała usłyszeć to od niego - chyba nie chcesz, żebyśmy...?

Potakująco kiwnął głową i posłał jej jeden ze swoich czarujących uśmiechów.

-No tak - odpowiedział powoli, starannie dobierając słowa - nie mówię, żebyśmy od razu uprawiali seks, tylko Marcelina zapyta się w końcu, dlaczego nie śpimy razem. I co jej wtedy powiesz?

Odetchnęła z ulgą. Jej tajemnica nie wyjdzie w jaw. Nie może - po prostu.

-Nie myślałam nad tym - odpowiedziała zgodnie z prawdą - ale będziemy tylko spać?

Posłał jej dwuznaczne spojrzenie i przeciągnął się leniwie. Zrobiło jej się gorąco i nagle zaczęło brakować powietrza. Co się z nią działo? Dlaczego nagle przestawała tracić kontrolę nad własnym ciałem?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Elorence 06.10.2017
    Nie ma to jak wyładowywać emocje na kimś innym -.- I co mu dała ta noc z Julką? Nic.
    Czekam, aż Ania da mu popalić, chociaż na to pewnie trzeba będzie jeszcze poczekać :)
  • Lady_Makbet 06.10.2017
    No troszkę tak....chyba znasz ten typ osób, albo chociaz raz się z nim zetknęłaś?
  • Elorence 06.10.2017
    Znam, znam :)
  • Wiktor 07.10.2017
    Witaj. Śliczne. Eli co dała noc z julką. Dużo chociaż nie będzie spać z erekcją. Przecież z Anią nie będzie uprawiał seksu. Czekam na next. Pozdrawiam Was Wiktor
  • Lady_Makbet 07.10.2017
    Dzięki :)
  • Kobra 07.10.2017
    "Zapach perfum, których wcześniej nie czuła" oj zapamiętaj, zapamiętaj, bo mi się coś zdaje, że ten zapach perfum niedługo poczuje od Julki. Żeby z tego potem jakiejś afery nie było. No nic, zostawiam 5 :-* i czekam na kontynuację. ;-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania