Poprzednie częściNiebezpieczny układ [2]

Niebezpieczny układ [32]

Ania

 

Powoli zbliżała się do siódmego miesiąca ciąży, z każdym dniem jej brzuch robił się coraz większy, a ona z niecierpliwością czekała na swoją maleńką córeczkę; miniaturową kopię samej siebie. Gdy tylko pomyślała o tym, że na początku ciąży, wcale jej nie chciała, robiło jej się głupio. To było najpiękniejsze doświadczenie w całym jej życiu.

-Jak się czuje mój dwupak? - Przemek zajrzał do ich sypialni, gdzie leżała na łóżku - chcesz coś?

Z trudem podniosła się do pozycji siedzącej i poklepała miejsce obok siebie. Zmienił się i z uporem maniaka powtarzała sobie, że to była jej zasługa. Od wizyty na cmentarzu zauważyła, że wyciszył się i nie błądził już myślami w tylko sobie znanym kierunku.

-Twój dwupak czuje się tak, jak wygląda - uśmiechnęła się - wybierasz się gdzieś?

Mężczyzna usiadł przy niej na łóżku i położył dłoń na jej brzuchu, delikatnie go głaskając.

-Jadę do biura - mruknął - mam kilka ważnych spraw do załatwienia.

Potakująco kiwnęła głową, całując go delikatnie w usta.

-Długo cię nie będzie? - zapytała z zainteresowaniem - ugotuję coś dobrego.

Przemek lekceważąco machnął ręką i pokręcił głową. Wiedziała, że dla niego mogłaby całymi dniami leżeć w łóżku, a na kolację zamawiać pizzę; ale dla niej to było nie do pomyślenia. Ciąża nie była chorobą.

-Nie musisz - szepnął - przecież wiesz.

Potakująco kiwnęła głową i wskazującym palcem dotknęła czubka nosa mężczyzny. Uwielbiała to, co było teraz między nimi; tę bliskość i uczucia przejmujące powoli kontrolę nad nimi.

-Wiem - szepnęła - ale chcę. Nie mogę całymi dniami leżeć, jak tak dalej pójdzie, to nabawię się odleżyn. Chyba tego nie chcesz?

W odpowiedzi zaśmiał się i rozłożył ręce w geście poddania.

-Jak chcesz - wymruczał, całując ją w szyję - ja muszę już iść. To do wieczora.

-Do wieczora - odparła - kocham cię.

Nie spodziewała się dostać odpowiedzi. Nigdy nie odpowiadał tym samym i zdążyła już przyzwyczaić się do tego.

 

Czytała książkę, leżąc na łóżku w salonie. Zapiekanka od piętnastu minut piekła się w piekarniku, a ona jakoś chciała zająć sobie oczekiwanie na obiad. Właśnie dotarła do piątego rozdziału, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Przez moment miała ochotę udawać, że nie ma nikogo w domu, ale w tym samym momencie pomyślała o kluczach od domu leżących na wysepce kuchennej i poszła otworzyć

-Znów zapo…- przerwała w pół zdania - przepraszam, myślałam, że to Przemek.

Uśmiechnęła się słabo i czekała na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Pauliny, która wyglądała na niezbyt zadowoloną.

-Jasne - dziewczyna była nieuprzejma - wpuścisz mnie? Czy będziemy tak sobie stały?

Znały się wystarczająco długo, by Ania wiedziała, że coś jest nie tak i jej przyjaciółka najprawdopodobniej szuka sobie teraz ofiary, na której będzie mogła się wyżyć; rozładować całą swoją złość.

-No pewnie, że tak - kobieta uśmiechnęła się - napijesz się czegoś?

Paulina przecząco pokręciła głową i przeszła do salonu ignorując zaskoczenie malujące się na twarzy ciężarnej przyjaciółki.

O co mogło jej chodzić?

 

Długo rozmawiała z Pauliną, zanim ta podjęła decyzję o powrocie do domu. Rozmowa nie należała do przyjemnych, a w trakcie jej trwania zrozumiała, że to, co łączyło je kiedyś, bezpowrotnie odeszło w niepamięć. Nie czuła już tej więzi pomiędzy nimi, a sama Paulina zachowywała się obco, zupełnie, jakby nie była sobą tylko zupełnie kimś innym.

-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Przemek wyglądał na zdenerwowanego - mówię do ciebie od piętnastu minut.

Dziewczyna spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i pokiwała głową.

-Słucham - skłamała.

Jej mąż pokręcił z niezadowoleniem głową.

-To o czym mówiłem? - zapytał - no mów.

Ania wzruszyła ramionami.

-Dobra - machnęła ręką - nie słuchałam, to jakaś zbrodnia?

Jego zachowanie i sposób, w jaki się do niej odzywał, irytowały ją. Powtórzenie zdania przecież nie kosztowało go zbyt wiele wysiłku.

-No nie - warknął - ale nie lubię być lekceważony.

Gdyby wiedział, czego ona nie lubiła, przestałby się odzywać. Nie lekceważyła go, tylko po prostu wyłączyła się.

-Nie lekceważę cię - podniosła głos - tylko coś innego plątało mi się po głowie.

Mężczyzna obdarzył ją uważniejszym spojrzeniem.

-Coś się stało? - zapytał poważnym tonem - tylko nie próbuj kłamać.

W odpowiedzi pokręciła głową.

-Chcę się na jakiś czas - powiedziała po dłuższej chwili - przeprowadzić się do swojego starego mieszkania.

Przemek wyglądał na zaskoczonego. Oczywiście miał do tego prawo, ponieważ wcześniej nie wspominała o tym.

-Dlaczego? - drążył temat - źle ci ze mną?

Uśmiechnęła się.

-Dobrze - postanowiła udzielić mu wyczerpującej odpowiedzi, ucinając w ten sposób wszystkie pytania - ale od czasu remontu, nie byłam tam jeszcze. Kurz na meblach, mierzy pewnie już dziesięć lub dwadzieścia centymetrów. A co będzie, jeżeli za dzień lub dwa zjawi się kupiec? Przecież nie mogę wpuścić nikogo do brudu i syfu.

Nie dając mu już więcej szans na protesty, wstała od stołu i poszła spakować torbę z najpotrzebniejszymi dla siebie rzeczami. Przyda im się kilka dni wolnego od siebie.

 

ROZDZIAŁ DWUNASTY

 

Przemek

 

Od kiedy Ania wróciła do swojego mieszkania, jedyną ich formą kontaktu były krótkie wiadomości tekstowe, a pytana, kiedy wróci do ich mieszkania, przestawała odpisywać na jego SMS-y. Czuł, że coś się stało. Gdy wychodził do pracy, wszystko było w porządku, dlatego tym bardziej nie mógł zrozumieć, jej absurdalnego zachowania. Usiłował to tłumaczyć dużą ilością hormonów, jakie teraz w niej królowały, ale ile można było? Gdy tylko wychodził z inicjatywą przyjechania do niej, spławiała go, dając mu delikatnie do zrozumienia, że nie jest mile widziany. Po głowie krążyły mu różne myśli, z czego romans odrzucił od razu. Była w zaawansowanej ciąży, żaden facet przy zdrowych zmysłach nie związałby się z ciężarną, wiedząc, że pod sercem nosi dziecko innego faceta.

 

Stał przed lustrem w łazience i spoglądał na swoje odbicie w lustrze. Przez trzy tygodnie zaniedbał się, jego wcześniej idealnie ogolona twarz, teraz była porośnięta ciemnym kłującym zarostem, oczy miał podkrążone a policzki zapadnięte. Nie chciało mu się nawet nic jeść.

Jego telefon nagle rozdzwonił się. Zirytowany jego dźwiękiem, spojrzał na wyświetlacz i uśmiechnął się sam do siebie.

-Aniu - mruknął do słuchawki - nareszcie.

Po drugiej stronie usłyszał nieznane mu dotąd odgłosy.

-Dzień dobry - usłyszał kobiecy głos - pana żona, właśnie rodzi.

Trzymając telefon przy uchu, osunął się na ziemię. To nie było możliwe, przecież dopiero była w ósmym miesiącu, nie mogła.

-Halo - kobieta po drugiej stronie mówiła do niego - czy pan mnie słyszy? Żona prosiła, żeby pan przyjechał.

 

Do szpitala dotarł w niecałe piętnaście minut, po drodze łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy.

-Przepraszam - zawołał, wpadając do recepcji - moja żona, Anna. Rodziła tu.

Był chaotyczny i z trudem łapał oddech. Jeszcze chwila, a po raz pierwszy będzie mógł wziąć małą na ręce i podziwiać efekt swojej pracy.

-Spokojnie - rejestratorka medyczna uśmiechała się życzliwie - na pana szczęście, rodziła dzisiaj u nas tylko jedna Anna. Leży w pokoju dwieście trzy.

 

Szedł na miękkich nogach, ręce mu się trzęsły i nie bardzo wiedział, jak ma się zachować. Gdy jechał do niej, chciał od razu wziąć ją w ogień pytań i solidnie opieprzyć za to, że nie uważała na siebie, doprowadzając do wcześniejszego porodu, ale postanowił odpuścić. Teraz najważniejsze było to, żeby obie były zdrowe i szybko do niego wróciły.

-Ania - mruknął, po otwarciu drzwi - już jestem.

Dziewczyna otworzyła oczy i uśmiechnęła się prawie przez sen.

-Cieszę się - szepnęła - już po wszystkim.

Usiadł obok niej na łóżku i z czułością pogłaskał po włosach. Wyglądała na zmęczoną, ale szczęśliwą.

-Gdzie nasza córka?

Kobieta położyła mu dłoń na policzku.

-W inkubatorze - z trudem przełknęła ślinę - idź do niej, ja muszę odpocząć.

Pochylił się i pocałował ją w policzek.

-Już sobie idę - odparł - wrócę później.

 

Naprawdę myślał, że po porodzie wróci z nim i ich córką do wspólnego mieszkania, ale nic takiego nie nastąpiło. Gdy oznajmiła mu, że zostaje u siebie, myślał, że oszaleje.

-Nie możesz mi zabronić kontaktu z Nel - podniósł głos - ona jest moja i twoja.

Ania pokręciła przecząco głową.

-Nie zabraniam - również podniosła głos - ja wrócę, ale sama jeszcze nie wiem kiedy. Nie bierz tego do siebie. Po prostu podjęłam taką decyzję. Uszanuj ją.

Wciągnął powietrze głęboko w płuca, dłonie zacisnął w pięści. Dlaczego do cholery, nie chciała powiedzieć mu, o co chodzi? Zrobił coś nie tak?

-Jesteś uparta - warknął - pamiętaj, że teraz jesteś nie tylko żoną, ale i matką. Musisz myśleć nie tylko o sobie.

Niemal natychmiast pożałował tych słów. Jego żona, była jedną z najbardziej szlachetnych i troskliwych osób, jakie znał.

-Cały czas myślę - warknęła - nie oceniaj mnie własną miarą.

 

Ania

 

Wchodziła do firmy Przemka, trzymając w ręce nosidełko ze śpiącą Nel. Tym razem nie poszła tam w poszukiwaniu własnego męża, ale walczyć o własną przyszłość. Długo wyczekiwany dzień przez nią, nareszcie nadszedł. Przygotowywała się przez kilka tygodni.

-Dzień dobry - przywitała się ze znanymi jej już ochroniarzami - mogę wejść?

Ochroniarz bez słowa otworzył przed nią mahoniowe drzwi.

 

Siedziała w sali konferencyjnej w fotelu Przemka, wspólnie z całym zarządem i czekała, aż prezes pojawi się w firmie. Doskonale wiedziała, o której zjawiał się w pracy i miała ułatwione zadanie przygotowania dla niego specjalnej niespodzianki.

-Aniu - jej tata siedział między innymi mężczyznami - powiesz nam w końcu, po co nas tu ściągnęłaś?

Przecząco pokręciła głową i wybrała numer głównej sekretarki firmy.

-Gdy tylko przyjdzie - wydała polecenie - przekaż mu, że jest proszony do konferencyjnej.

Kobieta po drugiej stronie bąknęła coś w odpowiedzi i odłożyła słuchawkę.

-To jak? - Adam wyglądał na poirytowanego - powiesz nam?

Anna obdarzyła go pogardliwym spojrzeniem.

-Wszystko w swoim czasie - chciała uciąć temat - jeszcze tylko kilka minut.

 

Wyczekiwany moment przez nią, nareszcie nadszedł. Przemek przyjechał do firmy i po przekazanej krótkiej informacji przez sekretarkę, wszedł do sali, w której czekała na niego. Widziała zaskoczenie i zdezorientowanie malujące się na jego twarzy. Gestem dłoni wskazała mu miejsce.

-Co tutaj się dzieje? - zignorował jej gest - co ty wyprawiasz?

Wzruszyła ramionami i czekała, aż nareszcie usiądzie. Nel, wyczuwając jakby obecność swojego taty, otworzyła oczy i roześmiała się nieświadoma powagi sytuacji.

-Po pierwsze nie krzycz - rozkazała - a po drugie uspokój się. Jeżeli dasz mi szansę i poczekasz kilka minut, wszystko stanie się jasne.

Mężczyzna nadal stał.

-Nie będziesz mi mówiła - zaprotestował - co mam robić we własnej firmie. Żądam wyjaśnień.

-My też ich żądamy - jej ojciec zawtórował swojemu zięciowi - trzymasz nas tutaj od godziny, niczego nie mówiąc. Zamiast siedzieć w domu i zajmować się moją wnuczką wolisz bawić się w podchody.

Dziewczyna posłała mu niechętne spojrzenie.

-Wasza ciekawość zostanie niedługo wynagrodzona - zadrwiła - a tymczasem tato, może nakłoń swojego zięcia do zajęcia wolnego miejsca?

Skąd znalazła w sobie tyle siły i śmiałości, by zrobić takie show? Prawie rok temu, przez myśl by jej to nie przeszło, ale teraz była zdolna do wszystkiego. Tutaj już nie chodziło tylko o nią, ale również jej córkę; najbliższą osobę. Ta mała istotka, wywróciła cały świat do góry nogami.

-Anka - Przemek przestąpił z nogi na nogę - dość tego. Albo mówisz o co…

 

Telefon służbowy przerwał mu. Ania nacisnęła czerwony guzik, tym samym dając sekretarkę na głośnomówiący.

-Słucham - zapytała - są już?

-Tak - kobieta po drugiej stronie potwierdziła jej pytanie - mam je wpuścić obie na raz?

-Nie - Ania była zdecydowana - najpierw Paulina.

 

Przemek, gdy tylko usłyszał, kto miał zaraz wejść do sali, niemal natychmiast usiadł, a z jego twarzy odpłynęły wszystkie kolory.

-To jak Przemku - zagadnęła do niego wesoło, gdy Paulina weszła do środka - powiedz mi, a w zasadzie nam wszystkim, o czym myślałeś, gdy zdecydowałeś się na romans z nią. Sądziłeś, że o niczym się nie dowiem?

Widok Pauliny był dla niej bolesny, tym bardziej i mocniej, że również była w ciąży i to jeszcze z kim? Jej mężem. Tego dnia, gdy przyszła do ich domu, była przekonana, że drzwi otworzy jej Przemek. Chciała mu powiedzieć o dziecku i prosić, żeby z nią był i wspólnie wychowali ich dziecko. Tymczasem drzwi otworzyła Ania.

-Aniu - jej mąż w końcu odzyskał głos - to nie tak. Ja to wszystko wytłumaczę, ale nie teraz i nie tutaj.

Kobieta roześmiała się.

-Nie bądź śmieszny - zażądała - no pochwal się, jak to sypiałeś ze mną i Pauliną w tym samym czasie. Opowiedz wszystkim, jaki to miałeś ubaw ze mnie, że jestem taka naiwna i wierzę w każdą twoją nagłą potrzebę wyjścia do pracy. Dobrze się bawiłeś?

Mężczyzna pokręcił zaprzeczająco głową.

-To nie tak - powtórzył się - mylisz fakty.

Uderzyła pięścią w blat stołu, wywołując nagły płacz córki. Jak na komendę Adam oraz Przemek zerwali się do góry i chcieli uspokajać Nel.

-Ja mylę fakty? - podniosła głos - zdradziłeś mnie na kilka dni przed ślubem, a później to kontynuowałeś. Co tu mogłam pomylić? To nie ty wynająłeś mieszkanie dla ciebie i Pauliny? To nie ty jesteś ojcem jej dziecka? Tak, jeżeli jeszcze nie zauważyłeś, Paulina jest w ciąży i spodziewa się twojego dziecka.

Obserwowała, jak Przemek podaje dziecko Adamowi i sam obrzuca Paulinę niechętnym spojrzeniem.

-Daj mi coś powiedzieć - chciał się wytłumaczyć - to ona mnie uwiodła. Kokietowała mnie i przekonywała do romansu z nią. Zgoda, popełniłem błąd, godząc się na romans z nią i nie powinienem był wynajmować tego cholernego mieszkania, ale uwierz mi, to dziecko - wskazał ręką na brzuch zadowolonej i uśmiechniętej dziewczyny - nie jest moje. Mogę zrobić testy na ojcostwo, jeżeli chcesz. Ja mam jedno dziecko Nel.

Po jego słowach zapanowała cisza, którą przerwała dotąd milcząca i zadowolona z całej sytuacji Paulina.

-Ty draniu - krzyknęła histerycznie - nie wyprzesz się go. Mówiłeś mi, że Ania jest nieważna, że ze mną jest ci lepiej i tak naprawdę wcale z nią nie chcesz być. Przypomniałeś sobie o niej dopiero wtedy, gdy zemdlała pod twoją firmą, kiedy cię szukała. Zapomniałeś?

Twarz mężczyzny poczerwieniała.

-Zamknij się - syknął - gdybyś nie łaziła za mną i się do mnie nie przystawiała, pomiędzy tobą a mną nigdy nic by się nie wydarzyło. Żałuję wszystkiego, co dotyczy ciebie i absolutnie nie muszę się niczego wypierać, bo na pewno nie ze mną jesteś w tej cholernej ciąży. Nie wiadomo z iloma jeszcze, w między czasie się puszczałaś.

Paulina szybkim gestem uderzyła go w twarz.

-Za nim z tobą skończę - Ania wydawała się nieporuszona - powiedz nam, którą z nas kochasz?

Przemek popatrzył na nią wzrokiem pełnym bólu.

-Ciebie - odparł poważnie - tylko ciebie.

Nie zdążyła nawet zareagować, bo Adam ją ubiegł.

-Ty cholerny gnojku! - krzyknął - skrzywdziłeś moją córkę, nie da….

-Nie waż się odzywać - Ania stanęła w obronie własnego męża - jesteś ostatnią osobą, która może mówić o krzywdzeniu innych - mówiąc to, ponownie wcisnęła czerwony guzik, dając sekretarce Przemka znać, by zaprosiła drugą kobietę - zresztą zaraz będziesz miał okazję opowiedzieć nam to i owo.

Gdy do sali wkroczyła drobnej budowy blondynka, wszyscy zaniemówili. Chyba nikt z obecnych nie spodziewał się Jagody, podobnie zresztą, jak jej i Pauliny. To spotkanie zostanie zapamiętane na bardzo długo i miała ogromną nadzieję, że zarówno jej ojciec, jak i Przemek wyciągną z niego wnioski.

 

Przemek

 

Pomylił się w ocenie własnej żony i swoich uczuć. Gdy wchodził do firmy, nie spodziewał się takiej niespodzianki. Nie był na nią przygotowany i on sam nie wymyśliłby czegoś takiego. Naprawdę mu zaimponowała.

-No i co? - Adam wparował do jego gabinetu - masz mi coś do powiedzenia?

Wyjął z paczki papierosa i bawił się nim. To raczej on powinien zadać mu to pytanie.

-Ja mam ci coś do powiedzenia? - powtórzył za nim - najpierw ty mi wytłumaczysz, dlaczego zmuszałeś moją pracownicę do sypiania z tobą.

Adam odsunął wolne krzesło i usiadł na nim z głośnym westchnieniem.

-To nie było do końca tak - mruknął - ona najpierw uwodziła mnie i kokietowała, a kiedy ja zainteresowałem się nią bliżej, wtedy stwierdziła, że coś mi się pomieszało. Rozumiesz? Pomieszało. Musiałem coś z tym zrobić.

Po słowach teścia myślał, że krew go zaleje. Zrobił jej największą krzywdę, jaką tylko może zrobić mężczyzna kobiecie.

-Ty ją gwałciłeś - wysyczał - zabierałeś ją do Paryża, płacąc w ten sposób za milczenie, po czym znów robiłeś dokładnie to samo. Anka ci tego nie wybaczy, zresztą słyszałeś jej przemówienie na koniec tego nadzwyczajnego posiedzenia?

Adam przytaknął spuszczoną w dół głową.

-Tobie też nie - odparł niemal szeptem - obaj jedziemy na tym samym wózku.

 

Podjeżdżając pod dom, dostrzegł na parkingu auto swojej żony. Po tym wszystkim jednak wróciła do niego? Szybko uszczypnął się w ramię, by mieć pewność, że to nie jest sen. Odkąd się wyprowadziła, mieszkanie stało się za duże i puste.

Wchodząc do środka, od razu poszedł do salonu.

-Ania - wymruczał - jesteś.

Kobieta kiwnęła głową i położyła palec na ustach, dając mu w ten sposób do zrozumienia, żeby nie krzyczał.

-Przyjechałyśmy - z czułością spojrzała się na Nel - dać ci namiary na klinikę, w której zrobisz testy na ojcostwo i radzę ci się zacząć modlić, by to jednak nie było twoje dziecko. Wiem, że da się takie testy zrobić jeszcze przed narodzinami, dlatego chciałabym, żebyś wykonał je jak najszybciej.

Wzruszył ramionami i spuścił głowę. Jemu również zależało na tych testach. Nie da się wrobić w nie swoje dziecko; tylko co jeżeli to naprawdę było jego i zamiast jednego nagle będzie miał dwoje i to z różnymi kobietami?

-Czy jeżeli testy wyjdą negatywnie - podjął próbę rozmowy - to wrócisz z Nel do domu?

Patrzył na nią w oczekiwaniu i chciał, by powiedziała tak.

-Nie wiem - odparła - straciłam do ciebie zaufanie.

Kusiło go chwycenie jej za rękę, ale bał się, że mogłaby uciec, dlatego nie zrobił nic.

-To naprawdę nie było tak - po raz kolejny zapewniał ją, że to nie on chciał tego romansu - to ona wszystko zaczęła, a ja….

-A ty nie umiałeś jej odmówić - zadrwiła - wybaczyłam ci incydent z Julką, ale tego nie jestem w stanie. Przemek, ja cię kochałam.

Miał rozumieć, że przestała? Przecież nie można odkochać się z dnia na dzień. Musiała go kochać, tylko nie chciała mówić tego głośno. W sali konferencyjnej, gdy zapytała z kpiną w głosie, którą z kobiet kocha ją czy Paulinę dotarło do niego, że był w niej zakochany od samego początku.

-Kocham cię - szepnął - uwierz mi, nie kłamię.

Ze smutkiem pokręciła głową.

-Zniszczyłeś mnie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Kobra 18.12.2017
    I bardzo jemu tak dobrze, powinno się okazać, że to jego dziecko.. Od myślenia jest głowa. Brawo dla Anki, w końcu potrafi postawić na swoim. Zostawiam 5 i czekam na kolejny rozdział.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania