Poprzednie częściNiebezpieczny układ [2]

Niebezpieczny układ [27]

Ania

 

Tak długo wyczekiwany dzień nareszcie nadszedł. Dziewczyna przejechała delikatnie dłonią po aksamitnym materiale i spojrzała w swoją suknię z zachwytem; naprawdę była piękna i dokładnie taka, jak chciała. Idealna.

 

-Od dzisiaj będę żoną - szepnęła sama do siebie - jestem szczęśliwa. Wyjdę za mężczyznę, którego kocham.

 

Kochała Przemka bardziej, niż sądziła i na to zasługiwał. Cały czas żyła nadzieją i liczyła na to, że po ich ślubie on nareszcie się w niej zakocha i będą żyć długo i szczęśliwie, niemal tak samo, jak główni bohaterowie w romansidłach czytanych przez nią. Prawie zawsze milioner uwodził, jakąś szarą myszkę, a na końcu nie mógł już bez niej żyć. W ich przypadku to również powinno zadziałać. Nie było innej możliwości.

Uśmiechnęła się sama do siebie w te rozmyślania i wyciągnęła z szuflady białą bieliznę, kupioną specjalnie na ten specjalny dzień. Była cała z koronki i śnieżnobiała. Oczami wyobraźni widziała już zachwyt na twarzy swojego świeżo upieczonego męża, gdy nagle czar prysł. Wyglądałaby pewnie znacznie lepiej w tej seksownej bieliźnie bez tego przeklętego gipsu, tylko czy ich noc poślubna mógłby poczekać jeszcze przez tydzień? Niemal od razu pokręciła głową. Odkąd zdecydowała się na pierwszy raz, jeden dzień był już dla niej niczym kara, a co dopiero tydzień. Przemek skutecznie uwolnił bestię, dotąd uśpioną.

 

-Aniu - jej rozmyślania przerwało delikatne pukanie do drzwi - mogę wejść?

 

Ten głos rozpoznałaby nawet z czterdziestu kilometrów. Tata, jednak potrafił być punktualny, gdy tego chciał.

 

-Tak - odparła - tylko bez Przemka.

 

Wciąż była w satynowym szlafroku i jedyne co miała już gotowe to fryzurę oraz makijaż.

Drzwi delikatnie otworzyły się i po chwili ponownie zamknęły. Jej ojciec stał teraz przed nią w idealnie skrojonym garniturze, zapewne szytym na miarę i wpatrywał się w nią z przejętą miną. Tylko dlaczego jego oczy były smutne i pełne cierpienia.

 

-Wiesz - jego głos był niepewny - nie jestem pewien, czy to jest odpowiedni moment, ale musisz o czymś wiedzieć.

 

Stało się coś złego. Czuła to i wiedziała, że ta informacja może zburzyć cały jej dobry nastrój.

 

-No mów - zachęciła go, chociaż wcale nie chciała wiedzieć tego, co miał jej do powiedzenia.

 

Mężczyzna spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami. Cisza, która zapadła była nie do zniesienia.

 

-Twój brat, Miłosz on… - jej tata był wyraźnie zmieszany - nie żyje. Dzisiaj policja znalazła jego zwłoki. Tak bardzo mi przykro, zawiodłem na całej linii. Czy kiedyś mi wybaczysz?

 

Sens wypowiedzianych przez niego słów, wciąż nie docierał do dziewczyny. Powinna być smutna, wściekła lub rozżalona, ale jedyne, co czuła to spokój i ulgę. Już nie musiała się o niego martwić.

 

-Tato - szepnęła - to nie twoja wina, on zawsze był trudny i sprawiał problemy. Nie zadręczaj się, to niczego nie zmieni.

 

Nie poznawała własnego głosu, był wyprany z jakichkolwiek emocji. Niewątpliwie zmieniła się przez tych kilka tygodni.

 

-Wiem, ale - mężczyzna był naprawdę przejęty - powinienem był go zacząć szukać, gdy powiedziałaś, że zniknął, a ja nie zrobiłem nic, tylko uznałem, że wróci, jak zawsze.

 

Chciała powiedzieć coś, co byłoby pocieszające, ale nie umiała i nawet nie chciała się do tego zmuszać. Jak zazwyczaj to następowało.

 

-Już dobrze - wstała z kanapy i mocno przytuliła mężczyznę - nie będziemy tańczyć. Wszyscy w takim przypadku, to zrozumieją.

 

Przemek.

 

Stał twarzą w twarz z kobietą, której składał przysięgę małżeńską przed urzędnikiem oraz gośćmi i nie mógł wyjść z podziwu, jak dziewczyna z szarej myszki przeistoczyła się w boginię. Jego boginię.

 

- i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe oraz trwałe.

 

Gdy tylko wypowiedział ostatnie słowo, szybko zerknął na Paulinę stojąco blisko nich. W jej oczach błysnęła zazdrość, a on poczuł się, jak idiota. Jakim cudem jego małżeństwo miało być trwałe, skoro na kilka dni przed tym dniem wylądował w łóżku przyjaciółki swojej właściwie już żony? Czy ukrywanie prawdy i walczenie z samym sobą można nazywać szczęściem? Incydent z Julką wyparł ze swojej pamięci, znaczyła dla niego znacznie mniej niż Paulina i Ania razem wzięte, a tamta noc była zwykłym pożegnaniem.

 

-Załóżcie sobie obrączki - głos urzędnika przywołał go do rozsądku - najpierw mąż żonie, później żona mężowi.

 

Przy wkładaniu obrączki na smukły palec kobiety ręka mu zadrżała i poczuł się, jak w dniu, gdy Samanta zgodziła się wyjść za niego i zostać jego żoną.

 

***

-Wyszłabym za ciebie - szepnęła przez łzy - nawet gdybyś nie miał pierścionka, tylko same kwiaty. Kocham cię.

Mocno przytulił kobietę do siebie.

-Ja ciebie też - odparł - tylko ciebie, zawsze ty.

***

 

-Gratulacje - urzędnik przerwał jego powrót do wspomnień - może pan pocałować swoją żonę.

 

Przemek objął dłońmi twarz kobiety i złożył na jej ustach czuły i delikatny pocałunek. Wokół nich rozległy się brawa i wydawało mu się, że już nic nie zmąci tego dnia. Pomylił się.

 

Gdy dotarli do lokalu, zostali przywitani szampanem i głośnym toastem. Z ociąganiem wyciągnął dłoń po kieliszek napełniony do połowy musującym płynem i skierował go delikatnie w kierunku swoich szczęśliwych rodziców, którzy nie przestawali się uśmiechać i co jakiś czas wymieniali między sobą porozumiewawcze uśmiechy. Postawili w swoim; ich ukochany syn wreszcie się ustatkował i przestał być kawalerem.

 

-Wypijmy za ten piękny dzień - wzniósł pierwszy toast - oraz za moją piękną żonę, kobietę, która skradła mi serce. Brak mi słów, by opisać, jak bardzo jestem szczęśliwy z powodu zmiany stanu cywilnego. Czuję, że bycie mężem spodoba mi się tak bardzo, że już nie będę chciał absolutnie niczego zmieniać.

 

Co mu strzeliło do głowy, by wznosić toast? Prawa była taka, że zarząd zmusił go do tego ślubu i teraz na jego palcu błyszczała złota obrączka, której wcale tam nie powinno być. Ze wszystkich sił starał się ukryć narastającą w nim złość.

 

-Ja również chciałabym coś powiedzieć - kobieta stojąca przy nim zabrała głos - jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam zostać żoną Przemka i dołożę wszelkich starań, żeby go uszczęśliwić.

 

Teraz chyba powinien ją przytulić, pocałować lub zrobić coś innego, ale nie potrafił. Stał jak sparaliżowany. Jeszcze miesiąc temu nie odważyłaby się zabrać głosu, a teraz sama bez niczyjej pomocy wyrażała swoje myśli i emocje. Poczyniła ogromne postępy.

 

Ania

 

Na zegarze wybiła dwudziesta trzecia i korzystając z okazji, że do północy została jej jeszcze godzina, zanim pokroją tort, postanowiła wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. Od kilku dni nie czuła się najlepiej. Miała zawroty głowy i nudności. Teraz gdy już mogła odetchnąć z ulgą, była pewna, że to ustąpi.

 

-To ty jesteś tą kobietą - usłyszała tuż za swoimi plecami - która mi go zabrała.

 

Dziewczyna szybko odwróciła się za siebie i stanęła twarzą w twarz z Julką. Ciemnowłosa dziewczyna była wściekła, oczy jej błyszczały, a przez twarz przeszedł grymas niezadowolenia.

 

-Nie wiem, o czym mówisz - naprawdę nie wiedziała, o co mogło chodzić Julce - przepraszam, ale muszę wracać.

 

Znów odwróciła się do kobiety plecami, ale wtedy poczuła mocne szarpnięcie do tyłu i ponownie stanęła do niej przodem.

 

-Posłuchaj mnie - Julka podniosła głos - sypiałam z nim, zanim poznał cię w restauracji i spałam z nim tuż po waszych zaręczynach, tylko wtedy nie wiedziałam, że w ten sposób się ze mną żegna i chodzi o ciebie. Tego dnia, gdy cię popchnęłam, byłam wściekła na niego, bo wieczór wcześniej przeleciał mnie, a później podzielił się ze mną informacją, że się żeni i więcej go nie zobaczę. Jaka ja byłam głupia. Mogłam się od razu domyślić, że wpadłaś mu w oko i wkrótce odbierzesz mi jedynego mężczyznę, którego kocham.

 

Ania przecząco pokręciła głową. Oczywiście pamiętała o uwadze barmana, jako że Julia robiła maślane oczy do jej męża, a i on ją musiał dobrze znać, skoro sam raz powiedział, że ją udobrucha, tylko czy to mogła być prawda? Nie, z pewnością tak nie było. Przecież by jej o tym powiedział. Na pewno.

 

-Kłamiesz - syknęła - nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Może i znaliście się znacznie wcześniej, ale to nie znaczy, że mój mąż - celowo użyła tego słowa - sypiał z tobą, a później tak okropnie cię potraktował. On nie jest taki.

 

Julka roześmiała się w odpowiedzi i cmoknęła.

 

-Ile ty go znasz? Miesiąc? - zadrwiła - ja znam go od kilku lat. Opowiadał ci o Samancie i o jej śmierci?

 

Ania przecząco pokręciła głową. Tylko raz wypowiedział to imię; przez sen.

 

-Nie - odparła - zapytam się go o nią.

 

Ciemnowłosa dziewczyna wzruszyła ramionami.

 

-Przez trzy lata łudziłam się i żyłam nadzieją, że pewnego dnia spojrzy na mnie inaczej niż tylko na kochankę i nagle zjawiasz się ty, która zaledwie w kilka dni robi to, czego ja nie potrafiłam. Powiedz mi, co ty masz, czego nie mam ja?

 

Już miała coś odpowiedzieć, ale wtedy kątem oka dostrzegła idącego w ich stronę Przemka, który na widok Julii zatrzymał się w miejscu. Po chwili jednak znów ruszył w ich kierunku.

 

-Kogo to moje piękne oczy widzą - Julia zadrwiła - świeżo upieczony mąż. Dobrze się bawisz?

 

Mężczyzna skinął głową i przyciągnął do siebie swoją żonę.

 

-Czego chcesz? -syknął - Skąd wiesz o weselu?

 

Kobieta szeroko rozłożyła ręce i uśmiechnęła się.

 

-Cała twoja firma żyła tym wydarzeniem - zachichotała - miało mnie zabraknąć? Chciałam pogratulować Ani osobiście, że mi ciebie ukradła. To przecież nic złego.

 

Przemek mocniej objął ją w talii, jakby się bał, że zaraz przejdzie na stronę Julki. Miał zacięty wyraz twarzy, a jego oczy nie wyrażały żadnych emocji.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania