Poprzednie częściNocne Bestie ~ Rozdział 1

Nocne Bestie ~ Rozdział 2 [E]

Trzy obcięte głowy podskakiwały w rytm końskiego chodu i obijały się o nogi jeźdźca. Rzemienie, którymi przywiązane były do łęku siodła, przechodziły przez usta i dziury pod brodami, więc każdy ruch konia powodował rozwarcie się szczęk. Wyglądało to, jakby grupa niemych próbowała śpiewać.

Za wronim ogierem posłusznie kroczył tuzin owiec. Cały pochód zamykał wysoki mężczyzna odziany w niedźwiedzią skórę i trzymający włócznię. Jeździec dosiadający karosza delikatnie garbił się w siodle. Zwiesił głowę, a twarz zasłonił kapturem. Zdawało się, że drzemał, ale kiedy rumak zarżał, jeździec z ożywieniem rozejrzał się i wyprostował.

W oddali pojawiły się zabudowania.

Składająca się z trzynastu chat i dwóch wież osada zbudowana została wokół gospody — jedynego budynku wykonanego z grubych jak człowiek, drewnianych bali z kamiennymi okiennicami. Kryty strzechą dach wyraźnie z jednej strony prześwitywał, a podpierające go słupy ciosane były na kształt ludzkich sylwetek, co ujrzeli dopiero po wjeździe do miasta. Rogi domu zdobiły zwierzęce czaszki, głównie bycze i jelenie, co oznaczało, że fundamenty zostały poświęcone krwawą ofiarą. Zapewniała ona karczmie ochronę bogów przed złem mieszkającym w lasach.

Za gospodą znajdowało się zadaszenie dla koni. Przed nim, na pieńku siedział znudzony parobek ubrany w zakurzoną sukmanę. Mógł mieć najwyżej szesnaście lat. Jednym zębem drewnianych wideł, które oparł sobie o ramię, rozgrzebywał błoto. Kiedy usłyszał odgłos końskich kopyt i beczenie owiec, z ociąganiem podniósł głowę. Na widok trupich głów, skoczył jak rażony piorunem. Widły chlupnęły w błoto.

— W czym... mogę... pomóc? — wyjąkał. Zdawało mu się, że zawieszone na rzemieniach głowy puszczały mu spojrzenia. Cofnął się z przestrachem, zahaczył o pieniek i plecami uderzył w słup podtrzymujący dach.

— Eee... W czym panu mogę służyć? — w końcu wydusił z siebie.

Jeździec nosił miecz, co oznaczało, że nie jest byle tułaczem. W tych stronach najczęściej używaną bronią był topór, włócznia, łuk i strzały. Kto posiadał miecz, tego traktowano jak księcia. Chłopca jednak bardziej zainteresował drugi mężczyzna. Stojący za stadem owiec osobnik miał niespełna metr dziewięćdziesiąt wzrostu, krótkie, zlepione błotem i krwią włosy oraz masywną szczękę, nad którą świeciły niebieskie oczy. Odziany był w grubą, niedźwiedzią skórę i wygodne buty ze skóry bobra. W ręku trzymał włócznię, a u boku zwisała niewielka torba. Od razu było widać, że wychował się na pograniczu.

Delikatnie pociągnięcie za uzdę zatrzymało ogiera, a kroczące za nim owce posłusznie stanęły w miejscu.

— Spróbuj zgadnąć — dobiegł głos spod kaptura.

Parobek wysilił się na uśmiech.

— Wybacz, panie. Zaraz zaprowadzę wierzchowca do stajni i rozsiodłam. Owce nakarmię i napoję.

Mężczyzna zsiadł z konia i poklepał go po szyi.

— Przede wszystkim, zadbaj o owce. Daj im siana i świeżą wodę. Jego — wskazał na karosza — Nie musisz rozsiodływać, długo tu nie zabawimy.

Wydawało się, że młodzieniec wreszcie odzyskał trochę pewności siebie.

— Ja każesz, łaskawy panie. Witamy "Pod Smoczym Sercem".

— Czy właścicielem nadal jest Fischu Mocny, zawadiaka i pijak?

— Jak najbardziej — odpowiedział chłopak, wyciągając dłoń po lejce, lecz oprócz skórzanego rzemienia, otrzymał również dwie, srebrne monety.

— Dziękuję. — Nieznajomy skłonił się nisko i wskazując towarzyszowi drzwi karczmy, ruszył przed siebie.

~~~♤~~~

— Właściwie to nie. — Fischu zwany Mocnym pokręcił przecząco głową, nienaturalnie większą od liczącego sobie sześć piędzi wysokości ciała. Głowa ta ozdobiona była typowymi dla gnoma czerwonymi włosami, upiętymi w gruby warkocz. — Już od dawna nie płacę za waragaskie głowy.

— Przecież ten motłoch psuje ci interesy okradaniem przyjezdnych — stwierdził nieznajomy.

— Psuje, nawet bardzo — odparł gnom. — Ale sam przyznasz, że odkąd panuje wojna, ich cena poszła w górę. Za dużo kręci się tu rozbójników, próbujących wcisnąć mi głowy swoich ofiar, mówiąc, że należą one do Waragów. Nic z tego nie będzie, panie. Jeśli chcesz zarobić, pozbądź się smoka z lasu, a to — wskazał na trzy odcięte głowy ustawione na ladzie — Wyrzuć do szamba za karczmą.

— Nie wyrzucę — spokojnie odparł nieznajomy. — To nie są byle jakie głowy, które król wiesza nad kominkiem. Te tutaj należały do Nocnych Wilków.

Fischu tak wytrzeszczył oczy, że nieomal wypadły na stół. Twarz potężnego, uzbrojonego mężczyzny, który stał za jego plecami i podsłuchiwał, nienaturalnie się wydłużyła.

— Nocne Wilki? — gnom głośno przełknął ślinę.

— Słyszałeś o nich?

— A czy ktoś jeszcze nie słyszał o Renegarcie Groźnym i jego siepaczach?

— Prawda — przytaknął nieznajomy. — Mało kto w ostatnim roku nie zetknął się z ich gniewem.

— Racja. Podobno ostatni patrol wyruszył plądrować na Pograniczu. Spalili trzydzieści wsi i wyrżnęli mieszkańców. To mi podjeżdża wojną.

— Jaką wojną?

Gnom z przerażeniem spojrzał na głowy Waragów. Leżały na blacie stołu, ustawione na równo uciętych kikutach szyi. Martwymi oczami patrzyły w pustkę. Ramiona karła wyraźnie dygotały pod kamizelką z koźlęcej skóry.

— Jakieś dwa lata temu — zaczął mówić, podając nieznajomym kufle piwa. — Cesarz Jurge pokłócił się z bratem o wpływy w dolnym Yerezie. Kolbe chciał zatrzymać plantację win i kopalnie srebra, lecz on był innego zdania. Stwierdził, że skoro oba dochodowe przedsięwzięcia znajdują się po tej stronie gór, to należą do Yerezu. Król Kolbe wypowiedział bratu wojnę. Do jedynego starcia doszło pod Bastionem Chwały...

— Słyszałem o tym — przerwał mu mężczyzna odziany w futro. — Walka toczyła się o zawieszenie sztandaru.

— Właśnie — kontynuował gnom. — Obie armie przybyły w tym samym czasie, więc bracia postanowili się dogadać. Czyja armia pierwsza zawiesi sztandar, ta wygrywa wojnę.

— Jaki był układ sił? — zapytał jeździec w kapturze.

— Jurge wystawił sto tysięcy zbrojnych. Natomiast Kolbe, król Aserezu dwustu zaufanych gwardzistów.

— Łgarstwo!

— Też tak mówiłem, dopóki nie zobaczyłem pola bitwy na własne oczy. Nie doszło tam do żadnego starcia. Dzień przed potyczką, król północy rozkazał setce wojowników wtargnąć do bastionu i przebrać się za żebraków. W dniu walki zamknęli bramę i zawiesili Aserezki sztandar na baszcie, zanim ktokolwiek zdołał przekroczyć próg twierdzy.

— Wygrał sprytniejszy — podsumował Kharim, odkładając na bok pusty kufel.

— A jak to się odnosi do Nocnych Wilków?

— Nie jest tajemnicą, że Renegart pracuje dla króla Kolbe. Z jego rozkazów napada krainy Yerezu. Młodszy z rodzeństwa chce wywołać wojnę i zagarnąć ziemię drugiego, lecz w oczach świata to Jurge ma zostać agresorem.

— Więc moja żona została zgwałcona i porwana, a dzieci zabite z powodu kłótni dwóch braci?! — Kharim wybuchł gniewem i rzucając krzesłem o ścianę, rozbił je w drzazgi.

Ciszę jaka zapadła można było kroić.

Siedzący przy stołach inni goście zamarli lub odwrócili wzrok. Nikt nie chciał narazić się dwójce nieznajomych. Za główny powód obrali sobie fakt, że posiadali trzy waragaskie głowy wojowników, których nie łatwo zabić. Niezręczną ciszę przerwał Fischu, dając znać kelnerką, że następna kolejka piwa jest na koszt firmy. Po chwili zwrócił się do wędrowców.

— Panowie raczą wybaczyć. Chciałbym poznać waszą godność.

— Kharim — przedstawił się oparty o ladę mężczyzna.

— Niodo Siwy zwany Łowcą — jeździec skłonił się nisko i tak jak chłopcu, wręczył gnomowi dwie srebrne monety. — To za krzesło — dodał.

~~~♤~~~

Gdy opuścili karczmę, słońce chowało się już za koronami drzew. Pojedyncze snopy światła przedzierały się przez liście, tworząc na dachu karczmy piękną mozaikę. Znużeni dzisiejszym dniem, Kharim i Niodo udali się na spoczynek.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • elenawest 22.01.2016
    Super, tak się zaczytałam, że nawet nie zauważyłam, że był już koniec ;-) czekam na kolejną część, a w tej nie dopatrzyłam się błędów :-D zostawiam 5
  • Akwus 24.01.2016
    Zdecydowanie za krótkie rozdziały :) zdążę się wczuć klimat i się kończy :(

    Zastanów się nad wykreśleniem przymiotników :)

    "Cienkie rzemienie, którymi przywiązane były do łęku siodła..." - Cienkie nic nie wnosi do sprawy
    "brudną od błota włócznię" - czy to jakkolwiek ważne, że była brudna od błota?
    "Niewielka osada zbudowana została wokół gospody" - opisz że miała przykładowo trzy domy, bo niewielka to jaka? niewielka na jakie standardy?
    "gospody — solidnej, drewnianej budowli" - napisz, że zbudowanej z bali grubych jak człowiek, będzie widać, że solidna :)
    "Wysoki, słomiany dach" - czyli strzecha ;p

    i tak dalej, i tak dalej :) Przymiotniki są wrogiem dobrej historii. rozmiękczają ją. Autorowi się wydaje, że robi piękny opis, a tak na prawdę rozmienia na drobne historię. Zamiast użyć że ktoś silnie uderzał w drzwi, użyj silnego czasownika, niech on w te drzwi wali, łomocze, ewentualnie napierdala zależnie od konwencji :) Spróbuj siłowo wywalić przymiotniki, pozmieniać je na mocniejsze czasowniki i zobacz jak wyjdzie. Gwarantuje, że dla czytelnika lepszym będzie tekst z mniejszą ilością rozwlekłych opisów.

    a teraz kilka innych wątpliwości:
    "dach wyraźnie prześwitywał" - znaczy dziurawy był?

    "... a słupy, które go podpierały, były ociosane na kształt sylwetek uginających się pod ciężarem demonów z kilkoma twarzami." - i to widzieli już dojeżdżając do gospody? Bo sam opis wejścia jest dwie sceny dalej :)

    "Na widok mrocznego ekwipunku jeźdźca" - i znów psujący wszystko przymiotnik, mroczny czyli jaki?

    "To nie są byle jakie głowy, które król wiesza nad kominkiem. " - rozumiem, że to jakiś żarcik sytuacyjny, który rozumieją miejscowi?

    "Brak łóżka, szafek i pochodni zaimponowało nieznajomemu" - brak mebli Ci imponuje? a nie zadziwia dajmy na to?

    Prócz powyższego, opowiadanie nadal mi się podoba. Mam bohaterów, którzy mają cel, zaczynam dowiadywać się kim są ich przeciwnicy, powoli pokazujesz nam świat. Jest ok.
    Zostawiam 4 i czytam dalej :)
  • Akwus 27.01.2016
    Lepiej :) Nadal masz jednak masę przymiotników, masę niepotrzebnych (w mojej ocenie) opisów: co za różnica, że gnom mam kamizelkę z koziej skóry - w scenie miało znaczenie, że wzruszył ramionami, a nie co na nich spoczywało... tak samo dalej, ale chyba nie ma sensu bym cytował wszystko, poważnie wstaw sobie do worda i wolnej chwili popróbuj wywalać opisy - potem pokaż komuś obie wersje i zapytaj, która jest lepsza :) Teraz dokonałeś poprawy opka i nie do końca mogę wszystko porównać. Wydaje mi się, że mocno rozbudowałeś zakońćzenie i to mega na plus. Pokazujesz kawałek historii świata, zamiast pokoju gnoma! Pokazujesz coś co ma fundamentalne znaczenie dla historii! SUPER

    Trochę na siłę poprawiłeś kilka miejsc, które Ci pokazałem i nie koniecznie efekt jest lepszy ;p nie słuchaj się moich rad jeśli w nie nie wierzysz do końca, jeśli ich nie czujesz :) Zawsze możesz wdać się ze mną w dyskusję, bym lepiej uargumentował, wyjaśnił, podpowiedział... ale póki nie przekonasz się, że dobrze mówię, nie zmieniaj :)

    Bardzo ładne zakończenie - tu wreszcie jest stosowne miejsce na opisy, na przymiotniki. Tu uspokajasz akcje na zakończenie dnia.
  • patyy 27.01.2016
    Akwus, jak ja kocham Twoje komentarze, któe z jednej strony są pozytywne, z drugiej nie, i ty człowieku domyśl się, o co Ci chodzi:) Masakra xd
  • Akwus 27.01.2016
    Dobre pytanie, sam czasem nie wiem. Ten powyżej jest pozytywny. Chłopak chce się uczyć, więc mogę poświęcać trochę z zasobów mojej złośliwości na niego :)
  • KarolaKorman 27.01.2016
    El, nie czytałam komentarzy. Pewnie w nich wytknęli Ci wszelkie błędy. Ja tylko zostawiam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania