Poprzednie częściNocne Bestie ~ Rozdział 1

Nocne Bestie ~ Rozdział 4 [E]

Drogą uciekał młodzieniec. Miał nie więcej niż osiemnaście lat. Był wysoki i umięśniony, a w jego ciemnych oczach można było dostrzec oznaki, że wiele już w życiu przeszedł. Zarost na twarzy, równie czarny, jak włosy, był szorstki i gęsty. W prawej ręce trzymał własnoręcznie wykonany łuk. Na plecach miał kołczan pełen strzał.

Przeskoczył nad przewalonym, spróchniałym drzewem i pobiegł dalej. Na jego twarzy malowały się skrajnie odmienne uczucia. Z jednej strony, radość z udanych łowów — przez ramię miał przerzucony sznur z łyka, a do niego przywiązane były trzy zające i tłusty głuszec — ale z drugiej uwierała go świadomość, że przez cały dzień nie pokazał się w domu. Wyszedł na polowanie wcześnie rano, wraz z pierwszymi promieniami słońca, a teraz powoli zapadał już zmrok. Pasja polowania pochłonęła go do reszty. Zbyt późno uświadomił sobie, że zostawił żonę samą w domu, bez pomocy. Ich syn miał ledwie rok, prawie nauczył się chodzić i Jufe miała przy nim dużo zachodu. Nie wspominając o tym, ile roboty było w gospodarstwie. Gdzie ty masz rozum, obwinił się w myślach i zaczął biec szybciej.

Kiedy dotarł na szczyt wzniesienia, u którego podnóża stała ich chata, poczuł zapach spalenizny.

Znieruchomiał, przejęty strasznymi myślami. To nie był zapach domowego, przy którym Jufe codziennie przygotowywała strawę. To był smród wielkiego ognia. Pożaru.

Kiedy zbiegał po zboczu, zapach stał się silniejszy.

Mężczyzna wypadł z lasu na skoszoną łąkę przed domem.

Zamarł z przerażenia.

~~~♤~~~

Kharim głęboko nabrał powietrza i energicznie potrząsnął głową.

— Daj sobie spokój. Nie chcę o tym mówić.

Wiedźma milcząco przytaknęła. Wszystko już wiedziała. Kiedy Kharim zanurzył się we wspomnieniach, wniknęła w jego myśli i patrzyła jego wewnętrznym wzrokiem. Obrazy były mętne, ale bez trudu rozpoznała zielone pola na Pograniczu, chatę z drewna i liści, zagrodę i leżące na podłodze dwa, niewyraźne ciała. Niewątpliwie należały do dzieci. Odczuwała przerażenie, żal, skręcające wnętrzności poczucie winy i nieokiełznany gniew, które targały duszą mężczyzny. Zadrżała.

— Powinniśmy się ogrzać i wysuszyć — powiedziała szybko. — Nie rozpalimy ogniska?

— Nie tutaj — odparł Łowca. Mokre buty przewiesił przez siodło. — Ognień mogą dostrzec z daleka.

— Kto?

— Ktokolwiek.

Droga nie była szersza aniżeli wąskie szlaki wydeptane przez zwierzęta. Końskie uda, miejscami ocierały się o gałęzie, osty i ciernie. Gęstwinę ogarniała wieczorna szarówka. Wiatr stał się chłodniejszy, konary złowrogo szumiały. Gdzieś w połowie podejścia oba wierzchowce wyraźnie stały się niespokojne, zaczęły głośno rżeć. Jeźdźcy zaczęli się mieć na baczności.

Z mroku przed nimi wyłonił się ciemny kształt.

Przy drodze stał ranny mężczyzna. Jedną ręką trzymał zakrwawiony opatrunek, uciskający otwartą ranę na szyi, drugą podpierał wbity w ziemię słup.

— Nic ci nie jest? — zapytał Łowca, podjeżdżając bliżej.

— To tylko draśnięcie — odpowiedział mężczyzna, błądząc wzrokiem po okolicy. — Pomóżcie lepiej mojej żonie.

— Gdzie ona jest?

— W dolinie. Jeźdźcie tą ścieżką, aż natraficie na skoszoną łąkę.

— Co was zaatakowało?

— Smok.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • elenawest 24.01.2016
    Super ;-) 5
  • alfonsyna 24.01.2016
    "mężczyzna błagalnym o pomoc wzrokiem" - generalnie "o pomoc" wydaje mi się tu zbędne - można to brać jako domysł, "błagalnym wzrokiem" samo w sobie chyba brzmiałoby lepiej, ale to moje odczucie.
    Dawno mi się nie przytrafiło czytać o smokach, Ty masz bardzo dobre opisy, także mogłam się poczuć, jakby była trochę wewnątrz całej akcji. Też zostawię 5 :)
  • Akwus 24.01.2016
    Nie czaję :( za poprzednią część dałem Ci maksa, a teraz się zastanawiam czy jak zjadę poniżej 3, to będzie już niemiłe...

    Nie wnikam, czemu nie mogli go ominąć, zakładam po obu stronach bagna i trzęsawiska, lub urwiska.

    "Dalszą przeprawę przez gęsty jar zagrodził im śpiący na nasypie ziemi smok." - wprowadzasz mega stworzenie, tak samo spokojnie jakby na tym pagórku leżał bardzo ciekawy głaz narzutowy. Chyba, że smoki są tam tak popularne jak u nas gołębie.

    "Stwór mógł go wysuwać i chować na zawołanie. Nie miał przednich łap, lecz nie przeszkadzało mu to w polowaniu. Za środek transportu służyły mu długie, grube nogi zakończone haczykowatymi szponami i błoną. Mógł bez problemu osiągać duże prędkości, wspinać się na drzewa i pływać lepiej niż większość ryb." - no o chłopaki są mega domyślne skoro potrafią patrząc na stwora stwierdzić, że może osiągać duże prędkości, wspinać się na drzewa i pływać lepiej niż większość ryb! Chyba chciałeś za wiele informacji nam przekazać o tym pięknym stworzeniu w pierwszym akapicie i poleciałeś ostro poza to co można wizualnie opisać. Przecież te detale o gadzie mógł jeden z nich powiedzieć drugiemu w rozmowie i byłoby ok. A tak nagle jako narrator oświecasz nas wiedzą encyklopedyczną.

    Nie czepiam się zaschniętej krwi na zębach, nie raz mi tak zaschnęła w ustach ;p

    "Siedząc bezpiecznie w zaroślach Kharim i Niodo obmyślali plan na ominięcie stwora." - jak również wymienili się ciekawostkami ze swojego życia, bo przecież przed nimi jest teraz zielony gościniec a nie krwiożerczy potwór :)

    "Nie mógł wyczuć jej zapachu, wiec jego mózg uznał, że to zwidy lub zapach truchła" - powszechne zjawisko, gdy nie możemy czegoś wyczuć, a tylko to widzimy uznajemy za zwidy, lub jeszcze lepiej za ZAPACH truchła!!!!!!!

    "Bestia jest samicą, pomyślał łowca, widząc zakłopotanie przyjaciela. Nie mógł mu pomóc." - no kurde lepszy od Aragorna, wywnioskował, że to samica bazując na ZAKŁOPOTANIU przyjaciela??????? PRZYJACIELA? jakiego kurna przyjaciela? po dwóch dniach wspólnej wędrówki? I w czym miał mu pomóc? w zrozumieniu że to samica????? - najgorsze zdanie ever w Twojej twórczości :)

    "Na polanę wleciał drugi, SĄDZĄC PO BUDOWIE CIAŁA smok." - a sądząc po zachowaniu mogli go pomylić z orłem????

    "Na jego nieszczęście Kharim leżał na ziemi, przykryty stertą liści" - i zrobił to kiedy???????

    Nie pytam gdzie jest jedyny koń, którego mieli jeszcze rozdział temu. Może jak w Wiedźminie da się go przywołać gwizdnięciem gdziekolwiek się nie znajdą :)


    Najgorsza część serii, najgorsza :( Normalnie jak byś na siłę starał się wrzucić dużo mądrych wyrazów, które miałyby w zamyśle ubarwić historię. Masz spoko pomysł. Wystarcza by dziewczyną miękły nogi jak widzisz, ale na bogów trzymaj poziom z początku. Pierwsza część była SUPER, a ta jest jakimś potworkiem :)

    Pisz wolniej, może za bardzo pędzisz z potrzebą publikowania. Będę czytał dalej, ale daj mi szansę... :)
  • Khartus 26.01.2016
    okej. zrozumiałem.
    Przyznaję, że pierwszy rozdział wyszedł mi najlepiej, a pozostałe to, jak nazwałeś "potworki". Chcę się poprawić.
    W najbliższym czasie postaram się edytować Rozdziały 2,3,4 (1 zostawiam) i na nowo napisać tę historię. Wstępny szkic już mam więc nie będzie z tym problemu i jestem przekonany, że nowa historia będzie lepsza od tej, która mi się psuje.

    Czekaj więc na mój komentarz pod swoim dziełem (wybiorę sobie) i od nowa ocenisz serię.
  • Akwus 27.01.2016
    Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia :)
    Nie trać czasu na edycję, leć do przodu. Po prostu przemysł moje spostrzeżenia i jesli się z nim zgodzisz uwzględnij w kolejnych częściach. Na edycje będzie czas jak skończysz CAŁOŚĆ. Gwarantuje, ze pod koniec zorientujesz się, ze warto było dodać coś na początku by ładnie zamknąć całość i będziesz musiał i tak poprawiać :)
  • Akwus 04.02.2016
    "Drogą uciekał młodzieniec. Miał nie więcej niż osiemnaście lat. Był wysoki i umięśniony, a w jego ciemnych oczach można było dostrzec oznaki, że wiele już w życiu przeszedł. Zarost na twarzy, równie czarny, jak włosy, był szorstki i gęsty. W prawej ręce trzymał własnoręcznie wykonany łuk. Na plecach miał kołczan pełen strzał." - piszesz, że młodzieniec UCIEKAŁ. zwyczajowo jak się ucieka, to jednak to jest akcja, dynamika, a Ty wwalasz zaraz po tych słowach pięć zdań opisu, który momentalnie wstrzymuje akcje :)

    W sumie w kolejnym zdaniu już nie ucieka, więc zakładam, że w pierwszym zapomniałeś zedytować po zmianie pomysłu :)

    Dużo lepsze wprowadzenie smoka, acz pochwały będę głosił dopiero po kolejnej części.

    Super miejsce na podział rozdziału, czego nie mogę powiedzieć o przejściu pomiędzy tym a poprzednim. Skończyłeś tam wchodząc we wspomnienia Łowcy, tu nimi zaczynamy. Rozbijasz na dwa rozdziały pojedynczą scenę i trochę przez to tracisz jej ciągłość. Myślę, że poprzedni można było skończyć podczas przeprawy przez rzekę, może trochę ją udramatyzować? Może ostatnie słowa powinny tylko mówić o tym, że pękła lina, której trzymał się Kharim?
  • KarolaKorman 12.02.2016
    Smok? A skąd tam smok? Wiem muszę przeczytać kolejne części, ale teraz lecę do innych, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania