Poprzednie częściNocne Bestie ~ Rozdział 1

Nocne Bestie ~ Rozdział 9 [E]

Kiedy Mirena wreszcie ocknęła się z omdlenia, wcale nie odczuła ulgi. Przeciwnie – tatuaże pulsowały ostrym bólem, żołądek podchodził jej do gardła, a głowa pękała, jakby ktoś walnął w nią obuchem. Na dodatek w kroczu miała wielki strup zaschniętej krwi.

Poprosiła Chors, żeby znów pogrążyła ją w nieświadomości.

– W końcu się obudziłaś.

Poznała głos Kharima. Otworzyła oczy i znów je zamknęła. Chwilę trwało, nim wzrok przyzwyczaił się do dziennego światła. Leżała na plecach. W powietrzu wirowały suche liście.

– Daj mi pić... – W ustach miała tak sucho, że ledwie ją było słychać.

– Przytrzymaj ją. – I ten głos brzmiał znajomo, choć już dawno go nie słyszała.

Kharim podparł jej głowę, a ten drugi przyłożył do ust kobiety szyjkę bukłaka. Poczuła na ustach świeżą wodę. Starała się pić pomału, żeby uniknąć zakrztuszenia. Kiedy już ugasiła pragnienie, spojrzała w górę i wytężyła wzrok. Pochylała się nad nią okrągła twarz z wesołymi zmarszczkami w kącikach oczu. Otoczona była siwymi włosami, na przedzie splecionymi w dwa, długie warkocze.

– Curyło...

Mężczyzna w ciemnozielonym płaszczu wytrzeszczył oczy, poczerwieniał jak rak i szybko zaczął się rozglądać.

– Proszę, Mirena, nie mów tak do mnie. Nie pamiętasz? Teraz jestem Daraq. Rozumiesz? Da–raq.

– Curyło? – zdziwił się Kharim, dusząc w sobie śmiech.

– Tak się kiedyś nazywałem – fuknął na niego mężczyzna. – Sam przyznasz, że to imię nie pasuje do łowcy nagród. Przysięgnijcie, że nikomu nie powiecie. A szczególnie wojownikom, z którymi podróżuję – ściszył głos. – Czują przede mną respekt. To by mogło zaszkodzić mojej sławie...

– Gdzie my jesteśmy? – przerwała mu Mirena słabym głosem. – Skąd się tu wzięliśmy?

– Znalazłem was na polanie. Byliście wychłodzeni i skatowani. Ktoś was napadł?

– To waragowie z pobliskiego posterunku.

– Salamandra... – skrzywił się łowca. – Macie wielkie szczęście, że uszliście z życiem. Ostatni patrol, który tam zawitał, zaginął. Nie odnaleziono nawet ciał. Zapadli się jak kamień w wodę.

– Pojmali naszego towarzysza. – wycedziła wiedźma, łapiąc się za brzuch.

– Spokojnie – Daraq, przyłożył jej do czoła zimny ręcznik. – Musisz wypoczywać. Te bestie zgwałciły cię... i to dość... brutalnie. Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś zadał kobiecie tak głębokie rany. To okropne. Z tobą – zwrócił się do Kharima. – Powinno być już lepiej. Złamali ci żebro i zbili bark. Dodatkowo kilka krwiaków i przypalony bok.

Mężczyzna odruchowo chwycił się pod boki. Momentalnie wyczuł spory kawał spalonej skóry sięgający od lewej pachy, po biodro i zachodzące na plecy.

– Przykładali ci rozżarzone węgle. Chcieli, byście cierpieli, ale nie chcieli was zabić.

– Chodziło im o Łowcę! – Kharim podniósł się na łokciu i wziął kilka łyków z bukłaka. – To była pułapka. Od samego początku chodziło o niego.

– Nie wydaje mi się – Mirena oparła się rękami o ziemię. Curyło chciał jej pomóc, ale odmownie pokręciła głową. Usiadła i oparła się plecami o głaz. Chwilę walczyła z zawrotami głowy, spowodowanymi zmianą pozycji. Po chwili widziała już wyraźnie.

– Nie widzisz tego?! Żyłem spokojnie na Pograniczu z żoną i dwójką dzieci. Nagle zjawiają się Nocne Bestie, a po chwili i Niodo, który ratuje tylko mnie. Dlaczego akurat mnie? Widziałem, co potrafi. Mógł bez trudu pokonać całą zgraję, a moja rodzina zapewne byłaby cała i zdrowa.

– Nie masz pewności.

– Nie – przyznał jej po chwili milczenia. – Pewności nigdy nie będę miał. Tylko Weles i Chors mogą przewidywać przyszłość i obserwować przeszłość. Nie jestem bogiem i dlatego nigdy nie poznam przyczyny śmierci moich najbliższych.

– Masz jeszcze żonę – odparła Mirena. – Cały czas masz szansę na odnalezienie jej.

– Jeśli mogę – wtrącił Daraq, rozplątując swoje warkocze. – Służę pomocą. Los splątał nasze ścieżki, więc nie widzę problemu. Poza tym ja również poluję na Renegarta i jego siepaczy.

– Doprawdy? – zaciekawiła się Mirena.

– Jestem tu z polecenia króla Yerezu. Moim celem jest zabicie Renegarta Groźnego, zanim wybuchnie wojna. Jego ludzie wyrządzili sporo szkód królestwu i możni tych ziem żądają sprawiedliwości.

– Musimy mieć plan – stwierdził Kharim, wskazując palcem na obozowisko łowcy nagród.

– Też tak sądzę – mężczyzna skinął głową i pomagając kobiecie wstać, zaprowadził ich w zasięg ciepłego ognia.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Akwus 06.02.2016
    Sraj na resztę! Masz zajebisty pomysł na zwrot fabularny! Milion rzeczy do poprawienia, jasne, ale to detal, w porównaniu z tym, że nagle może się okazać, ze całe nieszczęście tego człowieka jest spowodowane prze Łowcę! Pokazujesz brutalność! Masz szanse wzbudzić emocje... a teraz schodzimy na ziemię, masz na to wszystko szansę po niezłym poprawieniu tego rozdziału :D
  • Akwus 20.02.2016
    Długo nie mogłem się zebrać do ponownego podejścia, do opowiadania... Czemu? Ano temu, że schrzaniałeś edycję :)

    W pierwotnej wersji bohaterom groziło niebezpieczeństwo, były emocje, była niepewność, co się stanie za chwilę. Teraz UPROŚCIŁEŚ to do relacji z wydarzeń, gdy już wiemy, że nic im się nie stało :( Ten opis stracił w porównaniu z pierwowzorem 80% jakości :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania