Podwójne ja - Część 1 - Jestem idiotką

Stoję przed domem. Jest cały obłożony potłuczonymi talerzami – fanaberia matki. Jest już prawie ciemno, ale w domu nie pali się żadne światło. Dziwne, rodzice powinni już wrócić z pracy. Otwieram drzwi kluczem i wchodzę do środka. Jest cicho. Ogłuszająco cicho. Nie zaświecam światła. Ściągam skórzaną kurtkę i czarne tenisówki, jest za ciepło by chodzić już w glanach. Idę do kuchni, która znajduje się na końcu korytarza. Każdy mój krok słyszę trzy razy głośniej niż zazwyczaj, a chodzę dość cicho. Tu już po ciemku sobie nie poradzę. Świecę światło i kieruję się do lodówki, po drodze wyciągając talerz, i szklankę. Otwieram drzwiczki z zamiarem wzięcia soku pomarańczowego. Automatycznie po niego sięgam, nawet nie patrząc do środka. Dopiero przy zamykaniu drzwiczek coś rzuca mi się w oczy.

- Wydawało ci się – mówię do siebie.

- Może lepiej sprawdź? – odpowiadam sobie.

- Po kiego grzyba? – dziwię się.

- A może to nie twoja chora i wybujała wyobraźnia, z którą nomen-omen jest multum kłopotów, a coś poważniejszego? Sprawdź! – trzymam przy swoim. Nalewam sobie soku i odstawiam butelkę na blat. Piję łyk.

- Mówię, że mi się wydaje – macham ręką.

- Masz sprawdzić! – krzyczę na siebie.

- Po co?! – odparowuję.

- SPRAWDŹ! – wydzieram się.

- Dobra, dobra, już – uspokajam mojego rozmówcę. Wracam do lodówki, odkładam na swoje miejsce sok i spoglądam na środkową półkę, pewna, że coś mi się przywidziało.

- Widzisz? Nic tu nie ma – pokazuję sobie równo stojące jogurty.

- Sprawdź niżej, ślepoto – wzdycham z rezygnacją. Patrzę na najniższą przegródkę. Na początku nic niezwykłego: szynka w woreczku, kawałek żółtego sera, główka sałaty lodowej, nierozpakowany twaróg z datą ważności do dziś, pół cytryny i puszka piwa taty. Norma. No, może prócz tego twarogu. Powinnam go wyrzucić.

Schylam się, by go wziąć, gdy nagle widzę, że sałata jest lekko rozcięta i coś za nią odbija światło, choć jest przygniecione szynką. Wyciągam warzywko i… krzyczę. Jest w nią wbity nóż z pobrudzoną na czerwono rączką i częścią ostrza. To krew. Na pewno krew.

- I po co ja tam zaglądałam?! – pytam się z łzami w oczach.

- Bo jesteś idiotką – odpowiadam sobie, zgadnie z prawdą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (20)

  • Anonim 24.08.2015
    tia..intrygujący początek - zaszlachtowana żywcem sałata :)
    i te wewnętrzne monologi bohaterki
  • levi 24.08.2015
    ciekawe, a najlepsze było to, że czytałam to oparta o lodówke :D
    daje 4
  • Anonim 24.08.2015
    levi
    sory, że się wtrącam ni z gruszki, ni z pietruszki, ale zauważyłem u Ciebie dziwną rzecz
    za każdym razem podajesz ocenkę, ale jej nie wstawiasz, to już któryś raz z rzędu
    Czemu tak? :)
  • levi 24.08.2015
    ciężko to wyjaśnić
  • Anonim 24.08.2015
    spoko :) chyba rozumiem
  • levi 24.08.2015
    co rozumiesz?
  • Haruu 24.08.2015
    Ja bym się posikała ze strachu xD dobre, zostawiam 5^^
  • Anonim 24.08.2015
    dlaczego tak
    Nie chcesz ingerować w statystyki, nie chcesz by Twój głos ingerowałw cokolwiek, ale jednocześnie chcesz by autor wiedział jak go wyceniasz :)
    Tak to sobie interpretuję
  • Angela 24.08.2015
    Morderstwo zieleninki, trza wezwać koronera : ) 5
  • levi 24.08.2015
    nie zupełnie nie w te strone :)
    czasem oceniam to zależy od jednego czynnika
  • Anonim 24.08.2015
    Kto by kobiety zrozumiał :)
  • levi 24.08.2015
    kiedyś dostaniesz odpowiedź na swoje pytanie
    myśle, że zrozumiesz zamieżam się żeby o tym pisać, zobaczymy
  • Anonim 24.08.2015
    oki :)
  • Rosa 24.08.2015
    ciekawe wyszło :) rozmowy z samym sobą są podejrzane ;p
  • KarolaKorman 14.09.2015
    Widziałam dobre komentarze, ale ciągły brak czasu nie pozwalał na czytanie. Nadrabiam dzisiaj. 5 za interesujący początek :)
  • Teska 04.08.2016
    Znalazłam to opowiadanie przypadkiem ale jest bardzo fajne :) 5
  • Amy 26.11.2016
    Ech, przez przypadek usunęłam komentarz.

    Już dawno zamierzałam przeczytać coś Twojego i nie żałuję, że wreszcie to zrobiłam, choć chyba "Lekcję wychowawczą" już czytałam. :) Dialogi bohaterki bezcenne! Tylko tam "swojego rozmówcę" zmieniłabym na "siebie" albo "się", bo w końcu ona rozmawia ze sobą. Widziałam też kilka literówek, np. "zgadnie" zamiast "zgodnie" i w jednym miejscu chyba brakowało przecinka, ale poza tym jest ciekawie i niedługo przeczytam kolejne części.
  • Dziękuję. Tym "swoim rozmówcą" chciałam podkreślić, że to jakby dwie różne osoby.
    Moje literówki i braki przecinków doprowadzą mnie kiedyś do szewskiej pasji! Nienawidzę dysleksji, a ta się do mnie doczepiła. Pora zainwestować w korektora ;)
    Dzięki za odwiedziny
  • Amy 27.11.2016
    Diamentowa Róża, na dysleksję wystarczy praca i duża doza cierpliwości. :) Jeśli naprawdę ją masz (dysleksję), to nie widać. Myślałam, że to tylko jakieś przeoczenie czy coś.
  • Amy Nie mam jej w papierach, ale każdy mój nauczyciel twierdzi, że ją mam, tak jak pedagodzy szkolni. Cierpliwa niestety nie jestem :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania