Podwójne ja - Część 3 - Stella, John i mama

- Dobry pomysł. Dziękuję, Megan – uśmiecha się. Spogląda na sałatę i wzdycha. – Jak to się tu mogło znaleźć? I co z tym zrobimy?

- Nie wiem i nazwiemy, by nie mówić ciągle „to” lub „sałata”. Skoro krwawi, powinna mieć imię – odpowiadam. Eric wytrzeszcza na mnie oczy, ale jest przyzwyczajony do moich niecodziennych pomysłów.

- To co proponujesz? – pyta, jakby cała ta sytuacja była zwykłym wybieraniem, którą pizzę zamówimy.

- Sam! – wrzeszczę.

- Megan, proszę, nie – uderzam się w łokieć. – Lepiej będzie Stella.

- Jak tam chcesz… - wzdycham.

- Dobra, to skąd się wzięła ta… Stella? – pyta mój brat. „Łykam” drugą tabletkę.

- Nie wiem.

- A sprawdzałaś już dom?

- No… nie… - uciekam od niego wzrokiem. Rzeczywiście, jestem idiotką. Czemu o tym nie pomyślałam?

- To ty sprawdź górę, a ja parter – mówi Eric. Od razu przytakuję i ruszam w stronę schodów.

Na górze jest taki sam korytarz, ściany pokryte drewnianą boazerią, a na podłodze dywan w dziwne wzory. Na końcu jest okno, a pod nim mały stolik. Wyglądam na dwór i widzę las. Wchodzę w pierwsze drzwi po lewej, do sypialni rodziców. Zapalam światło. Ściany są w kolorze kawy z mlekiem. Wszędzie roznosi się zapach świec zapachowych, które mają imitować ciasteczka. Naprzeciw drzwi są okna, a pod nimi znajduje się łóżko. Na lewo widzę toaletkę mamy i dwie szafy, na prawo biurko taty z komputerem, biblioteczkę i drzwi do malutkiej łazienki. Nikogo tu nie ma. Stukam w drzwi łazienki i wchodzę. Tu każdy centymetr jest wykorzystany, kolorystyka taka sama. I też ani żywej duszy. Ruszam do pokoju Erica. Tu jest zupełnie inaczej. Ściany całe w graffiti, łóżko na antresoli z pościelą w dziwne napisy, wszędzie bałagan, a w rogu stoi perkusja i gitara elektryczna. W królestwie popularnego przystojniaka, na którego lecą wszystkie laski, również posiada łazienkę, ale do niej nawet boję się zaglądać.

Zostały mi dwa pokoje: biuro i moja sypialnia. Ruszam do biura. To najmniejsze pomieszczenie na całym piętrze, nie licząc łazienek. Mieści się tu specjalny stół do szkicowania i półka z różnymi brulionami, segregatorami, cyrklami, linijkami i innymi przyrządami do rysowania. Z okna widać ulicę. Nie lubię tego widoku. Tu również nie ma rodziców.

Teraz mój pokój: ostatnie drzwi po lewej. Gdy je otwieram, widzę drabinę, która prowadzi na strych. Na górze czeka mnie pomalowany na biało duży pokój ze ścianami pod kątem. W rogu stoi wielkie łóżko z poduszkami z kwiatowym motywem. Jest tu też biurko, szafa, komoda, regał z książkami i innymi bibelotami, trzy fotele i mały stoliczek, gdybym chciała przyjmować gości. Jednak ja nie mam przyjaciół czy znajomych. Nie mam tego nikomu za złe i nie dziwię się. W miejscu jednej ściany znajdują się lustra weneckie. Wyglądają jak okna, ale z zewnątrz ich nie widać. Tu również nikogo nie ma. Kładę się na łóżku. Chce mi się płakać. Nie wiem czemu, tak po prostu. Nagle dostrzegam na stoliczku kartkę. Zdziwiona podchodzę i zaczynam czytać napis na niej:

Córciu, nie bój się, nic nam nie jest.

Musicie jednak na siebie uważać. Skontaktuj się z chłopakiem o imieniu John. Spotkasz go dziś o północy w lesie za naszym domem.

Nie mów nic bratu.

Mama

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Angela 27.08.2015
    Zaczyna się robić bardzo ciekawie, intrygujące zakończenie : ) 5
  • Dzięki :)
  • levi 08.09.2015
    nadrabiam zaległości :)
    zakończenie mnie zaintrygowało, naszczęście mam dalsze części :)
  • KarolaKorman 14.09.2015
    Dobre zakończenie, ach. Aż mi ciarki przeszły. Ładny opis pomieszczeń, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania