Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 35

Nigdy nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek ujrzy Barbarę, swoją rodzoną siostrę. Caroline wiele lat temu wyjechała z rodzinnego miasta. Nie utrzymywała kontaktów z nikim z rodziny ani z dawnych znajomych. Zaczęła nowe życie. Teraz żyła lepiej i wygodniej, nie to co na prowincji. Ale to nie był jedyny powód opuszczenia rodzinnych stron. Przeszłość Caroline wiązała się z pewną tajemnicą, której nikt nie miał prawa poznać.

– Nie wpuścisz mnie do środka? – zapytała Barbara. – Chyba nie będę tak stać w progu?

Carol odsunęła się wpuszczając siostrę. Barbara weszła do środka targając za sobą walizkę na kółkach, która była schowana za ścianą. Dokonała rekonesansu mieszkania, a potem zrzuciła płaszcz.

– Przytulnie tu u ciebie – powiedziała sadowiąc się na kanapie w salonie.

Caroline zajęła miejsce w fotelu, siadając naprzeciw swego niespodziewanego gościa.

– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie: co tu robisz?

– Powiedzmy, że stęskniłam się za ukochaną siostrą – odparła Barbara nie kryjąc ironii w glosie.

– Jak mnie znalazłaś?

– To nie było trudne. Zostałaś przy nazwisku swojego świętej pamięci męża i to ułatwiło mi zadanie – odrzekła z uśmiechem na twarzy. – Dobrze się ukryłaś przed rodzinką, ale nie przede mną. Trochę czasu mi to zajęło.

– Czego chcesz? – spytała coraz mocniej zdenerwowana Caroline. Nie cierpiała niespodziewanych wizyt, takich jak ta.

– Zatrzymam się u ciebie. Chyba nie odmówisz gościny swojej jedynej siostrze?

– To nie jest najlepszy pomysł.

Potrzebna mi tu ona jak umarłemu kadzidło, pomyślała.

– Nie będę sprawiać kłopotów. Mogę nawet przespać się na kanapie, jest bardzo wygodna. – Wstała i zaczęła chodzić po mieszkaniu. Zajrzała do sypialni. Widząc pomarszczoną pościel na łóżku rzekła: – Czuć jeszcze zapach gorącego seksu. Nie powinnam się dziwić. Zawsze lubiłaś ten sport. Jeszcze ciało twojego męża nie ostygło, a ty już się gziłaś z następnymi.

– Uważam, że powinnaś już sobie iść. Nie zapraszałam cię. – Caroline zamknęła drzwi od sypialni.

– Wyrzucasz mnie? Jaka szkoda! Będę musiała wrócić do domu. Może po drodze odwiedzę rodzinkę twego kochanego mężusia – zastanowiła się. – Na pewno zechcą poznać prawdę o śmierci...

– Charles popełnił samobójstwo.

– To ty tak twierdzisz. – Barbara usiadła z powrotem na kanapie. – On nigdy nie zamierzał się zabijać. Udało ci się wszystkich nabrać, oprócz mnie. Ja znam prawdę i mogę ją ujawnić.

Caroline zbladła. Myślała, że zabierze tę tajemnicę do grobu. Skąd, u licha ona wie? Spojrzała zszokowana na siostrę, która widząc jej minę czuła satysfakcję. Wyjęła z torebki paczkę papierosów.

– Skoro przez pewien czas mam być twoim gościem – rzekła zapalając papierosa – to może zrobisz mi drinka, kochana siostrzyczko?

 

Jeszcze długo po wyjściu znajomego zastanawiał się co ma uczynić. Wiedział, że jest to jedyny sposób aby zdemaskować George'a, ale nie popierał go. Flor na tym ucierpi. Te niewinne oskarżenia. Ona mu tego nie wybaczy. Nalał sobie jeszcze jedną whisky. Nie pamiętał, która to z kolei. Na pewno wypił sporo, bo zaczynało lekko kręcić mu się w głowie. Mimo to nie stracił trzeźwości umysłu. Nigdy by nie przypuszczał, że George, syn jego dobrego przyjaciela może być zdrajcą. Każdy, tylko nie on! Pamiętał jak Alexander Madison kilka lat temu spytał o jakieś wolne etaty w policji albo innych służbach. Fred zatrudnił George'a. Do głowy mu nie przyszło, aby sprawdzić dokładnie przeszłość tego chłopaka. Przecież to syn jego najlepszego przyjaciela. Teraz wiedział, że popełnił błąd.

George w młodości miała problemy z narkotykami i był na odwyku. Jego ojciec utaił ten fakt przed nim, jak i przed całym światem. Osoba mająca w przeszłości kontakty z dragami, nie mogła pracować w policji. Takie były przepisy. Ponadto Alexander był przecież prokuratorem okręgowym i ten fakt poważnie zaszkodziłby jego karierze. Media nie dałyby mu spokoju, krążyłyby jak sępy nad padliną. Fred do dziś by nic nie wiedział, gdyby nie jego znajomy z Komendy Głównej Policji, który go dziś odwiedził. Jakiś czas temu przypadkiem zauważył George'a w pobliżu Patricka Ferelly. Zaczął węszyć. Odkrył wszystko. Ten chłopak miał ogromny potencjał i był pewien, że będzie dobrym gliną. To był jego pomysł, aby rzucić podejrzenie na Flor. Dzięki temu George nie byłby taki ostrożny i zaprowadziłby ich do Patricka. Fredowi od początku nie podobał się ten pomysł, ale nie miał wyjścia. Musiał się zgodzić. Odkąd „ Cobra” nie była oddzielną instytucją, tylko tajną jednostką policji, która podlegała pod Komendę Główną musiał wykonywać polecenia, chociaż nie zawsze się z nimi zgadzał. Jeszcze raz przemyślał wszystko i podjął szybko decyzję: powie Flor o prowokacji. Nie ujawni, że to George za wszystkim stoi. Nie może. Miał nadzieję, że dziewczyna wszystko zrozumie.

 

Uśmiechnął się do siebie poprawiając krawat. Omiótł wzrokiem lokal zatrzymując wzrok na tarczy zegara. Już niedługo, pomyślał. W środku nie było nikogo. Zarezerwował cały lokal na uroczystą kolację. To co zamierzał z pewnością sprawi, że Claudia znowu będzie jeść mu z ręki. Nie będzie podejrzewała go o żadne romanse. O to mu chodziło. Na jego znak kelner przyniósł smakowite jedzenie i zapalił świeczki. Patrick spojrzał w drzwi wejściowe. Dziewczyna już była. Szła w jego stronę z szerokim uśmiechem na twarzy. Jej długa oliwkowa sukienka lekko szeleściła pod wpływem jej kroków.

– Witaj kochanie. – Patrick pocałował ją w policzek. – Wyglądasz jak bogini.

– Dziękuje. – Claudia uśmiechnęła się słysząc komplement z ust swojego chłopaka.

Usiedli. Mężczyzna tak dobrał dania, aby były smakowite i wykwintne. Chciał zrobić jak najlepsze wrażenie. Kiedy nadszedł czas deseru, pochylił się w stronę dziewczyny i ujął ją za dłoń.

– Wiesz, że bardzo cię kocham? – Gdy Claudia skinęła z uśmiechem ciągnął dalej: – Nikt nie zawrócił mi w głowie tak jak ty. Czuję, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Jesteś dla mnie drugą połówką jabłka. Bez ciebie moje życie jest puste i bez sensu. Jestem prawdziwym szczęściarzem, że cię spotkałem. – Umilkł na chwilę, po czym wyjął z kieszeni małe puzdereczko i położył przed nią. Claudia wstrzymała oddech, gdy je otworzyła. W środku był piękny złoty pierścionek z małym brylantem. – Wyjdziesz za mnie? – spytał Patrick.

– Tak. – Claudia nie zastanawiała się ani chwili. Kiedy na jej palcu znalazł się ten przepiękny klejnot czuła się najszczęśliwszą kobietą na ziemi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 11.10.2015
    No i dała się nabrać, brawo. Świetnie Ci idzie pisanie, czekam na cd. 5 :)
  • Idalia 12.10.2015
    Robi się coraz ciekawiej, 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania