Poprzednie częściTajna misja. Część I

Tajna misja. Część III

Zauważyłem Susan która szarpie się z Krystianem.

- Cholera, co jest. - Mówię, po czym parkuję samochód w wolnym miejscu.

Podbiegam do Susan i Krystiana, po czym odpycham go od niej.

- Odwal się od niej. - Mówię i uderzam go w twarz z pięści.

Wtedy poczułem w końcu ulgę, miałem na to ochotę już od paru miesięcy.

- Zostaw go. - Mówiła, płacząc moja narzeczona.

- Bronisz go? - Spytałem.

- Nie... - Wtedy spojrzała na niego i odsunęła się.

- Idź do samochodu. - Powiedziałem patrząc najpierw na nią a potem na samochód.

Poszła i wsiadła szybko.

- Odwal się od niej. - Powiedziałem, patrząc na Krystiana.

- Zobaczymy. - Powiedział.

Nie wytrzymałem, złapałem go za kołnierz i obróciłem w moją stronę.

- Co powiedziałeś? - Spytałem.

Susan wybiegła z samochodu i biegła przez ulicę.

- Nieee! - Krzyknąłem, widząc jadący autobus.

Spojrzała na mnie, rozumiała, że nie zdąży się wycofać.

- Kocham Cię! - Krzyknęła, po czym uderzył w nią autobus.

Szybko pobiegłem i sprawdziłem czy oddycha. Nie oddychała.

- Krystian, dzwoń po pogotowie! - Powiedziałem, po czym przeszedłem do RKO.

- Dasz radę skarbie. - Mówię, wykonując 30 uciśnięć.

- Jeszcze trochę. -

Przyjechało pogotowie, pojechałem z nimi. Widziałem jak ona powoli odchodzi. Lecz myślami walczyłem z nią o życie. Po dojechaniu do szpitala odzyskała oddech. Zadzwoniłem do jej rodziców i siostry. Okazało się, że ma połamane żebra, złamaną kość udową, rozciętą głowę. Szlag mnie trafiał gdy nadal walczyli o jej życie. O 17;30 dostałem SMS- a od Krystiana.

" 18;00 punktualnie! ".

Odpisałem, że nie mogą ale jego to nie interesowało. Musiałem zostać z Susan! Pojechałem o 18;00 na zbiórkę, wszyscy obecni tam, byli zdziwieni tym, że nie mam walizek ani nic. Opowiedziałem im co się stało, oczywiście zrozumieli moją decyzję. Krystian pojawił się dziesięć minut później.

- Nie jadę! - Rzekłem.

- Rozumiem. -

Byłem zszokowany tym słowem z jego ust.

- Co? - Spytałem.

- No chciałem cię przeprosić. Zachowywałem się jak kretyn. - Powiedział, podchodząc do mnie.

- Racja. Ale ja też nie byłem zbyt miły. -

- Zgoda? - Spytał.

- Zgoda, ale jak Susan się coś stanie to cię zabije. - Powiedziałem i wyszedłem.

" Dziwne, wyciągnął do mnie rękę. Ciekawe czy to było szczere."

Potem wróciłem myślami do Susan i pojechałem do szpitala. Ujrzałem tam płaczącą mamę Susy, Walerię. Wtulała się w ramiona męża. Stał za nimi Dr. Nathan, który ratował Susan.

- I jak? - Spytałem, choć bałem się odpowiedzi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • KarolaKorman 29.05.2015
    ,,Gdzie czekali rodzice, już ich nie ma odeszli...'' - to są Twoje słowa z pierwszej części, teraz czytam trzecią, a oni żyją?
    Musisz trzymać się faktów. Jak coś napiszesz to nie jest odwołalne. Klamka zapadła, koniec.
    Całość interesująca i czekam na kontynuację, pozdrawiam :)
    Napisane jest na 5, ale nie ocenia dopóki nie skorygujesz :(
  • Tajemnicza... 29.05.2015
    Tak wiem mój błąd, usunęłam już to zdanie w pierwszej części. Przepraszam! :)
  • KarolaKorman 29.05.2015
    Nie mogę być gołosłowna, wstawiam 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania