Poprzednie częściTajna misja. Część I

Tajna misja. Część V

Doszedłem za nią do znanego mi już miejsca. To znaczy do budynku gdzie zawsze odbywały się się zebrania. Byłem tak cholernie zmęczony, stąd do szpitala jest koło 10 km. A z racji tego, że mało kiedy myślę mądrze nie wziąłem samochodu. Owa pielęgniarka nie wydawała się na zmęczona, co bardzo mnie zdziwiło. Weszła do budynku, rozglądając się dookoła. Schowałem się za sporym drzewem. A gdy weszła, podszedłem do drzwi.

- Nie zamknęła! - powiedziałem po cichu.

Mogłem zobaczyć do kogo przyszła i po co. Ku mojemu zdziwieniu stał tam Krystian. Podeszła do niego i uśmiechnęła się.

- Załatwione. - Rzekła.

- No i extra. Dobra dziewczynka. - Odpowiedział, przyciągając ją do siebie.

Wiedziałem co będzie dalej więc się wycofałem. Myślałem o tym co usłyszałem.

- O co chodzi? - Myślałem głośno.

Zamówiłem taksówkę, bo nie chciało mi się znowu iść na piechotę. Gdy wchodziłem do szpitala poskładałem sobie wszystko w jedną całość. Krystian chciał się ze mną pogodzić, żeby odwrócić moją uwagę. Wynajął jakąś kobietę, żeby zabiła Susan. Tylko po co? Wszedłem do szpitala i spytałem się mamy Susan co z nią.

- Jak jest z Susan? -

Kobieta wstała i przytuliła się do mnie.

- Jest w średnim stanie. Nie wiadomo czy przeżyje. Jak mogłeś ją zaniedbać?! - Powiedziała po cichu.

- Wiem, przepraszam. - Czułem, że łzy napływają mi do oczu.

- Wiedziałeś, że była w ciąży? -

Zrobiłem krok do tyłu, byłem zszokowany. Co ona powiedziała? W jakiej ciąży?

- Co? - Spytałem.

- Jak to? Nie wiedziałeś? -

- No nie. A co z dzieckiem? -

- Nie żyje. -

Usiadłem na ziemi, teraz czułem, że jedna łza wypływa. Moje dziecko nie żyje, jak to? Jak? Wtedy doktor wyszedł z sali Susan. Wstałem nerwowo.

- Co z nią? - Spytałem.

- Jest w ciężkim stanie, ale walczymy o jej życie. - powiedział.

 

Dwa tygodnie później.

Susan powoli wracała do zdrowia. A ja cały czas myślałem o tym, że straciłem dziecko. Pewnego dnia zdobyłem się na odwagę, poszedłem do niej i spytałem.

- Skarbie dlaczego mi nie powiedziałaś? - Spojrzałem na nią.

- O czym mówisz? - Spytała jakby nie wiedziała o co chodzi.

- Mówię o ciąży. -

Wtedy odwróciła głowę, złapałem ją za dłoń.

- Spokojnie. - Powiedziałem.

- Bo... to nie twoje dziecko. - Wydusiła z siebie.

Co do cholery? Najpierw dowiaduję się, że moje dziecko umarło. A teraz, że wcale nie było moje. To kogo? Może Krystiana?!

- Krystiana? - Spytałem niepewnie.

Pokiwała twierdząco głową. Moje życie, szlag trafił. Próbowałem ją usprawiedliwić tym, że mało czasu jej poświęcałem. Czułem taką pustkę w sercu którą wcześniej ona zapełniała. Wyszedłem choć ona prosiła, abym został. Miałem ochotę zabić Krystiana! Poszedłem do niego, zastałem go jeszcze z Dominiką.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 01.06.2015
    zapoznałam się z historią, i całkiem spoko. Dzisiejszy rozdział był taki smutny, i przyciągnęło to moją uwagę. 4:)
  • Anonim 01.06.2015
    Krótko bardzo :0 Ale Kryszczan se sprawe skiepscil, kolejny rozdzial bedzie krwawy widze :D
  • KarolaKorman 01.06.2015
    4 ode mnie :) i czekam na ten krwawy rozdział :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania