Poprzednie częściTanaga - Nadzieja Rozdział 1 cz1

Tanaga - Nadzieja Rozdział 2 cz2

Powiedział wszystko ze szczegółami, tak by niczego nie pominąć i nie pomylić wątków. Nie omieszkał wspomnieć o porannej scysji z bratem i zachowaniem Nikhity. Opowiadając o Nel czuł dziwny przypływ energii, jasnej i ciepłej, a jednocześnie zimnej i mrocznej, takiej, którą ciężko opisać. Jego serce dusiło się własnym ciężarem, by po chwili poczuć się lekkie jak piórko. Cały dzień czuł na przemian tę energię, nie mogąc zrozumieć co właściwie oznacza, jakie ma zadanie w jego życiu, a wierzył, że jakieś ma na pewno.

Chcąc się odświeżyć i przebrać w coś odpowiedniejszego do pogody w Berdanie, poszli wynająć pokoik w jednym z domków jednorodzinnych. Właściciel kręcił nosem na przybyszów spoza miasta, o mało nie zaczął kłótni z Mikailem, ale Nathan, chcąc tego uniknąć, dał starszemu panu plik pieniędzy i obiecał, że nie sprawią problemów. W końcu mieli zostać tylko na jedną noc. Było już po osiemnastej, gdy wykąpani i najedzeni usiedli przed telewizorem. Nathan wciąż rozmyślał o młodej dziewczynie ze snu, rozumiejąc z tego wszystkiego coraz mniej, a tymczasem Mikail przeglądał broszury turystyczne, które wspaniałomyślny właściciel dał Nathanowi.

- Ej, mam plan. - Wypalił nagle, wyrywając przyjaciela z transu. - Idziemy do klubu. W tych broszurach wyczytałem, że w Berdanie znajduje się jeden z najbardziej znanych i lubianych, EDEN - dopowiedział naprędce.

- Naprawdę chce ci się latać po klubach? - zapytał ze zrezygnowaniem w głosie. Nathan, wiedział, że jak jego kompan podróży na coś się uprze, to nie ma zmiłuj.

- No nie marudź, fajnie będzie - powiedział i nie czekając na odpowiedź, zaczął się przygotowywać.

Nie było mu w smak gdziekolwiek wychodzić, ale nie chciał też ślęczeć cały wieczór przed telewizorem, rozmyślając o czymś co nie miało większego sensu. Wstał ociężale z kanapy i wyjął ze swojej torby ubranie. Zdejmując wygodne szorty, nałożył dżinsowe spodenki za kolano, w kolorze brudnego granatu i białą koszulkę polo. Był gotowy do wyjścia w mniej niż dziesięć minut, natomiast Mikail nie mógł się zdecydować, czy założyć czerwoną koszulę w kratę, czy może czarną w białe prążki. Patrzył na tę mini komedię z uśmiechem na ustach i politowaniem. Zawsze gdy razem wychodzili, Mikail nastawiał się na wyrywanie lasek, a one, nie wiedzieć czemu, leciały prosto w jego ramiona, co za każdym razem strasznie go frustrowało.

Po pół godzinie wyszli w końcu z domu. Mikail zdecydował się na czarne spodenki przed kolano i zwykłą czarną koszulę. Wyglądało to komicznie, biorąc pod uwagę fakt ich śmiertelnie jasnej karnacji i tego, że Mikail był jaśniutkim, wręcz platynowym blondynem.

Klub był nieopodal miejsca, w którym się zatrzymali. Szybko do niego dotarli, Nathan przez chwilę poczuł się nieswojo patrząc na drzwi wejściowe, jednak szybko się otrząsnął. Zapłacili za wstęp bramkarzowi i po chwili byli w środku. Uderzyła w nich głośna muzyka techno, dym i miliony zapachów zmieszanych w paskudną całość. Usiedli przy najbliższym wolnym stoliku po lewej. Mikail coś burknął pod nosem, a po chwili dał jasno do zrozumienia, że udaje się do baru zamówić drinki.

Nathan został sam przy stoliku, czując się niepewnie. Co jakiś czas, dłużej niż potrzeba, zatrzymywały się na nim kobiece spojrzenia. Zaczął rozglądać się po lokalu. Stoliki dla gości bardziej leniwych były ustawione po lewej i prawej stronie od wejścia, naprzeciwko znajdował się bar, rozciągający się przez całą długość sali. Dwie wyspy z rurami, po jednej na każdą stronę klubu, gdzie tańczyły kuso ubrane tancerki i specjalne trasy po bokach, dzięki którym kelnerki mogły bez przeszkód donosić drinki do stolików. A same kelnerki, według niego, ubrane niesamowicie wulgarnie, brzydził się tym widokiem. Miały na sobie czarne krótkie spódnice, białe topy i śmieszny krawacik, a całość zwieńczona czarnymi zakolanówkami i szpilkami.

Niemniej sam wygląd klubu mu się podobał. Delikatny granat, złoto i szmaragd, to była główna kompozycja kolorystyczna. Bar marmurowy w kolorze szmaragdu i złota, ściany granatowe; mrocznie i niezwykle kojąco. Gdyby wywalić stąd ludzi, ubranych wszelako, to miejsce rzeczywiście można by było nazwać Edenem.

- I jak się podoba? Mówiłem, że będzie fajnie. - W skowronkach stwierdził Mikail. - Kelnerki i barmanki są tak gorące, że aż palą.

- Gdzie drinki?

- Matuchno, co cię ugryzło? Kelnerka zaraz je przyniesie…

- Nic, po prostu. Jest tu… - No właśnie jak jest, tego nie wiedział. - Po prostu.

- Rozchmurz się, zamówiłem nam Krwawą Mary. Może jak łykniesz sobie witaminek to ci będzie lepiej - powiedział, na co Nathan mimowolnie się uśmiechnął.

- Tak, w końcu nie ma nic lepszego niż połączenie wódki z sokiem pomidorowym.

- I tabasco, proszę nie zapominać o najważniejszym.

- I tabasco. - Zamyślił się. - Idę do łazienki, nie uciekaj nim nie wrócę - powiedział i wstał od stolika, po drodzę niechcący wpadając na kelnerkę, która akurat przyniosła im drinki.

Nie spoglądając nawet na nią bąknął krótkie, nieprzyjemne “przepraszam” i poszedł w swoją stronę.Tymczasem kelnerka, uważając by nie wylać drinków, zaklęła siarczyście w myślach i podeszła do stolika.

- Dobry wieczór, twoja Krwawa Mary, razy dwa - powiedziała opierając tackę o stolik i przesuwając torbę, w typie nerki, na bok.

Poczuła dziwny chłód w dłoni, którą dotknęła torbę, niemniej postawiła jednego z drinków na stoliku, a gdy już drugi odstawiała obok, z jej ręki wystrzelił ognik. Drinki w mgnieniu oka zajęły się ogniem, a dziewczyna przerażona usiłowała je ugasić. Niewiele myśląc postanowiła zrobić to dłońmi, jednak to tylko pogorszyło sprawę i ogień stał się większy. Rozlała jeden z nich, potęgując mini pożar, gdy Mikail stał, nie rozumiejąc co się właśnie dzieje. Tłum gości nie zwracał na nich uwagi, obok jak grzyb po deszczu wyrósł jeden z ochroniarzy i zaczął gasić małe nieporozumienie gaśnicą. Spojrzał karcąco na Nel i wrócił do swoich obowiązków.

- Przepraszam najmocniej, nie wiem co się wydarzyło - mówiła, powstrzymując rozgoryczenie i sprzątając bajzel, którego narobiła.

- Spokojnie, nic się nie stało, gorąca z ciebie dziewczyna, więc to musiało się tak skończyć. - Chciał dodać jej otuchy, jednak jeszcze bardziej zasmucił dziewczynę. Więcej się już nie odezwał.

- Za chwilę przyniosę drinki, przepraszam - powiedziała i uciekła najszybciej jak tylko mogła.

Tymczasem w łazience Nathan czuł się źle. Było mu zimno, ręce miał sine, tak samo zresztą jak usta. Chciał umyć dłonie i przepłukać twarz ciepłą wodą. Włączył kran, widział jak para z gorącej wody ulatuje w górę. Zbliżył dłonie pod strumień wody, jednak mimo przeraźliwie gorącej wody, czuł niesamowite zimno. Podkręcił wodę jeszcze bardziej, jednak wciąż to samo. Nagle, ku swojemu zdziwieniu, zauważył jak strumień wody staje się coraz mniejszy, aż w końcu zamienia się w sopel lodu. Podniósł dłonie na wysokość swojej twarzy zdziwiony i zaczął przyglądać się ich wewnętrznej stronie, aż nagle buchnął w niego lodowaty wiatr i małe, ostre kryształki lodu. Zdezorientowany poleciał do tyłu, uderzając głową o klamkę drzwi. Zebrał się do kupy i wyszedł z łazienki, chcąc wszystko opowiedzieć Mikailowi.

Szybko dotarł do ich stolika i nie czekając na nic zaczął mówić.

- Nie uwierzysz, co mi się przydarzyło…

- Ja nie uwierzę? Stary to słuchaj tego. Przed chwilą przyszła tu zajebista kelnerka, no mówię ci, gorąca kobietka i to dosłownie. - Zaśmiał się. - Przesunęła twoją torebkę i postawiła drinki, aż nagle z jej dłoni poleciała iskra i podpaliła drinka.

- Co?

- No mówię ci, później usiłowała to ugasić, ręką. Szalona. Ale tylko pogorszyła sprawę - opowiadał, skrzywił się lekko i dodał - Ehh co ci się stało, kiedy pofarbowałeś włosy?

- O czym ty mówisz? - Zdziwił się, odruchowo dotykając swoich włosów.

- Masz mały, siwy kosmyk w grzywce - odpowiedział, pokazując mniej więcej miejsce.

Nel czekała na kolejne Krwawe Mary, nie mogąc przeboleć tego co się wydarzyło. Przeboleć, ale przede wszystkim zrozumieć, to było dziwne. Jakby sama podpaliła tego cholernego drinka.

- Trzymaj, tylko tym razem nic nie podpal - powiedziała barmanka, podając jej kolejne drinki, po chwili dodała - Kiedy zrobiłaś sobie rude pasemko? - I nie czekając na odpowiedź, wróciła do swoich obowiązków.

Zdziwiona spojrzała w swoje odbicie w tacce. Miała jedno rude pasmo włosów, ciągnące się po całej ich długości, zaraz przy czole.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Rok rok temu
    Tę energię - 1. akapit. W ostatnim włosy nie muszą się powtarzać xd
    Poza tym interpunkcja gdzieniegdzie kuleje.
    Pozdrawiam serdecznie.
  • Kavita rok temu
    Rok dziękuję za sugestię i zwrócenie uwagi na problem :)
    Miłego wieczoru :)
  • Dekaos Dondi rok temu
    Kavita↔Akcja coraz ciekawsza i bardziej się rozkręca. Nie sprawia wrażenia... sztuczności:)↔Do ilości się, zaczynam się przyzwyczajać, chociaż w wielu miejscach, można by ich uniknąć:)↔Pozdrawiam?:)
  • Kavita rok temu
    Dekaos popracuję jeszcze nad tym. Gdy zaczynam pisać często nie zwracam uwagi na formę, dopiero później pieszcząc tekst ;) Miłego wieczoru :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania