Poprzednie częściTanaga - Nadzieja Rozdział 1 cz1

Tanaga - Nadzieja Rozdział 2 cz3

Nie przejmując się więcej minionymi wydarzeniami, zabrała przygotowane drinki i poszła je dostarczyć pod wskazany adres. Już kierując się w stronę tamtego stolika czuła niekomfortowe i nieprzyjemne wibracje. Jakby cały świat zwolnił, klubowicze przestali tańczyć, muzyka grać. Szła z tymi drinkami, przez specjalnie wydzieloną trasę dla kelnerek i słyszała jedynie bębnienie własnego serca. Im bliżej stolika, tym głośniejsze. Z miejsca, w którym aktualnie się znajdowała, widziała, że do stolika wrócił drugi z gości. Siedział do niej tyłem, miał czekoladowe włosy… Gdy była niecałe dziesięć kroków od nich, czuła jak jej ciało się rozpala. Nie był to ogień pełen namiętności, raczej coś dziwnego i mrocznego, coś co było ukryte dotychczas głęboko w niej i rozpaczliwie chciało wyrwać się na wolność. Natomiast z zewnątrz opanowało ją przeraźliwe zimno.

Nathan również czuł się nie najlepiej. Chciał wyjść z klubu, by się przewietrzyć. Miał zaczerwienione policzki, spocone dłonie, a suchość w gardle stawała się coraz bardziej dokuczliwa. W środku natomiast czuł wielką bryłę lodu, jakby ktoś złapał za jego serce, swoją wielką, lodową łapą. Złapał mocno, bez chęci uwolnienia, tylko po to, by zmienił się w kostkę lodu.

Nel dotarła w końcu do stolika. Postawiła tacę, wyłożyła drinki dla gości i dopiero zabierając tacę z powrotem odetchnęła z ulgą.

- Widzisz? Tym razem nic nie rozlałam i nic nie podpaliłam - powiedziała, puszczając delikatnie oczko do Mikaila i obdarzając go uśmiechem - Chciałabym jeszcze raz przeprosić cię za tamtą sytuację. Nie wiem co się stało.

- Spokojnie. Wszystko wporzo, nie musisz się stresować. - Uśmiechnęła się tylko.

Chcąc wrócić na swoje stanowisko, odwróciła się i spojrzała na mężczyznę, który siedział obok. Czekoladowe włosy, niebieskie oczy i blada skóra…

- Nel…

- Znamy się? - Zdziwiła się, słysząc swoje imię.

Przyglądała się mężczyźnie uważnie, starając się w nim kogoś rozpoznać, jednak bezskutecznie.

- Nie, to znaczy… - chrząknął - Nie. Jestem Nathan, Nathan Dusk. - Przedstawił się, podając jej dłoń na przywitanie i skromnie uśmiechając.

- Nel, Nel Kerson. - Uśmiechnęła się, ściskając rękę nowo poznanego mężczyzny.

Poczuła chłód, on ogień. Trzymali się dłużej niż powinni za ręce, wciąż patrząc sobie w oczy. Gdzieś z daleka, echem, powracało do niej dziwne wrażenie, że go zna. On wiedział doskonale kto przed nim stoi, jednak był tak samo zdezorientowany. Dotychczas była dla niego jedynie snem, kimś nie rzeczywistym. Teraz stała tutaj, w tym wulgarnym ubiorze, tuż przed nim.

Trybiki w głowie dziewczyny zaczęły powoli pracować. Prysznic, duże lustro, kły… Zaczęła sobie przypominać wszystko, szeroko otwierając oczy z niedowierzania. Poczuła się nagle naga, tak jak wtedy pod prysznicem, a jednocześnie zrelaksowana. Wróciły do niej emocje, które wtedy czuła. Pożądanie, strach…

Pierwszy spuścił z niej wzrok, przykuwając uwagę do jej dłoni i złotej obrączki na palcu. Nagle jego dłoń zrobiła się niewiarygodnie zimna, sina. Nel poczuła jak jej ręka się rozgrzewa, spojrzała na nią. Obie dłonie, złączone jeszcze, zaczęły przybierać nienaturalne barwy. Dłoń mężczyzny zrobiła się jeszcze bardziej sina, przechodząc w granat, natomiast jej z ognistej pomarańczy, przeszła w palącą czerwień. Spojrzeli w sekundę na siebie i nagle, wyładowanie energii odrzuciło ich od siebie. Nel poleciała prosto w ludzi na parkiecie, natomiast Nathan w stronę ściany. Wbił się w nią potężnie, krusząc granatowe, ozdobne płytki i pozostawiając na nich sople lodu, i szron. Na parkiecie ktoś pomógł wstać Nel, a wówczas jej skrzydła uwolniły się i zajęły ogniem. Na chwilę, na moment, a później oboje stracili przytomność…

 

… ogień i …

 

Nie była pewna jak się tu znalazła. Była rozpalona, całe ciało ją bolało, a umysł płatał figle. Co było prawdą? Co było rzeczywiste, a co fantazją? Czy oszalała? A może ktoś jej zrobił nieśmieszny żart, dosypując coś? Miała tak wiele pytań i żadnych odpowiedzi. Tylko ból i gorąc. Była wczesna wiosna, noce były jeszcze chłodne. Zdjęła z siebie ubranie, pozostawiając jedynie bieliznę, jednak to nie przyniosło jej wyczekiwanego ukojenia. Wstała, chcąc otworzyć okno, jednak nie zrobiła kroku, gdy upadła. Jej skrzydła znów się uwolniły, poczuła przez chwilę ulgę, by po chwili się przerazić. Widziała swoje odbicie w lustrze, jak leży na ziemi prawie naga, a jej skrzydła się palą. Odruchowo nimi pomachała, wzbijając w powietrze CV Marcusa i wszystko w zasięgu skrzydeł podpalając. Chłopak był przerażony. Pierwszy raz widział, by Nel w ten sposób się zachowywała. Coś jej dolegało, a on nie wiedział co. Jedyne co mógł zrobić to zadbać o to by nie spłonęli żywcem. Biegał po mieszkaniu z gaśnicą, gasząc każdy mini pożar, który Nel wzbudziła. Na szczęście te epizody nie trwały długo, po chwili skrzydła wracały do swojej pierwotnej formy i Nel była wstanie przez chwilę myśleć i zachowywać się trzeźwo.

- Otwórz okno. - Usłuchał bez sprzeciwu.

Już teraz było mu cholernie zimno, mimo gaszenia pożarów. Nie spał już czwartą noc, odkąd Nel przywieziono w tym stanie z pracy.

 

… lód, połączeni …

 

Nathan leżał pod kołdrą. Chwila spokoju, chwila do namysłu. Co się właściwie stało? Co w ostatnich dniach się działo? To była chwila, ulotna niczym wspomnienie z wczesnego dzieciństwa. Zbyt krótka, by móc naprawdę odpocząć.

Krzyknął z przerażenia i bólu. Warknął, gdy z jego dłoni poleciały kolejne lodowe pociski, wbijając się w przeciwległą ścianę i momentalnie topniejąc. W pokoju było czterdzieści stopni, tylko taką temperaturę mógł zapewnić mu Mikail i właściciel mieszkania, nic więcej się nie dało zrobić. Właściciel był niepocieszony, ale niemniej zmartwiony. Zdążył polubić chłopców, mimo, że zatrzymali się u niego dopiero pięć dni temu i tak naprawdę ich nie znał. Mimo to nie omieszkał poinformować Mikaila o kosztach, jakie będą musieli ponieść, w związku z naprawami.

W kolejnej spokojnej chwili, Nathan wstał z łóżka opatulony wszystkim co się dało i podszedł do lustra. Był przerażony sobą, tym co się z nim dzieje i jak wygląda. Jego niebieskie oczy, w atakach furii były srebrne, wypalone i zimne. Usta sine, skóra bledsza niż zwykle. I ten siwy kosmyk włosów…

Następne częściTanaga - Nadzieja Rozdział 3 cz1

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Z przyjemnością pragnę zaprosić do Bitwy, bo warto rozwijać wyobraźnię i dzielić się z innymi słowem. Myślę, że czas obudzić w sobie zachetę na opowiedzenie historii o kimś, kto nie jest człowiekiem, ale tak jak my myśli i ma serce, i pragnie żyć, potrzebuje przyjaźni, zrozumienia i miłości. Tak po prostu!
    Bohaterem naszych wyzwań ma być ktoś ze świata fauny. Może będzie to niebanalna opowieść, albo bajka, fantasy, albo prawdziwe zasłyszane zdarzenie, zadziwiające oryginalnością i zarazem chwytające czytelnika za serce.

    Gorąco zapraszam i liczę na zainteresowanie. Piszemy do końca marca, do północy. Liczę na ciebie!

    Literkowa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania