Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Touchdown! – Prolog
(Cześć! Zainspirowany innymi autorami na opowi.pl i ich umiejętnościami pisania kilku opowiadań na raz postanowiłem stworzyć swego rodzaju odskocznię od „Tylko on, ona i motocykl”. Jest to taki mój eksperyment, żeby sprawdzić czy opowiadanie poświęcone mojemu ulubionemu sportowi przyjęłoby się. O, i zanim napiszecie komentarze typu „Sorry, futbol amerykański to nie moja bajka…”, spokojnie! Opowiadanie nie będzie poświęcone w STU PROCENTACH tej dyscyplinie sportowej! Będą również inne motywy w nim zawarte, w końcu nawet szkolni sportowcy mają życie poza boiskiem. Poza tym, będę starał się wyjaśniać pojęcia związane z tą dyscypliną, więc don't worry. Miłego czytania prologu do mojej małej odskoczni i pozdrawiam wszystkich! :) )
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miasteczka w Ameryce mają wiele praw. Głównie mówią o tym, żeby nie zabijać, nie kraść i tak dalej. „Oczywiste rzeczy” można powiedzieć. I jeśli chcesz, by amerykańskie społeczeństwo Cię zaakceptowało, musisz tych zasad przestrzegać. Tutaj, w miasteczku Whitewall w stanie Teksas mamy jednak swoje, wyjątkowe społeczeństwo, które wymyśliło własne prawo: futbol amerykański to styl życia. Tutaj, jeśli chcesz być szanowaną osobą, musisz grać w reprezentującej szkołę Whitewall High drużynie futbolowej Whitewall Devils, a gdy jesteś lub byłeś świetnym zawodnikiem, wszyscy mieszkańcy dosłownie kłaniają Ci się na ulicy, a jeśli należałeś do składu Devilsów, który wygrał mistrzostwo stanu w 1983 roku albo lepiej... powtórzysz ten sukces… cóż, powiedzmy, że w Whitewall masz zapewniony status boga.
I to jest właśnie mój cel na najbliższą przyszłość. Nazywam się Paul Parish. Jestem siedemnastoletnim uczniem Whitewall High oraz zawodnikiem naszej drużyny. Gram w futbol na pozycji rozgrywającego odkąd tylko nauczyłem się chodzić, a w drużynie jestem od czternastego roku życia. Staram się to robić na jak najwyższym poziomie, zwłaszcza że poprzedni rozgrywający pierwszego wyboru ukończył szkołę rok temu i teraz wszystkie oczy są skierowane na mnie, choć nie zawsze udaje mi się zadowolić wymagających kibiców. Całe miasto wierzy we mnie, łącznie z moją rodziną. Pamiętacie jak wspomniałem o byciu jednym z Devilsów w 1983 roku? Zgadnijcie czyj ojciec był częścią tej drużyny? Tak, zgadza się… Mój. Powiem Wam, że niełatwo jest być synem Charles'a Parisha - legendarnego rozgrywającego Whitewall Devils. Teraz oczekuje, że powtórzę jego sukces, a nawet że moja kariera sportowa pójdzie dalej niż jego. Widzicie, mój staruszek był doskonałym futbolistą z wielkim potencjałem, dopóki straszna kontuzja nogi właśnie podczas meczu mistrzowskiego nie przekreśliła mu dalszej kariery na dobre. Był jednak niewielki plus tej sytuacji: zrozumiał, że jego ówczesna dziewczyna, a obecnie moja matka jest tą jedyną. Nie zostawiła go, kiedy potrzebował jej najbardziej. Obecnie stary Parish przekazuje swoje niespełnione ambicje mnie. Ciekawe czy inni ojcowie, którzy również grali w licealny futbol w naszym mieście trują dupska moim kolegom z drużyny. Ale hej, może mój tata jest czasami surowy i krytykuje moje błędy, ale przynajmniej nigdy mnie nie uderzył i potrafi jeszcze mówić "Synu, jestem z ciebie dumny!", więc nie powinienem narzekać. Tak czy inaczej, jestem doskonale świadomy presji, jaka ciąży na mnie w związku z reprezentowaniem na boisku całego Whitewall, ale kiedy myślę o całej tej popularności, jaką mam nie tylko w szkole, ale też i w miasteczku, zapominam o wszystkich negatywnych aspektach bycia szkolnym sportowcem. Tylko nie myślcie sobie, że jestem jakimś zadufanym w sobie, egocentrycznym gwiazdorem sportowym! W końcu amerykański futbol to gra zespołowa i żaden zawodnik nie może się uważać za jednoosobową armię! Bez moich kolegów z drużyny byłbym nikim. No i pewnie nie poradziłbym sobie, gdyby nie wsparcie mojej ukochanej Jennifer, która wygląda tak pięknie w stroju cheerleaderki… A jej ruchy podczas zagrzewania nas do walki! Mówię Wam, jest na co popatrzeć!
Wygląda na to, że nie będę się nudził w niedalekiej przyszłości, pisząc swoją historię w naszym miasteczku. Najbliższe lata będą prawdopodobnie najlepsze w moim życiu i z pewnością będą przepełnione wieloma dobrymi, ale też złymi chwilami, moją karierą sportową, życiem szkolnym, pozaszkolnym… No cóż, chyba odpowiednio wyjaśniłem, o co mi chodzi, więc skończę moje skromne przedstawienie się małą obietnicą: rok 2002 i 2003 będą wspominane jako Złote Lata Whitewall! To może mój przedostatni i ostatni rok szkolny, ale przysięgam na nasze stanowe mistrzostwo z osiemdziesiątego trzeciego, że ja i reszta obecnego pokolenia przejdziemy do historii nie tylko naszego liceum i miasteczka, ale też całego Teksasu… za wszelką cenę. Do zobaczenia w szkole lub na stadionie!
Komentarze (21)
Pozdrawiam :).
Również pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za wizytę, ciepło pozdrawiam i zachęcam do nadrobienia "Tylko on, ona i motocykl" :)
Mnie jakoś osobiście nigdy nie ciągnęło do futbolu, choć i pograłem i obejrzałem kilka meczów NFL, jednak dla mnie to nie to samo co NBA ;)
Mam jeszcze pytanko związane z NFL
Orientujesz się może, czy Odell Beckham Jr. trzyma jeszcze poziom?
To wypowiedź, więc ciebie małą literą
Kilka drobnych powtórek, ale nie rażą jakoś bardzo. Przejrzyj sobie zaimki, bo też tragedii nie ma, ale kilka można ubić.
Wstęp bardzo w porządku, zaciekawia i zachęca do dalszego czytania. A jeśli uda Ci się jeszcze wymyślić coś nowego, co nie będzie kalką holiłódzkich filmów dla młodzieży to super (choć na razie jedna potencjalna mielizna się pojawiła, imię Jennifer jest tak oklepane w takich historiach, jak Jaś w bajkach).
Pozdrawiam :)
Poczekam na kontynuację, tylko trzymaj umiar w rozmiarach rozdziałów. ?
1. Które "pierwsze zdanie"? Że miasteczka w USA mają wiele praw?
2. Co masz na myśli z tym umiarem? W sensie, że dotychczas moje rozdziały "Tylko on, ona i motocykl" (bo myślę, że stąd ta uwaga) są za długie?
1. Noooo bo tego, w USA wystarczy że sąsiad nieproszenie wejdzie ci na posesję i może zaliczyć postrzelenie, są tak kradzieże itp(Takie moje przesadzanie)
2.Jeśli lubisz pisać ďługie rozdziały to spoko, ale to trochę zniechęca do czytania, mówię tu oczywiście z perspektywy przeciętnego czytelnoka, który widząc długie rozdziały się podda...
Of course to moje zdanie, mi osobiście imponuje, że pomimo tak dużej ilości treści potrafisz zgrabnie wszystko opisać☺
2. Lubię tak być "pośrodku". Wiem, że długie rozdziały mogą nudzić, ale krótkie również mają swoje minusy. Dlatego staram się znaleźć "neutralny grunt" :)
Dzięki, cieszę się, że mimo wszystko, moja twórczość Ci się podoba :D
Sama fabuła jest czymś nowym tutaj na Opowi.
Pozdrawiam i życzę czytelników.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za wizytę :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania