Poprzednie częściTrybiki (Fragment)

Trybiki - część V - Zatrzaśnięte drzwi

Vincent doskoczył jak rozdrażniony wąż do Aureliusza, który trzymał klamkę i był blady.

-Jesteśmy kumplami, zgadza się Aureliusz- zapytał blokując kolanem drzwi

Spękane wargi uformowały się w fałszywy, dobrotliwy uśmieszek. W lewym oku tlił się Vincentowi lęk, że Aureliusz spragniony jak wszyscy urzędnicy zatrudnieni najniższych szczeblach z pensją ledwie pozwalającą związać koniec z końcem awansu na drugie piętro, gdzie można było rozwinąć skrzydła kariery oraz poluzować pasa owiniętego jak wąż dusiciel wokół bioder. Doniesie na niego by zapewnić sobie stołek za szerokim biurkiem, na którym prócz papierów i komputera będzie miejsce na postawienie kilku kubków po kawie, oprawionego zdjęcia w ramce z wakacji. Zaś w prawym oku wybuchały dla Vincenta fajerwerki napominające zmizerniałego Aureliusza, że jeżeli odpowiedz nie będzie twierdząca Vincent obróci całą sytuacje, czyniąc z niego współwinnego hecy, pociągając go razem sobą na dno

 

Mężczyźni stali prawie zespoleni ze sobą oparciu o drewniane drzwi wpatrzeni w siebie nawzajem jak walczące nosorożce. Sytuacje wykorzystał Romek, dobierając się do kieszeni nieprzytomnego lekarza, zwinnie wyciągnął z niej portfel. Odliczył sobie trzy banknoty z pięciu i odłożył skórzany portfel z jagnięcej skóry na miejsce.

-Jasne- odpowiedział kiwając głową Aureliusz, chcąc prędko udać się na stację tramwajową. Dojmująca pustka niewidomego mu pochodzenia i zmęczenie robiły Aureliuszowi odwiert na sercu oraz mózgu.

-Nie masz o co się Vincent martwić- zapewniał

Dopiero teraz spojrzał na petentkę leżącą na kozetce była to kobieta w około trzydziestki wyglądająca na starszą pomimo starań, wcieraniu kremów, nakładania podkładów nie zdołała zatuszować przedwczesnych oznak starości. Czoło, do którego podłączone były przewody wchodzące w korę przedczołową miała pokryte zmarszczkami, skronie przy oczach deptały kurze łapki. Na brodzie miała stare blizny, Aureliusz mógł śmiało stwierdzić, że należała do najniższej kasty, bo nawet jego byłby stać na ich usunięcie. Włosy atakowała siwa korozja, tuszowana tanimi farbami. Kable biegły do aparatury przypominającej wysłużoną zmywarkę skonstruowaną z znalezionych na wysypisku śmieci odpadów. Aureliusz ów stabilizatorów nie dostrzegał, oprócz plastikowych tyczek przystawionych po bokach, które mogłaby zdmuchnąć wentylacja. Z frontu miała prostokątny pulpit w rozmiarze tabliczki czekolady, a z niej dane były przesyłane do komputera, a nielegalnie obraz na dodatkowy monitor zawieszony nad nią. Wyświetlający pikantne wspomnienia zaplombowane w jej pamięci. Aparatura wynaleziona przez Wielkiego Fromma służyła do usuwania pojedynczych wspomnień, ku chwale produktywności, by społeczeństwo było wolne od ludzi niezdolnych do pomnażania kapitału.

Zafrapował Aureliusza fakt, że kobieta była pasami przywiązana do poręczy kozetki, jej mina wyrażała ciągłą wolę walki nawet w głębokiej narkozie. Pięści miała zaciśnięte na tyle mocno, że wbijające się w naskórek paznokcie ociekały krwią.

-Przysporzyła nam troszkę kłopotów- tłumaczył Vincent zauważywszy zaciekawienie Aureliusza.

-Troszkę- roześmiał się ochroniarz włączający się do rozmowy, gdy emocje opadły- babsko rzucało się nie gorzej od niejednego chłopa- pociągnął z piersiówki- jak mi przydzwoniła to… o, zobacz ząb mi się pokruszył.

Aureliusz nie spojrzał, wreszcie odryglowując drzwi. Wtem ocknął się zapijaczony lekarz.

-Z dalszymi procedurami panowie są zaznajomieni, zabieg przebiegł pomyślnie dziękuję panom za dziś- wyrecytował formułkę stojąc na baczność, wypinając pierś jak sztorm żagle.

Potem z zamkniętymi oczami, najpewniej na pół pijackim na pół lunatycznym transie. Oklepał kieszenie czy wszystko znajduje się na swoim miejscu, złapał teczkę i wyszedł torując sobie drogę wyciągniętą przed siebie wielgachną łapą. Po sprawdzeniu przez lekarza wytrzymałość futryn, tyczki przy aparaturze niby mające zadanie chronić przed trzęsieniem ziemi opadły. Aureliusz się zdziwił na słowa lekarz powinien zaczekać wedle procedury do zakończenia zabiegu, który się jeszcze nie zakończył i osobiście wybudzić pacjenta zastrzykiem.

Aureliusz odkąd rozpoczął pracę w urzędzie, przy żadnym zabiegu nie widział lekarza nie podlanego spirytusem, myśląc wręcz, że należy do odrębnego gatunku homo sapiens, dla których musi być on uzupełniany jak witamina D. Zachodził w głowę jak cudem przez pijactwo nie wyleciał na zbity pysk ze stołka, odpowiedzi pewnego razu udzielił mu Romek, wyjaśniając, że lekarz jest najmłodszym bratem burmistrza. I choćby skały srały, poddawani zabiegom ludzie padali jak muchy, jego zadka nikt się cmoknąć nie odważy, takie miał mocne plecy.

 

Po hucznym opuszczeniu pomieszczenia przez lekarza, chciał natychmiast wyjść Aureliusz, lecz drzwi się zatrzasnęły. Nękający go niepokój zmógł się, ambaras wydał mu się przerażająco znajomy z niewiadomych mu powodów. Lęk nieustannie sączył się z nie zlokalizowanego źródła, wkręcając się w jego jelita niczym korkociąg. Romek usiłował pokonać rygiel a to barkiem, a to kopnięciem, z marnym skutkiem. Aż wyskoczył przez okno by otworzyć je od drugiej strony.

- Nie zmyślał z tą kobietą- zagaił Vincent. Zanurkował dłonią w kieszeni, wyłowił gros cuksów, nie częstując Aureliusza, rozwinął błyskawicznie parę, wciągając je jak odkurzać, uprzednio każdego z osobna badając pod kątem smaku czubkiem języka. Były to landrynki w kolorach tęczy, połyskujące jak wypolerowane srebro. Resztę schował błyskawicznie z powrotem do kieszeni, jakby ktoś miał mu je zamiar odebrać siłą. Był to czysty, wydestylowany Vincent w pigułce. Cukierki stanowił jego własność, na którą ciężko zapracował, więc nawet w wypadku, gdy miałby swoimi kilkoma kaloriami uratować od śmierci głodowej kogokolwiek, Vincent nie odstąpiłby papierka po nich.

- Poruszający się ząbek tego nietoperza, co wszystko musi usłyszeć to pikuś- mlaskał, opryskując śliną wszystko w promieniu metra.

Vincent domyślał się, że Aureliusz siedząc oparty jak trup o drzwi jest wykończony i nie ma ochoty wysłuchiwać jego opowieści, ta świadomość dawała mu perwersyjną przyjemność. Kochał gdy go słuchano i płynącej z tego satysfakcji nie zakłóciłoby nawet podbój Ziemi przez czterech jeźdźców apokalipsy mieszających wszystko i wszystkich z popiołem. Musieliby wziąć numerek i zaczekać w kolejce.

-Gdy trafiła na moje biureczko, zdawała się to być banalna sprawa....

--------------------‐------------------------

Dziękuję za przeczytanie, jeżeli masz ochotę podzielić się swoją opinią, to bardzo proszę. Jest to piąta część tekstu, który nie był pisany z myślą o podziale na fragmenty, sądzę, że jest to warte odnotowania. Zachęcam do zapoznania się z pierwszą częścią opowieści.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • D.E.M.O.N 21.06.2021
    nie rozumiem, co mają cukierki do kobiety?
  • Narrator 22.06.2021
    D.E.M.O.N Z czeskiej komedii obyczajowej:
    — Czym się różnią piersi kobiety od miniaturowej kolejki?
    — Niczym. Obydwie rzeczy miały być dla dzieci, a bawią się nimi dorośli.
  • Vincent Vega 22.06.2021
    "- Nie zmyślał z tą kobietą- zagaił Vincent. Zanurkował dłonią w kieszeni, wyłowił gros cuksów, nie częstując Aureliusza, rozwinął błyskawicznie parę, wciągając je jak odkurzać, uprzednio każdego z osobna badając pod kątem smaku czubkiem języka. Były to landrynki w kolorach tęczy, połyskujące jak wypolerowane srebro. Resztę schował błyskawicznie z powrotem do kieszeni, jakby ktoś miał mu je zamiar odebrać siłą. Był to czysty, wydestylowany Vincent w pigułce. Cukierki stanowił jego własność, na którą ciężko zapracował, więc nawet w wypadku, gdy miałby swoimi kilkoma kaloriami uratować od śmierci głodowej kogokolwiek, Vincent nie odstąpiłby papierka po nich."

    Jeżeli pytasz o ten fragment, to ma on na celu zobrazowanie charakteru postaci. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę. :)
  • Narrator 22.06.2021
    W każdej części inne, zaskakujące sytuacje, prowadzące do komiczno-tragicznych rezultatów. Trzeba mieć niewyczerpaną pomysłowość i bezgraniczną wyobraźnię, żeby stworzyć coś takiego. Daję 5 i pozdrawiam :)
  • Vincent Vega 22.06.2021
    Dziękuję bardzo za szereg miłych słów, pozdrawiam serdecznie. :)
  • Vincent Vega 19.08.2021
    Zapraszam serdecznie do skończonej wersji pod linkiem; https://www.wattpad.com/story/281061576-trybiki
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania