Poprzednie częściTrybiki (Fragment)

Trybiki - część VI - Żałobna gorączka

- Gdy trafiła na moje biureczko, zdawała się to być banalna sprawa, pracodawca zgłosił, że pracownica po roku legalnej żałoby się z nią nie uporała, jej wspomnienia i przywiązanie do zużytego członka społeczeństwa nie uległy samoistnie degradacji, jej poziom pracy spadł, produktywność leciała na łeb na szyję. Od lat w tym zakładzie szyła, pracodawca może by i przymknął oko na nią jedną, w dodatku biografię wyrywkowo znał tej kobiety to mu żal się trochę zrobiło jej. Ale zły wpływ na współpracowników miała i z obywatelskiego obowiązku musiał odpowiednie pismo wystosować. Ja wdrożyłem procedury w życie, na pierwsze spotkanie stawiła się punktualnie, na pierwszy rzut oka zobaczyłem u niej postępującą żałobę, gdyby nie ona mógłbym o niej śmiało powiedzieć jako o wyjątkowo atrakcyjnej pani w średnim wieku, ale zaraza ją potraktowała jak pośpieszny pociąg towarowy kundla na torach. Zdziwiłem się jak w dokumentach zauważyłem, że jest w naszym wieku. Na pytania odpowiadała mrugnięciami, podpisując świstki rysik jej z dłoni parokroć wypadał, wierciła się jakby ktoś ją na czubku świerka posadził. Do tego wszystkiego oczy miała tak zaszklone, że arka Noego by nie zaradziła jakby się rozpłakała. Wiesz Marabut miękkim mnie ojczulek nie robił, ale jej widok uderzał w splot słoneczny, bardzo mi zależało by jej migusiem ciężar z serca ściągnąć i wyleczyć z paskudztwa. I myślałem, że pójdzie mi gładko, jak się domyślasz, troszku za optymistycznie się nastawiłem… do cholery Romek co ty odwalasz?

Ochroniarz znienacka, purpurowy na twarzy, dysząc niczym podstarzały kojot wrócił do środka oknem. Wycharczał niezrozumiale kilka słów, zdjął z oparcia krzesła saszetkę, potrząsnął nią, klucze w niej zagrzechotały. Ponownie dał nura za okno. Jego nadwyrężona dwoma etatami pompka, mogła wysiąść w każdym momencie. Romek chcąc uchodząc za przykładnego obywatela, nie oszczędzał się.

-Baran - skwitował Vincent, w tym czasie komputer poinformował aksamitnym głosem lektora, że zabieg się sfinalizował. Vincent stuknął w klawiaturę, potem w monitorek aparatury. Maszyna dławiła się jak zdezelowany gruchot, Vincent zaczął odpinać kobietę od kabli ciągnąc swoją gawędę. Transmisja z erotycznymi wspomnieniami urwała się. Aureliusz wykończony, z nudów przysłuchiwał się w historię snutą przed kolegę.

- W niecały tydzień po pierwszej jej wizycie, w dniu którym do sklepiku zawsze dostarczają moje ulubione cukiersay, nie uwierzysz czego próbowała. Miały się wtedy odbyć profilaktyczne badania lekarskie, czy przeciwwskazań do zabiegu nie ma. Dreptam sobie do pracy z rana, a to nagle w zaułek za ramię mnie ktoś wciąga. Już japę chcę drzeć, że rabują, a okazało się - dobrze zgadłeś- ta sama kobietka, co ją mieli wtedy prześwietlać. Kompletnie w żałobnej gorączce, ryczy, w łapy mi wciska pergaminową torebkę. Klękała przede mną, buty mi prawie całowała, a to wyzwiskami traktowała, przeklina mnie. Najchętniej bym wezwał egzorcystę, ale patrzą do środka torebki, tam roczna nasza pensje gotówką, przyznam ci się szczerze trochę mi ślinka pociekła. Kobieta musiała to zauważyć, bo ucichła i tylko w nogawkę mi się wtulała. Odkleiłem ją od nogi, bałem się o te buty, kwartał na nie oszczędzałem na model, który urzędasy z najwyższego piętra noszą. - Przeszedł się po pomieszczeniu jak rasowy model, prezentując obuwie.- Wywyższają się osły, podśmiechują się jakby zapomnieli, że byli kiedyś na naszym miejscu.-westchnął rozgoryczony, zacisnął pięści - Przyjdzie czas, że my będziemy się z bęcwałów śmiać. Ale wracając powiedziałem dla niej, że nic mi po jej forsie, stałą robotę mogę stracić, w więzieniu wylądować i tyle. Ona powtarzała, że bez wspomnień o ukochanej nie ma po co żyć, ja w jej przerwach na smarki wyjaśniałem, że to dla jej dobra i społeczeństwa. Stojąc tak na przeciwko niej klęczącej jak przed bóstwem recytowałem jej program społeczny. Nie przerysował bym, gdybym powiedział, że prawie cały. Gdy rozczarowana w końcu wstała, bo dron nadleciał policyjny, który uchowaj, mógłby nam srogie mandaty za perwersje wystawić. Zapytałem skąd tyle forsy wytrzasnęła, bo gdyby ją nawet wytarzać w gotówce, to by groszem nie śmierdziała. Powiedziała, że to wspólne oszczędności jej i partnerki na ślub marzeń, który już nigdy nie będzie miał prawa się odbyć.

Aureliusz odsunął się od drzwi, słysząc Romka za nimi. Nie mógł znaleźć pasującego klucza

do zamku. Nareszcie je otworzył po paru nieudanych próbach. Trzymając się za wyciśnięte jak tuba po paście serce wróciła za kontuar. Czekając na zmiennika zasnął. Aureliusz stał teraz razem z Vincentem nad kobietą z jej nosa wytoczył się czarny pająk wielkości paznokcia. Vincent chciał go strącić palcem, ale był lepki i niechętny do tego, dopiero gdy w niego pstryknął palcami odleciał jak kula armatnia. U wezgłowia kobiety powiewała karteczka z numerem jej sprawy: 29042021 Aureliusz wyciągnął dłoń, palce miał spłaszczone od ciągłych maratonów wystukiwania klawiszy. Aureliusz pożegnał się z Vincentem. Uradowany, że nie musi go wysłuchiwać, że może swobodnie wrócić do domu.

Sen i zmęczenie były ciekłym woskiem skapującym z sufitu na Aureliusza. Zastygając na nim, zatykał uszy, zaklejał powieki, formował się w pancerz izolujący od świata zewnętrznego. Z kolejnymi słowami Vincenta, pancerz się rozrastał, a wprawione w drgania cząstki powietrza zanim dotarły do bębenków Aureliusza pokonywały kręte korytarze ów pancerza, błądząc w nim jak łowcy duchów w nawiedzonym zamczysku. Do tego ciążyła na nim trzystu kilowa sztanga niesprecyzowanego żalu towarzyszącego mu od ocknięcia się ze snu. Kładąc nacisk na jego wykrzywiony od przesiadywania godzinami za biurkiem kręgosłup. Wydobywała z niego dźwięk mielonych przez zgniatarkę na wysypisku śmieci blach samochodu osobowego. Dlatego historia kobiety, którą przytaczał mu Vincent nie robią na nim wrażenia, była mu obojętna.

--------------------‐------------------------

Dziękuję za przeczytanie, jeżeli masz ochotę podzielić się swoją opinią, to bardzo proszę. Jest to szósta część tekstu, który nie był pisany z myślą o podziale na fragmenty, sądzę, że jest to warte odnotowania. Zachęcam do zapoznania się z pierwszą częścią opowieści.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Vincent Vega 19.08.2021
    Zapraszam serdecznie do skończonej wersji pod linkiem; https://www.wattpad.com/story/281061576-trybiki
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania